Moja historia: Eric Dier

Kiedy miałem 10 lat, Zinedine Zidane wykorzystał rzut karny na Estadio da Luz, w wyniku którego Anglia przegrała, a ja się rozpłakałem. Było to podczas Euro 2004 w Portugali. Byłem wtedy na stadionie w gorący, letni dzień podczas pierwszego spotkania Anglii przeciwko Francji.

Najbardziej w pamięci zapadła mi atmosfera. Portugalia jest bardzo gościnnym krajem. Było bardzo dużo fanów obu reprezentacji – Anglii i Francji. Wokół miasta panował gwar, którego byłem częścią razem z moim kuzynem, wujkiem i tatą.

Kiedy Frank Lampard skierował głową piłkę do siatki po podaniu z rzutu wolnego od Davida Beckhama, razem z kuzynem byliśmy rozentuzjazmowani.

Wtedy…. do akcji wkroczył Zidane.

Dwa lata przed meczem, moja rodzina – rodzice, pięcioro rodzeństwa oraz dwa psy – przeprowadziła się do Portugali. Nie mam za wiele wspomnień z Anglii przed przeprowadzką. Nie było mi ciężko zaadoptować się do nowego kraju, ponieważ z młodszym bratem zawsze byliśmy bardzo szczęśliwi w swoim towarzystwie. Dopóki byliśmy razem, nie czuło się żadnej zmiany. Uczyłem się języka portugalskiego i grałem w akademii Sportingu Lizbony, co również pomagało. Kultura angielska i portugalska są bardzo różne, ale razem są dobrą mieszanką. Według mnie w Londynie życie toczy się w tempie 160 km/h, a w Portugali 10 km/h. Jest dobrze, jeżeli potrafisz znaleźć balans.

Kiedy Euro odbywało się w Portugali, ekscytacja przed turniejem była niewiarygodna. Portugalia jest dumnym, zwariowanym na punkcie piłki nożnej krajem. Przed rozpoczęciem turnieju, moja siostra wygrała w szkole konkurs pozwalający jej zobaczyć trening Anglii. Na szczęście dla mnie, zdecydowała się zabrać mnie ze sobą jako jej gościa. Po treningu zrobiłem sobie zdjęcia z zawodnikami, włączając w to Davida Beckhama.
Młody Dier z Bekchamem
Niesamowite.

Byłem bardzo podekscytowany przed pierwszym meczem. Kilka dni później byłem na Estádio da Luz. W 91. minucie Anglia prowadziła 1:0. Wydawało się, że mecz jest już skończony.

I wtedy Zidane miał do wykonania rzut wolny z zewnątrz. Był dość daleko, ale to był Zidane. Wszystko ucichło.

Wtedy strzelił podkręconą piłkę w długi słupek.

W tym momencie byliśmy z kuzynem bardzo smutni. Ale wtedy zrobiło się jeszcze gorzej. Dwie minuty później Thierry Henry zostaje sfaulowany w polu karnym. Jedenastka dla Francji. Zidane podchodzi do wyznaczonego miejsca. Nie muszę dalej tłumaczyć, co się wydarzyło.

Pamiętam siebie i kuzyna jak schodziliśmy schodami Estádio da Luz mając w oczach porządne łzy.

Ten mecz z całego turnieju zapadł mi w pamięci najbardziej. Byłem szczęśliwcem mając okazję iść również na kilka innych spotkań. Po Euro moja rodzina postanowiła pozostać w Portugali, a ja zostałem w Sportingu Lizbona.

Oczywiście cały czas z braćmi mieliśmy obsesje na punkcie Premier League – oglądaliśmy o wiele więcej angielskiej niż portugalskiej piłki. Kiedy byłem młodszy, byłem wielkim fanem Roya Keane’a. Wtedy też był Nemanja Vidić (jeden z powodów dla którego lubię numer 15) i jego defensywny partner Rio Ferdinand. Lubiłem różnych zawodników. Vidić był swego rodzaju wojownikem, ale w tym samym czasie uwielbiałem oglądać Gerarda Pique i Rafaela Marqueza.

Zanim dołączyłem do Tottenhamu miałem najcięższy okres. W wieku 16 lat byłem na wypożyczeniu do Evertonu, który okazał się dla mnie ekstremalnie ciężki. Sam przeprowadziłem się z Lizbony do Liverpoolu na 6 miesięcy i nie wiedziałem co tam robię – czułem się kompletnie zagubiony. W tym wieku wątpisz w siebie. Wkładasz w piłkę nożną tak wiele i nie wiesz czy dostaniesz cokolwiek w zamian. Jest to swego rodzaju loteria.

Wtedy podczas mojego ostatniego sezonu w Sportingu Lizbonie ledwo grałem w jakichkolwiek meczach. W moim pierwszym seniorskim sezonie byłem często angażowany, jednak przyszedł nowy manager i nie dostawałem już tyle czasu na boisku. To był okropny okres – prawdopodobnie mój najgorszy i nie widziałem co się stanie.

Granie w Portugali jest trochę inne niż w Anglii. Sprawy mogą potoczyć się bardzo szybko – niższe ligi w Portugali nie są takie same jak w Anglii. To było dla mnie ciężkie, ale w lato przyszedł nowy manager, Marco Silva (który teraz jest managerem Hull). Był dla mnie fantastyczny. W tym momencie nie myślałem o niczym innym jak przebić się do wyjściowego składu Sportingu Lizbony.

W najmniej spodziewanym przeze mnie momencie do gry wkroczył Tottenham. To była szansa, którą musiałem wykorzystać. Szczęśliwie udało się. Przed swoim drugim sezonem w klubie sądziłem, że zbliżam się do powołania do kadry. Nigdy nie jesteś pewien. Nie jest tak, że dzwoni do Ciebie manager i mówi „Więc Eric, jesteś już blisko”.

Gdy dostałem pierwszy telefon, dosłownie wracałem do domu ze sklepu. Dzwonił Gareth Southgate, który był wtedy managerem kadry do lat 21. Powiedział mi, że następnego dnia zostanę ogłoszony do składu seniorskiej kadry. To było niesamowite, naprawdę.

Pamiętam, że od razu graliśmy mecz towarzyski z Hiszpanią. Spotkanie było rozgrywane na małym stadionie w Alicante. Byliśmy w ciasnej szatni, co było niezwykłe, ponieważ to nie było jak na Wembley z wiszącymi wszystkimi koszulkami w reflektorach świateł – jak sobie wyobrażasz w głowie. To był po prostu ciasny pokój ze wszystkimi strojami wiszącymi blisko siebie na małym stojaku. Wydawało to się tym bardziej surrealistyczne.

Wyszedłem po przerwie obok Dele Allego, co było dość fajne. Kiedy Dele po raz pierwszy pojawił się w Tottenhamie graliśmy razem w środku kilka spotkań przedsezonowych i bardzo szybko zaczęliśmy się dobrze dogadywać. Dele jest dobrym gościem, który kocha futbol oraz jest w porządku jako przyjaciel. Tak jak gra w piłkę nożną, taki jest w życiu poza sportem.

Nasza przyjaźń pokazuje, co jest wspaniałego w grze. Dele jest dzieciakem z Milton Keynes, który dotarł do Tottenhamu i teraz gra dla Anglii. Dorastałem w Lizbonie i przeprowadziłem się do Anglii mając 20 lat i skończyłem grając razem z nim na międzynarodowej scenie. Sądzę, że to jest wspaniałe w futbolu – ludzie przychodzą z całego świata i zbliżają się, bez względu na pochodzenie, kulturę, rasę czy religię. Spotykacie się na boisku i wszyscy jesteście równi.

Dwanaście lat po rzucie wolnym Zidane’a w Portugali byłem na boisku w koszulce Anglii na Euro 2016. To było niewiarygodne, szczególnie dla mnie doświadczającego Euro jako fan.

W 73. minucie mieliśmy rzut wolny przeciwko Rosji na krawędzi pola karnego. Tak naprawdę mam to rozmyte, ale stałem nad piłką z Wayne’em Rooney’em i Harry Kane’em.

Wayne, którego oglądałem podczas Euro 2004 jako dzieciak, decyduje się egzekwować pierwszy rzut wolny w meczu. Na szczęście pozwala strzelić mi drugi. Ten gol jest wśród moich najlepszych futbolowych momentów. Jest szczególny także dla mojej rodziny, która była tam na trybunach.

Nie pamiętam jak to się stało, że to ja byłem wykonawcą rzutu wolnego. Widziałem to z komentarzem i nie sądzę, że komentator się tego spodziewał.

Ale podbiegł Harry, powygłupiał się nad piłką i ja po prostu… uderzyłem w nią.

Kiedy spojrzałem po uderzeniu piłki, wiedziałem, że zaskoczyłem bramkarza i wiedziałem, że strzał idzie w dobrym kierunku.

Nie strzelam za często, więc nie do końca wiedziałem jak celebrować. Byliśmy tuż przed fanami z Anglii, więc pobiegłem w ich stronę. Adrenalina wzięła nade mną kontrolę. Biegłem w stronę rogu i zrobiłem wślizg na kolanie.

Ostatecznie, byliśmy zrozpaczeni naszym rezultatem w turnieju. Opuszczaliśmy go czując się okropnie. Tym bardziej, że wiedzieliśmy, że mieliśmy w sobie to coś specjalnego. Jednak teraz jest świetny czas, by angażować się w reprezentację. Dogadujemy się dobrze i mimo, że piłka nożna jest zabawą, to jest większą zabawą, kiedy grasz z ludźmi, z którymi lubisz przebywać.

Patrząc na moją dotychczasową karierę z Anglią, ten rzut wolny był niesamowitym momentem. W domu mam obramowane zdjęcie jak biegniemy z Harrym, Dele i Waynem do rogu jak wariaci.

To jest niesamowite zdjęcie, ale również ma dla mnie większe znaczenie, ponieważ Wayne był wtedy na boisku przeciwko Francji w dniu kiedy z kuzynem wychodziliśmy z Estadio da Luz z płaczem. Piłka nożna może być szalona.

Eric Dier


Tekst “Dreams” przetłumaczony ze strony theplayerstribune

(0) Komentarze

Zaloguj się, aby dodawać komentarze