Koronawirus dotarł do NBA – liga zawieszona!
Rudy Gobert jest pierwszym zawodnikiem NBA, u którego wykryto koronawirusa! NBA bardzo szybko więc zareagowała i zawiesiła rozgrywki na czas nieokreślony. Wygląda na to, że w najbliższym czasie sportowy świat zostanie wywrócony do góry nogami, bo zawieszenie sezonów ogłosiło też wiele europejskich związków koszykarskich, w tym również polski. Na ten moment nie wiadomo, kiedy zawodnicy NBA mieliby wrócić do gry i trudno powiedzieć, czy sezon zostanie w ogóle wznowiony. Najważniejsze jest jednak zdrowie zawodników.
NBA od kilku już dni przygotowała się na nadejście koronawirusa, lecz scenariusz, w ramach którego jeden z zawodników okazuje się być zarażony to była ostateczność. Jak się jednak okazało, Rudy Gobert z Utah Jazz jest pacjentem zero w NBA – ten sam zawodnik, który jeszcze kilka dni temu bardzo niedojrzale żartował ze środków ostrożności NBA wobec wirusa:
Rudy Gobert thought it was funny to touch every single mic and recorder in the media room.
Now, he has Coronavirus and the entire NBA season is suspendedpic.twitter.com/A22U5AgmBi
— Sports ReUp (@SportsReUp) March 12, 2020
Wedle raportów zarażony koronawirusem ma być również jego kolega z drużyny Emmanuel Mudiay, natomiast trzeba zdać sobie sprawę z tego, że cała liga to ogromna siatka połączeń. Jazzmani w ostatnich dniach grali w różnych miastach przeciwko różnym drużynom, a te drużyny jechały potem do innych miast i rozgrywały kolejne mecze. Szybko ustalono więc taką siatkę połączeń:
All 30 NBA teams can be connected in just the last 5 days.
The NBA made the right decision to suspend this season. pic.twitter.com/jUy3X5zwTj
— StatMuse (@statmuse) March 12, 2020
Nie dziwi decyzja ligi, aby zawiesić rozgrywki na czas nieokreślony. Zawodnicy tych drużyn, którzy w ostatnim czasie mierzyli się przeciwko Jazz (m.in. Boston Celtics czy Toronto Raptors) mają teraz przejść kwarantannę, natomiast całkiem prawdopodobne jest, że już niedługo niemal wszyscy zostaną przebadani pod kątem obecności koronawirusa w organizmie. NBA planuje teraz kolejne kroki – przerwa w rozgrywkach potrwa jednak minimum dwa tygodnie, a kibice muszą się przygotować na taką ewentualność, że ten sezon już się skończył. Być może za jakiś czas liga zdecyduje się przeprowadzić fazę play-off, ale to na razie zbyt odległa przyszłość. W środę z powodu koronawirusa odwołano dwa spotkania – starcie między Utah Jazz a Oklahoma City Thunder (choć sam Gobert ponoć czuł się na tyle dobrze, że był gotowy zagrać w tym meczu) oraz pojedynek między Sacramento Kings a New Orleans Pelicans. Rozgrywki zawieszono również w G-League.
W związku z tym środowa kolejka spotkań – tych, które zostały rozegrane – może być ostatnią przynajmniej na jakiś czas, a kto wie, czy nie w ogóle w tym sezonie. Z tego też powodu bardzo wyjątkowe były ostatnie minuty pojedynku w Atlancie, gdzie Vince Carter być może pożegnał się z NBA już na dobre. Skrzydłowy po zakończeniu sezonu miał zakończyć karierę. Koronawirus to jednak problem nie tylko dla zawodników, ale też dla ogromnej liczby pracowników, które zajmują się m.in. organizacją meczów. To łącznie tysiące osób w wielu miastach, które przez wirusa tracą w tej chwili podstawowe źródło dochodu. Zadbać o swoich pracowników chce więc m.in. Marc Cuban, właściciel Dallas Mavericks, który jeszcze w środę zastanawiał się nad sposobem. Epidemia koronawirusa to kolejne w tym sezonie NBA wydarzenie, które torpeduje rozgrywki – wcześniej był chaos związany z Chinami, a potem śmierć Kobe Bryanta.
Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do koszykówki, bo co innego nam zostało. W środę koniec końców rozegrano cztery z sześciu spotkań, a oto najważniejsze informacje:
- Joel Embiid wrócił do gry po kilku meczach absencji i poprowadził Philadelphia 76ers do łatwego zwycięstwa nad zespołem Detroit Pistons. Kameruński środkowy zapisał na konto 30 punktów oraz czternaście zbiórek. Jeden z lepszych swoich meczów w tym sezonie zaliczył również Al Horford, który do 20 oczek (trafił cztery trójki) dołożył dziesięć zbiórek, sześć asyst i dwa bloki.
- Osłabieni Miami Heat nie dali rady zatrzymać na własnym parkiecie Charlotte Hornets, a 30 punktów dla zwycięzców zdobył Devonte’ Graham, który mógł błysnąć pod nieobecność chorego Terry’ego Roziera.
- Błysnął również Boban Marjanović, który zastąpił w pierwszej piątce Dallas Mavericks odpoczywającego Kristapsa Porzingisa i zaliczył najlepszy w swojej karierze mecz, zapisując na konto aż 31 punktów oraz 17 zbiórek. Wystarczyło to do tego, by Mavs pokonali na własnym parkiecie drużynę Denver Nuggets.
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze