Stawiamy na przełamanie Clippers i Celtics – walczymy o 309 PLN!

Środa na koszykarskich parkietach w USA to osiem meczów, z których przeanalizowałem dwa zapowiadające się najciekawiej. Co gramy? O tym wszystkim w analizie.

Odbierz bonusy powitalne przygotowane specjalnie dla czytelników Zagranie i wykorzystaj je do obstawiania NBA!

Kod rejestracyjny: 1250

Skuteczność typów Zagranie na NBA w styczniu: 12/25

Profit/Strata Zagranie na NBA w styczniu: -232 PLN

Zdarzenie:  zwycięzca meczu Boston Celtics – Toronto Raptors

Typ: Boston Celtics

Kurs: 1.85

Pojedynki pomiędzy Boston Celtics a Toronto Raptors zawsze przynoszą dużo emocji. Dwa mecze w tym sezonie nie były w żadnym wypadku wyjątkami. Starcie w Toronto wygrali gospodarze, zatrzymując kompletnie Celtics w ostatnich minutach. Choćby tak: 

W rewanżu Raptors byli bardzo blisko odniesienia zwycięstwa w Bostonie, ale tym razem Leonard nie był clutch i nie trafił rzutu na zwycięstwo w regulaminowym czasie gry. Dodatkowe pięć minut należało już do Kyriego Irvinga, który łącznie uzbierał 43 punkty i 11 asyst, prowadząc swój zespół do wygranej.  

Zostańmy chwilę przy Irvingu. 

Kyrie nie wystąpił w pojedynku z Brooklyn Nets, który Celtics przegrali i była to dla nich trzecia porażka z rzędu. Rywalizacja z Raptors pokazała, jak ważny jest to gracz dla sukcesu ekipy z Bostonu. Powodem absencji Uncle Drew były problemy z mięśniem czworogłowym, jednak Irving na dzisiejsze spotkanie ma być gotowy. 

Mecz na Brooklynie był kompletną katastrofą i pewnym momencie przewaga Nets wynosiła już 27 punktów. Celtics się obudzili, zatrzymując rywali bez celnego rzutu z gry przez ostatnie dziewięć minut. Na wielki powrót było już jednak za późno, ale możemy jednak wyciągnąć jakieś pozytywy z czwartej kwarty. 

Gracze z Bostonu są bardzo sfrustrowani, co słychać po ich komentarzach. Drużyna z takim talentem nie powinna być na piątym miejscu w Konferencji Wschodniej z bilansem 25-18. Nie może być tak, że Celtics przegrywają z Miami Heat, Orlando Magic i Brooklyn Nets. Na szczęście podopieczni Brada Stevensa wracają do Bostonu, gdzie czują się bardzo dobrze. Świadczy o tym bilans 15-5 przed własną publicznością w sezonie 2018/19. Jeszcze lepiej to wygląda, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko 12 ostatnich meczów, z których Celtics byli gorsi w dwóch: z Phoenix Suns (???) i Milwaukee Bucks. 

Raptors to zespół z najlepszym bilansem w NBA, ale to nie tak, że wszystko jest ładnie, pięknie i w ogóle. Ci najlepsi też mają problemy.  

Lider Konferencji Wschodniej przystąpi do dzisiejszej rywalizacji w osłabionym składzie. Zabraknie na pewno OG Anunoby’ego, Jonasa Valanciunasa, a pod znakiem zapytania stoją występy Freda VanVleeta i CJ’a Milesa. Nieobecność czterech graczy będzie dużym ciosem dla Raptors, których jedną z najsilniejszych stron jest głębia składu. A przecież przyjdzie im się mierzyć z Celtics i ich ławką rezerwowych z takimi nazwiskami jak Gordon Hayward czy Terry Rozier. 

Druga sprawa to postawa Dinozaurów poza Toronto. Bilans 15-8 to, po raz kolejny, najlepszy wynik w lidze, ale forma wyjazdowa Raptors jest coraz gorsza. Zaczęło się od 12 zwycięstw w 15 starciach, a od połowy grudnia są to trzy wygrane w ośmiu potyczkach. Widzisz różnicę? Rywale może i byli momentami wymagający, ale nic nie tłumaczy przegranej 87-116 z Orlando Magic, 101-126 z Philadelphią 76ers czy 107-125 z San Antonio Spurs. Nawet w ostatnim meczu, mimo że wygranym, Raptors męczyli się strasznie i dopiero po dwóch dogrywkach pokonali Washington Wizards bez Johna Walla, Markieffa Morrisa i Dwigha Howarda. 

Jest jeszcze ciekawa statystyka dotycząca bezpośredniej rywalizacji Boston Celtics i Toronto Raptors: otóż w każdym z dziewięciu ostatnich bojów wygrywał gospodarz. A dzisiaj gramy w Bostonie, więc stawiam na Celtics, dla których powrót do domu będzie okazją na przełamanie.

Zdarzenie:  handicap w meczu Los Angeles Clippers – Utah Jazz -2.5/+2.5

Typ: Los Angeles Clippers -2.5

Kurs: 1.90

Los Angeles Clippers są w trakcie serii trzech porażek, z których każda była spowodowana brakiem odpowiedzi na dominującego podkoszowego w szeregach rywali. Clippers nie potrafili zatrzymać Nikoli Jokicia w meczu z Denver Nuggets, Blake’a Griffina i Andre Drummonda w starciu z Detroit Pistons czy Anthony’ego Davisa i Juliusa Randle w rywalizacji z New Orleans Pelicans. W NBA większość drużyn zbudowana jest na obwodowych i skrzydłowych – rzadko jest inaczej.  

W dzisiejszym pojedynku ekipa Marcina Gortata powinna mieć dużo łatwiej, bo Utah Jazz nie opierają swojej gry na podkoszowych. Rudy Gobert to przede wszystkim defensywny środkowy, a nie jakiś tam wirtuoz po atakowanej stronie parkietu. Quin Snyder lubi wystawiać niskie ustawienie i Jae Crowder gra jako silny skrzydłowy, a to przecież idealna wiadomość dla Doca Riversa, który na pozycjach trzy i cztery stawia na Tobiasa Harrisa i Danilo Gallinariego. 

W dzisiejszej rywalizacji nie ma co się obawiać o fizyczną dominację ze strony Jazz. Jeśli już, to goście mogą nie mieć odpowiedzi na głębie składu Los Angeles Clippers. 

Wspominałem już przy okazji ostatniej zapowiedzi meczu Utah Jazz, że klub z Salt Lake City nie ma żadnego zdrowego rozgrywającego w składzie. Ricky Rubio, Dante Exum i Raul Neto zmagają się z urazami i na dobrą sprawę Snyder ma do dyspozycji siedmiu graczy. Ósmym jest rookie, Grayson Allen, który jak na razie nie pokazuje nic specjalnego. Dłuższa gra starterów może przynieść dobre efekty, ale nie w rywalizacji z głębokimi Clippers. To przecież ten zespół ma najlepszą ławkę w lidze, przez co masz gwarancję utrzymania jakości gry przez pełne 48 minut. Nie dojdzie do tego, że końcówce gracze zostaną bez sił. Z Jazz powinno być inaczej.

Poza tym, gospodarze nie mogą sobie pozwolić na kolejną porażkę. Ich przewaga nad dziesiątym miejscem zmalała do 1.5 meczu. Wynik dzisiejszej potyczki może wpłynąć bezpośrednio na to, kto awansuje do playoffów, a kto skończy sezon już w połowie kwietnia. 

Jazzmani ze swoją serią czterech zwycięstw wyglądają na groźnych, tylko że to wszystko wydarzyło się w Salt Lake City i to jeszcze ze średnimi Orlando Magic, słabymi LA Lakers bez LeBrona Jamesa, fatalnymi Chicago Bulls i Detroit Pistons. Nie widzę tu żadnego rywala pokroju Los Angeles Clippers.

Ode mnie taki kuponik.

Powodzenia!