Kimi Antonelli wyprzedzi kroczącego po mistrzowski tytuł Norrisa? Gramy o 242 PLN

fot-alamy-grand-prix-formuly-1-brazylia-lando-norris

Na Autodromo Jose Carlos Pace zostanie rozegrana następna runda mistrzostw świata Formuły 1. Tegoroczne ściganie w Sao Paulo charakteryzuje to, że oto brytyjski kierowcy McLarena, czyli Lando Norris może powiększyć przewagę w klasyfikacji generalnej nad najbliższą dwójką konkurentów, czyli teammate’m zespołowym – Oscarem Piastrim oraz już 4-krotnym holenderskim mistrzem świata, czyli Maxem Verstappenem, który broni barw Red Bulla Racing.

Promocja STS na F1: GP Brazylii

Grand Prix Brazylii – zapowiedź

Tegoroczny weekend z Formułą 1 w Brazylii wiąże się ze sprintem, który nieco krzyżuje przygotowania do głównego wydarzenia, jakim jest niedzielny wyścig. Zawodnicy pokroju Maxa Verstappena, czy Oscara Piastriego woleliby rywalizować w tradycyjnych okolicznościach. Dzięki temu lepiej, tj. bardziej mogliby zrozumieć zachowania swych bolidów i poszukać ustawień umożliwiających odrobienie choć części straty do Lando Norrisa, który kroczy susami w stronę tytułu.

O ile dotychczasowa postawa brytyjskiego kierowcy McLarena raczej nie szokuje fanów Formuły 1, tak zaskoczeniem dla nich jest to, jak od początku weekendu radzą sobie broniący barw Astona Martina. Wyższe miejsca zdobywa Fernando Alonso, ale Lance Stroll też może (jak na razie) uznać ten weekend za udany. Wspomniany hiszpański kierowca w jedynym treningu wywalczył 4. lokatę. Czas dający mu tę pozycję osiągnął na oponach typu Medium, czyli takich jak pierwsza 16-stka. Jego partner w tamtej sesji wywalczył 15. czas, ale już w kwalifikacjach do sprintu siódmy. Dzięki czemu na starcie ustawił się raptem o 2 pola dalej od Alonso. Fernando swoją świetną dyspozycję potwierdził jeszcze dojeżdżając do mety sprintu na 6. miejscu.

Z kolei dziś Lance Stroll wystartuje z 14 pola, a Alonso z 11. Z jeszcze lepszej strony pokazują się broniący barw Mercedesa. Kimi Antonelli i George Russell byli tymi, którzy finiszowali w sobotnim miniwyścigu tuż za triumfatorem, czyli Lando Norrisem. Tym samym dowiedli, że potrafią obronić pozycje wywalczone w „czasówce” przed sprintem. Co prawda to stwierdzenie dotyczy w pełni tylko Kimiego, ponieważ wtedy Russell zdołał awansować o jedną pozycję względem początkowego ustawienia. Choć zbyt wiele ku temu nie zrobił, ponieważ po prostu wykorzystał błąd Oscara Piastriego, który po najechaniu na mokrą tarkę w 3. zakręcie, wypadł z toru i rozbił bolid. Do samego dzisiejszego Grand Prix Antonelli ruszy z 2. a Russell z 6. miejsca.

Nawiązując do sytuacji wicelidera mistrzostw świata, jednocześnie przechodzi się do mówienia o grupie tych kierowców, którzy zmagają się z serią problemów. Australijczyk zatracił praktycznie całą pewność siebie, jaką jeszcze do niedawna dysponował. Z jednej strony można sądzić, że sobotniego popołudnia popełnił na Interlagos drobny błąd, ale z drugiej to był kolejny raz, przez który Lando Norris znowu ostatecznie odskoczył od teammate’a w klasyfikacji mistrzostw świata. Z perspektywy Piastriego najgorszym jest to, że nie są to tzw. wielbłądy, ale coś, co pojawia się regularnie w 2. połowie sezonu. Tym samym już nie tylko zdążył stracić całą przewagę nad wspomnianym Brytyjczykiem, ale również samemu już gubić 9 oczek do Lando!

Co prawda w kwalifikacjach do sprintu Oscar zajął 3. miejsce, a już w tych do niedzielnego Grand Prix 4. pozycję Jednak cały czas przed nim jest ten, z którym pojedynkuje się o mistrzowski tytuł. Nie inaczej jest też i tym razem. W końcu kiedy Piastri walczy o samo znalezienie się na podium, tak Norris wygrywa sesję za sesją. W ostatniej, tj. „czasówce” przed niedzielnym wyścigiem wywalczył czas o blisko 2 dziesiąte sekundy lepszy od następnego kierowcy, czyli Kimi Antonelliego, a blisko 3 dziesiąte nad trzecim Charlesem Leclerciem. A Oscar w samym Q3 stracił do Lando aż +0.375 sekundy, co jest wręcz gigantyczną różnicą w kwalifikacjach. Podsumowując, im bliżej końca sezonu, tym Oscar bardziej się meczy w McLarenie.

Na więcej w Brazylii liczyli też kierowcy Ferrari. Co prawda w sprincie Leclerc wywalczył 5. miejsce, a Lewis Hamilton 7. pozycję. Tym samym niejedni zawodnicy z obecnej stawki chcieliby się z nimi zamienić. Tyle tylko, że Ferrari jest drużyną, która zawsze próbuje mierzyć w najwyższe cele. Tymczasem w czasie tego weekendu nie byli w stanie nawiązać walki ani z McLarenami, ani Mercedesami. Jeszcze więcej o ich aktualnych możliwościach mówi to, że między nimi w sobotnim miniwyścigu uplasował się… Fernando Alonso. W dodatku Hiszpan nie wskoczył przed Lewisa rzutem na taśmę, tylko regularnie utrzymywał go za sobą na dłuższym dystansie. Do głównego wydarzenia weekendu kierowcy Ferrari przystąpią z pól… 13. (Hamilton) i 3. (Leclerc).

Przy czym i tak nie są w aż tak mizernej sytuacji jak Max Verstappen. Holenderski 4-krotny mistrz świata od początku weekendu narzekał na brak przyczepności. Przy czym jeszcze w kwalifikacjach do sprintu i w jego trakcie poszło mu… w miarę. W decydującej części piątkowej czasówki wywalczył 6. czas, a w sobotę popołudniu awansował o 2 lokaty. Tyle tylko, że później była rozgrywana sesja decydująca o ustawieniu na starcie przed niedzielnym Grand Prix i lider Red Bulla… odpadł w Q1! Brak uzyskania przynajmniej 15. czasu w tamtej sesji jest tym bardziej sensacyjnym rozstrzygnięciem, że zdążył przejechać kilka pomiarowych okrążeń. Dzięki temu czytelnym staje się to, jak bardzo kierowcy Red Bulla męczą się ze swoimi bolidami w Brazylii.

Odnośnie do sensacyjnych rozstrzygnięć, to tak należy postrzegać też kwalifikacyjny występ Olivera Bearmana! Stawiający typ dnia na to GP powinni mieć na uwadze to, że zawodnik Haasa przez przeważający czas zarówno w Q1 jak i w Q2 plasował się na… czele stawki! Ostatecznie nie wywalczył pole position (8. lokata), ale też pokazał, że potrafi wejść z przytupem do decydującej części „czasówki”. Co prawda nie w aż takim stopniu, ale również na plus wyróżnił się jeszcze Pierre Gasly i Nico Hulkenberg. O ile jeszcze Francuz jeżdżący dla Alpine czasem wskakiwał do TOP10, to Niemiec z Kick Saubera dokonał tej sztuki po raz pierwszy w tym sezonie! Za zaskoczenie na plus uważa się jeszcze awans Liama Lawsona i Isacka Hadjara do Q3.

Zarówno piątkowe jak i sobotnie ściganie na torze Interlagos pokazało tym, którzy chcą postawić typ F1 (lub typy) na tegoroczne Grand Prix Brazylii to, jak kluczowe jest posiadanie pełni przyczepności. Kiedy tego elementu brakuje, to kończy się zmagania takie, jak sobotnie kwalifikacje jak Lewis Hamilton, czy Max Verstappen. „Czasówka” przed samym Grand Prix Brazylii potwierdziła też, że akurat w ten weekend wpływ na rywalizację mają zmienne warunki atmosferyczne.

Grand Prix Brazylii – statystyki

  • Rok temu w kwalifikacjach najlepszym okazał się Lando Norris, ale w wyścig już Max Verstappen.
  • Aktualny lider klasyfikacji generalnej, czyli Lando Norris wyprzedza już o 9 punktów Oscara Piastriego.
  • Trzech kierowców z obecnej stawki zwyciężało w Grand Prix Brazylii, tj. Hamilton, Verstappen i Russell.
  • Piastri triumfował w tym sezonie już 7 razy, Norris 6-krotnie, Verstappen 5 razy i Russell 2-krotnie.
  • Team McLarena w Singapurze zdobył swoje 10. mistrzostwo świata konstruktorów w historii i 2. z rzędu.
  • Hamilton w dalszym ciągu nie wygrał wyścigu Formuły 1 od zeszłorocznego ścigania się w Belgii.
  • Max Verstappen zwyciężał już 68 razy Grand Prix, co daje mu 3. miejsce na liście wszechczasów.
  • McLaren triumfował aż 13 razy (rozegrano 20 rund) w tym sezonie, ale tylko raz w ostatnich 5 startach.
  • Verstappen był najlepszym w kwalifikacjach 7 razy w tym sezonie, czyli najczęściej spośród stawki.
  • W poprzednich 6 wyścigach o Grand Prix zwyciężali ci kierowcy, którzy stawali na pole position.
  • Lando Norris stawał na podium 16-krotnie w poprzednich 20 wyścigach, czyli najwięcej razy ze stawki.
  • W 2025 roku na podium stawało w sumie 9 kierowców, którzy reprezentują w tym sezonie 7 zespołów.
  • Max Verstappen w Meksyku wywalczył już 123. podium w karierze, co daje mu 3. miejsce na listach wszechczasów.

Grand Prix Brazylii – pierwszy typ

Bukmacherzy są przekonani, że największe szanse na zwycięstwo ma Lando Norris. Przykładowo w STS-ie temu zdarzeniu przyznano mnożnik 1.35. Drugim największym faworytem (zdaniem tego operatora) jest Oscar Piastri, którego triumf wyceniono na… 6.50. Brytyjczyk jeżdżący w barwach McLarena dysponuje prawdopodobnie obecnie najwyższą i najstabilniejszą formą, a także najlepszym bolidem w stawce.

Co też regularnie potwierdzał w każdej sesji, jakie były rozgrywane w piątek i sobotę. W dodatku do tegorocznego Grand Prix Brazylii przystąpi z pole position, więc nie mając nikogo przed sobą. Jest to o tyle istotne, że jest też bogatszy o doświadczenia z zeszłego roku, kiedy to stracił prowadzenie na rzecz Maxa Verstappena. Tym samym wprost nie mogą dziwić te różnice, ale trzeba pamiętać, że Lando jest kierowcą, który popełnia błędy. Nie jest tej klasy mistrzem opanowania, co Max Verstappen, czy Lewis Hamilton.

Teraz presja będzie tym większa, że znów – jak przed rokiem – ruszy z pole position, a jego najgroźniejszy rywal ruszy z końca stawki. Tym razem u Holendra wymieniono tak wiele elementów w bolidzie, że ruszy z alei serwisowej, ale to też oznacza, że będzie miał świeżą, tj. nieużywaną jednostkę napędową do wykorzystania. Z kolei Lando pojedzie na dużo bardziej zużytych częściach. W dodatku wszystkie oczy są kierowane wyłącznie na niego, bowiem to w Sao Paulo znowu mogą się rozstrzygnąć losy mistrzowskiego tytułu. Czy wytrzyma tę presję?

Na razie pokazywał, ze jest w stanie wywiązywać się z roli faworyta, ale niczym zaskakującym też nie będzie, jeśli zostanie wyprzedzony. Zwłaszcza, że w trakcie sprintu widoczne było to, że ma problemy z utrzymaniem tempa na dystansie. McLaren nie jest nietykalny, na co może wskazywać ustawienie na starcie. Dlatego też wolę podjąć się innego typu, którym jest wskazanie, że Kimi Antonelli dojedzie do mety przed Charlesem Leclerciem. Ferrari męczy się w Brazylii, a Włoch potwierdza, że czuje się jak ryba w wodzie w tych rundach, które są rozgrywane poza Europą.

H2H: Kimi Antonelli wygra z Charlesem Leclerciem: TAK
Kurs: 1.75
Graj!

Jest w takiej formie, że jak najbardziej może wykorzystać drobny błąd Lando i nawet prowadzić stawkę. Do tego jest w lepszej pozycji startowej, a także dysponuje lepszym, tj. mocniejszym i pewniejszym/równiejszym/stabilniejszym bolidem. Natomiast Monakijczyk ciągle narzeka na problemy z przyczepnością, która na Interlagos odgrywa kluczowe znaczenie. Aby tu się ścigać, trzeba być absolutnie pewnym swojej maszyny, a wątpliwości, co do bolidu nie ma Antonelli. Jego dodatkowym atutem jest to, że ze znakomitej strony pokazał się zarówno w samym sprincie, czyli dłuższym przejeździe jak i sobotnich kwalifikacjach.

Patrząc na jego postawę w wyścigach mających miejsce poza Europą, trzeba przyznać, ze wygląda, jakby był kierowcą bez układu nerwowego. W obecnym położeniu wcale nie musi stać na straconej pozycji nawet w walce z Georgem Russellem, choć z racji przynależenia do tych samych barw… Za pewniejsze uważam zwyciężenie w parze z Charlesem Leclerciem niż teammate’m z Mercedesa.

Grand Prix Brazylii – drugi typ

Następne wskazanie, które jest dobierane do proponowanego kuponu na to Grand Prix Formuły 1, dotyczy rywalizacji w parze Fernando Alonso vs. Alexander Albon. W przypadku tej potyczki spodziewam się wygranej hiszpańskiego 2-krotnego mistrza świata. Co jak co, ale to Aston Martin lepiej niż Williams spisuje się na tym obiekcie. Słowa te znalazły potwierdzenie zarówno w tych sesjach, które były rozgrywane w identycznych warunkach atmosferycznych jak i wtedy, kiedy były zmienne.

Przewagą Fernando Alonso nad Alexem Albonem jest też to, że jest znacznie bardziej doświadczonym kierowcą. Tym samym lepiej wie, jak się odnaleźć w walce na torze, a Interlagos jest tego rodzaju obiektem, na którym wyprzedzanie jest równoznaczne z oddychanie. To tego rodzaju tor, gdzie nie trzeba pytać, czy ktoś się podejmie prób mijania oponentów, tylko ile razy będą one miały miejsce. Ponadto, Alonso dysponuje szybszym i stabilniejszym bolidem. O ile jeszcze na pojedynczych okrążeniach w „czasówkach”, aż tak się to nie rzucało w oczy, tak na dłuższych dystansach jak np. w sprincie… Alex Albon odstawał od stawki.

H2H: Fernando Alonso wygra z Alexem Albonem: TAK
Kurs: 1.57
Graj!

Dość powiedzieć, że sobotniego popołudnia w miniwyścigu uplasował się dopiero na 17. miejscu. Tym samym nie był ostatnim na liście kierowców, ale ostatnim, który go ukończył. Było tak, ponieważ klasyfikowani za nim: Gabriel Bortoleto, Oscar Piastri i Franco Colapinto nie dojechali do mety przez wypadnięcie z toru i rozbicie bolidu do stopnia, który uniemożliwiał dalszą jazdę. W dodatku sam reprezentant Tajlandii z weekendu na weekend prezentuje się z coraz słabszej strony. Z kolei Fernando mknie po kolejną udaną sesję. W sprincie wywalczył 6. miejsce, czym pokazał, że ciągle jest w stanie zdobyć więcej niż punkt za zajęcie 10. pozycji.

Drobnym atutem Fernando, który też decyduje o tym, że to jego zwycięstwo w parze z Albonem obstawiam z kodem promocyjnym STS-u; jest też to, że w sobotnich kwalifikacjach wywalczył lepszy czas. Kiedy jemu zabrakło bardzo niewiele by awansować do TOP10, tak Alex mógł wyłącznie o tym pomarzyć. W konsekwencji rzeczywiście ustawią się obok siebie na starcie, tj. na polach 11 i 12, ale to zestawienie nie oddaje pełni przewagi jaką Aston Martin ma w Brazylii nad Williamsami.

Propozycja kuponu:

fot. XPB Images/Alamy