Ostatni sezon Polaka – rodaka w Barcelonie? Gramy typ długoterminowy na przyszłość Lewego!
Nie jest żadną tajemnicą, że Robert Lewandowski nie ma ostatnio najlepszej prasy, a jego występy w tym sezonie pozostawiają wiele do życzenia. Chociaż Polak ma podpisany kontrakt z FC Barceloną do czerwca 2026 roku, to absolutnie nie jest wykluczone, że już tego lata zamieni słoneczną Katalonię na inne miejsce. Czy najlepszy strzelec w historii naszej reprezentacji w 2024 roku zmieni otoczenie? Zapraszam do lektury.
Forma Roberta Lewandowskiego
W hiszpańskiej prasie kiepska dyspozycja Roberta Lewandowskiego długo przechodziła bez większego echa, bo wokół klubu działy się rzeczy znacznie ważniejsze. Snajper reprezentacji Polski w zasadzie od powrotu z mundialu w Katarze prezentuje zdecydowanie słabszą formę, lecz wiosną nie mówiono i nie pisano o tym wszem i wobec, jak ma to miejsce obecnie. Porównując liczby Lewego z pierwszego sezonu w Barcelonie i z obecnej kampanii, gołym okiem widać jednak bardzo wyraźny regres, a sam Xavi miał oświadczyć Polakowi, że ten nie ma już pewnego miejsca w pierwszej jedenastce, co potwierdziły z resztą minione występy Barcelony, w których Lewandowski nie grał pełnych 90 minut, co przecież do pewnego momentu było absolutną normą i niepisaną regułą.
W sezonie 2022/23 35-letni obecnie napastnik w samej La Liga trafiał do siatki co 124 minuty i z 4-bramkową przewagą nad Karimem Benzemą sięgnął po koronę króla strzelców, wydatnie pomagając klubowi w zdobyciu pierwszego od 2019 roku Mistrzostwa Hiszpanii. Obecnie o podobnych liczbach i wpływie na grę Barcelony nie ma mowy. Lewandowski strzela gola średnio co 170 minut, a od końcówki listopada cieszył się z bramki w klubie zaledwie 2 razy. Względem poprzednich rozgrywek spadła ilość oddawanych strzałów, ich dokładność, ilość kluczowych podań, wygranych dryblingów, czy statystyka wykańczanych 100%-owych okazji. Nie trzeba też zaglądać do statystyk, by zauważyć liczne błędy techniczne, czy przegrane pojedynki fizyczne, które powtarzają się w grze Lewandowskiego niemalże co mecz. Mówiąc krótko, dyspozycja napastnika względem poprzedniego sezonu jest zdecydowanie niższa i chyba niestety długotrwała.
Konkurencja w linii ataku
Do pewnego momentu Lewandowski był absolutnym pewniakiem do gry na środku ataku w zespole Xaviego. I nie było powodów, by taki stan rzeczy zmieniać – wszak Polak był gwarancją goli i jakości, a w dodatku wydatnie przyczyniał się do rozwoju młodych zawodników, którzy wprost mówili o nim jako o wzorze do naśladowania. Wiele może się jednak zmienić na wiosnę, bo już teraz na pozycji „dziewiątki” występuje niekiedy Ferran Torres, który zdaje się notować coraz lepsze występy i dawać sygnały wzrostowej formy. Na dodatek zimą Barcelona sięgnęła po jedną z największych perełek brazylijskiego futbolu, a zatem Vitora Roque.
Chociaż mówimy o zaledwie 19-letnim graczu, który w dorosłej piłce rozegrał do tej pory tylko 1 pełny sezon, to pokładane w Brazylijczyku nadzieje są ogromne, a on sam zdaje się lepiej pasować do filozofii Xaviego. Roque w przeciwieństwie do Lewandowskiego ma predyspozycje do bycia graczem znacznie bardziej mobilnym i mimo wszystko lepiej odnajdującym się w technicznym i szybkim futbolu proponowanym przez Dumę Katalonii. Oczywiście w dalszym ciągu jest to melodia przyszłości, jednak Barcelona nie po to wydała ponad 40 milionów euro, by brazylijski magik, który już teraz porównywany jest do Ronaldo Nazario, wciąż siedział na ławce rezerwowych i z jej poziomu obserwował poczynania kolegów. Z biegiem czasu Roque będzie dostawał coraz więcej szans, a wobec niezmiennie kiepskiej formy Lewandowskiego, wkrótce może zostać pierwszym wyborem szkoleniowca Barcelony.
Sytuacja finansowa klubu i chęć Lewandowskiego do pozostania w Barcelonie
Jak wszyscy kibice Barcelony wiedzą, klub w dalszym ciągu ma nieco związane ręce pod względem finansowym i w wyniku rozrzutności i bezmyślności poprzedniego zarządu, nie może szastać pieniędzmi na prawo i lewo. Ba! Chociaż sytuacja finansowa uległa ostatnimi czasy poprawie, Barcelona dalej musi sprzedawać i zarabiać, by systematycznie poprawiać swój budżet i zmniejszać zadłużenie klubu. Na obecny moment i zdaniem katalońskiej prasy, zobowiązania wobec innych zespołów przekraczają 200 milionów euro. W tym roku władze Barcy muszą zapłacić 39 milionów euro Manchesterowi City za uprzednie ściągnięcie Ferrana Torresa, czy 38 milionów euro Leeds United za pozyskanie Raphinii.
Robert Lewandowski ma już na karku 35 wiosen i pozostały mu ponad 2 lata kontraktu. Lato może być więc ostatnim momentem na sprzedaż Polaka i pozyskaniu za niego kwoty rzędu 20-25 milionów euro. Co prawda sam Lewandowski czuje się w Barcelonie bardzo dobrze i jak można usłyszeć, nie chciałby zmieniać otoczenia. Jego dzieci chodzą do bardzo uznanych hiszpańskich szkół, sam piłkarz i jego małżonka doskonale odnajdują się w tamtejszym mieście i otoczeniu, które jest na ogół znakomitym miejscem do życia. Tyle tylko, że wobec potencjalnych nacisków klubu na sprzedaż Lewandowskiego, on sam może nie mieć decydującego zdania w tej kwestii. A wydaje się, że oferty z Arabii Saudyjskiej, czy MLS są tylko i wyłącznie kwestią czasu wobec tak zasłużonego i rozpoznawalnego snajpera jak Lewandowski.
Czy Robert Lewandowski opuści Barcelonę?
Gdyby Lewandowski obecnie prezentowałby formę sprzed mundialu w Katarze, nikt nie stawiałby na poważnie takiego pytania. Tyle tylko, że rok w piłce nożnej może zmienić wszystko i niestety w przypadku naszego napastnika, sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Robert od dobrych kilku miesięcy jest cieniem samego siebie z wcześniejszych sezonów i za chwile może być konkurentem Vitora Roque, przed którym jawi się świetlana przyszłość. Oczywiście nie można wykluczyć, że Polak odbuduje się i powróci do strzelania bramek, jednak na obecny moment niewiele na to wskazuje. W Fortunie obstawić możecie, czy RL9 w roku 2024 opuści słoneczną Katalonię i po przytoczonych wyżej argumentach, jestem zdania, że odpowiedź na to pytanie będzie twierdząca!
fot. Pressfocus
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze