Podsumowanie pierwszej części sezonu LOTTO Ekstraklasy

Górnik Zabrze

Za nami pierwsza połowa sezonu LOTTO Ekstraklasy. Teraz czeka nas długa przerwa zimowa, która zakończy się w Lutym. Czas oczekiwania jest spory, ale odpoczynek przyda się wszystkim. Zarówno piłkarzom jak i kibicom, ponieważ wyniki z ostatnich kolejek to istna loteria. Kto zaskoczył, a kto zawiódł? Odpowiedź na te i wiele innych pytań znajdziecie w naszym podsumowaniu pierwszej części sezonu zasadniczego. Zapraszamy!

Największe zaskoczenie

Górnik Zabrze szturmem wszedł do LOTTO Ekstraklasy. Zamiast walczyć o utrzymanie to już od pierwszej kolejki obrali kierunek na szczyt tabeli. Po 21 kolejkach misję trzeba uznać za udaną. Zrobili wynik ponad stan i jedynym minusem jest końcówka w ich wykonaniu, ponieważ nie wygrali żadnego z trzech ostatnich spotkań. Mimo to plasują się tylko dwa punkty za plecami Legii, ale była spora szansa, żeby przezimować na pozycji lidera, to byłoby coś. W szeregach Górnika można znaleźć kilka odkryć, którym już teraz przyglądają się większe kluby. Pod znakiem zapytania stanęła przyszłość między innymi Igora Angulo, o którego pyta Athletic Bilbao, ale także Rafała Kurzawy, któremu kończy się latem kontrakt i już teraz może skorzystać z Prawa Bossmana. Decydującą bitwę zarząd będzie musiał wygrać zimą, żeby stworzyć trenerowi warunki do walki o najwyższe cele.

Największe rozczarowanie

Na to miano nie było zbyt dużej konkurencji. Lechia Gdańsk zdeklasowała stawkę i pewnie wygrała tę kategorię. Biało-Zieloni przed rokiem do samego końca walczyli o mistrzostwo Polski. Skład i budżet, którym dysponuje klub z Trójmiasta jest ogromny. Kadra zespołu z pewnością jest w stanie walczyć o tytuły. Myślę jednak, że popełniane są zbyt duże błędy w zarządzaniu zespołu. Nie może być tak, że na stanowisku trenerskim dochodzi do zmiany i szkoleniowca zastępuje trener przygotowania fizycznego i osiąga jeszcze gorsze wyniki niż jego poprzednik. LOTTO Ekstraklasa ma do to siebie, że nikt jej nie chce wygrać i tylko dzięki temu Gdańszczanie nadal pozostają w zasięgu czołówki, ale muszą liczyć na znakomitą wiosnę, ponieważ w tym roku nie będzie podziału punktów. Milos Krasić, bracia Paixao, Rafał Wolski, Simeon Slavchev czy Dusan Kuciak – takie nazwiska na swoich pozycjach konkurują do miana najlepszego gracza, ale drużynowo Lechia w pierwszej połowie sezonu nie istniała, dlatego też otrzymali od nas to w pełni zasłużone “wyróżnienie”.

Najładniejsza piłka dla oka

W tej kategorii miałem dwóch wyraźnych faworytów, z których nie potrafiłem wybrać lepszego. Delikatnie skłaniałem się w stronę Górnika Zabrze, ponieważ używali większej ilości Polaków, ale chyba nie o to chodzi. Trzeba docenić również Koronę Kielce i uznajmy, że obie drużyny wygrywają ex aequo tę kategorię. Często oglądając mecze LOTTO Ekstraklasy można usnąć. Czasami oglądając mecze niższych klas rozgrywkowych mam wrażenie, że od spotkań najwyższej ligi dzieli je tylko kultura gry. Piłkarsko wcale nie ma takiego przeskoku, co udowodniło kilku zawodników jak między innymi Szymon Żurkowski, ale także można to zauważyć w sparingach czy Pucharze Polski. Wracając do meritum Korona i Górnik postawiły na ofensywną piłką, którą aż chciało się oglądać. Kilkukrotnie pod koniec rundy zostały za to skarcone, ale takie porażki trzeba wliczyć w skutki. Zdecydowanie wolę oglądać taką myśl szkoleniową niż murowanie bramki przez Sandecję czy inny zespół.

Wielcy Ekstraklasy na szczycie

Bardzo symptomatyczne jest to, że dwa najbardziej krytykowane zespoły po rundzie jesiennej są na szczycie tabeli . Legia i Lech zajmują odpowiednio pierwsze i drugie miejsce. Fala krytyki, która okresowo spływała na te kluby była ogromna. Mimo wszystko trzeba to też rozważać pod innym kątem, ponieważ od gigantów LOTTO Ekstraklasy trzeba wymagać czegoś specjalnego. W końcu najprawdopodobniej jak co roku staną się naszymi reprezentantami na rynku europejskim. Trzeba przy tym zauważyć, że rzeczywiście żadna z tych dwóch drużyn nie była wyraźnie lepsza od reszty stawki. Często głupio gubiły punkty, ale na sam koniec i tak liczy się pozycja w tabeli, a ta przed rundą wiosenną jest jak najbardziej pozytywna, żeby zaatakować mistrzostwo.

Najlepszy piłkarz rundy

Podobnie jak w przypadku Górnika i Korony tutaj też miałem spory problem. Z jednej strony Igor Angulo, który swoją grą utrzymuje Zabrzan w czołówce, ale także pewnie zmierza po koronę króla strzelców. Z drugiej zaś Carlitos, który na swoich barkach wniósł Wisłę Kraków do czołowej ósemki. Szala delikatnie przechyliła się w stronę zawodnika z Krakowa. Wszystko dlatego, że moim zdaniem odciska większe piętno na swoim zespole. Już dawno nikt nie zrobił takiego wejścia do LOTTO Ekstraklasy. Ciekawostką zdradzoną przez Kiko Ramireza stała się informacja, że wcześniej ten zawodnik nigdy nie miał profesjonalnego kontraktu. To mówi naprawdę wiele. Chłopak znikąd, bo tak można powiedzieć stał się największą gwiazdą naszej ligi. Nie sposób nie odnieść wrażenie, że świadczy to mocno o słabości piłki w Polsce, że Hiszpan z trzeciego poziomu rozgrywkowego robi u nas furorę. Mimo wszystko trzeba docenić jego umiejętności, bo są ogromne.

Najlepszy młody piłkarz rundy

Tutaj nie mogło być innego wyjścia. Najlepszym młodym piłkarzem rundy wybrałem Szymona Żurkowskiego. Nie będzie to dla wielu zaskoczeniem, ale tego chłopaka po prostu trzeba docenić. W obecnym sezonie na pozycji środkowego pomocnika udało mu się zgromadzić dwa gole i trzy asysty. Nie jest to rekordowy wynik, ale trzeba go oceniać przez pryzmat tego ile daje swojej drużynie. Zachwytów nad tym chłopakiem było co nie miara. Warto wspomnieć, że jeszcze w poprzedniej kampanii występował na trzecim poziomie rozgrywkowym. Nie zrobiło mu to większego problemu ze zmianą ligi. Przeskok nie jest wcale tak duży jak się może wydawać. Żurkowski imponuje warunkami fizycznymi, ale także ma cechę podobną do Ngolo Kante. Może biegać przez pełne 90 minut i się nie zatrzymywać. Sprint w ostatnich sekundach meczu? Nie ma dla niego problemu. Motorycznie jest moim zdaniem przygotowany nawet na występy w czołowych ligach Europy. Problemem pozostaje odpowiedni wybór klubu. Nie może podjąć pochopnej decyzji, żeby nie zginąć wśród drużyny rezerw. Mimo wszystko takiego talentu w LOTTO Ekstraklasie, z takim przygotowaniem fizycznym i technicznym nie widziałem od czasów Roberta Lewandowskiego. Oby ich drogi potoczyły się podobnie.

Najlepszy trener

Podobnie jak wcześniej kolejne wyróżnienie, które udaje się do Zabrza. Nie mogło być inaczej, w grze byli jeszcze Leszek Ojrzyński i Gino Lettieri, ale trzeba pamiętać, że Marcin Brosz przed sezonem przy sporej pomocy szczęścia wywalczył awans do Ekstraklasy. Nie przeszkodziło mu to, żeby szturmem wziąć te rozgrywki. Po 21 spotkaniach traci tylko dwa punkty do lidera i regularnie punktuje przy użyciu młodych Polaków. Taką pracę po prostu trzeba docenić. Profil klubu z Zabrza zdecydowanie się zmienił na przestrzeni ostatnich lat i efekty tego widzimy właśnie dziś. Tutaj  też mamy wskazaną drogę dla innych drużyn. Nie chodzi o to, żeby kupić 11 zagranicznych gwiazd. Sukcesem jest postawienie na rodaków i osiągnięcie z nimi wyniku przy użyciu bardzo widowiskowego stylu gry. Gdyby nie końcówka rundy, zajęliby pierwsze miejsce, ale nawet przy trzeciej pozycji zdobyli serca ogromnej ilości kibiców.

Najgorszy transfer

Tutaj muszę przyznać było największe grono konkurentów. Głównymi uczestnikami rywalizacji stali się Christian Pasquato, Armando Sadiku, Hildeberto, Kostantin Vassiljev i Deniss Rakels. Pod uwagę były brane przede wszystkim oczekiwania z jakimi trafiali do swoich klubów oraz zapłacona cena. W związku z tym największe szanse mieli zawodnicy Legii, którzy byli sprowadzani z mianem przyszłych gwiazd ligi. Długo wahałem się pomiędzy dwójką Legionistów, ale ostatecznie wybór padł w stronę Sadiku. Pozostała dwójka też nie ma się czym cieszyć, bo przychodząc za spore pieniądze niczym nie wyróżniali się nawet na poziomie trzeciej ligi. Pasquato miał chociaż niezłą końcówkę rundy, więc można go umieścić na najlepszej pozycji wśród Wojskowych. Wracając do Sadiku, przychodził do Legii za spore pieniądze, z bardzo dobrym CV oraz między innymi bramką zdobytą na Euro 2016. Nadzieje na zastąpienie Nikolića były ogromne, ale stracił miejsce w składzie na rzecz Jarosława Niezgody. W sumie jestem bardzo ciekawy, co zrobi Legia zimą, ponieważ nie można ukrywać, że Albańczyk ma jedną z najwyższych pensji w zespole mistrza Polski.