Noc w NBA: wczoraj wygraliśmy, czy dzisiaj będzie podobnie? – gramy o 314 PLN!
Wczorajszy typ okazał się celny, więc dzisiaj idziemy za ciosem! Kto oglądał, ten wie, że pojedynek między Golden State Warriors a Boston Celtics nie zawiódł i stał na najwyższym poziomie. No i przy okazji zarobiliśmy. Dzisiaj rozegranych zostanie 7 spotkań, na które mam dla Was 2 propozycje. Oba mecze rozpoczną się odpowiednio o 21:30 i o 22:00, czyli jest to okazja dla nas, żeby obejrzeć NBA o stosunkowo wczesnej porze. Czas na analizę. Do dzieła!
Zdarzenie: kto wygra mecz: New Orleans Pelicans – Los Angeles Clippers?
Typ: New Orleans Pelicans
W piątek rano dotarła do nas tragiczna informacja – DeMarcus Cousins zerwał ścięgno Achillesa i opuści pozostałą część sezonu. New Orleans Pelicans od jakiegoś czasu złapali rytm i po cichu byli już na szóstym miejscu na Zachodzie z bilansem 27-21, a jednym z ojców tego sukcesu był Boogie. W końcu zaliczał jedne z najlepszych ofensywnie rozgrywek jako podkoszowy w historii NBA – średnio 25.2 punktów, 12.9 zbiórki, 5.4 asyst, 1.6 bloków, 1.6 przechwytów, a to wszystko przy skuteczności 35.4% za trzy. Bestia. Utrata swojego drugiego najlepszego gracza będzie olbrzymim ciosem dla Pelicans. Czy aby na pewno?
O zmarłych nie mówi się źle, a jak jest z kontuzjowanymi? Nie wiem. Trudno. Oczywiście, to, co się stało, było straszne i jako kibice możemy żałować, że nie zobaczymy Cousinsa w playoffach. Ale mimo świetnych statystyk nadal nie pokazał dojrzałości. To jest jeden z tych koszykarzy, którzy zrobią dużo dobrego, ale też są niesamowicie destrukcyjni dla swoich drużyn. A co najważniejsze, nie wiesz, kiedy akurat odpali, albo kiedy będzie miał swój gorszy dzień, będzie sfrustrowany i podirytowany. A DeMarcusowi zdarzały się takie spotkania, kiedy wydawał się niezainteresowany, czy nieobecny, albo po prostu nieskupiony. Często zamiast wracać do defensywny kłócił się z sędziami i zawodnik przez niego kryty zdobywał łatwe punkty spod kosza.
No i te straty. Cousins tracił średnio 5 piłek w każdym starciu i był liderem w tej kategorii w NBA, ale w tym przypadku bycie na czele nie jest niczym dobrym. To pierwszy przypadek od dawna, że to podkoszowy przewodzi w stratach w lidze.
I te wszystkie negatywne rzeczy przekładały się na wynik Pelicans. Tzn. nie przekładały się.
Kiedy był na parkiecie, jego zespół był lepszy od rywali o 0.8 punktów. Z kolei, kiedy siedział na ławce, nie miało to praktycznie żadnego wpływu na wynik i Pelikany były 1.1 punktów na plusie. Różnica jest minimalna, ale widzimy pewną zależność – Cousins nie miał takiego wpływu na postawę swojej drużyny, jak inni.
Spójrzmy chociaż na Anthony’ego Davisa. W jego przypadku różnica wynosi aż 12.1 punktów. Niebo, a ziemia. Jrue Holiday? 14.8 punktów, czyli jeszcze lepiej. Co z tego wynika? To, że DeMarcus nie był tak istotny Pelicans i bez niego mogą sobie poradzić.
Bo teraz będziemy mogli zobaczyć Anthony’ego Davisa w swojej najlepszej wersji. Już nie będzie musiał dzielić się piłką z Boogiem. To on stanie się centralnym punktem ofensywy New Orleans, co powinno na koniec dnia okazać się lepszym rozwiązaniem.
Z 20 najczęściej używanych piątek (wg Basketball Refference) w 6 grał Davis bez Cousinsa i 5 z tych zestawień miało net rating (różnica między efektywnością ofensywną a defensywną) na znacznym plusie. Pozostałe 14? Aż 8 z nich było na minusie, a pamiętaj, że wtedy z dwójki liderów na parkiecie był tylko Boogie.
Podsumowując, w playoffach Pelicans mogą nie być tak groźni, ale absencja Cousinsa może nie być dla nich tak tragiczna w skutkach, jak to się może wydawać na pierwszy rzut oka.
Skupmy się teraz na dzisiejszym spotkaniu i ich pojedynku z Los Angeles Clippers, którzy są w tym momencie na 9. lokacie w Konferencji Zachodniej. Kontuzja Boogiego może im zdecydowanie ułatwić awans do czołowej ósemki. Jednak podopieczni Doca Riversa są aktualnie w małym dołku, przegrywając 3 z 4 ostatnich starć.
Spójrzmy jeszcze na bezpośrednią rywalizację tych ekip. Jedyny pojedynek w tym sezonie padł łupem New Orleans, którzy byli górą u siebie 111-103. Warto też dodać, że Clippers byli w stanie pokryć handicap tylko w 5 z 22 ostatnich przypadków w Luizjalnie.
Według mnie ta tendencja zostanie dzisiaj utrzymana. Pelicans będą chcieli wygrać to spotkanie dla Cousinsa. Podopieczni Alvina Gentry’ego mają passę czterech zwycięstw z rzędu i moim zdaniem dzisiaj przedłużą tę serię, tym bardziej że grają na własnym parkiecie, gdzie mają bilans 14-9. Zespół z Los Angeles na wyjeździe radzi sobie przeciętnie (bilans 10-13) i nie sądzę, żeby dzisiaj miało się to zmienić. Dlatego typuję triumf gospodarzy.
Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.
Zdarzenie: kto wygra mecz Chicago Bulls – Milwaukee Bucks?
Typ: Milwaukee Bucks
Historią ostatnich dni w Milwaukee jest zwolnienie trenera, Jasona Kidda. Czy to słuszna decyzja? Moim zdaniem tak. Kidd wyglądał, jakby stracił chęci i nie był już tak bardzo zaangażowany w swoją pracę, jak wcześniej. Może mu się odechciało? Nie wiem. Sam wynik tego zespołu był dużo poniżej oczekiwań, bo bilans 25-22 i dopiero 8. miejsce na Wschodzie można uznać za duże rozczarowanie. Chociaż moim zdaniem Kozły to jeden z tych teamów, który w playoffach ma szansę wejść na dużo wyższy poziom. Ale o tym będzie jeszcze czas podyskutować. Na pewno nie pomagał fakt, że Bucks mieli tak słabą obronę, bo dopiero 24. efektywność defensywna z takimi obrońcami w składzie to fatalny wynik. Trzeba jednak oddać Kiddowi, że to on uwierzył w Giannisa i dał mu praktycznie nieograniczoną swobodę w ataku. Dzięki temu Grek rozwinął się w jednego z najlepszych zawodników w całej lidze.
Jednak były trener to już historia. Teraz w jego miejsce wszedł Joe Prunty i według doniesień to on ma być coachem Bucks do końca sezonu. Jak na razie jest perfekcyjny, bo pod jego wodzą Kozły wygrały oba spotkania.
Wróćmy jeszcze do Antka. Giannis miał ostatnio przerwę od gry z powodu kontuzji kolana. Mógł występować, ale w jego przypadku trochę odpoczynku nie zaszkodzi. Jednak w ostatnim starciu z Brooklyn Nets wrócił do gry. I to jak wrócił. Antetokounmpo zdobył aż 41 punktów, prowadząc swój zespół do pewnej wygranej. Wyglądał świeżo i co najważniejsze dominował jak na początku rozgrywek. Takie coś chcemy oglądać!
Dzisiejszym rywalem Bucks będą Chicago Bulls, którzy złapali ostatnio małą zadyszkę. Podopieczni Freda Hoiberga przegrali 4 z ostatnich 5 pojedynków i najwidoczniej po raz kolejny wracają do tankowania. Chyba ktoś w zarządzie się obudził i przypomniał sobie o celu Byków na ten sezon. Bo celem jest jak najwyższy wybór w drafcie, a nie awans do playoffów.
Poza składem cały czas pozostaje Kris Dunn, który zmaga się ze wstrząśnieniem mózgu. Tak, to są skutki tamtego uderzenia po wsadzie przeciwko Golden State Warriors. Aj, to wyglądało naprawdę źle. Kris, życzymy Ci powrotu do zdrowia. Na szczęście dla Byków do gry wrócił już Zach Lavine, chociaż jego aklimatyzacja przebiega w bólach. Jak na razie Lavine nie może znaleźć rytmu w ataku, co widać było w porażce z Los Angeles Lakers – tylko 3 z 17 celnych rzutów. Ale to nie był jednorazowy przypadek. W 7 ostatnich meczach Zach notuje skuteczność zaledwie na poziomie 38.2% z gry.
Rzućmy okiem na bezpośrednią rywalizację, która wypada na korzyść ekipy z Chicago. 3 ostatnie starcia to triumf Bulls. Jednak według mnie dzisiaj będzie inaczej i to Bucks okażą się górą. Przeciwko Brooklyn Nets Giannis zagrał kapitalnie i nie widzę nikogo, kto mógłby go zatrzymać. Dlatego typuję wygraną gości, którzy według mnie przełamią złą serię przeciwko Bykom.
Spotkanie rozpocznie się już o 21:30 i będzie można je obejrzeć na antenie Canal Plus Sport, co na pewno jest dużym plusem dla kibiców z Polski.
Tak prezentuje się gotowy kupon. Tym razem ze stówki mamy do wyciągnięcia 314 PLN.
Piszcie w komentarzach, co sądzicie o moich typach.
Powodzenia!