Z Bolesławca na Wimbledon: Łukasz Kubot i jego droga na szczyt

To był prawdziwy thriller. Łukasz Kubot i Marcelo Melo pokonali parę Oliver Marach i Mate Pavić 5:7, 7:5, 7:6 (7-2), 3:6, 13:11. Dla Polaka to drugi triumf w turnieju wielkoszlemowym, po wygranej w 2014 roku w Australian Open. Jednak Wimbledon, to najbardziej prestiżowy turniej. Jak do tego doszło, że Kubot zdobył najważniejsze tenisowe trofeum?  

Kubot przygodę z tenisem rozpoczął w wieku 7 lat. Jak łatwo policzyć, 80 procent swojego życia spędził na korcie tenisowym. Chciał być piłkarzem, ale (na jego i nasze szczęście) był na to za młody. Szkółka piłkarska przyjmowała od 10. roku życia, więc został tenisistą. Czy tworzyłby świetny duet z Robertem Lewandowskim? Czy zostałby drugim Zbigniewem Bońkiem? Tego nigdy się nie dowiemy. Jednak wiemy jedno: nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre.

I w tym wypadku wyszło nawet lepiej.

Kubot zawsze chciał osiągać sukcesy w singlu. Został pierwszym polskim tenisistą w pierwszej setce rankingu od czasów Wojciecha Fibaka. Jednak najwyższa pozycja, która osiągnął w rankingu ATP to 41. miejsce, nie wygrywając ostatecznie żadnego turnieju. Wszyscy pamiętam starcie Kubota z Janowiczem podczas Wimbledonu w 2013 roku. To jeden z niewielu jasnych punktów kariery singlowej 35-letniego zawodnika z Bolesławca.

Po problemach ze zdrowiem przed rozpoczęciem zeszłego sezonu oddał się całkowicie grze podwójnej. Jak sam mówił, było to dla niego bardzo trudne:

,, Decyzja była bardzo trudna, jedna z moich najważniejszych w życiu. Łza mi się kręci w oku, jak widzę wszystkich chłopaków grających singla. Bolało mnie przez kilka miesięcy, ale może właśnie dzięki temu w sobotę wygraliśmy. Czasami trzeba umieć słuchać ciała”

Decyzja może i była trudna, ale okazał się trafiona w dziesiątkę. Kubot okazał się graczem stworzonym do debla.

Cofnijmy się jednak do początków kariery w grze podwójnej.

Kubot pierwsze sukcesy zaczął osiągać w parze z Olivierem Marachem. Tak, to ten, który był jego rywalem w sobotnim finale. To się nazywa ironia losu. Pierwszy triumf w całych zawodach tej pary to 2009 rok w Casablance. Polak wraz z Austriakiem wygrali ostatecznie pięć turniejów. Ich największym sukcesem w Wielkim Szlemie był awans do półfinału Australian Open w 2009 roku.

I to właśnie na kortach w Australii do sobotniego meczu Kubot osiągnął swój największy sukces. 3 lata temu w parze z Robertem Lindstedem ze Szwecji Polak pokonał parę Eric Butorac i Raven Klaasen 6:3, 6:3 sięgając po upragniony tytuł wielkoszlemowy.

Ale to nie było ostatnie słowo Polaka.

Na początku obecnego sezonu jego partnerem deblowym został Marcelo Melo. Brazylijczyk razem z Chorwatem Ivanem Dodigiem był już raz w Finale Wimbledonu, ale musiał uznać wyższość braci Bryan’ów. Melo, podobnie jak Kubot, już raz wygrał turniej wielkoszlemowy- w 2015 roku triumfował na kortach Rolanda Garrosa.

Przed Wimbledonem byli rozstawieni z czwórką. I ten numer, okazał się dla nich szczęśliwy.

Wygranie Wimbledonu to cel każdego tenisisty. Niezależnie od tego, czy indywidualnie, w deblu, czy w mikście. To jest wyjątkowy turniej i triumf w nim, to coś, o czym marzy każdy zawodnik. I my, jako Polacy możemy pochwalić się, że nasz rodak zdołał sięgnąć po tytuł w elitarnym Wimbledonie.

35-latek nie ukrywa, że dla niego to spełnienie marzeń:

,, Chodząc tutaj, patrząc na kort centralny, przechodziły mnie ciarki. To jest świątynia tenisa. Dzisiaj, wychodząc na kort, też miałem ciarki. Już samo wyjście to wielkie wyróżnienie, odczuwasz dumę. Jesteś tam, gdzie marzyłeś, w miejscu, o którym myślałeś, trenując. Wszyscy w Polsce pewnie znają moją sytuację. Musiałem rano wstawać, jeździć rowerem o 6, żeby grać. Ludzie mają marzenia, każdy z nas ma marzenia i to jedno moje się właśnie spełniło”

Kubot został pierwszym Polakiem, który może pochwalić się wygraniem dwóch turniejów wielkoszlemowych.

Triumf w tym turnieju był zwieńczeniem trudnej drogi, którą musieli przejść obaj tenisiści. Aż 4 z 6 pojedynków trwało pięć setów. Jedno można powiedzieć śmiało: Kubot i Melo dostarczyli nam bardzo dużo wrażeń na tym Wimbledonie.

Radość, której byliśmy świadkami po ostatnim zagraniu, była nieprawdopodobna. To właśnie dla takich chwil były wszystkie treningi, wyrzeczenia. Ale sądząc po reakcjach Polaka i Brazylijczyka- było warto.

Obecny rok można uznać za najbardziej udany w karierze Polaka. W parze z Melo wygrali pięć turniejów, w tym ten jeden, najważniejszy. Wiesz, o którym mówię. Łącznie 19 wygranych rozgrywek deblowych z cyklu ATP World Tour (w tym dwa wielkoszlemowe) to dorobek Polaka.

Łukasz Kubot to najlepszy polski tenisista od czasów Wojciecha Fibaka. Co do tego nie ma wątpliwości. Jerzy Janowicz miał swoje momenty, ale to 35-letni gracz urodzony w Bolesławcu, od wielu lat jest najlepszym polskim tenisistą.

Kubot jest idealnym przykładem dla każdego z nas. Pokazuje, że ciężką pracą, a nie talentem, można osiągnąć praktycznie wszystko. Myślisz, że kiedy po raz pierwszy wziął rakietę tenisową do ręki, wiedział, że zostanie mistrzem Wimbledonu? Na pewno nie. Ale zrobił wszystko, żeby tak było. I jeśli chłopak z Bolesławca swoją ciężka pracą stał się czołowym tenisistą na świecie, to co stoi na przeszkodzie, żebyś i Ty spełnił swoje marzenia?

Łukasz, dziękujemy. Za cały turniej, za lata emocji i za pokazanie, że można osiągnąć praktycznie wszystko. Miejmy nadzieję, że Polak przyniesie nam jeszcze wiele radosnych chwil?

(0) Komentarze

Zaloguj się, aby dodawać komentarze

.