„Mogłem grać w jednym klubie z Krychowiakiem, ale wybrałem Zagłębie!” – wywiad z Jarosławem Jachem

Każdy transfer zawodnika Ekstraklasy do angielskiej Premier League wywołuje szeroki uśmiech na twarzy polskiego kibica – właśnie tak było w 2018 roku, kiedy 24-letni wówczas Jarosław Jach zamieniał Zagłębie Lubin na Crystal Palace. I chociaż przygoda polskiego stopera z londyńskim klubem nie poszła do końca po myśli, to sam zawodnik podkreśla, że przez ostatnie lata za granicą poprawił wiele aspektów w swojej grze, co potwierdzają z resztą jego niedawne występy w zespole Miedziowych. W poniższym wywiadzie przeczytacie między innymi o początku sezonu w wykonaniu Zagłębia, jak i samego piłkarza, o kulisach letniego transferu Jacha do klubu z zachodniej Polski, a także dowiecie się, który piłkarz Crystal Palace wywarł na nim największe wrażenie. Zapraszam do lektury.

Baner FB

Łukasz Sobieszuk: Witam serdecznie, bardzo się cieszę, że mamy okazję porozmawiać. Na początek chciałbym zapytać o początek sezonu 2022/23. W pierwszych trzech kolejkach, w których mierzyliście się z wymagającymi rywalami, zdobyliście 4 oczka. Jak oceniłbyś start nowej kampanii w Waszym wykonaniu?

Jarosław Jach: Witam serdecznie. Myślę, że przez pryzmat tych spotkań, które rozegraliśmy, czujemy niedosyt, bo wszystkie te mecze były jak najbardziej w naszym zasięgu. Mecz ze Śląskiem to było takie 50/50, bo w pierwszej połowie Śląsk był lepszy, druga połowa była bardziej dla nas, a skończyło się remisem. Mecz z Legią miał identyczny przebieg – Legia grała lepiej w pierwszej połowie, a my w drugiej, ostatecznie przegraliśmy. Mecz z Piastem był raczej z przewagą dla nas. Oczywiście po czerwonej kartce było bardzo trudno, ale ogólnie po tych 3 meczach jest pewien niedosyt. W meczu z Piastem zagraliśmy naprawdę dobrze w defensywie, bo rywale nie stwarzali sobie klarownych sytuacji pod naszą bramką, co bardzo cieszy.

Myślę, że jest to ważna zmiana w porównaniu do poprzedniego sezonu, także tu wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Tak jak mówię, przebieg tych spotkań pokazał jednoznacznie, że mogliśmy wyciągnąć z nich więcej, ale nie jest to zły start. Myślę, że te 4 zdobyte punkty to taki plan minimum, który zrealizowaliśmy, aczkolwiek była szansa na zdobycie czegoś większego i chcemy to pokazać w następnych spotkaniach!

Trochę uprzedziłeś moje 2 następne pytania, bo chciałem właśnie dopytać o to spotkanie z Piastem. Przed tym meczem nie byliście stawiani w roli faworytów, a zagraliście naprawdę dobre zawody. Przez 30 minut graliście w osłabieniu, a mimo to dowieźliście ten wynik 1:0 do końca. Czy wywalczone w ten sposób 3 punkty smakują jeszcze lepiej?

– Tak, myślę, że zawsze 3 punkty zdobyte w takich niestandardowych, trudnych warunkach cieszą podwójnie – jakieś odrobienie strat, albo właśnie taka gra w osłabieniu, czy jakieś takie zdarzenia losu, które są naprzeciwko Tobie powodują, że takie zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej i właśnie tak stało się w meczu z Piastem. Być może nie jestem do końca obiektywny z tym wszystkim, natomiast mieliśmy takie wrażenie, że Pan sędzia swoimi decyzjami nam nie pomagał, więc to zwycięstwo smakowało super, a po meczu panowała wielka radość. Otrzymaliśmy oczywiście gratulacje od trenera i całego zarządu klubu, także czuliśmy, że jest to bardzo wartościowe zwycięstwo.

Na pewno podbuduje nas to w kontekście kolejnych spotkań, do których podejdziemy z większą wiarą we własne umiejętności. Myślę, że w dwóch, pierwszych meczach brakowało właśnie takiego wyrachowania i mieliśmy trochę zbyt dużo respektu dla rywali. W meczu z Piastem wyglądaliśmy pod tym względem zdecydowanie lepiej, ale spotkanie tak się ułożyło, że zostaliśmy zepchnięci do obrony, więc też nie mogliśmy pokazać całego potencjału drużyny. Na pewno zmiany trenera też zmieniły trochę bieg wydarzeń. Trener też nam przekazał, że miał inny plan na to spotkanie, ale czerwona kartka go pokrzyżowała. Nikt się na to nie obraża, gramy dalej i z podniesioną głową przystępujemy do meczu z Lechem!

I mam też pytanie o defensywę, o której już wspomniałeś. W poprzedniej kampanii to obrona była „piętą achillesową” Zagłębia, które przez cały sezon straciło w lidze 59 bramek. Z kolei w tej kampanii zachowaliście 2 czyste konta w 3 pierwszych kolejkach. Chciałem zapytać skąd taka zmiana? Czy podczas okresu przygotowawczego skupialiście się głównie na poprawie gry obronnej, czy wynika to z czego innego?

– Nie, nie było jakiegoś specjalnego nacisku na grę obronną. Było to standardowe przygotowanie, bo tyle samo czasu poświęcaliśmy na grę defensywną, jak i na przejścia z obrony do ataku, więc było to klasyczne przygotowanie. Myślę, że w tym sezonie wykazujemy się zdecydowanie większą odpowiedzialnością w defensywie. Oczywiście ja w poprzednim sezonie nie grałem tu, w Lubinie , ale obserwowałem wiele meczów w telewizji i moją pierwszą obserwacją jest większa odpowiedzialność za piłkę. Momentami gramy troszkę prościej, natomiast przede wszystkim gra obrońcy musi być skoncentrowana na tym, by nie popełniać głupich błędów i to wyeliminowaliśmy. Myślę, że to jest taka pierwsza, najważniejsza rzecz, którą poprawiliśmy względem poprzedniego sezonu, chociaż oczywiście nie wystrzegliśmy się wszystkich błędów. Na szczęście nie były one na tyle duże, by spowodowały duże zagrożenie pod naszą bramką.

Od początku tego sezonu grasz w duecie stoperów z Aleksem Ławniczakiem, który niewątpliwie jest utalentowanym, aczkolwiek dość młodym zawodnikiem jak na stopera. Czy rola lidera obrony Ci odpowiada? Jak się w niej odnajdujesz?

– Jestem w swoim życiu pierwszy raz postawiony w takiej roli lidera. Póki co sprawdza się to naprawdę fajnie. Czuję duże zaufanie do trenera i kolegów z zespołu. Przekazuję dużo informacji kolegom, a oni mi podpowiadają, jak zachowywać się w niektórych sytuacjach, więc to też jest fajne. Ja zawsze byłem uzupełnieniem bloku defensywnego i raczej to mój partner był zawsze kierownikiem linii obrony. W tym sezonie ja to wziąłem na siebie i jestem z tego bardzo zadowolony. Trochę się tego obawiałem, ale myślę, że póki co wychodzi to całkiem dobrze. Bardzo dużo komunikujemy się między sobą, ta komunikacja też często wychodzi ode mnie. Ja tego doświadczenia nabrałem już dużo i cieszę się, że teraz mogę się tym dzielić i przekazywać informacje młodszym zawodnikom, a nawet i tym bardziej doświadczonym.

Jarosław Jach podczas meczu Ekstraklasy

To zapytam jeszcze o kolejny mecz w Ekstraklasie – w niedzielę zmierzycie się u siebie z Lechem Poznań, który notuje kiepski start ligowego sezonu. Już w starciu z Legią pokazaliście, że potraficie grać jak równy z równym przeciwko najmocniejszych ekipom w Polsce. Czy masz takie wrażenie, że jeśli zagracie z Lechem, podobnie jak z Legią, to tym razem uda Wam się zgarnąć 3 punkty?

– Absolutnie Lech Poznań jest w naszym zasięgu! Będzie to na pewno inne spotkanie, niż te 2 poprzednie, kiedy zespoły grały dość uproszczoną piłkę. Nawet pomimo tego, że graliśmy z Legią na jej boisku, to pokazała ona mocno uproszczony styl grania. Z tego co zauważyliśmy, to Lech w ostatnich meczach grał zupełnie inaczej – bardzo ważną rolę pełnią tam środkowi pomocnicy, którzy są bardzo kreatywni i niemal wszystkie akcje przechodzą przez nich. Będzie to więc wyzwanie zupełnie innego typu. Jest to też zespół, który jest najbardziej ofensywnym zespołem, jeśli chodzi o ofensywę. Tam boczni obrońcy idą bardzo wysoko, co stwarza nam szansę na kontrataki. Myślę, że to będzie bardzo duża szansa dla nas, by rozstrzygnąć to spotkanie na naszą korzyść – właśnie te kontrataki, gdzie Lech angażuje bardzo dużą liczbę piłkarzy w ataki pozycyjne.

Jest też druga strona medalu, bo stoperzy Lecha nie są dziś w najlepszej dyspozycji, co powoduje, że przy takim wysokim wychodzeniu do ataków, oni są osamotnieni. Będziemy chcieli wykorzystać fakt, iż wypadło im 3 podstawowych stoperów, natomiast zawodnicy zastępujący ich nie prezentowali się dobrze w ostatnich spotkaniach. To stwarza dla nas dużą szansę w kontratakach, jeśli będziemy na boisku zachowywać się odpowiednio. Trenujemy już od początku tygodnia i mam nadzieję, że wszystkie te trenowane rzeczy zagrają w niedzielę i będziemy mogli stwarzać sobie niezłe sytuacje, które przyniosą gole!

Abstrahując już od tematu Ekstraklasy, chciałem też pomówić o Twojej dotychczasowej karierze. Od momentu transferu do Crystal Palace w zasadzie byłeś non stop wypożyczany i łącznie grałeś w 5 klubach. Domyślam się, że miałeś już dość ciągłych zmian?

– Tak, już teraz będzie to wyglądać trochę inaczej, bo w końcu spędzę w jednym klubie trochę dłuższy okres i myślę, że wyjdzie mi to jak najbardziej na dobre, bo takie podróżowanie po świecie nie jest do końca fajne. Oczywiście niektóre kluby to były takie koła ratunkowe, bo była to konsekwencja pewnych decyzji podjętych w Anglii. Jestem teraz związany z Zagłębiem 3-letnim kontraktem i mam nadzieję, że trochę tu zostanę. Być może będzie to dłużej, a być może krócej, bo to zależy od tego, jaki poziom będę tu prezentował. Jestem teraz w klubie z wieloletnią wizją i to pozwala mi na czucie się pewniej w drużynie. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo czuję wsparcie i zaufanie od trenera, co prawdopodobnie spowoduje, że będę grał coraz lepiej. Mam nadzieję, że minimum utrzymam ten poziom, jak w 3 pierwszych spotkaniach.

Czy latem byłeś już zdecydowany na powrót do Ekstraklasy? Czy prócz Zagłębia, w którym wypłynąłeś na szersze wody w Polsce, były oferty z innych klubów?

– Tak, mieliśmy oferty z różnych klubów. Ekstraklasa nie była moim pierwszym wyborem. Ja, osobie zajmującej się tym transferem, przekazałem, że w pierwszej kolejności liczą się ligi zagraniczne. Zawężyłem te oferty zagraniczne tylko i wyłącznie do kierunków europejskich, a w zasadzie tych zachodnio-europejskich, czyli liczyły się te lepsze, piłkarsko kraje. Takich ofert nie było, niektóre nie były też na odpowiednim poziomie finansowym. Były oferty z innych lig, bo pojawiła się Turcja, była oferta z Arabii Saudyjskiej – z obecnego klubu Grześka Krychowiaka. Ja tam nie chciałem trafić, a w międzyczasie pojawiło się Zagłębie Lubin, które było mocno zaangażowane. Ja początkowo przeciągałem sprawę, bo chciałem zaczekać na jakiś inny bieg wydarzeń, na potencjalnie inną ofertę, ale Zagłębie chciało mnie mieć już od początku przygotowań, a maksymalnie mogli to przeciągnąć do pierwszego dnia obozu. Rozstrzygnęliśmy to tak, że pojawiłem się tam troszeczkę przed pierwszym dniem obozu.

Tutaj miałem zapewnienie dobrego rozwoju i powrotu na właściwą ścieżkę pod względem piłkarskim. Znam ten klub, trenera i miasto. Dopięliśmy więc ten transfer i możemy być z tego zadowoleni. Widać tu w klubie duże zaangażowanie do pracy, trener powiedział, że bardzo dobrze do tego wszystkiego podszedłem i od pierwszego dnia mocno walczyłem, by wskoczyć do pierwszego składu. Podpisując kontrakt zrobiliśmy testy medyczne, które w sumie nie wyszły za dobrze i myśleliśmy z trenerem, że będę gotowy gdzieś na piątą kolejkę, natomiast duże zaangażowanie w pracy, w treningach, zostawanie po nich żeby się odbudować – to stworzyło możliwość, żeby zagrać już w pierwszym meczu, na który z resztą też nie byłem gotowy w 100%, natomiast trener mi zaufał i myślę, że wyszło całkiem fajnie. Tak więc podpisanie kontraktu z Zagłębiem, przynajmniej do tego momentu, okazuje się kapitalną decyzją!

Na koniec chciałem jeszcze zadać 2 pytania o Premier League, a także o Crystal Palace, ponieważ nie ukrywam, że od dzieciaka jestem wielkim fanem tej ligi. Wiadomo, że przepaść między Premier League, a Ekstraklasą jest ogromna, ale chciałem zapytać, czy z perspektywy czasu uważasz, że mogłeś zrobić coś więcej, by przebić się do pierwszego zespołu Orłów i żeby Twoja przygoda w Londynie wyglądała nieco inaczej?

– Na pewno mogłem zrobić coś więcej. Gdybym odpowiednio przygotował się przed samym transferem za granicę, mogło to wyjść zdecydowanie lepiej. Mówię tu o różnych aspektach, nie tylko piłkarskich. Na pewno nieznajomość języka angielskiego mocno skomplikowała mi sytuację w Anglii, bo tak naprawdę przez pierwsze pół roku w klubie nie komunikowałem się z nikim. Miałem tam kilku Polaków, którzy pracowali w klubie. Tomek Król był tam bardzo krótko, bo tylko przez 2 tygodnie. Później miałem fotografa, Sebastiana, który do dziś jest oficjalnym fotografem klubowym. Była jeszcze Pani Zuzanna, która pracowała w dziale marketingowym klubu. Oni mi mocno pomagali, natomiast pomagali mi w takich sprawach pozaboiskowych. Na boisku musiałem polegać tylko na sobie, tak samo w szatni z kolegami. Brakowało takiej chemii między mną, a piłkarzami w szatni i myślę, że to mocno mi utrudniło ten pobyt.

Kolejną rzeczą było przygotowanie fizyczne, brak takiej siły fizyczny. Ja wyjeżdżając do Anglii, byłem małym chłopcem i miałem bardzo duże problemy z tą strefą fizyczną. Niekoniecznie chodzi o motorykę, bo nie biegałem tam najwolniej, ale w pojedynkach 1 na 1 z tą fizycznością były duże problemy. Teraz zdecydowanie poprawiłem ten aspekt, ale jest już za późno, bo powinienem być na to przygotowany wcześniej. Myślę, że te dwie rzeczy najbardziej spowodowały to, że w Anglii nie udało mi się przebić, natomiast zmusiły mnie do tego, że nad nimi popracowałem i mam je na wyższym poziomie. Mówię dużo lepiej po angielsku, a teraz nawet byłem tłumaczem dla obcokrajowców w Zagłębiu. Siła fizyczna też została przeze mnie znacznie poprawiona – to jest efekt pobytu za granicą. Być może straciłem sporo czasu, lecz to nie jest tak, że ja się tam niczego nie nauczyłem. Myślę, że zawodnik, który wyjeżdżał do Crystal Palace kilka lat temu był znacznie gorszym zawodnikiem, od tego Jacha, który teraz gra na środku obrony w Zagłębiu!

I ostatnie pytanie, nieco luźniejsze. Który z piłkarzy Crystal Palace wywarł na Tobie największe wrażenie, chociażby na treningach? Wiadomo, że niekwestionowaną gwiazdą zespołu jest Wilfried Zaha, ale być może wyróżnisz kogoś z mniej oczywistych zawodników?

– Tak, Wilfried Zaha jest na pewno największą gwiazdą, też z racji pozycji. Jest to ofensywny zawodnik o profilu dryblera, on robi show na boisku, a przy tym robi to skutecznie – dlatego jest najczęściej na ustach kibiców. Było tam wielu ciekawych zawodników. Myślę, że Eberechi Eze jest bardzo podobnym zawodnikiem do Zahy, z tym, że jest kilka lat młodszy, więc wielka kariera jest jeszcze przed nim. McArthur – chyba najbardziej inteligentny zawodnik w zespole, to jest piłkarz, który jest stworzony do małych gier. Ma świetne czucie przestrzeni, czucie rywala, zawsze wie gdzie są ustawieni przeciwnicy. Więc tak jak powiedziałem, jest to chyba najbardziej inteligentny zawodnik, taki najbardziej wybiegany, najwięcej widział, używał najwięcej sprytnych zagrań. Często jest też niedoceniany, bo wiadomo, że nie strzela wielu bramek, ale ta jego inteligencja boiskowa bardzo mi się podobała.

Taki pomocnik ze starej, angielskiej szkoły prawda? Bardzo waleczny i wybiegany.

– Tak, to prawda, ale przewyższał też wszystkich tą inteligencją boiskową.

To wszystko, o co chciałem zapytać. Serdecznie dziękuję za rozmowę, życzę jak najwięcej zdrowia i podtrzymania obecnej formy!

– Również dziękuję i pozdrawiam!

Sprawdź nasze typy na Ekstraklasę! —> https://zagranie.com/typy-ekstraklasa/

Fot. Pressfocus

 

Zaloguj się aby dodawać komentarze