Noc w NBA: LA Clippers, czyli wiara (i Doc Rivers) czyni cuda – gramy o 335 PLN!

Sezon regularny NBA wchodzi w decydującą fazę. O ile w Konferencji Wschodniej znamy już ósemkę, która zamelduje się w playoffach, o tyle walka na Zachodzie będzie trwała do ostatnich dni rozgrywek. Dzisiaj skupimy się na drużynach z Konferencji Zachodniej, walczącej między sobą o awans. Przygotowałem dla Was kupon złożony z dwóch zdarzeń. Co gramy? O tym poniżej. Zapraszam do lektury.

Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna.

Kupon został stworzony na podstawie oferty bukmachera Fortuna.
Skorzystaj z najlepszych kursów na rynku.

Zdarzenie: Portland Trail Blazers – LA Clippers: podwójna szansa

Typ: LA Clippers 2-2

Kurs: 2.14

Zacznijmy od małego pytania – który zespół według Ciebie jest największym zaskoczeniem tego sezonu? Oczywiście, mówimy o pozytywach.

W gronie kandydatów na pewno musi znaleźć się Indiana Pacers. Nikt nie spodziewał się, że Victor Oladipo stanie się gwiazdą i wniesie swoją drużynę na wyższy poziom.

Mówiąc o zaskoczeniach, nie można też nie wspomnieć Boston Celtics. Fakt, że 17-krotni mistrzowie NBA mieli bić się o najwyższe cele. Ale 5 minut po rozpoczęciu rozgrywek, po kontuzji Gordona Haywarda, wydawało się, że to koniec. Brad Stevens po raz kolejny pokazał swój niesamowity kunszt trenerski i mimo ciągłych problemów zdrowotnych Celtics cały czas utrzymują się na szczycie Wschodu.

Oba te teamy wypadają jednak blado przy tym, co w tym roku robią Los Angeles Clippers.

Clippers od lat są punchlinem ligi. Nikt, nigdy nie traktował ich poważnie. Zawsze byli uznawani są tą gorszą i brzydszą siostrę Lakers. To trochę tak, jak na imprezie. Widzisz dwie koleżanki: jedna ładna, druga też, tylko…. trochę mniej. Z jedną chcesz zatańczyć, z drugą niekoniecznie. Ty próbujesz atakować tą pierwszą, licząc, że coś z tego będzie i prosisz, błagasz wręcz kumpla, żeby zaopiekował się jej koleżanką. Jedna z nich to Lakers, druga to Clippers. Chyba nie muszę dodawać, która to która.

To nie tak, że LA Clippers nie są bez winy. Są i to jak. Słaby wybory w drafcie, fatalne kontrakty oferowane zawodnikom, brak awansu do Finałów Konferencji mimo świetnego składu w ostatnich latach. Powodów jest mnóstwo. Ale w tym sezonie percepcja się odmienia. Clippers z zespołu, który nie potrafi sprostać oczekiwaniom, robią więcej, niż się spodziewano.

Pomyśl o tym. Drużyna bez Chrisa Paula, przez ponad połowę sezonu bez Blake’a Griffina, a przez większość rozgrywek Danilo Gallinariego ma bilans 41-34 i realną szansę na awans do playoffów. A przecież lista nieobecnych jest jeszcze dłuższa: Patrick Beverley, Avery Bradley, Milos Teodosić, Austin Rivers. Każdy z nich opuścił jakiś czas lub w ogóle jest poza grą do końca fazy zasadniczej. To, co w tym sezonie robią Clippers, jest czymś niesamowitym.

Tutaj trzeba docenić Doca Riversa. Przyznam się bez bicia, że przez lata uważałem go za słabego trenera i jego tytuł z Boston Celtics w 2008 roku w tych oczach był wypadkiem przy pracy. Myliłem się i to jak. Rivers w tych rozgrywkach pokazał swój kunszt. Stworzył praktycznie coś z niczego i za to należy mu się ogromne uznanie. Nie jest to najbardziej medialna historia, więc Doc nie ma co liczyć na statuetkę Coach of the Year, ale doceńmy go, zasłużył.

Będąc przy nagrodach, musimy wspomnieć o Lou Williamsie, który na 99.99999% zostanie Rezerwowym Roku. Nie zdziwię się, jeśli jego wybór nastąpi jednomyślnie. Ten sezon w wykonaniu Lou Willa jest jednym z najlepszych w dziejach NBA, jaki rozegrał rezerwowy. Tylko Ricky Pierce miał wyższą średnią punktową, wchodząc z ławki. Historia pisze się na naszych oczach. Williams praktycznie w pojedynkę przywróćił nadzieje Clippers na cokolwiek, kiedy jeszcze pod koniec zeszłego roku, wydawało się, że z tej mąki żadnego chleba nie będzie.

A jednak. Chleb powstał i to wcale nie najgorszej jakości.

Ekipa z LA ma zaledwie jedną porażkę więcej niż Minnesota Timberwolves i Utah Jazz i do ostatnich dni sezonu będzie trwała walka o awans do playoffów. Spójrzmy na bezpośrednią rywalizację tych teamów – kto ma tiebreaker? W przypadku równego bilansu Clippers i Timberwolves wyżej w tabeli są ci drudzy. Tutaj nie ma dyskusji. Ciekawie robi się pomiędzy Clippers i Jazz. Jak na razie jest 2-1 dla Jazzmanów, ale obie ekipy zmierzą się jeszcze raz przed zakończeniem rozgrywek, a mecz odbędzie się w Utah. Jeżeli zwyciężą Jazz, to nie ma tematu i oni są wyżej. Jeżeli jednak to goście triumfują, bilans bezpośrednich starć jest na remis i tutaj zaczyna się wyższa matematyka. Pierwszym czynnikiem, który rozstrzyga taką sytuację, jest fakt, czy dany zespół wygrał swoją dywizję. Nie. Drugi? Bezpośredni bilans – 2-2. Dalej remis. Trzeci? Bilans w swojej dywizji. I tutaj zdecydowaną przewagę mają LA Clippers: 12-3 do 6-8 Jazz. Widać, że to spotkanie będzie miało niesamowite znaczenie.

Ale żeby tak było, podopieczni Doca Riversa muszą cały czas wygrywać. Bo co z tego, jak będą mieć tiebreaker na swoją korzyść, jeśli ich strata do Utah Jazz będzie zbyt duża.

Terminarz na pewno nie jest ich sprzymierzeńcem, bo do końca sezonu zmierzą się z: Trail Blazers (wyjazd), Pacers (u siebie), Spurs (u siebie), Jazz (wyjazd), Nuggets (u siebie), Pelicans (u siebie), Lakers (u siebie). Nie wygląda to najlepiej, bo aż 6 z 7 tych starć Clippers rozegrają przeciwko drużynom, które do samego końca będą walczyły o awans lub o jak najlepsze rozstawienie przed playoffami. Pozytywy? Tylko dwa pojedynki na wyjeździe. Nie ma tragedii.

Jednak wygrywać trzeba już dzisiaj, bo jutro będzie zwyczajnie za późno, a pociąg z napisem ,,rozgrywki posezonowe w NBA” zwyczajnie odjedzie. Ostatnie dni w wykonaniu LA Clippers są świetnie i widać, że zawodnicy nie odpuszczą. Triumf w Toronto (gdzie Raptors przegrali zaledwie 7 razy) i zwycięstwo w Milwaukee to jasna wiadomość – we’re not done yet.

Dzisiejszy rywal na pewno nie jest łatwy, bo mówimy o trzecim zespole na Zachodzie, czyli Portland Trail Blazers. Oni siedzą sobie wygodnie na trzeciej lokacie i nic nie wskazuje, żeby miało się to zmienić. Podopieczni Terry’ego Stottsa mają aż trzy porażki przewagi nad czwartą lokatą, co przy 7 meczach do rozegrania, wydaje się już stratą nie do odrobienia. Tym bardziej, że Trail Blazers dwukrotnie spotkają się z ekipami z dna tabeli, czyli tymi, co tankują. Mowa o Memphis Grizzlies i Dallas Mavericks. Tutaj każdy inny wynik niż zwycięstwo Damiana Lillarda i spółki będzie wielką niespodzianką.

W 4 z 6 ostatnich starć pomiędzy tymi drużynami górą byli Clippers, w tym dwóch ostatnich w Portland. Do trzech razy sztuka? Niewykluczone. Nie typuję jednak czystego zwycięstwa gości. Ale liczę, że podopieczni Doca Riversa wyjdą na parkiet zmotywowani i pokażą serce do walki. Bo oni mają jeszcze o co grać, a Trail Blazers niekoniecznie. Gospodarze wystąpią bez Moe Harklessa i to może być większy cios dla nich, niż na pierwszy rzut oka to wygląda. Stawiam na podwójną szansę na LA Clippers, czyli wygrywamy, jeśli goście będą prowadzili do połowy lub triumfują w całym starciu.

Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.

Zdarzenie: Utah Jazz – Memphis Grizzlies: handicap -14.5/+14.5

Typ: Utah Jazz -14.5

Kurs: 1.78

Utah Jazz chyba nie chcą awansować do playffow. Brzmi to kuriozalnie, ale jak inaczej nazwać fakt, że w ostatnich pięciu występach wygrali zaledwie 2 razy, ulegając Boston Celtics bez połowy składu czy też tankującej Atlancie Hawks. Limit błędów został już przez Jazz wykorzystany. Teraz każda porażka będzie ich słono kosztować.

Jak na razie podopieczni Quinna Snydera są na ósmej lokacie w Konferencji Zachodniej, lecz LA Clippers depczą im po piętach, mając tylko o jedną przegraną mniej. Do końca rozgrywek zostało już niewiele czasu, więc Utah nie może sobie już pozwolić na tego typu wpadki.

Dzisiaj mają szansę, żeby się odbudować i pokazać, że ostatnie dni to tylko słabszy moment.

Do Utah przylecą Memphis Grizzlies, czyli wicelider ,,odwróconej tabeli”. Grizzlies walczą teraz o jak najlepszą pozycję przed loterią draftu i ostatnie dwa triumfy (nad Portland Trail Blazers i Minnesota Timberwolves) nieco komplikują ich sytuację. Takie coś nie może się już przytrafić. I typuję, że się nie przytrafi.

W obu pojedynkach tych ekip w tym sezonie górą byli Jazz, wygrywając dwukrotnie w Memphis. W Utah powinno być jeszcze lepiej, bo bilans Jazzmanów u siebie to 24-13. Z kolei Grizzlies na wyjazdach wypadają fatalnie, gdzie w 36 występach udało im się pokonać rywali tylko sześć razy.

Typuję, że zobaczymy pewnie zwycięstwo gospodarzy. Utah Jazz nie może sobie pozwolić na więcej wpadek, bo rywalizacja na Zachodzie jest niesamowicie zacięta. Dla Memphis Grizzlies (jakkolwiek dziwnie to zabrzmi) każda porażka jest na wagę złota, więc spodziewam się jednostronnego meczu i całkowitej dominacji jednej ze strony. Której, to chyba oczywiste.

Tak wygląda gotowy kupon. Wrzucamy stówkę i walczymy o 335 PLN. Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie i co sami gracie.

Dziękuję za przeczytanie.

Powodzenia!