LeBron James znów przeszedł do historii

LeBron James

Jest tylko jeden gracz w historii NBA, który w swojej karierze zdobył już co najmniej 30 tysięcy punktów, zebrał dziewięć tysięcy piłek oraz rozdał dziewięć tysięcy asyst. Tym zawodnikiem jest nie kto inny jak LeBron James, który w niedzielnym starciu z Dallas Mavericks przeszedł do historii ligi – po raz kolejny.

W historii NBA tylko dziewięciu zawodnikom udało się rozdać dziewięć tysięcy asyst. LeBron James zrobił to dzień przed swoimi 35. urodzinami, kończąc wygrany przez Los Angeles Lakers mecz z Dallas Mavericks z dorobkiem trzynastu ostatnich podań. Sam kamień milowy padł łupem Jamesa już w pierwszej kwarcie, a punkty po asyście LeBrona zdobył Anthony Davis, czyli ostatnio ulubiony cel podań 35-latka. Tym samym James został pierwszym członkiem klubu 35k-9k-9k i potwierdził tylko, że w dziejach NBA nie było drugiego takiego zawodnika. Podania to zresztą w tym sezonie prawdziwa domena Jamesa, który jest na dobrej drodze, aby zostać królem asyst NBA – po raz pierwszy w swojej karierze. Po niedzielnym meczu, w którym rozdał trzynaście asyst,  pozostaje on jedynym w lidze zawodnikiem ze średnią asyst powyżej dziesięciu: w tej chwili notuje ich prawie jedenaście w każdym spotkaniu.

Łącznie w dwóch ostatnich meczach James ma… 29 asyst! Wygląda więc na to, że mały kryzys w Los Angeles szybko został zażegnany – Lakers po przegraniu czterech kolejnych meczów wygrali bowiem dwa ostatnie spotkania. W międzyczasie były problemy zdrowotne Jamesa, ale wszystko powoli wraca do normy. Na szczególne uznanie zasługuje przede wszystkim defensywa Lakers, która w niedzielę zatrzymała atak numer jeden w NBA na zaledwie 95 punktach, a słabo spisał się m.in. Luka Doncić, który nie trafił ani jednej z sześciu prób za trzy i zakończył zmagania z dorobkiem 19 oczek. Po meczu wprost przyznał, że był to jeden z najgorszych meczów Dallas Mavericks w tym sezonie. Dla samego Doncica niespodzianką był też fakt, że siedzący przy parkiecie Kobe Bryant zaczepiał go po… słoweńsku, czyli w ojczystym języku młodej gwiazdy Mavs.

Co jeszcze działo się w niedzielę w NBA?

  • Wielkie zwycięstwo Oklahoma City Thunder w Toronto przeciwko Raptors. O wygranej przesądził rzut Shaia Gilgeousa-Alexandra na 36 sekund przed końcem spotkania. Młody zawodnik Thunder był obok Chrisa Paula (25 punktów, jedenaście zbiórek, osiem asyst) najlepszym zawodnikiem spotkania, kończąc zmagania z dorobkiem 32 punktów.
  • Bez swoich dwóch najlepszych zawodników nie poradzili sobie w niedzielę koszykarze Houston Rockets, którzy przegrali z New Orleans Pelicans. Pierwszy mecz w sezonie opuścił James Harden, który zmaga się z urazem palca u nogi. Odpoczywał także Russell Westbrook, co bardzo dobrze wykorzystali gracze Pelicans. Świetnie spisał się przede wszystkim Lonzo Ball, który zaliczył jeden z lepszych występów w karierze: siedem razy trafił za trzy, zdobył 27 oczek, a do tego także dziesięć zbiórek oraz osiem asyst. 27 punktów miał też Brandon Ingram, a po 25 oczek zdobyli również Jrue Holiday i Etwuan Moore.
  • Pierwszy start w swojej karierze zaliczył Michael Porter Jr. i od razu został najlepszym strzelcem swojego zespołu w wygranym przez Nuggets starciu z Sacramento Kings. Młody skrzydłowy zdobył 19 punktów i był jednym z siedmiu zawodników Denver z dwucyfrowym dorobkiem punktowym.