Czego życzymy kibicom futbolu w nowym roku?
Koniec roku to czas w którym media analizują minione 12 miesięcy, tworzą rozmaite rankingi i podsumowują najważniejsze wydarzenia mijającego roku. My postanowiliśmy spojrzeć w przyszłość i zastanowić się, czego należy życzyć fanom futbolu w nadchodzącym roku. Po pierwszym stycznia 2018 w świecie futbolu będzie działo się naprawdę sporo, a z kilku względów może on się okazać przełomowy. Oto cztery nasze życzenia na nowy rok dla wszystkich fanów piłki.
Niezapomnianego mundialu z Polakami w roli głównej
Noworocznego koncertu życzeń nie sposób nie zacząć od zbliżającego się wielkimi krokami rosyjskiego mundialu, w którym udział wezmą nasze Orły. Niebotycznie wysokie miejsca, które kadra Adama Nawałki zajmowała w tym roku w rankingu FIFA, dobry występ na francuskim EURO i względnie łatwy awans Polaków na Mistrzostwa Świata 2018 powodują, że oczekiwania wobec reprezentacji są naprawdę wysokie. Wydaje się jednak, że aby nasi reprezentanci mogli im sprostać, musi wystąpić kilka sprzyjających okoliczności. Po pierwsze – gracze pokroju Grzegorza Krychowiaka muszą ustabilizować swoją sytuację w klubach i zjawić się w Rosji w topowej formie. Po drugie – Polakom, podobnie jak na Mistrzostwach Europy powinno sprzyjać szczęście. Po całkiem korzystnym losowaniu grup, dobrze by było, aby los sprzyjał nam również w dalszej części turnieju. Jeśli wiodący gracze reprezentacji nie odniosą kontuzji, sytuacje bramkowe będą zamieniane przez naszych na gole i punkty, a defensywa ustrzeże się od niewymuszonych błędów, z Rosji możemy wywieźć co najmniej kilka pięknych wspomnień, a może nawet coś więcej…? Po trzecie, o co akurat powinniśmy być spokojni – nie może zaciąć się nasza maszyna do zdobywania bramek, czyli Robert Lewandowski. Poza tym, wszystkim wyczekującym mundialu życzymy pięknego turnieju, pełnego goli i wolnego od politycznych napięć, których w ostatnich miesiącach wokół rosyjskiego mundialu było zdecydowanie zbyt dużo. Niedługo po MŚ 2018 wystartuje natomiast Liga Narodów, stanowiąca odpowiedź UEFA na nudę meczów towarzyskich. Tam również powinno czekać nas sporo emocji!
VARtościowego systemu wideoweryfikacji
Na rosyjskim czempionacie pojawi się VAR. System wideoweryfikacji zostanie wprowadzony także wielu europejskich rozgrywkach (m.in. w Hiszpanii – nareszcie!), natomiast w niektórych ligach (np. w polskiej) zostanie objętych nim więcej meczów niż obecnie. VAR miał być narzędziem, które ostatecznie wyeliminuje z futbolu zawodny czynnik ludzki, będący przyczyną wielu pomyłek i wypaczeń. Pierwsze miesiące działania Video Assistant Referee odarły jednak kibiców ze złudzeń i pokazały, jak daleka jest droga do optymalizacji tego rozwiązania. Jedną z „ofiar” VAR-u był m.in. Hellmut Krug – szef niemieckiej komórki ds. wideoweryfikacji, który został zwolniony za rzekomy brak obiektywizmu i faworyzowanie jednej z drużyn. Nowa technologia nie oszczędziła również Szymona Marciniaka, który mimo sprawdzenia jednej z sytuacji na monitorze, podjął karygodną decyzję, co rozsierdziło kibiców ekstraklasy. Nie milkną również narzekania na to, że sprawdzanie stykowych sytuacji trwa całe wieki i zaburza dynamikę piłkarskiego widowiska. Taki pogląd wyrażają nie tylko kibice, ale również niektórzy piłkarze – na przykład Luka Modrić stwierdził, że VAR… zabija futbol. Mamy jednak nadzieję, że i w tym przypadku zadziała stara maksyma, która mówi, że „wszystko co piękne rodzi się w bólach”, a udoskonalony system wideoweryfikacji tylko przysłuży się piłce.
Więcej klasy w Ekstraklasie
Nadejście września w tym roku było wyjątkowo przykre nie tylko dla uczniów, którzy musieli wrócić do szkolnych ławek, ale także dla kibiców polskich drużyn, po których jesienią nie było już śladu w europejskich pucharach. Ekstraklasowe zmagania potwierdziły spadkową tendencję rodzimego futbolu – Legia została najsłabszym od lat mistrzem jesieni, a wśród pozostałych drużyn próżno szukać potencjalnych rewelacji Ligi Mistrzów czy nawet Ligi Europy. Trudno oprzeć się wrażeniu, że poziom Lotto Ekstraklasy uległ wyrównaniu w dół, a większość piłkarzy przybywających na polskie boiska to typowy materiał odpadowy z zagranicznych lig. Najwyższą klasą rozgrywkową w Polsce trzęsą obecnie gracze, którzy nawet nie otarli się o poziom najlepszych lig w Europie (m.in. Angulo i Carlitos), a jedynym ratunkiem dla młodych zawodników z kraju wydaje się obecnie szybki wyjazd za granicę. Chociaż próżno szukać racjonalnych przesłanek, by nasza ekstraklasa, coraz częściej pogardliwie tytułowana „ekstraklapą”, weszła przynajmniej na pułap średniej ligi europejskiej, wszystkim fanom rodzimej piłki życzymy przełamania bessy. Nadzieję na rozwój krajowego futbolu możemy wiązać z coraz lepszą sytuacją finansową czołowych klubów ekstraklasy i kilkoma piłkarzami młodego pokolenia, którzy przebojem wdarli się do czołówki polskich ligowców.
Zatrzymania transferowego obłędu
Trudno polemizować z faktem, że pieniądze, które zasilają konta piłkarskich klubów są wyższe niż kiedykolwiek, co istotnie wpływa na wysokość transferowych wydatków. Szaleństwem byłaby również walka z ekonomicznym prawem, głoszącym, że wszystko (i wszyscy) jest warte tyle, ile ktoś jest skłonny za to zapłacić. Nie sposób jednak nie zauważyć agresywnej polityki transferowej najbogatszych klubów, która w dłuższej perspektywie może wpędzić je w poważne tarapaty. Włodarze czołowych lig i władz UEFA oraz FIFA zdają się dostrzegać problem psucia rynku i podejmują nieśmiałe próby unormowania sytuacji. Finansowe Fair Play czy skrócenie letniego okienka transferowego w rekordowo rozrzutnej Premier League z pewnością nie są optymalnymi rozwiązaniami, ale mogą być uznane za pierwsze symptomy otrzeźwienia piłkarskiej Europy. W przyszłym roku niemal na pewno nie będziemy świadkami odwrotu od transakcji za nieprzyzwoicie wysokie sumy, a rekordy transferowe mogą zostać jeszcze bardziej wyśrubowane, ale wydaje się, że dopuszczenie nieco uboższych graczy do stołu wyszłoby futbolowi na dobre.