Los Angeles Lakers nadal w gazie!

zagranie typy nba

To już sześć zwycięstw z rzędu Los Angeles Lakers, którzy z bilansem 13-2 pozostają drużyną numer jeden w całej lidze. LAL mają teraz nie tylko najwięcej wygranych w całej lidze, ale też najmniej porażek. W piątek do zwycięstwa poprowadził ich duet Anthony Davis – LeBron James.

Trudno w tej chwili znaleźć bardziej gorący zespół niż Los Angeles Lakers. Drużyna z Miasta Aniołów w dotychczasowych piętnastu spotkaniach przegrała tylko dwa razy! W piątek Lakers ograli wynikiem 130-127 drużynę Oklahoma City Thunder, wygrywając tym samym szóste z rzędu spotkanie. Znakomicie spisał się Anthony Davis, który w drugiej połowie zdobył 24 ze swoich 33 punktów. Do swojego dorobku dołożył także jedenaście zebranych piłek, siedem asyst oraz cztery trafienia zza łuku, do czego bardzo mocno zachęcał go m.in. trener Frank Vogel.

LeBron James dołożył 23 punkty i 14 asyst, a niespodziewane wsparcie nadeszło także od Kentaviousa Caldwella-Pope’a, który zakończył mecz z 17 punktami na koncie. Nie był to jednak wcale łatwy mecz dla Lakers, tym bardziej że Thunder po raz kolejny w tym sezonie pokazali ogromną wolę walki i dzielnie bronili wyniku. To już siódma porażka Thunder w trwających rozgrywkach różnicą pięciu lub mniej punktów. Nic więc dziwnego, że tego typu przegrane są dla zawodników OKC bardzo frustrujące – po 15 meczach podopieczni Billy’ego Donovana mają bilans 5-10.

Kilka innych informacji z nocy:

  • Kemba Walker wylądował w szpitalu po tym jak doznał bardzo groźnie wyglądającej kontuzji. Rozgrywający Boston Celtics wpadł głową na kolegę z zespołu i upadł na parkiet. Po kilku minutach został przetransportowany poza parkiet za pomocą specjalnych noszy, a potem trafił do szpitala. Pierwsze badania dały jednak sporo optymizmu, a Kemba wyszedł już ze szpitala i razem z drużyną wrócił do Bostonu, gdzie w sobotę wykonane zostaną kolejne zabiegi. Celtics pod jego nieobecność nie dali rady Nuggets i przegrali 92-96.
  • Wiadomo już, że na pewno nie zobaczymy pojedynku Walkera z Kyrie Irvingiem w przyszłą środę – nawet jeśli Kemba zdążyłby wrócić do gry do tego czasu (co jest wątpliwe) to w Bostonie na pewno nie zagra Kyrie. Tym samym nie wróci on do miejsca, gdzie spędził poprzednie dwa lata. Powodem jest uraz ramienia, przez który Irving odpoczywa już jakiś czas i ma jeszcze wykluczyć go z gry na przynajmniej trzy spotkania. W obliczu jego absencji Brooklyn Nets ograli w piątek Sacramento Kings, a świetnie spisali się Spencer Dinwiddie oraz Joe Harris.
  • Kolejny znakomity występ Luki Doncica – tym razem rozgrywający Dallas Mavericks potrzebował zaledwie 28 minut, by zdobyć 30 punktów, czternaście asyst i siedem zbiórek. Doncić zakończył swój udział w piątkowym starciu z Cleveland Cavaliers już w trzeciej kwarcie, gdyż Mavs zdążyli do tego czasu wypracować sobie ogromną przewagę. Ostatecznie pokonali rywala wynikiem 143-101 i po 15 meczach tego sezonu legitymują się bilansem dziesięciu zwycięstw oraz pięciu porażek.
  • Trwa bardzo zła passa San Antonio Spurs. W piątek teksański zespół przegrał już ósme spotkanie z rzędu, tym razem ulegając w Filadelfii tamtejszym Szóstkom. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku przerwana zostanie więc niesamowita seria 22 kolejnych występów Spurs w fazie play-off. Trudno bowiem wierzyć, że po tak słabym starcie sezonu Ostrogi są jeszcze w stanie uratować te rozgrywki. Dość powiedzieć, że tak słabego startu w San Antonio nie widzieli od 1996 roku, a więc jeszcze zanim w Teksasie pojawił się Tim Duncan. Jakby tego było mało, osiem kolejnych porażek to najgorsza taka passa w karierze Gregga Popovicha.
  • Ogromne emocje w Los Angeles! Spotkały się tam zespoły Houston Rockets oraz Los Angeles Clippers, które stworzyły bardzo dobre widowisko. Koniec końców po emocjonującej końcówce górą byli gospodarze, którzy wygrali 122-119 z Rockets. LAC na prowadzenie wyprowadził Kawhi Leonard, trafiając na piętnaście sekund przed końcem. Niecelna była odpowiedź Russella Westbrooka, a mecz na linii rzutów wolnych domknął Paul George. Najlepszym strzelcem spotkania – bez niespodzianki – był James Harden, który do 37 punktów dołożył także dwanaście asyst oraz osiem zbiórek.
.