Nikol Kaletka: Nie kończmy rozgrywek już dziś
Autorka fotografii: Fot. Paula Duda/laczynaspilka.pl
– To ciężki czas dla nas wszystkich, natomiast nawet w domu wystarczy rozejrzeć się dookoła ile jest rzeczy, osób, spraw o których w czasie pościgu za pracą, karierą, pieniędzmi zapominamy lub nie widzimy. Może to dobry moment, by przypomnieć sobie, że życie to nie tylko wyścig, a dom to nie tylko hotel… – mówi serwisowi Zagranie.com Nikol Kaletka – reprezentantka Polski, jak i Medyku Konin w świecie piłki nożnej kobiet.
Kamil Piłaszewicz: Dzień dobry. Skoro nie mamy okazji spotkać się po meczu na stadionie, to zacznijmy od tego, jak reprezentantka Polski i Medyku Konin, spędza okres tak zwanej kwarantanny społeczeństwa?
Nikol Kaletka: – Witam serdecznie Pana redaktora oraz wszystkich czytelników. W ciężkiej sytuacji w jakiej obecnie się znajdujemy staram się zachować wszelkie możliwe i dostępne zasady bezpieczeństwa, ale zachowując przy tym zdrowy rozsądek. Spędzam jak najwięcej czasu w domu oddając się lekturze oraz innym zajęciom, na które na co dzień nie było czasu, ograniczam kontakty do minimum, lecz nie zapominam, co jest moim zawodem i codziennie poświęcam dwie godziny na trening stacjonarny oraz obowiązkowo bez względu na pogodę, omijając skupiska ludzi staram się co najmniej półtorej godziny spędzić na powietrzu truchtając lub jeżdżąc na rowerze.
Skoro jesteśmy przy temacie CoronaVirusa, to nie sposób nie zapytać, co sądzi o nim Nikol Kaletka?
– Uważam że jest to najbardziej zmutowany wirus grypy jaki dotychczas spotkał ludzkość i na który nie byliśmy przygotowani, czego efektem jest wielka rzesza zarażonych oraz przygniatająca ilość zgonów na świecie. Od wielu dekad choroba nie miała tak dużego wpływu na społeczeństwo, gospodarkę… A w zasadzie na każdą dziedzinę życia społecznego. Moim zdaniem człowiek jak zawsze dawał sobie radę z klęskami tak i tym razem pokona wirusa, natomiast po zwycięstwie nad tą pandemią, każdy z nas powinien już na stałe zapamiętać zasady higieny oraz współzależności człowieka. Mam też nadzieję, że po wygranym pojedynku z CoronaVirusem nie rzucą się wszyscy z powrotem w wir prac i ten czas w trakcie kwarantanny z bliskimi nie zostanie znów ograniczony do zera.
Około tydzień temu rozmawiałem z Olą Rolą (Wywiad z Olą Rolą) i powiedziała mi, że mimo iż jeszcze wtedy klub był otwarty, to zrezygnowała z uczęszczania tam na treningi. A jak sytuacja wyglądała w Medyku Konin?
– W naszym klubie również tydzień temu zespół regularnie trenował. Natomiast po sygnałach o nasilającej się epidemii w kraju, prezes klubu – Roman Jaszczak zorganizował spotkanie z zawodniczkami pierwszej drużyny i dał nam wolny wybór, co do uczęszczania na treningi. Ja wraz z częścią drużyny skorzystałyśmy z możliwości pozostania w domu bez konsekwencji regulaminowo -finansowych. Co do pozostałych drużyn Medyka, to klub zawiesił treningi do odwołania
Gdy CoronaVirus wywołał jeszcze epidemię, a nie pandemię, jakie były zalecenia trenerów, podczas treningów?
– Ciężko mi się wypowiedzieć na temat innych klubów, natomiast u nas nie było potrzeby wykonania takowych badań, ponieważ nie stwierdzono w naszym mieście przypadków wirusa, a żadna z zawodniczek z wyłączeniem kadrowiczek nie miała kontaktu z grupą zagrożenia. Co do zawodniczek wracających z kadry, klub nakazał czternastodniową kwarantannę oraz zadbał o stały kontakt ze służbami sanepidu, by zawodniczki były monitorowane. Na szczęście u dziewczyn też nie wystąpiły żadne symptomy zarażenia.
Stosunkowo długo, nie tylko w Polsce mówi się jednak o organizowaniu wydarzeń sportowych w okresie pandemii, ale bez kibiców. Co sądzi Pani o takim podejściu?
– Moje zdanie jest niezmienne od lat, jestem w stanie zrozumieć naciski ze względów organizacyjnych, tudzież marketingowych, ale uważam, że każde widowisko sportowe bez kibica traci jakikolwiek sens. Każdy z nas uprawiających sport czeka na mecz, zawody, by dla kibica wstawać w szranki do rywalizacji. Nie ma kibica – nie ma wydarzenia sportowego.
Wiadomo, że zdrowie jest najważniejsze, ale jak wytłumaczyć ludziom, że nie jest to czcze gadanie, tylko tzw. „najprawdziwsza prawda”?
– Uważam, że nadszedł moment niestety przykry, że już nie trzeba gadać, tłumaczyć, czy namawiać, bo skala zachorowań, zgonów na świecie dość jednoznacznie pokazuje w jakim kierunku trzeba iść. W dzisiejszych czasach jakakolwiek dyskusja nad sensownością przesadnych przestrzegań jest zbędna. Daleka jestem od paniki, ale już nie tylko zdrowy rozsądek, ale też dbałość i troska o otoczenie i najbliższych powinna być wykładnią, która powinna kierować nami dziś i już na zawsze.
Jeżeli mówimy o powrocie organizacji imprez masowych z publiką, to Pani zdaniem, kiedy pierwsze takie wydarzenia mogą się odbyć?
– Ciężko na dziś rokować daty powrotów rozgrywek oraz organizacji małych, czy dużych imprez sportowych. Moim zdaniem organizatorzy wszelkich rozgrywek, prezesi UEFA i FIFA oraz innych organizacji na pewno są w stałym kontakcie z służbami epidemiologicznymi i lekarskimi. To oni podejmą decyzję, jeśli otrzymają odpowiednie zgody i wytyczne. Mimo wszystko uważam, że na pierwsze spotkania ligowe, czy też na duże imprezy sportowe ciężko będzie ściągnąć wszystkich zainteresowanych, bo mimo oficjalnych informacji w ludziach na długo pozostanie strach przed ewentualnym zagrożeniem. A może się mylę i jednak miłość do sportu i tęsknota za rozgrywkami przezwycięży głęboko zakorzeniony strach przed wirusem… Czas pokaże.
Już wiadomo, że mistrzostwa Europy w piłce nożnej mężczyzn odbędą się za rok, teoretycznie w terminie od 11 czerwca do 11 lipca. Co sądzi Pani o tej decyzji?
– Sądzę, że jest to bardzo trafna decyzja i w ślady za tą decyzją powinni iść też inni organizatorzy i poprzesuwać terminy dużych imprez na przyszły rok. Gdyby ta decyzja nie zapadła, to nie moglibyśmy liczyć, że zawodnicy, sportowcy na tych imprezach byliby w swoich najwyższych formach. Po tak zakłóconym cyklu treningowo-meczowym sukcesem będzie, jak zawodnicy/czki na ligowych boiskach i arenach będą w stanie dojść do formy prezentowanej przed pandemią. Dajmy każdemu sportowcowi spokojny czas przygotować się w swoich macierzystych klubach do najważniejszych imprez. Będzie to z pożytkiem dla zawodników, kibiców oraz organizatorów tych imprez. Gdyby te decyzje nie zapadły, niebawem oglądalibyśmy mistrzostwa Europy i świata na poziomie amatorskim, czego chyba nikt nie chce.
Mam wrażenie, że ostatnio mówi się wyłącznie o przesunięciu EURO2020, a tymczasem zmianom musi również ulec kalendarz świata kobiecej piłki, więc zapytam w ten sposób: jakie wieści płynął z piękniejszej strony świata futbolu?
– Niestety w kobiecej piłce nie zapadają tak szybko decyzje, a jeśli już tak, to do samych zainteresowanych trafiają dość późno. Na dzień dzisiejszy kluby bazują jedynie na plotkach lub niesprawdzonych informacjach, jak np. zakończenie już dziś rozgrywek Ekstraligi. To ciężka sytuacja dla piłkarek, a przede wszystkim dla trenerów i zarządów, ponieważ nikt nie wie jak przygotowywać zespół, jak podpisywać nowe kontrakty, a co najważniejsze, czy w ogóle się cokolwiek zacznie w tym roku. Jeszcze gorzej ma się sytuacja w rozgrywkach na niższym szczeblu lub rozgrywkach młodzieżowych. Moim zdaniem, jeśli scenariusz zakończenia już w tym czasie rozgrywek Ekstraligi wszedłby w życie, byłaby to decyzja bardzo niesprawiedliwa dla zespołów walczących o pierwszą czwórkę oraz o utrzymanie się w najwyższej lidze rozgrywkowej. Jeśli mamy nie grać, to niech ten sezon uznany będzie jako nieodbyty, zacznijmy od jesieni, każdy z zerową punktacją i rozegrajmy normalną rundę ligową. Niech boisko zweryfikuje pozycję klubów w tabeli, a nie papier PZPN, czy wirus. To jest sport, a obecna sytuacja dotknęła każdy z zespołów. Dajmy sobie i innym równe szanse.
Często mówi się o tym, jak ma zostać dokończona Ekstraklasa mężczyzn, ale jak to jest w przypadku rozgrywek ligowych u pań?
– Tak jak odpowiedziałam wcześniej, wiele jest niewiadomych w męskiej piłce i same niewiadome w kobiecej. Na pewno wszystko uzależnione jest od rozwoju sytuacji związanej z panującym wirusem. Ja jedynie liczę, że w przypadku męskiej, jak i kobiecej piłki będą to decyzje mądre, przemyślane, w których nad wartościami finansowymi reklamodawców i telewizji zwycięży duch sportu. Są to tylko pobożne życzenia, bo zdaję sobie sprawę, że sport to też biznes i wiele decyzji jest podejmowanych pod kontem ekonomicznym, nie patrząc na dobro zawodnika, czy kibica. Często decyzje w takich sprawach podejmowane są szybko i bezmyślnie. Teraz jednak w okresie kwarantann, włodarze związków mają dużo czasu, by znaleźć złoty środek na wyjście z tej sytuacji.
W Polsce, nawet mimo przerwy w rozgrywkach wywołanej pandemią, zawodniczki mogą przetrwać bez trudu do powrotu na murawę?
– Znów mogę odnieść się tylko i wyłącznie do swojego klubu – Medyku Konin. Nasz zarząd zapewnił wszelkie warunki, by spokojnie przeczekać ten ciężki okres. Tak jak wspomniałam we wcześniejszym pytaniu, prezes zapewnił nam możliwość kontynuowania treningów w klubie zachowując wszelkie środki bezpieczeństwa i higieny, ale także nasze wynagrodzenia nie uległy zmianie bez względu na uczestnictwo w tych treningach. Szczerze mówiąc nikt w naszym klubie nawet przez sekundę nie miał wątpliwości, co do miesięcznych wynagrodzeń wynikających z kontraktów. W tej sytuacji i sprawie prezes oraz zarząd stanęli na wysokości zadania.
I tak już na koniec dopytam, co Nikol Kaletka chciałaby przekazać wszystkim czytelnikom tego wywiadu na okres pandemii CoronaVirusa?
– To ciężki czas dla nas wszystkich, natomiast nawet w domu wystarczy rozejrzeć się dookoła ile jest rzeczy, osób, spraw o których w czasie pościgu za pracą, karierą, pieniędzmi zapominamy lub nie widzimy. Może to dobry moment, by przypomnieć sobie, że życie to nie tylko wyścig, a dom to nie tylko hotel… Czasem takie chwile pokazują ile szczęścia jest wokół nas, którego nie widzimy na co dzień. Cieszmy się tymi chwilami i nie zapominajmy o nich, gdy po pandemii znów ruszymy do wyścigu… I zawsze myjmy ręce. (uśmiech)
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze