Rottweilery głodne sukcesu – czy Legia zdoła uciec? Gramy o 204 PLN!

SELCUK ERNAK

Przed nami pierwszy półfinał ORLEN Basket Ligi, w którym Anwil Włocławek podejmie Legię Warszawa. Lider sezonu zasadniczego wraca do strefy medalowej po trzech latach przerwy i marzy o finale, ale na drodze stoi doświadczona i ambitna Legia. To zapowiada się na emocjonującą serię dwóch drużyn o odmiennym stylu, ale dużym potencjale ofensywnym.

forbet logo
forbet logo
tylko na Logo Zagranie - typy bukmacherskie

Zakład bez ryzyka 1200 zł + bonus od depozytu 2080 zł + 30 dni gry bez podatku

Standardowa oferta to 3000 zł, a z naszym kodem zgarniasz 3280 zł

Kod rejestracyjny
ZAGRANIE kod skopiowany kopiuj
skopiuj kod
Funkcjonalności:
aplikacja mobilna
zakłady na żywo
sporty wirtualne
Bonusy:

Zakład bez ryzyka do 1200 PLN

Bonus od depozytu do 2080 PLN

Obstawianie bez podatku przez 30 dni

pokaż szczegóły ukryj szczegóły

Anwil Włocławek vs Legia Warszawa

Skorzystaj z oferty powitalnej forBET, dostępnej z naszym kodem promocyjnym! Anwil Włocławek po trzech latach przerwy wrócił do strefy medalowej Orlen Basket Ligi, udowadniając, że projekt budowany przez trenera Selçuka Ernaka ma realne fundamenty. Sezon zasadniczy był dla włocławian znakomity -zakończyli go na pierwszym miejscu z bilansem 24 zwycięstw i zaledwie 6 porażek. Kluczowa była też przewaga w tabeli – aż sześć punktów nad drugim Treflem Sopot. Drużyna imponowała równowagą między ofensywą a defensywą, ale największym atutem była organizacja gry i głębia składu.

W ćwierćfinale Anwil trafił na zespół Twardych Pierników Toruń, który zajął 9. miejsce po rundzie zasadniczej. Wydawało się, że będzie to rutynowy „dwumecz”, ale torunianie postawili liderowi twarde warunki. Seria trwała cztery mecze i zakończyła się wynikiem 3:1 dla Anwilu, jednak jeden z tych meczów – trzeci – pokazał, że nawet najlepszy zespół sezonu może mieć poważne problemy.

To właśnie w meczu numer trzy, rozgrywanym w Toruniu, Anwil zaliczył swoje największe potknięcie. Przegrał 82:105, co było pierwszym przypadkiem w sezonie, gdy zespół prowadzony przez Ernaka stracił ponad 100 punktów. Torunianie trafili aż 15 trójek na 31 prób i dominowali tempem gry od początku do końca. Największe zagrożenie sprawiali Benson i Ertel, którzy łącznie zdobyli 50 punktów, bezlitośnie karcąc ospałą obronę gości. Co gorsza, włocławianie popełnili aż 17 strat, a jeden z liderów – Nelson – odpowiadał za niemal połowę z nich. Zespół zupełnie się posypał w trzeciej kwarcie, kiedy z kontuzją mięśniową zszedł z parkietu kapitan, Kamil Łączyński. Od tego momentu ofensywa była chaotyczna, a obrona – dziurawa jak sito. Po meczu trener Ernak otwarcie skrytykował swoją drużynę, wskazując na brak koncentracji i zaangażowania w grze obronnej.

Mimo tego potknięcia Anwil odpowiedział we właściwy sposób – w czwartym meczu ponownie pokazał swoją klasę i zamknął serię zwycięstwem. Zespół udowodnił, że potrafi wyciągać wnioski i reagować na kryzysy. Powrót do strefy medalowej po latach nie jest przypadkiem, a efektem systematycznej pracy i odpowiedniego zarządzania. Jeśli włocławianie utrzymają tę mentalność, mogą być realnym kandydatem do mistrzostwa.

baner zagranie

Legia Warszawa po raz kolejny udowodniła, że jest zespołem stworzonym do grania pod presją. W ćwierćfinale Orlen Basket Ligi zmierzyła się z rewelacją sezonu – beniaminkiem Górnikiem Wałbrzych, który w tym sezonie zaskakiwał nie tylko walecznością, ale też jakością gry, czego najlepszym dowodem było zdobycie Pucharu Polski. Mimo że Legia była faworytem serii, żaden z meczów nie był dla niej spacerkiem – w każdej potyczce musiała gonić wynik i odrabiać straty, co czyni tę wygraną 3:1 jeszcze bardziej wartościową.

Pierwszy mecz to demonstracja siły warszawian w drugiej połowie – choć Górnik prowadził, Legia wygrała aż 86:55. Kluczem była kapitalna defensywa i świetna 3 kwarta spotkania. W drugim meczu jednak to wałbrzyszanie pokazali charakter, triumfując 62:59 i odbierając Legii atut własnego parkietu. Zespół prowadzony przez Hannu Rannule musiał szybko zareagować – i zrobił to. Trzecie spotkanie, rozegrane na Dolnym Śląsku, przyniosło twardą fizyczną walkę, ale Legia zwyciężyła 74:64, znów pokazując lepsze przygotowanie mentalne w decydujących momentach. Czwarty mecz to dramatyczne widowisko. Górnik przez trzy kwarty trzymał się dzielnie, a mecz zakończył się remisem 78:78 po regulaminowym czasie. Jednak w dogrywce Legia wrzuciła wyższy bieg – ofensywa rozbłysła, a gospodarze nie byli w stanie dotrzymać kroku. Ostateczny wynik 94:85 oddaje to, co działo się na parkiecie w dodatkowych pięciu minutach – dominację, koncentrację i doświadczenie stołecznego zespołu.

Niekwestionowanym liderem Legii jest Kameron McGusty – jego ofensywne ciągi, pewność w grze 1 na 1 i zimna krew w kluczowych momentach robiły różnicę. Ale nie tylko on zasługuje na pochwałę – Legia pokazała, że jako zespół dojrzewa w najtrudniejszych momentach. Warto też podkreślić fakt, że seria zwycięstw Legii na wyjazdach trwa już 10 meczów – ostatni raz przegrali w delegacji 11 stycznia, jeszcze za kadencji Ivicy Skelina. Od tamtej pory nowy szkoleniowiec, Estończyk Hannu Rannula, zbudował zespół oparty na konsekwencji, fizyczności i silnej tożsamości obronnej. Zachęcam do regularnego obserwowania zakładki typy dnia lub do sprawdzenia innych propozycji na Zagranie!

Co typuję w tym spotkaniu?

W oczach bukmacherów faworyt tej serii jest jasny – lider sezonu zasadniczego, Anwil Włocławek. I trudno się dziwić, bo „Rottweilery” już w ćwierćfinale z Twardymi Piernikami Toruń pokazały, że kiedy wrzucają wyższy bieg, są niemal nie do zatrzymania. Ich ofensywna jakość, głęboka rotacja, a przede wszystkim zadziorność i dyscyplina w obronie czynią z nich realnych kandydatów do złota. Sam trener Selçuk Ernak podkreśla, że jego zespół jeszcze nie pokazał pełni swojego potencjału – a skoro mimo to potrafili dominować rywali, to znak, że najciekawsze dopiero przed nami. Dlatego typuję: wygraną Anwilu oraz over 161.5 punktu. Po pierwsze – Anwil wraca do półfinału po trzech sezonach przerwy i z pewnością będzie chciał rozpocząć tę serię z przytupem. Zwłaszcza w meczu domowym, w legendarnej Hali Mistrzów, gdzie doping kibiców niesie ich jak mało który zespół w PLK. Emocji i punktów powinno być sporo – w końcu 9 z ostatnich 10 spotkań Anwilu kończyło się z wynikiem powyżej 161.5 punktu, co mówi samo za siebie. Oczywiście, Legia Warszawa nie przyjeżdża do Włocławka na wycieczkę. To jeden z niewielu zespołów, który pokonał Anwil w rundzie zasadniczej – i to nawet bez swojego lidera, Kamerona McGusty’ego. Teraz, z nim w składzie, mogą być jeszcze groźniejsi. Jednak mając na uwadze formę Anwilu i fakt, że przy Selçuku Ernaku ten zespół ma klarowną tożsamość i stabilność po obu stronach parkietu – stawiam, że Rottweilery zrobią swoje i pójdą o krok dalej w drodze po medal.

Anwil wygra + Powyżej 161.5
kupon forbet

FOT: ZUMA Press, Inc. / Alamy Stock Photo

(0) Komentarze