Reginaldo Vieira: Byłem na ACA 142 jako rezerwowy i zadzwonił agent, że KSW mnie chce
– Uwielbiam walki! Urodziłem się na przedmieściach Sao Paulo, gdzie trudno dostać się do walk, z jakich dziś mogę żyć. Podróżowałem po kilku krajach. Przyznaję, że to dla mnie zaszczyt móc być w Polsce, przebywać wśród polskich przyjaciół ze świata jiu-jitsu z klubu „Monkey Gold” – mówi serwisowi Zagranie.com Reginaldo Vieira, który wskakuje w zastępstwo za Lom-Ali Eskieva do walki z Danielem „Rutkiem” Rutkowskim na KSW 73.
fot. reginaldovieiraoficial/Instagram
Kamil Piłaszewicz: W Polsce jesteś przedstawiany przez media i środowiskowych fanów jako zawodnik przychodzący do KSW po UFC. W jakim stopniu to adekwatna, a w jakim nietrafiona wycena Twej wartości?
Reginaldo Vieira: Walczyłem dla RCC, Ragnaroku, ThanderFC nim dostałem się do KSW.
Walczyłeś pod szyldem największej federacji MMA na świecie trzy razy. Przegrywałeś dwukrotnie, a wygrałeś w debiucie. Co zadecydowało o tym, że nie poszło Ci w walce z Marco Beltranem i Aiemannem Zahabim?
– W pierwszej rundzie przełamywałem Marco Beltrana. Dlatego drugą zacząłem idąc pełną parą. Popełniłem błąd, kiedy poszedłem po jedną z moich ulubionych technik, czyli blokadę kostki. Zadał mi silny cios w podbródek. Nie spodziewałem się, od razu zrobiłem się czerwony i poddanie było kwestią czasu. Z Aiemannem Zahabim to była inna historia. Wygrałem pierwszą rundę i przegrałem drugą, ale myślę, że zwyciężyłem w trzeciej. Do dziś uważam, że moja tamtejsza porażka była kwestią polityki. Sami Kanadyjczycy przyszli mi wtedy powiedzieć, że on nie wygrał. Problem był w tym, że w mojej kategorii było siedemnastu Brazylijczyków, a Kanadyjczyków było raptem dwóch. Sądzę, że zadecydowała polityka.
Przypomnijmy, że w ostatnich dwóch walkach zwyciężyłeś i to przez poddania. Czas na hat-trick?
– Swoje ostatnie walki wygrywałem dzięki gilotynie… (uśmiech)
W 15 wygranych aż 11 razy poddawałeś swych rywali, więc zapytam tak: Skupiasz się na tym, by tylko udusić swego rywala? Czy masz ulubioną technikę?
– Kocham jiu-jitsu! Uwielbiam zmuszać moich przeciwników do poddawania się. Moją ulubioną techniką jest blokada krocza, bardzo trudna pozycja do złapania w walce, ale na treningu dobrze sobie z nią radzę. Lubię też uderzać. Zanim zostałem zawodnikiem MMA, zrobiłem trzydzieści pięć walk w muay thai, z czego aż trzydzieści jeden wygrywałem! Poza tym mam za sobą dwadzieścia dwa pojedynki w boksie amatorskim, z czego dwadzieścia razy triumfowałem. Uwielbiam walki! Urodziłem się na przedmieściach Sao Paulo, gdzie trudno dostać się do pojedynków, z jakich dziś mogę żyć. Podróżowałem po kilku krajach. Prowadziłem zajęciach w niesamowitym kraju, czyli w Chinach przez 2 lata. Przyznaję, że to dla mnie zaszczyt móc być w Polsce, przebywać wśród polskich przyjaciół ze świata jiu-jitsu z klubu „Monkey Gold”.
W ogóle, jak do tego doszło, ze trafiłeś do KSW?
– Wszedłem w ostatniej chwili, a tak się złożyło, że byłem w Rosji na gali ACA 142. Towarzyszyłem mojemu zawodnikowi. Nagle mój agent do mnie zadzwonił, proponując mi tę walkę. Fakt, byłem w ciężkim treningu i czekałem, by walczyć na największych galach. Tam też pojechałem jako rezerwowy, ale mówię, cały czas ciężko trenowałem. Dlatego z mojej strony można spodziewać się dużej agresji i przemocy. Zrobię, co w mojej mocy, aby odpłacić się jak najlepszym występem za szansę, jaką dało mi KSW. Ich gale to świetne eventy!
Kiedy patrzysz na to, jakim zawodnikiem jest Daniel „Rutek” Rutkowski, w jakiej płaszczyźnie walki upatrujesz swej szansy na zwycięstwo?
– Daniel „Rutek” to posępna gwiazda w Polsce. Ma niezłe zapasy, ale moje jiu-jitsu jest dobre. Lubię walczyć w parterze, ale tak samo lubuję się w wymienianiu ciosów. Codziennie ciężko trenuję. Dla mnie nie ma różnicy, czy będziemy walczyć w stójce, czy w parterze.
Rzeczywiście to Ty powinieneś być underdogiem w tej konfrontacji?
– Underdog, czy nie, o tym powinni myśleć fani. Ja po prostu przyszedłem walczyć z tym chłopcem.
Wchodzisz na zastępstwo w ostatnim tygodniu przed galą, więc… Jak się czujesz wpadając na rozpiskę KSW 73?
– Ostatni tydzień był dla mnie najlepszy w życiu! Od kiedy do mnie zadzwoniono, czuję się bardzo silny i zmotywowany. Szalałem za chęcią wojny w klatce, za walką. I teraz nastał ten czas!
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze