3 typy na trzeci mecz Finałów NBA – czy James dokona cudu i obróci losy serii?

Mecz numer 3 przy prowadzeniu 2-0 jednej z drużyn jest niesamowicie ważny – różnica między 0-3 a 1-2 jest olbrzymia. W tej pierwszej sytuacji nie masz kompletnie nadziei. W tej drugiej, walczysz. Który wariant zobaczymy po dzisiejszym pojedynku? Oba są realne. O 3:00 w Cleveland miejscowi Cavaliers podejmą Golden State Warriors. Przygotowałem dla Was trzy typy na ten bój. Co obstawiamy? Tego dowiesz się w poniższej analizie. Zapraszam do lektury.  

Cóż, ostatnie typowanie okazało się względnie udane. Trafiłem obie propozycje na występy zawodników, lecz Cleveland Cavaliers mnie zawiedli. Chociaż na dobrą sprawę wynik nie do końca oddaje przebieg tamtego starcia. Cavs jeszcze pod koniec trzeciej kwarty tracili 4 oczka i wydawało się, że nawiążą walkę. Niestety (dla nas) Stephen Curry kompletnie przejął show i trafił pięć trójek w samej czwartej kwarcie.

Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna

Od kilku dni zastanawiałem się jak ugryźć to spotkanie. Pomysłów… oj miałem mnóstwo, przechodząc od zwycięstwa jeden z ekip do wniosku, że nie, że to przecież nie ma sensu. Następnego dnia to, co wydawało mi się oczywiste jeszcze minionego wieczoru, nagle było mocno naciągane.

Po prostu, nie wiem. Zaraz przedstawię Ci argumenty za jedną i drugą drużyną. Okej, to jedziemy.

Warriors:

  • Mają czterech z pięciu najlepszych graczy w tej serii,
  • Są lepszym zespołem,
  • Mają lepszą obronę,
  • Prowadzą 2-0 i w drugim meczu pokazali swój potencjał w ataku,
  • Cavaliers nie są w stanie ich zatrzymać,
  • Istnieje szansa na powrót Andre Iguodali,
  • Rok temu wygrali trzeci mecz Finałów w takich samych okolicznościach,

I wiele, wiele więcej. To tylko niektóre, które przyszły mi do główy. Teraz pora na gospodarzy.

Cavaliers:

  • Mają najlepszego zawodnika na świecie,
  • Mają Lebrona,
  • Mają Lebrona Jamesa,
  • Mają Króla,
  • Mają chłopaka z Akron,
  • Grają u siebie, gdzie nie przegrali od 8 spotkań w tych playoffach,
  • Zadaniowcy powinni trafiać lepiej na własnych koszach,
  • Warriors w tych playoffach przegrali każdy z trzech meczów numer 3,
  • Dla nich te spotkanie to must-win, bo inaczej jest po serii,
  • Golden State ma bilans 4-4 poza własną halą w tych playoffach,
  • Lebron James.

I bądź tu mądrym.

Nie oszukujmy się, to Golden State Warriors są dużo lepszym zespołem, co pokazał mecz numer 2. Warriors zagrali naprawdę świetnie po obu stronach parkietu, ograniczając Jamesa do ,,zaledwie” 29 punktów. Kiedy tak dobrze bronią, a do tego im wpada, to do widzenia, nie masz żadnych szans.

Właśnie, wpada. W poprzednim starciu Wojownicy byli niesamowicie on fire. Stephen Curry pobił rekord Finałów NBA, trafiając 9 trójek. Takie rzeczy nie dzieją się codziennie, przynajmniej nie na takim etapie rozgrywek. Ale to nie wszystko. Shaun Livingston i Javale McGee złożyli się na 11 na 11 z gry, co uwierz mi, zdarza się jeszcze rzadziej. Nie ma co spodziewać się tak dobrych występów ze strony tej dwójki i Curry też nie powinien mieć aż 9 celnych trójek. I tutaj ta dziewiątka nie jest aż tak rażącą liczbą. Niedopuszczalny jest fakt, żeby pozwolić oddać najlepszemu strzelcowi w dziejach koszykówki aż 17 prób zza łuku. Po prostu nie można. Cavaliers muszą wykonać dużo lepszą pracę w defensywie, bo przy takiej postawie zobaczymy szybkie 4-0.

No i oczywiście, Cavs muszą zacząć w końcu trafiać swoje trójki, bo w pierwszych dwóch pojedynkach byli fatalni pod tym względem. Co z tego, że Lebron James kreuje tyle otwartych pozycji, jak jego kumple nie potrafią ich wykorzystać. W tej serii Cleveland jako zespół trafiło odpowiednio 10 z 37 i 9 z 27 rzutów za trzy, co daje niesamowitą efektywność na poziomie 19 na 64, czyli zaledwie 29.7%.

Słabo.

Ogólnie, jeżeli spojrzymy na ich skuteczność zza łuku w tegorocznych playoffach pomiędzy spotkaniami domowymi a wyjazdowymi, to widać diametralną różnicę – 31% w porównaniu do 37%. Chyba nie muszę dodawać, który wskaźnik odpowiada której lokalizacji.

A pamiętajmy, że dzisiejszy pojedynek zostanie rozegrany w Cleveland, gdzie Cavaliers radzą sobie w playoffach bardzo dobrze. To trochę tak, jakbyśmy oglądali zupełnie inny team. Podopieczni Tyronna Lue mają passę 8 zwycięstw Quicken Loans Arenie. Dzisiaj przed nimi bardzo trudne wyzwanie, ale wierzę, że mogą dać radę. W końcu kto ma to zrobić jak nie Lebron James. Pamiętajmy, że w meczu otwarcia Cavaliers przegrali praktycznie na własne życzenie i wcale nie byli gorszym zespołem. To oni zdominowali Warriors pod względem atletycznym. Okej, Wojownicy odpowiedzieli i bronili lepiej w niedziele, jednak na koniec dnia James jest w stanie pokonać każdą defensywę, nawet tę najlepszą.

I tutaj wyłania się pierwszy typ na to starcie. Kusi mnie kurs na zwycięstwo gospodarzy, jednak będę trochę bardziej ostrożny. Stawiam na podwójną szansę na Cleveland Cavaliers, czyli nasz typ okaże się celny przy prowadzeniu Cavs po pierwszej połowie lub gdy okażą się lepsi na koniec regulaminowego czasu gry.

Zdarzenie zostało wybrane z oferty bukmachera Fortuna.

Zdarzenie: Cleveland Cavaliers -Golden State Warriors: podwójna szansa

Typ: Cleveland Cavaliers 1-1

Kurs: 1.81

Nie mogło zabraknąć analizy na Finały NBA bez omówienia postaci Lebrona Jamesa. Wiem, po tych playoffach już pewnie macie dość czytania o nim, ale trudno – musicie to jakoś przeżyć. James zalicza historyczne playoffy i możemy być świadkami czegoś wyjątkowego. I chyba jesteśmy. Nie, na pewno jesteśmy. Gdyby wygrał tę serię, to… aj, nie ma co gdybać, skupmy się na tym, co jest.

Linia na liczbę punktów Lebrona Jamesa po raz kolejny jest ogromna, bo wynosi aż 35.5. Król w tych playoffach przekraczał już 40 oczek aż 8-krotnie, a raz (w meczu numer 1 Finałów) miał 51. Legenda. Mam jednak pewne obawy co do jego zdobyczy punktowej. Wiem, że może (i pewnie to zrobi) przekroczyć tę linię, jednakże obrona Golden State Warriors w poprzednim starciu była wręcz kapitalna. I to nie chodzi o ilość punktów. No, może trochę chodzi. Bardziej w oczy rzuciło mi się tylko 20 oddanych rzutów z gry w aż 44 minuty. Ta sytuacja nie powinna, lecz może się powtórzyć.

Ugryźmy to z innej strony.

James jest kapitalnym podającym. Może jednym z najlepszych w historii, nie wiem. Na pewno najlepszym z pozycji skrzydłowego. Lebron potrafi przejmować spotkania swoimi podaniami, kreując pozycje dla swoich partnerów. Problem jest taki, że on za swoich kumpli nie trafi do kosza. W spotkaniu otwarcia jego koledzy z zespołu mieli tylko 3 celne trójki po 17 podaniach Jamesa, a ten i tak skończył z 8 asystami. W kolejnym starciu było trochę lepiej i Cavaliers jako team mieli 9 na 27 za trzy. Nadal słabo, ale lepiej. Jak statystycznie wypadł Lebron? Miał aż 13 asyst. Gdyby jego partnerzy trafili kilka prób więcej, to spokojnie mógłby zakończyć ten występ może nawet z 20 kluczowymi podaniami. Nie zmienia to faktu, że linia 8.5 została spokojnie przekroczona (co zresztą typowałem). Dzisiaj spodziewam się podobnego obrotu spraw. We własnej hali gracze nienazywający się Lebron James powinni mieć dużo lepszą skuteczność, co potwierdzają nawet liczby. Linia jest wyższa, lecz typuję, że Król zanotuje dzisiaj triple double (lub coś w okolicach tego). Liczę na minimum 10 asyst w jego wykonaniu.

Nie masz konta w Totolotku?  Zarejestruj się i odbierz darmowe 25 PLN w ramach bonusu Totolotka!

Bonus Totolotka to jedna z najlepszych ofert dla nowych graczy. Dowiedz się więcej o bonusie Totolotka i skorzystaj z okazji:

Totolotek bonus – czytaj dalej

Zdarzenie: Cleveland Cavaliers – Golden State Warriors: Lebron James asysty zawodnika poniżej/powyżej 9.5

Typ: powyżej

Kurs: 1.90

Jako że przed nami trzeci mecz Finałów NBA, to muszę być konsekwentny i mam dla Was trzy typy. Jaki będzie ten trzeci?

W oko wpadła mi liczba punktów George’a Hilla.

Hill był dodatkiem do wymiany za Isaiaha Thomasa i przychodził do Cleveland jako (teoretycznie) idealny rozgrywający obok Lebrona, czyli taki, który broni, rzuca za trzy i nie potrzebuje piłki w rękach. Do tej pory były zawodnik m.in. Indiany Pacers wywiązuje się ze swojej roli okej, ale nic więcej. Brakuje w nim tego błysku i ma tendencję do znikania.

Co pamiętasz z pojedynku numer 1? Na pewno sytuację z JR’em Smithem. Co było wcześniej? Tak, to Hill nie trafił rzutu wolnego, który mógł przypieczętować zwycięstwo Cavaliers. Cóż, takie rzeczy się zdarzają. Koszykarze nie będą przecież trafiać 100% swoich prób, nie są maszynami. Hill bardzo to przeżył. Do tego stopnia, że po tym meczu miał nieprzespaną noc. Tamto pudło odcisnęło na nim piętno i na kolejny pojedynek był gotowy, zdobywając 15 punktów. Gdyby nie problemy z faulami byłoby to pewnie jeszcze więcej.

Innym ważnym aspektem jest lokalizacja. Już w jednym z tekstów zażartowałem, że Hil ma klona, który jeździ na wyjazdy, a ten właściwy ,,egzemplarz” zostaje w Cleveland.

Liczby nie kłamią. George Hill w każdym występie we własnej hali miał co najmniej 12 punktów, a na wyjazdach prezentował się dużo gorzej. Gdzie dzisiaj gramy? Tak, w Cleveland, czyli zobaczymy pierwowzór, a nie marną kopię.

Zdarzenie: Cleveland Cavaliers – Golden State Warriors: George Hill punkty zawodnika poniżej/powyżej 10.5

Typ: powyżej

Kurs: 1.95