Wzgórze zbyt wysokie na Piechura? Stawiamy UFC FN i gramy o 196 PLN!
W oczekiwaniu na marcową galę numerowaną UFC, przed nami jeszcze dwie odsłony największej organizacji MMA na świecie w postaci Fight Night. W najbliższej walce wieczoru mieliśmy zobaczyć pojedynek między Rafaelem dos Anjosem z Rafaelem Fizievem – ten drugi jednak zmagał się z problemami wizowymi, w związku z czym starcie przeniesiono na inny termin. Niejako w zastępstwie walka wieczoru odbędzie się między Johnnym Walkerem i Jamahalem Hillem. Co-main eventem gali będzie natomiast starcie Kyle’a Daukausa i Jamiego Picketta. Poza tymi walkami zobaczymy jeszcze 10 pojedynków.
Załóż konto w STS i zgarnij zakład bez ryzyka! Skorzystaj z kodu promocyjnego od Zagranie!
Karta wstępna gali UFC Fight Night rozpocznie się o godzinie 22:00 polskiego czasu i obejmuje 7 walk. Z kolei na karcie głównej, którą będzie można oglądać od godziny 1:00, zobaczymy 5 pojedynków. Main event gali, czyli starcie pomiędzy Johnnym Walkerem a Jamahalem Hillem, odbędzie się na dystansie pięciorundowym po 5 minut. To właśnie ta walka znajdzie się na naszym kuponie, czas zatem przejść do analizy!
Johnny Walker (18-6) – Jamahal “Sweet Dreams” Hill (9-1-1)
W drodze na szczyt
Dużym faworytem pojedynku jest Jamahal Hill. Amerykanin był niepokonany przez 8 walk, do czasu konfrontacji z Paulem Craigiem podczas gali UFC 263. Szkot zaprezentował wówczas fenomenalne umiejętności brazylijskiego jujitsu i w dość brutalny dla oczu sposób poddał swojego przeciwnika. Sześć miesięcy później Hill wrócił jednak na zwycięską ścieżkę i wygrał już w pierwszej rundzie z Jimmym Crute. Amerykanin to stójkowicz. Walczy z odwrotnej pozycji, choć zdarza mu się momentami ją zmieniać. Ten zawodnik dość swobodnie i lotnie porusza się na nogach, można wręcz odnieść wrażenie, że jest w tych ruchach delikatny. Nie da się tego jednak powiedzieć o jego ciosach, bo te swoje ważą. Nie unika zadawania ciosów na korpus, wyprowadza również także kopnięcia. Oglądając go w oktagonie, można odnieść wrażenie, że jest zawodnikiem dość cierpliwym, który nie spieszy się w swoich akcjach. Nie szarżuje i zadaje ciosy raczej w sposób metodyczny, dopóki nie upewni się, że zdobywa przewagę, a przeciwnik staje się łatwiejszym celem.
Jeździec bez głowy
Johnny Walker może się pochwalić szerokim wachlarzem dość ekwilibrystycznych umiejętności, jakie zdarzało mu się pokazywać w klatce. Obrotowe łokcie, latające kolana czy kombinacje ciosów – takie zagrania z pewnością były nie tylko efektowne, wzbudzając aplauz publiczności, ale i efektywne, jeśli udawało mu się przy ich wykorzystaniu znokautować swojego rywala. Można jednak powiedzieć, że ostatnimi czasy szczęście trochę opuściło Walkera. Na 4 ostatnie walki przegrał 3, choć trzeba przyznać, że stało się to z głośnymi w środowisku MMA nazwiskami: Coreyem Andersonem, Nikitą Krylovem i Thiago Santosem. Nadal jednak trzeba pamiętać o tym, że w swojej karierze Brazylijczyk wielu przeciwników odprawił przed czasem, posyłając ich na deski soczystymi uderzeniami. W oktagonie Walker jest bardzo lotny. Stosuje kiwki i przyruchy, starając się rozpracować przeciwnika. Garda Brazylijczyka jest jednak dość dziurawa, przez co w konfrontacji z Hillem może narazić się na cios, który podłączy go podobnie jak w starciu z Coreyem Andersonem. Nie sprawdziła się także ostatnia taktyka Walkera, jaką zastosował w walce z Thiago Santosem. Ewidentnie nie potrafił prowadzić walki na pełnym dystansie i wyczuć odległości do swojego rywala. Mimo posiadania większego zasięgu niż Marreta nie był w stanie go wypunktować.
Konfrontacja
Z pewnością takiego podejścia do Walkera, jakie mogliśmy zobaczyć ze strony Santosa, nie zobaczymy u Hilla. Po Sweet Dreams możemy się spodziewać nieco bardziej otwartej walki.
Uważamy, że Hype Train, który towarzyszył Johnny’emu Walkerowi, wykoleił się już dawno i nie mam mowy o powrocie na właściwe tory. Obstawiamy, że Amerykanin wykorzysta luki w defensywie Walkera i skończy go przed czasem. Pierwszą propozycją na naszym kuponie będzie zatem zwycięstwo Jamahala Hilla przed czasem.
Kyle Daukaus (10-2) vs Jamie “The Night Wolf” Pickett (13-6)
Pech dopadnie Wilkołaka?
Drugą walką na naszym kuponie będzie co-main event gali. W konfrontacji też zobaczymy młodszego z braci Daukaus, który zmierzy się z Jamie Pickettem. Daukausa od dłuższego czasu w UFC wręcz prześladuje pech.
Daukaus jest wybitnym parterowcem, potrafi świetnie odwrócić pozycję i czasami wręcz wyczarować poddanie z niczego. Na macie kula się swobodnie z nawet cięższymi od siebie rywalami – tak jak miało to miejsce początkowo w jego konfrontacji z Philem Hawesem. Podczas tego starcia osiągał też pewne sukcesy stójkowe, gdy po jednym z jego ciosów Hawes nawet zatańczył na nogach. Niestety, mimo że Daukas był faworytem tego starcia, ostatecznie jednak przegrał z silniejszym przeciwnikiem, co było sporym zaskoczeniem, bo Daukaus był wówczas sporym faworytem. Nieszczęśliwie skończyła się dla Daukausa także kolejna walka, jaką stoczył w co-main evencie z Kevinem Hollandem. Pojedynek ten wygrał, jednak ostatecznie doszło do zmiany jej werdyktu z powodu nieintencyjnego zderzenia głowami, które znacząco wpłynęło na przebieg tego starcia. Wspomniana walka Daukausa z Holllandem miała miejsce 3 miesiące temu i od tego czasu Kyle miał zestawione 3 pojedynki! Zarówno rewanż z Hollandem, starcie z Romanem Dolidze, jak i Julianem Marquezem jednak nie dochodziły do skutku! Wszyscy trzej wypadali, a razem z nimi – cała walka z rozpiski. Ostatecznie 28-letni Amerykanin na najbliższej gali zmierzy się ze swoim rodakiem Jamiem Pickettem, który jest zastępstwem last minute.
Konfrontacja
Daukaus nad swoim rywalem będzie miał przewagę przede wszystkim w parterze. Amerykanin na swoim koncie ma 8 wygranych właśnie przez poddanie, a jego ulubioną techniką jest Brabo Choke. Wygrał aż 5 walk, korzystając właśnie z tego duszenia. Po stronie Daukausa będzie także, kolokwialnie mówiąc, charakter. Daukas potrafi przyjąć i nie boi się także pójść na ostre wymiany. Choć być może nie będzie miał przewagi w stójce nad Pickettem, to powinien i tak poradzić sobie, ściągając go na ziemię. Stawiamy, że dziś pech Daukausa się skończy.
fot. z okładki PressFocus
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze