Czy Samorodki dadzą złoto? Typujemy z NBA na 424 PLN!

koszykarze NBA

Noc z czwartku na piątek w NBA to kolejna porcja bardzo ciekawych spotkań, choć kibice nie mogą liczyć na występ wszystkich swoich ulubieńców – takie właśnie są uroki preseasonu.

Zdarzenie: handicap w meczu Los Angeles Clippers – Denver Nuggets

Typ: Denver Nuggets -4

Kurs: 1.89

Nie jest łatwo typować zwycięzców w meczach preseasonu NBA, dlatego tym większa jest radość, że ostatni dubelek przyniósł dobre wiadomości. Magic rzeczywiście nie mieli większych problemów, by ograć Pistons, wykorzystując m.in. tylko 14 minut, jakie na parkiecie spędził Blake Griffin. Jeden z liderów drużyny Detroit w tym czasie zapisał na konto ledwie trzy punkty. W drugim “naszym” meczu postawiliśmy na New York Knicks, którzy dali radę odeprzeć ataki Wizards, choć w drugiej połowie musieli sobie radzić bez wcześniej doskonale grającego Marcusa Morrisa. Skrzydłowy wyleciał bowiem z parkietu za… uderzenie przeciwnika piłką w głowę, lecz na całe szczęście dla nas nie przeszkodziło to Knicks w pokonaniu rywala.

Wracamy więc z dobrą energią i optymizmem, licząc że passa zostanie podtrzymana. Na pierwszy ogień stawiamy na Denver Nuggets, czyli wyraźnego faworyta w czwartkowym starciu z Los Angeles Clippers. Powód? Przewidywana absencja Kawhi Leonarda, choć nie tylko. Z pewnością jest to jednak bardzo ważna sprawa, gdyż Clippers bez Leonarda tracą bardzo wiele, a do gry wciąż nie jest gotowy Paul George. Drużyna z Miasta Aniołów dobrze jednak wie, że to tylko preseason i nie ma co przemęczać swojego najlepszego zawodnika, dlatego też trener Doc Rivers najpewniej nie wystawi MVP tegorocznych finałów do gry.

Tym samym fani Clippers będą musieli jeszcze trochę poczekać na debiut swojego nowego zawodnika – wedle ostatnich doniesień Leonard może w rozgrywkach przedsezonowych nie zagrać wcale. LAC na razie próbują sobie więc jakoś radzić bez niego, ale z dwóch meczów preseasonu wygrali na razie tylko ten z drużyną Rekinów z Szanghaju – jak do tej pory żadna zresztą zagraniczna drużyna nie zdołała pokonać zespołu NBA. W czwartek na przeciwko Clippers stanie dużo poważniejszy rywal, czyli ekipa Denver Nuggets. Według wielu to jeden z najpoważniejszych kandydatów, by w przyszłym sezonie zagrozić Clippers w walce o pierwsze miejsce w konferencji zachodniej.

Co prawda nie wiadomo jeszcze do końca, czy Nuggets będą mogli w czwartek skorzystać ze swojego najlepszego zawodnika – tylko dwa mecze preseasonu ma rozegrać Nikola Jokić, a to ze względu na pracowite dla Serba lato. Wszak ma on za sobą grę dla reprezentacji na Mistrzostwach Świata w Chinach (nie był to dla Serbów udany turniej), a co za tym idzie środkowy potrzebuje trochę więcej luzu, by móc odpocząć przed startem sezonu NBA. Jak zapowiedział już trener Nuggets – Mike Malone – serbski zawodnik ma zagrać w dwóch spotkaniach przedsezonowych i będzie to najprawdopodobniej czwartkowe starcie w Los Angeles.

Nuggets ogółem są w bardzo dobrym zdrowiu, bo w tym pierwszym przedsezonowym meczu nie zagrali tylko Jokić oraz Bol Bol, syn legendarnego Manute Bola i tegoroczny wybór Denver w drafcie. Wreszcie okazję do pokazania się ma Michael Porter Jr., a o minuty walczą także Malik Beasley, pozyskany latem Jerami Grant czy wracający po kontuzji Will Barton. Nuggets zdaja się mieć bardzo głęboki i wyrównany skład, dzięki czemu z pewnością będą stanowić liczącą się siłę na Zachodzie.

Wygrana z Clippers w preseason to niekoniecznie jakiś duży „statement-game”, ale takie zwycięstwo z pewnością dobrze naładowałoby Nuggets na starcie sezonu regularnego. Ekipa z Kolorado w poprzednim sezonie zrobiła najlepszy wynik od lat (bilans 54-28 i drugie miejsce na Zachodzie) i wreszcie po latach oczekiwania wróciła do fazy play-off. Tam co prawda udało się tylko awansować do drugiej rundy, ale apetyty w Denver zostały rozbudzone. Talentu w składzie nadal jest co nie miara, dlatego też powinno to w zupełności wystarczyć na przedsezonowe starcie z osłabioną drużyną z Miasta Aniołów, która nadal nie może liczyć na swoje niezwykle ekscytujące duo.

 

Zdarzenie: zwycięzca meczu Sacramento Kings – Phoenix Suns

Typ: Phoenix Suns

Kurs: 2.55

Sacramento Kings mają za sobą nie tylko dwa przegrane mecze przedsezonowe z ekipą Indiana Pacers, ale też wizytę w Indiach, gdzie oba te spotkania miały miejsce. Królowie są już z powrotem w Stanach Zjednoczonych, lecz pojawia się pytanie, czy ledwie kilka dni przerwy wystarczy, by zawodnicy doszli do siebie i znów zaczęli normalnie funkcjonować, wyzbywając się popularnego jet laga. Stawiamy na to, że ta długa podróż do domu będzie miała spory wpływ pierwszy ich mecz po powrocie do Stanów Zjednoczonych (swoją drogą, o wiele więcej przeżyć mieli oficjele Kings, gdyż w ich samolot w trakcie drogi powrotnej uderzył piorun – na całe szczęście nikomu nic się nie stało).

Stanie się tak najpewniej, nawet jeśli rywalem w czwartkowy wieczór będą Phoenix Suns, czyli drużyna, która od lat znajduje się w dołku i zajmuje końcowe miejsce w tabeli konferencji wschodniej. Słońca przeszły jednak latem spore zmiany, przede wszystkim dodając do składu Ricky’ego Rubio, dzięki czemu Devin Booker wreszcie będzie miał obok siebie prawdziwego rozgrywającego. Hiszpan powinien pozwolić młodej gwieździe Suns wejść na kolejny poziom, a przecież nie można zapomnieć, że Booker to cały czas gracz z wielkim potencjałem, co zresztą nieraz już udowadniał, choćby wtedy kiedy zdobył 70 punktów w jednym meczu.

Także sam Rubio jest po bardzo udanym dla siebie okresie letnim, w trakcie którego udało mu się nie tylko zdobyć mistrzostwo świata z reprezentacją Hiszpanii, lecz także zgarnąć statuetkę MVP turnieju. Rozgrywający nie zwalnia jednak tempa i w pierwszym meczu przedsezonowym Suns spędził na parkiecie 20 minut, co jak na rozgrywki preseasonu i tak jest sporym wynikiem. Swoje zagrali także Booker czy DeAndre Ayton – szczególnie ten drugi ma za sobą udany start nowego sezonu, gdyż bardzo dobrze zaprezentował się na tle Karla-Anthony’ego Townsa. Ayton był najlepszym strzelcem (18 punktów) oraz najlepiej zbierającym (13 zbiórek) graczem Suns w wygranej 111-106 nad drużyną Minnesota Timberwolves.

W czwartek kolejna okazja dla Aytona, by pokazać swój potencjał, gdyż formacja podkoszowa Kings nie wygląda w tej chwili zbyt imponująco. Startującym środkowym ma być pozyskany Dewayne Dedmon, a więc gracz solidny i nic więcej. Kings mieli zresztą ogromne problemy na tablicach w obu meczach z Pacers: w pierwszym starciu zawodnicy z Indianapolis wygrali zbiórki 51-35, a w kolejnym ta różnica była jeszcze większa (47-30), głównie za sprawą Mylesa Turnera i Domantasa Sabonisa. W drużynie Suns najprawdopodobniej zabraknie takich graczy jak Aron Baynes czy Kelly Oubre Jr. (ich występ stoi pod dużym znakiem zapytania), lecz nie powinno to przeszkodzić Słońcom, by wygrać w Sacramento.