Mundial typy: reprezentacja Korei Południowej w pigułce – wszystko co musisz wiedzieć

Korea Południowa

Podobnie jak w przypadku kadry Nigerii wprowadzimy Was w klimat meczowy analizą najbliższego rywala. We wtorek zmierzmy się z Koreą Południową, dlatego też ten zespół trafia na dzisiejszą tapetę.  Gdzie leżą silne strony rywala, jak wyglądali w eliminacjach oraz czy mamy się kogo bać oprócz Hueng Min-Sona? Na te i kilka innych pytań postaram się Wam odpowiedzieć w tym tekście.

Eliminacje do Mistrzostw Świata

Koreańczycy z Południa eliminacje do Mistrzostw Świata mieli podzielone na trzy fazy, a właściwie to nawet na cztery, jednak w pierwszej mieli wolne. W drugiej rundzie mieli do rozegrania osiem spotkań grupowych. Ich rywalami były ekipy Libanu, Kuwejtu, Laos, Myanmar. Trzeba przyznać, że już po samych nazwach widać, że nie mieli ciężko i w tej fazie też powinni mieć wolny los. Osiem gier, osiem zwycięstw i do tego bilans bramkowy 27:0. Mimo słabej stawki robi wrażenie zagrać osiem razy na zero z tyłu i mieć średnią ponad trzech goli na mecz. W trzeciej rundzie czekała ich kolejna faza grupowa, jednak tym razem w zdecydowanie mocniejszym gronie. Rywalami byli odpowiednio: Iran, Syria, Uzbekistan, Chiny i Katar. Mieliśmy, więc przynajmniej dwie drużyny, na które trzeba było uważać. Właśnie w tej grupie skończyło się łatwe, miłe i przyjemne granie dla Koreańczyków z Południa. Do rozegrania było 10 spotkań. Z dwóch grup liczących po sześć drużyn dwie bezpośrednio osiągały awans do Mistrzostw Świata, a miejsca trzecie były premiowane grą w bezpośrednim barażu. W pierwszej kolejce spotkań zmierzyli się z Chinami. Wygrali to spotkanie 3:2, jednak mogli skończyć z tytułem frajerów roku, gdyż prowadzili 3:0. Już ten mecz pokazał, że nie będzie więcej spacerków. W drugiej kolejce wyjechali do Syrii, gdzie walczyli z drużyną mającą aspirację do awansu. 0:0 na ciężkim terenie było odbierane jako niezły wynik. Trzecia seria gier to znowu pojedynek domowy, tym razem z Katarem. Wygrali 3:2, odwracając losy rywalizacji z 1:2 i kończąc w dziesiątkę. W czwartym meczu trafiła kosa na kamień. Wyjazd do Iranu zakończył się pierwszą klęską w tych eliminacjach. Przegrali 1:0, ale zostali krótko mówiąc zgwałceni, ponieważ oddali jeden strzał w meczu i to w dodatku niecelny. Odbili się pokonując u siebie Uzbekistan, ale w szóstym meczu kolejny wyjazd, który zakończyli na tarczy. Tym razem polegli 1:0 w Chinach. W siódmej kolejce czekał ich mecz o wszystko. Musieli wygrać z Syrią, która deptała im po piętach. Udało się, po męczarniach 1:0 na własnym boisku. W ósmej serii gier znowu porażka, tym razem w Katarze 3:2. Pozostały im dwie ostatnie rywalizacje o wszystko. Tabela grupy była bardzo spłaszczona. Szanse na awans miało pięć zespołów. Odstawał tylko Katar. Dziewiąty mecz rozegrali z Iranem u siebie, jednak tym razem zaprezentowali się lepiej niż w pierwszej rywalizacji i zremisowali 0:0. Mogli i powinni byli to wygrać, bo rywale od 52 minuty grali w osłabieniu. Ostatni pojedynek miał zdecydować o wszystkim. Uzbekistan vs Korea. Wygrany był pewny gry w barażach. Koreańczycy dowieźli remis 0:0, dzięki czemu zapewnili sobie w bólach i mękach bezpośredni awans do turnieju finałowego przy korzystnych rezultatach z innych boisk.

Na Kim budować obronę?

Patrząc na linię defensywą Korei z eliminacji łatwo dojść do wniosku, że trener ma czterech pewniaków i jedną zagadkę. Pewne miejsce podczas kluczowych spotkań decydujących o awansie mieli: Bramkarz – Kim Seung-Gyu, który reprezentuje barwy japońskiego Vissel Kobe. Stoperzy – Kim Young-Gwon (Guangzhou Evergrande) oraz Kim Min-Jae (Jeonbuk) i lewy obrońca Kim Min-Woo. Jak widać, żeby mieć pewne miejsce w linii obrony trzeba nazywać się Kim. A tak patrząc całkiem serio na kadrę Korei to Kim, Kima pogania, więc nic dziwnego. Jedyne roszady, jeśli nie było kontuzji zachodziły na prawej obronie, gdzie trener zmieniał zawodników w zależności od przeciwnika.

Zagraniczna siła

Analizując skład Korei Południowej łatwo dojść do wniosku, że grają w nim większości piłkarze z klubów Azjatyckich.  Patrząc na aktualny skład, w gronie zawodników grających za granicą znajdziemy pięć nazwisk. Czterech z nich stanowi o sile ofensywnej zespołu. Zacznijmy od linii ataku. Na dziewiątce znajdziemy Hee-Chan Hwanga, którego wielu kibiców mogło poznać podczas rywalizacji Borussii Dortmund z Red Bullem Salzburg w Lidze Europy. W tym sezonie ligowym zdobył 11 bramek, więc trzeba na niego zwrócić baczną uwagę. Piłkarz ten reprezentuje barwy austriackiej drużyny i jest wyceniany na cztery miliony euro. W dorosłej kadrze jest bez gola, ale w młodzieżówkach strzelał aż miło. Na prawym skrzydle swoje miejsce ma Chang-hun Kwon, który reprezentuje barwy francuskiego Djion. Jego wartość oscyluje w granicach trzech milionów euro. Lewe skrzydło to miejsce, na którym występuje absolutnie największa gwiazda zespołu. Mowa oczywiście o Hueng Min-Sonie, który gra w Tottenhamie, a jego wartość rynkowa plasuje się obecnie w granicach 35 milionów euro, jednak nie sądzę, żeby Koguty oddały go po tak niskiej cenie. Do tej pory w 61 występach zaliczył 20 trafień. Ofensywna pomoc należy do piłkarza Augsburga, którym jest Ja-Cheol Koo. W 55 meczach kadry zgromadził na swoim koncie 17 bramek. Bardzo ważnym ogniwem w linii pomocy jest defensywny pomocnik Swansea – Ki Sung-yong, którego rolą jest odbieranie piłki, ale także rozgrywanie, ponieważ jest uniwersalnym zawodnikiem. Mundial może być dla niego okazją do załapania się na transfer, gdyż jego występy w barwach Łabędzi przekonują mnie, że zasługuje na coś więcej.

Problemy wyjazdowe

Gdzie szukać słabych stron Koreańczyków? Patrząc po eliminacjach do mundialu z pewnością na wyjazdach. Biorać pod uwagę tylko i wyłącznie trzecią fazę eliminacji to z pięciu rozegranych spotkań przegrali trzy razy i dwa zremisowali. Bilans bramkowy 2:5 nie robi poztywnego wrażenia. Problemy w delegacjach potwierdziłły się również w sobotę, gdy towarzysko zmierzyli się z Irlandią Połnocną. Przegrali to spotkanie 2:1, a jesteśmy lepszym zespołem od Irlandyczków, co potwierdziliśmy na Euro. Trzeba to pokazać we wtorkowy wieczór. W 2002 roku gospodarzom pomagały ściany, czas wyrównać rachunki i w końcu zdobyć gola. Trzy mecze bez bramki to stanowczo zbyt dużo.

Polska vs Korea  – historia

Początek rywalizacji obu zespołów miał miejsce w 2002 roku. Przyznam szczerze, że jest to dla mnie bolesne wspomnienie, ponieważ był to mój pierwszy mecz naszej kadry i mundialu jaki obejrzałem w swoim życiu. Bolesne lanie od Koreańczyków praktycznie wykluczyło nas z tego turnieju.

W 2011 roku mierzyliśmy się z tym rywalem towarzysko. Mecz rozegrany w ramach przygotowań do Euro 2012 zakończył się rezultatem 2:2. Bramki dla naszej drużyny zdobyli Robert Lewandowski i Kuba Błaszczykowski. Do tej pory nie udało nam się pokonać tego rywala i dwukrotnie straciliśmy dwie bramki. Czas przełamać złą passę i w końcu wygrać!