Reprezentacja Polski zakończy mundial zdobywając brązowe medale? Gramy o 255 PLN

fot-pressfocus-robert-gorski-siatkowka-mistrzostwa-swiata-2025

W niedzielę zostaną rozegrane ostatnie mecze siatkarskich mistrzostw świata. O zdobyciu brązowych medali marzą Czesi oraz… biało – czerwoni. Z racji stawki ich najbliższej potyczki to też ich gra rozpocznie się wcześniej. Dojdzie do niej o godzinie 8:30 czasu polskiego. Występujący w roli gospodarzy będą dążyli do udowodnienia, że nadal potrafią powalczyć z lepszymi od siebie. Natomiast nasza reprezentacja stanie przed wyzwaniem odbudowania się po fatalnie zagranym spotkaniu z Italią.

STS-double-kupon-mistrzostwa-swiata-siatkowka

Czechy – Polska: typy, kursy bukmacherskie i zapowiedź meczu (28.09.2025 r.)

Będzie to rywalizacja między drużynami, które walczą o to, aby czym prędzej pozbierać się po przegranych wczorajszych startach. Będzie ona o tyle trudna dla biało – czerwonych, że w sobotę wyglądali, jak kompletnie rozbity team. Powiedzieć, że podopieczni Nikoli Grbicia wyglądali wtedy apatycznie, to tak, jakby nic nie rzec… Mierząc się z Italią nasi wyglądali, jak cienie samych siebie. Czesi – zgodnie z przewidywaniami ekspertów – nie znaleźli sposobu na świetnie dysponowanych Bułgarów.

Zawodnicy reprezentacji, która jako pierwsza przegrała półfinał, nie byli w sobotę aż taką jednością jak we wcześniejszych spotkaniach. Bardzo wiele, zwłaszcza na początku konfrontacji, zależało od postawy Antonina Klimesa i Jana Galabova. To właśnie oni wzięli na swoje barki brak skuteczności dotychczasowego lidera, czyli Patrika Indry. Pomagał im Lukas Vasina, który choć tym razem nie był aż tak widoczny na parkiecie jak poprzednimi razy, to dobrze wywiązał się z roli podpory. Czesi okazali się słabszymi od Bułgarów przede wszystkim przez nie utrzymywanie równego poziomu gry. Potrafili wychodzić na 2/3-punktowe prowadzenia, aby chwile później je roztrwaniać. Też nie umieli utrzymać agresywnej siatkówki jak poprzednio.

Przy czym Czechów należy docenić za to, że umieli wrócić do rywalizacji po przegranym 1. secie. Względem premierowej odsłony poprawili grę blokiem oraz zaczęli zdobywać punkty zagrywką. Ponadto, w końcu byli w stanie utrzymać wywalczoną przewagę oraz (na chwilę – jak się później okazało) zatrzymać Aleksandara Nikolova. W dodatku lepiej zagrał w końcu Indra. Dzięki takiej postawie Czechów w końcu mecz zaczynał wyglądać na wyrównaną rywalizację, w której o wyniku decydują umiejętności czysto siatkarskie, a nie sumy popełnionych błędów. Z tym, że o ile solidnie prezentowali się na początkach 3. i 4. partii, tak ponownie „gaśli” w końcówkach. Ponadto, w 4. secie wyglądali jakby przestali wierzyć, że przy stanie 16:18 można wygrać partię.

Znacznie mniej pozytywnych słów można napisać o wczorajszej postawie Polaków. Brakowało dosłownie wszystkiego. Sporą, a być może nawet największą, wyrwą była nieobecność kapitana Bartosza Kurka. Na portalu Strefa Siatkówki na około godzinę przed rozpoczęciem półfinału poinformowano, że: „Według naszych informacji ma problemy z mięśniami brzucha”. Jego miejsca zajął Kewin Sasak, którego Grbić sprawdzał w Lidze Narodów. W tamtym turnieju atakujący BOGDANKI LUK-u błyszczał. Potem na dobre jego miejsce zajął kapitan. Tym samym następca Kurka sporą część turnieju spędził w kwadracie dla rezerwowych; a trzeba pamiętać, że jest to siatkarz, który gra tym lepiej, im częściej występuje… Na Filipinach nie był nawet bliski osiągnięcia swego optimum.

Mecz przeciwko Italii pokazał też, że selekcjoner w nerwowych okolicznościach woli posłać na parkiet do gry sprawdzone nazwiska (które nie zawsze są w optymalnej formie) niż spróbować nowości. O tym świadczy, choćby wprowadzenie Tomasza Fornala kosztem Artura Szalpuka. Kiedy pierwszy z przyjmujących przez większą część tych mistrzostw zmagał się z kontuzją pleców, to drugi łapał swój rytm. Oczywiste jest to, że zawodnik obecnie Asseco Resovii Rzeszów nie jest aż taką gwiazdą jak nowy nabytek Ziraatu Bankasi Ankara. Tym niemniej to on jest w wyższej formie i we wcześniejszych występach pokazywał się z co najmniej solidnej strony. Zaskakujące było też, że dopiero pod koniec meczu został „wrzucony” na parkiet Maksymilian Granieczny.

Sobotnia rywalizacja obnażyła dosłownie wszystkie nasze bolączki w grze. Kiedy ze składu wypadają liderzy, którzy łapali swój poziom i nagle wchodzą nieograni zmiennicy, to nawet Wilfredo Leon nie da rady wprowadzić zespołu do finału mundialu. O tym, jak źle układała się gra naszym siatkarzom świadczy fakt, że choćby przy prowadzeniu 11:7 w 1. secie Komenda na kontrach 3-krotnie kierował piłkę do Sasaka, który w premierowej odsłonie nie grał nawet na 50% swoich możliwości. A przecież to nasza drużyna słynie ze środkowych światowej klasy oraz umiejętnego grania pipe’ami w najmniej spodziewanych momentach. Ponadto, nasi zawodnicy dosłownie seryjnie mylili się na zagrywce oraz często nie kończyli udanie ataków oraz kontr.

W efekcie biało – czerwoni rzeczywiście potrafili wychodzić na takie prowadzenia jak – 12:8 w 1. secie, 22:21 w 2. odsłonie i 14:9 w 3. partii. Tyle tylko, że w każdej ze wspomnianych części brakowało umiejętnego grania w końcówkach. Takiego, które pozwoliłoby chociaż poszukać szansy na zdobycie 25. punktu. Pytaniem otwartym pozostaje, czy ta szansa faktycznie pojawiła się na koniec 3. seta… Ta przegrana boli kibiców tym bardziej, że włoscy siatkarze wcale nie zagrali wielkiego spotkania, co zostanie szerzej opisane w analizie z innym siatkarskim typem.

Statystyki:

  • Męska reprezentacja Czech triumfowała w 2. setach łącznie 7 razy w poprzednich 8 spotkaniach.
  • Tylko raz w ostatnich 11 rywalizacjach Czechów zespoły zdobyły w sumie więcej niż 188 punktów.
  • W każdym z poprzednich 6 spotkań na MŚ biało – czerwonych drużyny zdobywały mniej niż 189 oczek.
  • Raptem raz w ostatnich 7 występach Czechów reprezentacje w 1. partii zdobyły więcej niż 47 punktów.
  • Czescy siatkarze zdobywali więcej niż 19 oczek w premierowych odsłonie 26 razy w ostatnich 27 grach.
  • Ani razu w ostatnich 5 rywalizacjach na MŚ naszego teamu kadry w 1. secie nie zdobyły więcej niż 48 punktów.
  • Męska reprezentacja Czech zdobywała więcej niż 72 oczka łącznie 18 razy w ostatnich 19 występach.
  • Te zespoły mierzyły się 5 razy. Biało – czerwoni triumfowali 4-krotnie – po 2 razy do zera i do jednego.
  • Tylko raz w poprzednich 11 konfrontacjach Czechów drużyny w 2. partii zdobyły mniej niż 44 punkty.

Co obstawiać?

Bukmacherzy prognozują, że spotkanie, którego stawką będzie brązowy medal mistrzostw świata, zakończy się zwycięstwem podopiecznych Nikoli Grbicia. Przykładowo w STS-ie kurs na triumf polskiej reprezentacji wynosi tylko 1.10. Z kolei ewentualna wiktoria Czechów – u tego operatora – otrzymała mnożnik 7.00. Ta różnica wygląda na gigantyczną. Dostrzegając ją można wręcz zacząć pytać o to, czy nie jest ona zbyt wysoka.

Pojawienie się takich wątpliwości jest uzasadnione tym bardziej, że Nikola Grbić – wczoraj w pomeczowym wywiadzie w strefie mieszanej – praktycznie potwierdził fatalne nowiny. Do spotkania z Czechami Polacy przystąpią najprawdopodobniej bez Bartosza Kurka. W dodatku więcej niż wątpliwym jest występ Tomasza Fornala, który nadal zmaga się z kontuzją pleców. Ponadto, po rywalizacji z Włochami można się zastanawiać, czy Kewin Sasak odbuduje się mentalnie i zagra na poziomie, choćby plusligowym. Co prawda będzie o to bardzo trudno, ale atakujący BOGDANKI LUK Lublin jest de facto obecnie naszym najlepszym atakującym…

Z kolei Czesi zagrają taktyką „all in”. W końcu nie mają nic do stracenia, a szalenie wiele do zyskania. Patrząc na ich grę na tych mistrzostwach, wydaje się, że osiągnęli już pik swoich możliwości. Z tym, ze przy tak grającej reprezentacji Polski jak wczoraj, może on sprawić wiele problemów naszym zawodnikom. Tylko też podejmując się obstawienia typu dnia z kodem promocyjnym STS-u na to spotkanie, należy zastanowić się, czy rzeczywiście nasi kadrowicze są w stanie zagrać 2 razy z rzędu tak słabo jak w sobotę? Zawsze może tak się stać, ale wygląda to na rzecz niemożliwą do wydarzenia się. Nawet z takimi problemami jesteśmy lepszą jakościowo kadrą od Czechów.

Wynik po 2 setach w meczu Czechy - Polska: 1:1 - TAK
Kurs: 2.90
Graj!

Szanse na wygraną najbliższych rywali biało – czerwonych są tym mniejsze, że ich lidera również dopadły problemy z utrzymaniem formy. Patrik Indra w sobotnim półfinale sporadycznie prezentował poziom, do którego przyzwyczaił wszystkich nawet w trakcie rozgrywania tego mundialu. Z tym, że Klimes, Vasina i Galabov są w za wysokiej formie, by nasz team tak poturbowany kontuzjami wygrał do zera i to jeszcze sporą różnicą tzw. małych punktów. Zwłaszcza, że Czesi umieją się podnosić i odrabiać straty. O ile samego meczu nie wygrają ze względu na to, że ich selekcjoner nie posiada aż tak jakościowej i doświadczonej kadry jak Nikola Grbić, tak tego 1. seta jeszcze mogą zdobyć.

Przy obecnej sytuacji obu zespołów Czechów stać raczej na zdobycie maksymalnie odsłony. Dokonać tego mogą wykorzystując bolączki rywali, takie jak np. kontuzje Bartosza Kurka, czy Tomasza Fornala i wolniejsze wchodzenie w 1. odsłony. Natomiast koniec końców nasi powinni udowodnić, dlaczego to oni od lat walczą o najwyższe laury. Zwłaszcza, że mamy reprezentantów w wysokiej formie oraz wracającego do niej Norberta Hubera. Przegrane 2 sety z Czechami mogą się zdarzyć, ale byłaby to bardzo duża niespodzianka…

Propozycja kuponu:

fot. Szymon Górski/PressFocus

(0) Komentarze