Dla kogo Polacy będą zarywać nocki w następnych latach?

Andrzej Gołota

Kiedyś wstawaliśmy w nocy albo wczesnym rankiem, żeby emocjonować się walkami Andrzeja Gołoty. Potem był Tomasz Adamek, a ostatnio Artur Szpilka. Każdy z trzech rodaków budził na swój sposób emocje i próbował swojej kariery w Stanach Zjednoczonych. Mimo, że pojedynkowali się za oceanem, to 7-cyfrowa liczba ludzi oglądała ich poczynania na żywo. Czy jest kolejny pięściarz na horyzoncie, który porwie tak wielu Polaków?

Pamiętam jak 21 maja 2005 roku budziłem się z tatą i dziadkiem, żeby oglądać walkę Andrzeja Gołoty z Lamonem Brewsterem. Miałem wtedy 11 lat, oczywiście nie wiedziałem nic o pięściarskich rankingach czy wielu inny aspektach boksu. Jednak wiedziałem, że budzę się wczesnym rankiem, żeby doświadczyć czegoś wielkiego dla wszystkich Polaków. Andrzej Gołota staje do pojedynku za całą Polskę i tego nie można przegapić. Dziadek zrobił sobie herbatę, ale niestety nie zdążył wziąć łyka, a było po starciu. Pamiętam to jak dziś, niestety nasz rodak skończył szybko – nie pierwszy raz.

Jednak nie piszę tego tekstu, żeby przypomnieć druzgocącą porażkę Andrzeja Gołoty, a wielkość jego pojedynków. Cała Polska śledziła jego poczynania, a nocne starcia w USA oglądały miliony ludzi – nie ważna była pora. Każdy wiedział, że waga ciężka w pięściarstwie to duża sprawa, a my mieliśmy tam swojego przedstawiciela. Potem był Tomasz Adamek, który skradł serca przez swoją waleczność, a ostatecznie zdobywając tytuł mistrza świata. Kolejny Polak realizował swój American Dream. Zbiegło to się w czasie z powolnym odchodzeniem w cień Andrzeja Gołoty. Symbolicznym dniem w przekazaniu pałeczki był 24 października 2009 roku. Wtedy Tomasz Adamek w swoim debiucie w wadze ciężkiej pokonał legendę polskiego, zawodowego pięściarstwa. Dla Górala również wielu Polaków zarywało noce – jego starcia często zamieniały się w wojny. Jednak co ważniejsze – kolejny Polak mógł pokazać się przed całym światem, bo taka jest ta dyscyplina sportu. W którym zakątku ziemi ludzie nie wiedzą kim był Mike Tyson czy Muhhamad Ali? Wielkie postacie sportów walki zna każdy, niemal dosłownie każdy. Kolejnym po Tomaszu Adamku, dla którego zarywaliśmy nocki był Artur Szpilka. Przekazanie pałeczki po raz kolejny odbyło się na gali na polskiej ziemi – 8 sierpnia 2014 roku. Szpila nie pociągnął ludzi tak bardzo jak prędzej wspomniana dwójka, a przede wszystkim – nie trwało to tak długo (a może jeszcze potrwa?). Jednak trzeba go zaliczyć do grona rodaków, na których skupienie Polaków było największe. W końcu oglądalność jego starcia o mistrzostwo z Deontay Wilderem na terenie Stanów Zjednoczonych mówi samo za siebie.

https://www.youtube.com/watch?v=Eil4Ike8_Ho

Po sobotnim pojedynku Tomasza Adamka naszła mnie myśl – kto będzie następną polską gwiazdą, która porwie miliony rodaków. Dla kogo masowo będziemy wstawać w nocy? Oczywiście, Artur Szpilka i Góral nie skończyli jeszcze kariery, a ich osobowość będzie przyciągać do pojedynków do ostatniego starcia. Jednak nie widzę już ich na topie wagi ciężkiej, a za personą musi tez iść wynik, skoro atleta ma pociągać miliony. Obawiam się, że Artur Szpilka swój potencjał osiągnął w walce z Deontay Wilderem. W ciągu dwóch lat Szpilę widzieliśmy na ringu tylko raz – w przegranym boju z Adamem Kownackim. Tomasz Adamek w miniony weekend stoczył atrakcyjną walkę dla kibiców, ale jako jego fan – niech nie dąży do walki z Anthony Joshuą czy Tysonem Furym. Umiejętności i charakteru nigdy mu nie zabraknie, ale już fizyczności tak – czołówka jest silniejsza i szybsza.

W końcu możemy sobie zadać pytanie z tytułu artykułu – dla kogo Polacy będą zarywać nocki w następnych latach? Co było cechą wspólną wszystkich trzech wspomniany pięściarzy? Rywalizacja w wadze ciężkiej. Nie bez powodu ta kategoria jest nazywana królewską. Na całym świecie największą uwagę przykuwają właśnie walki najcięższych. Kierując się kolejnym kluczem „przekazywania pałeczki” – Adamek pokonał Gołotę, Szpilka pokonał Adamka… Kownacki pokonał Szpilkę. Niestety, ten ostatni pojedynek miał miejsce na terenie Stanów Zjednoczonych, więc Baby Face nie dostał tak dużej uwagi mediów jaką mieli jego poprzednicy. Nie można zaprzeczyć, ale aktualnie Adam Kownacki jest według mnie numerem jeden wagi ciężkiej w Polsce. Oglądając jego walki widać jeszcze podstawowe błędy i braki. Mimo to ma bilans 16-0 i wygraną nad Arturem Szpilką. Swoje ringowe wady może jeszcze wyeliminować, a fakt, że mimo to ma na razie solidne wyniki pokazuje, że posiada „to coś”. Jego kariera jest prowadzona w USA, więc prezentowany rekord nie jest typowym, niczym innych utalentowanych polskich pięściarzy nabitych na tzw. ogórkach. Przed walką z Arturem Szpilką, Adam Kownacki pokonywał zawodników z takimi bilansami jak – 19-1, 11-1-1 czy 9-1-1. Po kolei eliminował innych z potencjałem, samemu pozostając nadal niepokonanym. Ma wielkie sportowe możliwości, jednak do bycia gwiazdą tak dużego kalibru, żeby milion Polaków Cie oglądało potrzeba osobowości… którą Adam Kownacki ma, tylko ze względu na życie w Stanach Zjednoczonych, ta nie mogła być jeszcze Polakom przedstawiona. Dlatego może cieszyć próba negocjacji walk Baby Face’a w naszym kraju – kibice muszą go poznać.

Drugim Polakiem, dla którego możemy w przyszłości zarywać nocki – a właściwie robiliśmy to już w przeszłości – jest Krzysztof Głowacki. Główka był już mistrzem świata wagi junior ciężkiej, a jego pojedynki na żywo śledziło kilkadziesiąt tysięcy osób. Fani pięściarstwa doskonale go znają i kupili PPV, kiedy mierzył się z Oleksandrem Usykiem. Jednak tamta gala Polsat Boxing Night nie mogła zostać ogłoszona wielkim sukcesem finansowym, a na jego walki za oceanem nie wstaje milion Polaków. Jeszcze? Niepodważalnym jest fakt bardzo wysokich umiejętności sportowych Krzysztofa Głowackiego, co już udowadniała. Moim zdaniem pokonanie Marco Hucka, to jedna z największych wygranych polskich pięściarzy w historii. Udało obronić się pas raz – ze Stevem Cunninghem w walce, która musiała się podobać. Następna, druga obrona na polskiej ziemi była nieudana. Chociaż moim zdaniem nie może to przekreślać Krzysztofa Głowackiego, ponieważ przegrał decyzją  z Oleksandrem Usykiem, który jest dla mnie aktualnie najlepszym pięściarzem w dywizji junior ciężkiej i faworytem do wygrania World Boxing Super Series. Na razie Polak od tego czasu miał dwie łatwo wygrane walki, jednak nie mam wątpliwości, że jeżeli zdrowie nie przeszkodzi, to Główka zawalczy jeszcze o pas. Ranking BoxRec notuje Krzysztofa Głowackiego jako numer jeden w polskim rankingu bez podziału na kategorie wagowe. Ma 31 lat, czyli jeszcze ma czas, żeby osiągnąć duże rzeczy, które potencjalnie porwą rzesze ludzi. Nie da się zaprzeczyć jego wysokiemu kunsztowi pięściarskiemu. Jednak tutaj napotykamy problemy z PRem i promocją, bo nie mogę napisać, że wizerunkiem. Główka to niewątpliwie kolejna ciekawa postać i Polacy pokochali by go za to, kim jest. Problem jest taki, że Krzysztof Głowacki nie przepada za mediami i unika ich jak ognia. Przecież kreacja Artura Szpilki to głównie zasługa samego pięściarza dzięki mediom społecznościowym. Główka już w tym aspekcie zrobił postęp, a przy pomocy takich ludzi jak Mateusz Borek może być tylko lepiej. Miejmy nadzieję, że po Andrzeju Gołocie, Tomku Adamku i Arturze Szpilce będziemy zarywać nocki na wielkie pojedynki Polaków, a oglądalność będziemy liczyć w siedmiu cyfrach – tak na Adama Kownackeigo, jak i Krzysztofa Głowackiego.