“Derby Polski” dla Lecha. Poznańska lokomotywa przejechała się po Legii

Legia vs Lech

Hit LOTTO Ekstraklasy nie zawiódł, ale tylko w wykonaniu jednej druzyny. Lech podchodził do tego meczu po serii trzech porażek z rzędu na własnym obiekcie z Legią. W tym spotkaniu Kolejorz był zespołem o dwie, a może trzy klasy lepszym. Ostateczny wynik to 3:0 i trzeba powiedzieć, że jest on sprawiedliwy. Piłkarze Romeo Jozaka przez całe spotkanie stworzyli jedną dobrą sytuację, a to mówi wszystko o ich postawie.        

 Lech Poznań

Lech przystępował do Derbów Polski po bolesnej wpadce ze Śląskiem i ogólnie w złych nastrojach spowodowanych słabszą grą z ostatnich tygodni. Jak wiadomo takie mecze często wywołują w piłkarzach pokłady energii. Tak też było tym razem. Od pierwszych minut mocno usiedli na rywala, a pętla na szyi Legii zaciskała się z każdą akcją. Pierwszy cios Kolejorz wyprowadził w 12 minucie, kiedy to Robert Gumny kapitalnym dośrodkowaniem znalazł Macieja Gajosa, a powracający po pauzie kartkowej pomocnik uderzył piłkę głową w taki sposób, że nie powstydziłby się nawet Alvaro Morata. Arkadiusz Malarz był bez szans, po tej bramce Legia na chwilę wróciła do tego meczu. Przejęli inicjatywę, jednak nic z tego nie wyniknęło i był to ostatni oddech stołecznej drużyny. W kolejnych minutach Lech uporządkował boiskowe wydarzenia i napoczynał przeciwnika. Największy zamęt w szeregach obronnych Legii powstawał przy stałych fragmentach gry. Nenad Bjelica, który znajdował się na trybunach z pewnością był szczęśliwy, bo zespół realizował jego założenia, a te były idealne. Dośrodkowania z rzutów rożnych kierowane były raz na pierwszy, a raz na dalszy  słupek. Więcej prób było na krótko i kilkukrotnie szczęście uratowało ekipę Wojskowych. Przed bramką na dwa do zera, Lech miał dwa kornery. W obu przypadkach było groźnie, a Legia nie wyciągała wniosków. Jak to mówią do trzech razy sztuka, w trzeciej sytuacji Łukasz Trałka nie pomylił się i mam wrażenie, że gol na 2:0 był gwoździem do warszawskiej trumny. Legioniści wyglądali na przybitych i bezradnych. Nie widziałem tam żadnego planu ani pomysłu na to spotkanie. Wyglądało to trochę, jak przyjechanie na egzekucję przed sporą ilością widzów. Miejscowi fani nie mieli powodów do narzekań. Największy rywal przyjechał na ich stadion i nie zamierzał nawet walczyć, czy można wyobrazić sobie lepszy scenariusz? Wracając jeszcze do pierwszej połowy, akcja którą zrobił Darko Jevtić była idealnym określeniem dyspozycji Wojskowych. Pokręcił Macieja Dąbrowskiego jak przeciwnika z A-klasy. Stoper trzy razy odwracał się wokół osi własnego ciała i nie potrafił powstrzymać gracza Lecha. Miał jedynie szczęście, że Jevtić nie skierował tego uderzenia do siatki, bo akcja przypominała nieco słynny rajd Edena Hazarda z Arsenalem. Po zmianie stron nic się nie zmieniło, poza tym, że za Kucharczyka na boisku pojawił się Guilherme. Nokaut nadszedł w 65 minucie, kiedy Maciej Makuszewski wykorzystał sytuację sam na sam z Malarzem. Pierwotnie mogło się wydawać, że skrzydłowy kadry był na spalonym, jednak powtórki wyjaśniły jakiekolwiek kontrowersje.

 Legia Warszawa

Mistrzowie Polski zawodzą w ostatnim czasie nie tylko swoich sympatyków, ale i trenera. Można powiedzieć, że w Białystoku przegrali pechowo. Jednak dziś w rywalizacji z Lechem dostali solidne i zasłużone lanie. Nie mieli w tym pojedynku żadnych atutów, ale co gorsze dla fanów, nawet nie pokazali walki, ani serca na boisku. Być może to nie Jacek Magiera był winnym słabej formy, ale po prostu bardzo niski jakościowo materiał piłkarski. Trener z niczego składu nie ulepi, jeśli nie ma jakości to nie będzie wyników. Mam wrażenie, że obecna kadra Legii jest jedną z najsłabszych z poprzednich lat. Nie ma nikogo, kto mógłby wziąć na siebie grę z przodu. Najgorsze jest dla kibiców to, że perspektywy lepszego czasu nie widać. Co może się zmienić w przeciągu najbliższych trzech miesięcy. Sadiku nagle obudzi w sobie snajpera? Ofensywni pomocnicy nauczą się kreować grę? Dąbrowski i Pazdan znowu będą ścianą nie do przejścia? Ciężko znaleźć choć jeden pozytywny akcent. Na upartego można wskazać Niezgodę i Szymańskiego, którzy mają naprawdę duży potencjał, jednak takie mecze muszą rozgrywać od początku. Po co wystawiać Sadiku, który jest kompletnie bezużyteczny, skoro mają na ławce młodych, ale także bardzo zdolnych Polaków. Nie rozumiem kierunku w jakim podąża teraz Legia. Zakupieni obcokrajowcy nie dają jakości, a mimo to trener uparcie trzyma się wyznaczonej jedenastki. W klubie z Łazienkowskiej potrzeba trzęsienia ziemi, bo mam wrażenie, że od zmiany właścicielskiej jest coraz gorzej. Bogusław Leśnodorski był jaki był, ale potrafił zarządzać tym klubem lepiej niż ktokolwiek. Mam wrażenie, że Mioduski sobie nie radzi, a zatrudnienie dyrektora sportowego w roli pierwszego trenera tylko do podsumowuje. Spodziewam się, że w przeciągu najbliższego czasu dojdzie do przetasowania i Jozak trafi na swoje właściwe stanowisko, które piastował w Dynamie, a na jego miejsce wejdzie doświadczony fachowiec. Z tym, że obecnie nie widać, żadnej sensownej opcji. Wydaje mi się, że przerwa na reprezentację przyszła dla nich w najlepszym możliwym momencie.

 

Konferencje prasowa:

Rene Pomst: Jestem zadowolony z gry swojej drużyny, od pierwszej minuty pokazaliśmy kto jest lepszy i od początku nie było wątpliwości, kto zejdzie zwycięsko z tego boiska. Pracujemy jako zespół i przygotowujemy się do kolejnego meczu. Dziś przed meczem piłkarze byli tak skoncentrowani, że rywal czy kto był na ławce trenerskiej nie miało znaczenia. Mam świetny bilans jako trener? No to dobrze, bo jeszcze w jednym meczu poprowadzę Lecha (śmiech). Ale żarty na bok, dzisiejsze zwycięstwo da nam pozytywnego kopa, z jeszcze większym zaangażowaniem będziemy podchodzić do kolejnych spotkań

 

Romeo Jozak: Nazwał mnie pan trenerem, ale trener to osoba, która robi coś z drużyną. Po dzisiejszym meczu wstyd mi nazwać się trenerem. Nie jestem osobą, która się poddaje i tym razem też się nie poddam. Ale musimy przeanalizować na jakim poziomie chcemy grać. To gra dla chłopców, a nie dla dziewczynek. Musimy przeanalizować kto z piłkarzy ma możliwości fizyczne i psychologiczne aby grać na normalnym poziomie. Z pierwszym gwizdkiem sędziego widać było brak zaangażowania, nie było widać tego, co obiecywali mi zawodnicy, tego o czym sobie rozmawialiśmy. Dlatego powiedziałem, że to gra dla chłopców, czy też dla mężczyzn. Czy kobiety mogłyby by dziś zagrać lepiej od moich piłkarzy? Wiele drużyn kobiecych z pewnością grałoby z większą siłą i zaangażowaniem. W przerwie padło wiele mocnych słów, są piłkarze których wkurza taki stan rzeczy. Ale będziemy musieli wiele zmienić

(0) Komentarze

Zaloguj się, aby dodawać komentarze

.