Obrońcy tytułu wracają do żywych! Podsumowanie dnia

BELGIA – TUNEZJA, 5:2

No i w końcu! Prawdziwy grad bramek w obie strony i nowy rekord mundialu w Rosji. Właśnie taką ucztę zafundowali nam Belgowie i Tunezyjczycy, w meczu których padło aż siedem goli. Mecz agresywnie rozpoczęły Czerwone Diabły, bo po jednym z fauli w polu karnym sędzia tego spotkania wskazał na „wapno”. Do jedenastki podszedł Eden Hazard i pewnym strzałem otworzył wynik tego spotkania. Tym samym był to już 13. rzut karny podyktowany podczas rosyjskiej imprezy w zaledwie 27 meczach, czyli dokładnie tyle samo, ile podczas całego mundialu w Brazylii w 2014 roku (64 spotkania).

Dziesięć minut później stan meczu podwyższył Romelu Lukaku, który wykorzystał podanie od Driesa Mertensa. Trafienie Belga było jego szóstym golem na wielkim turnieju, co było wyrównaniem rekordy Jana Ceulemansa, który tak jak zawodnik Manchesteru United zdobył sześć bramek. Radość z dwubramkowego prowadzenia nie trwała zbyt długo, bo po zaledwie 109 sekundach gola kontaktowego strzelił Dylan Bronn.

Pierwsza połowa spotkania zmierzała ku końcowi, jednak w doliczonym czasie gry Romelu Lukaku po raz drugi wpisał się na listę strzelców, jednak tym razem asystował mu Thomas Meunier. Trafienie zawodnika wicemistrza Anglii sprawiła, że belgijski RL9 zrównał się w ilości zdobytych bramek na mistrzostwach świata z Markiem Wilmotsem. Obaj zawodnicy uzbierali na największej piłkarskiej imprezie naszego globu po pięć goli, bo poza trafieniami z Belgią i Panamą, Lukaku trafił również cztery lata temu w meczu z USA. Historia drugiej bramki 25-latka jest jeszcze ciekawsza, bo napastnik stał się tym samym drugim zawodnikiem po Diego Maradonie (MŚ 1986), który strzelił dwa lub więcej goli w dwóch meczach z rzędu.

Po zmianie stron nadal stroną dominującą były Czerwone Diabły, a po raz drugi w tym meczu bramkę zdobył Eden Hazard, który wykorzystał fantastyczną długą piłkę od Toby’ego  Alderweirelda. Tym samym zawodnik londyńskiej Chelsea brał udział w 23 golach reprezentacji Belgii w ostatnich 21 meczach (11 goli i 12 asyst). W 68. minucie na boisku zameldował się Michy Batshuayi, który do końca spotkania był bardzo aktywny, jednak bardzo nieskuteczny. Zawodnik, który od stycznia przebywał na wypożyczeniu w Borussii Dortmund, oddał aż sześć strzałów na tunezyjską bramkę i dopiero w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry trafił do siatki rywala.

Tunezyjczycy w trzeciej minucie doliczonego czasu postanowili chociaż trochę zniwelować wynik spotkania, czego efektem było trafienie Wahiba Khazriego na 2:5.

KOREA POŁUDNIOWA – MEKSYK 1:2

Pierwsze spotkanie grupy F miało rozwiać wątpliwości dotyczące gry meksykańskich zawodników. Piłkarze El Tri mieli potwierdzić swoją jakość, którą błysnęli w meczu z mistrzami świata – Niemcami. Tak też się stało, a podopieczni Juana Carlosa Osorio napoczęli rywala w 26. minucie, kiedy to Hyun-Soo Jang próbując zablokować piłkę wślizgiem zagrał futbolówkę ręką, a arbiter wskazał na punkt oddalany o 11 metrów od bramki Hyun-Woo Cho. Do piłki podszedł występujący na co dzień w amerykańskiej MLS Carlos Vela i skierował piłkę do siatki.

Spotkanie było stosunkowo ostre, ale tylko z jednej strony, bo to Koreańczycy zachowywali się bardzo agresywnie. W jednej z akcji Meksykanie odebrali piłkę na własnej połowie i ruszyli z kontratakiem, który rozpoczął Lozano. Zawodnik PSV po rajdzie przez połowę boiska podał piłkę do Chicharito, ten nawinął zwodem jednego z koreańskich obrońców i strzałem na krótki słupek pokonał bramkarza Wojowników Taegeuk. Dla Javiera Hernandeza była to 50. bramka w barwach narodowych, co oznacza, że jest pierwszym Meksykaninem, który przekroczył tę barierę.

Ostra gra i nacisk „z góry” na niepokazywanie czerwonych kartek w spotkaniach podczas mistrzostw świata spowodował, że Koreańczycy coraz bardziej poczuwali się do wymierzania sprawiedliwości i pokazywania swojej frustracji. Jednym z nich był Woo-Young Jung, który po trzech minutach od zameldowania się na murawie w niebezpieczny sposób zaatakował strzelca drugiej bramki meczu.

Ostateczny wynik ustalił najlepszy zawodnik Korei Południowej – Heung-Min Son. Zawodnik Tottenhamu w końcu skierował piłkę do siatki, mimo tego, że po pierwszej połowie miał więcej strzałów (6) niż cała reprezentacja Meksyku (5). Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1 dla Meksyku, a Koreańczycy nie wygrali już ósmego meczu z rzędu na mistrzostwach świata (2 remisy, 6 porażek).

NIEMCY – SZWECJA, 2:1

Już przed meczem Joachim Löw nieco zaskoczył, bo w składzie Niemców nie zobaczyliśmy od pierwszej minuty Mesuta Özila, który po raz pierwszy w historii swoich występów na wielkich turniejach nie wyszedł w wyjściowej jedenastce. Do tego meczu zaliczył aż 26 występów w podstawowym składzie na mistrzostwach świata i Europy, jednak dzisiaj rozpoczął mecz na ławce. Jogi Löw dokonał aż czterech zmian w porównaniu do składu, który zagrał w przegranym meczu z Meksykiem w Moskwie.

Mecz, tak jak można było się spodziewać, rozpoczął się od znacznej przewagi Niemców, a statystyka podań po pierwszych dziesięciu minutach jest czymś praktycznie niespotykanym.

W pierwszej akcji reprezentacji Szwecji w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Berg, jednak jego rajd został zatrzymany przez Jeroma Boatenga. Sędzia Szymon Marciniak nie gwizdnął rzutu karnego dla Skandynawów i nie skorzystał z systemu VAR, co wywołało sporą kontrowersję wśród piłkarzy reprezentacji Szwecji i internautów.

W 32. minucie spotkania do głosu doszli Szwedzi. Podanie Viktora Claessona znalazło w polu karnym Olę Toivonena, który sprytną podcinką przelobował Manuela Neuera, a tablica wyników odnotowała wynik 1:0 dla Szwecji!

Löw musiał w przerwie mocno zmobilizować swoich zawodników, bo ostatni mecz kiedy Niemcy przegrywali i finalnie odnieśli zwycięstwo na mistrzostwach świata miał miejsce 20 lat temu na mundialu w 1998 roku. Wówczas odwrócili losy spotkania w meczu z Meksykiem, a od tamtego czasu Die Mannschaft zremisowali jedno spotkanie i przegrali aż sześć.

Powrót po przerwie to od razu przebudzenie reprezentacji Niemiec i gol strzelony przez Marco Reusa. Tym samym zawodnik Borussii Dortmund ponownie podłączył tlen niemieckiej kadrze. Die Mannschaft nacierało z każdą następną minutą, a podczas pierwszego kwadransu drugiej odsłony widowiska obserwowaliśmy ataki reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów.

Sytuacją wciąż się nie zmieniała, a Szwedzi nie potrafili przedrzeć się w pobliże bramki Manuela Neuera, nie mówiąc już o oddaniu jakiegokolwiek strzału. W 82. minucie sytuacja Niemców uległa pogorszeniu, bo z boiska wyleciał Jerome Boateng i Die Mannschaft musieli kończyć to spotkanie w osłabieniu. Tym samym obrońca stał się pierwszym Niemcem, który otrzymał czerwoną kartkę na mundialu od 2010 roku. Wówczas przed końcowym gwizdkiem z boiskiem pożegnał się Miroslav Klose.

W ostatnich kilkunastu sekundach po rzucie wolnym bramkę dla Die Mannschaft zdobył Toni Kroos! Asystę zanotował Marco Reus, który strzelił pierwszego gola dla Niemców. Trafienie Kroosa jest najpóźniej zdobytą bramką przez reprezentację Niemiec podczas mistrzostw świata. Mistrzowie świata wracają do gry i są zależni tylko od siebie. W ostatnim meczu swojej grupy zmierzą się z najsłabszą Koreą Południową.

A już jutro oba spotkania grupy H oraz jedno starcie grupy G. Typy na dwa pierwsze mecz znajdziecie oczywiście na Zagranie o godzinie 9:00, a dedykowaną analizę i typ na starcie Polski z Kolumbią już o godzinie 12:00!