Szymon Marciniak – od Sparty Augustów do FC Barcelony

Polski sędzia Szymon Marciniak

Piłka nożna to nie tylko piłkarze, trenerzy czy kibice. To też ludzie, którzy dbają o to, by gra odbywała się zgodnie z zasadami. Sędziowie nie mają łatwego życia. Znajdują się pod ciągłą presją, zarówno ze strony zawodników, jak i mediów. Ich droga na szczyt jest bardzo ciężka i wymaga bycia nieomylnymi. Polacy mają powód do dumy, bo tą ścieżką od dłuższego czasu kroczy Szymon Marciniak.

 

Płocczanin przygodę z piłką zaczynał jako półzawodowiec w Wiśle Płock, grając na pozycji pomocnika. Dopiero w sezonie 2006/2007 zaczął przygodę z sędziowaniem. Jego pierwszym meczem w roli arbitra było spotkanie Mrągowi Mrągowo ze Spartą Augustów. Kto mógł przypuszczać, że 10 lat później będzie jednym z najlepszych w Europie? Debiut w ekstraklasie zaliczył w 2008 roku, natomiast 3 lata później zaznaczył swoją obecność na arenie międzynarodowej. Najpierw w Mistrzostwach Europy U-17, a następnie w Lidze Europy. Występami pokazał, że cechuje go spokój i opanowanie. Dostrzegły to władze UEFA, które zaczęły typować go do prowadzenia spotkań o coraz to wyższej randze. W ten sposób Marciniak w dorobku ma prowadzenie:

  • Finału Mistrzostw Europy U-21
  • Półfinału Ligi Europy
  • Meczy 1/8 i 1/4 Ligi Mistrzów
  • Meczu 1/8 Mistrzostw Europy 2016

Jak na tak młodego sędziego to całkiem pokaźne CV, które z pewnością jeszcze powiększy. Tym bardziej, że przed nim przynajmniej 6 lat sędziowania na najwyższym poziomie. Kto wie, może zobaczymy go w finale jednej z największych piłkarskich imprez? Niejednokrotnie udowodnił już, że jest w stanie unieść ciężar spotkania o wielkim znaczeniu. Jak chociażby wczoraj, kiedy to Polak musiał panować nad przestrzeganiem zasad w meczu 1/4 Ligi Mistrzów pomiędzy Juventusem a Barceloną. Oba te zespoły bardzo dobrze radzą sobie z nabieraniem sędziów. Zawodnicy Barcelony w ten sposób dokonali przecież „wielkiej” remontady na PSG. Wykorzystując naiwność sędziego, stworzyli bardziej aktorski spektakl niż święto futbolu. Na szczęście Szymon Marciniak nie dał się podejść w żaden sposób, słusznie rozdawał kartki. Nie ulegał presji ze strony zawodników. Od początku do końca robił to, co do niego należało i robił to dobrze. Oczywiście nikt nie jest nieomylny i zdarzały się drobne pomyłki, ale nie miały one żadnego wpływu na wynik. Tak więc Polak może dopisać sobie kolejny mecz do listy tych udanych. Co ciekawe, to drugi mecz w tym sezonie Ligi Mistrzów, kiedy Marciniak sędziuje Barcelonie i po raz drugi Barca doznaje wysokiej porażki. Czyżby dobre sędziowanie ich paraliżowało?

 

W roku 2015 Marciniak awansował do najwyższej klasy sędziowskiej w strukturach UEFA. Dołączając tym samym do takich znakomitości jak Pedro Proenca, Mark Clattenburg czy Nicola Rizzoli! Awans ten pozwolił mu na to, by prowadzić jeszcze ważniejsze spotkania. W tym te na EURO 2016. Nasz rodak niedawno wrócił ze szkolenia dla sędziów, którzy mają wystąpić na Mundialu w Rosji. Jeśli utrzyma on poziom i nadal będzie wystrzegał się głupich błędów, to już wkrótce będzie pierwszym wyborem władz UEFA przy ustalaniu składów sędziowskich do najbardziej wymagających spotkań.

Zespół sędziowski Marciniaka

Marciniak jest dla innych sędziów kimś takim jak Robert Lewandowski w reprezentacji. Udowadnia, że można, motywuje do cięższej pracy. Jest liderem, za którym inni chcą podążać. Potrafi być też wymagający. Od swojego teamu bezwzględnie wymaga utrzymywania formy. Co więcej, sam się nie oszczędza i do każdego meczu przygotowuje się jak zawodowy piłkarz. Ma osobistego trenera i masażystę. Potrafi również przyznać się do błędu. Jeśli zrobił coś źle, to nie będzie temu zaprzeczał ani szukał wymówek. A jednocześnie jest ceniony za to, że każdą swą decyzję na boisku stara się argumentować. Pokazuje to profesjonalizm, z jakim podchodzi nasz najlepszy arbiter do swojej pracy.

 

Mimo że w Europie zbiera dobre recenzje, to na krajowym podwórku nie jest już tak kolorowo. Z pewnością dlatego, że meczy jest zdecydowanie więcej, więc łatwiej o wpadkę. Ale dużo ludzi doszukuje się w tym sodówki, która miałaby uderzyć sędziemu do głowy. Przepraszam bardzo, do 20 najlepszych arbitrów świata nie trafia się na chybił trafił. Niestety, ale każde wystąpienie będzie rozbierane na czynniki pierwsze, a nawet najmniejsza pomyłka będzie wyolbrzymiana do rozmiarów boiska piłki nożnej. Tu znów nasuwa się porównanie do Lewandowskiego. Można powiedzieć, że obaj osiągnęli tak wysoki poziom, że gdy mają gorszy mecz to z każdej strony spada lawina krytyki. Na szczęście obaj bardzo dobrze radzą sobie z presją, udowadniając wszystkim, że nie bez powodu znaleźli się wśród najlepszych.

 

Dobrze jest widzieć, że oprócz poziomu piłkarzy poprawia się w naszym kraju również poziom sędziowania. Wszystko to pozwala myśleć, że już za kilka lat nasza liga stanie się o wiele atrakcyjniejsza zarówno dla zawodników, jak i dla kibiców. Fakt, że coraz głośniej na europejskich salonach padają polskie nazwiska sprawia, że czujemy wewnętrzną dumę. Tym bardziej, że przez długi czas polska piłka kojarzona była z korupcją i brakiem jakichkolwiek wartości sportowych. Zostaje mieć nadzieję, że śladami naszych gwiazd eksportowych pójdą inni.

(0) Komentarze

Zaloguj się, aby dodawać komentarze

.