Problemy Manchesteru United w Bilbao i koniec przygody Bodo? Gramy o 220 PLN!

Dominic-Solanke-podczas-meczu-Spurs-z-Manchestrem-United

Podobnie, jak w przypadku Ligi Mistrzów, również i Liga Europy wkracza w decydującą fazę. Pierwsze półfinałowe spotkania odbędą się w Bilbao i Londynie, gdzie gospodarze popracują nad zbudowaniem bezpiecznej zaliczki przed rewanżami. Choć „Czerwone Diabły” nie są faworytami w starciu z Athletic Bilbao, to prawdziwym kopciuszkiem w półfinale jest ekipa Bodo/Glimt. Angielski finał a może kolejny cios dla kibiców Manchesteru i Tottenhamu? Zapraszam na analizę.

baner na Athletic - Manchester United


Athletic Bilbao

Dobra kampania w wykonaniu podopiecznych Ernesto Valverde trwa w najlepsze. Athletic jest nie tylko w półfinale Ligi Europy, ale dość komfortowo radzi sobie również na krajowym podwórku. W La Liga zespół z kraju Basków lokuje się na czwartej pozycji, mając sześć punktów przewagi nad szóstym w tabeli Realem Betis. W teorii zatem Athletic może niemal w pełni skoncentrować się na europejskich pucharach, bowiem pozycja ligowa zdaje się szczególnie ugruntowana.

Dobra postawa w lidze wiąże się przede wszystkim z faktem, iż podopiecznych Valverde niezwykle trudno pokonać. W 33 ligowych kolejkach Athletic przegrywał wyłącznie pięciokrotnie (to taki sam wynik jak w przypadku Barcelony czy Realu). Do tego zespół z kraju Basków wygrywał aż 16 spotkań, notując również 12 remisów. Powtarzalna solidność widoczna jest również w ostatnim czasie, bowiem Athletic przegrał tylko jedno z pięciu poprzednich spotkań ligowych.

Siłą zespołu Valverde są spotkania rozgrywane na własnym obiekcie. W 17 takich spotkaniach w La Liga gospodarze wygrywali 10 razy, notując również sześć remisów i tylko jedną porażkę. Na Estadio San Mames Athletic nie przegrał od 10 spotkań we wszystkich rozgrywkach, notując w tym czasie siedem zwycięstw. Tylko dwukrotnie zespół Valverde nie zdołał choć raz pokonać bramkarz rywali.

Wysoka forma domowa znajduje potwierdzenie również w rozgrywkach pucharowych. Athletic grał do tej pory sześć spotkań na Estadio San Mames w Lidze Europy, wygrywając każdy z nich i tylko raz poprzestając na jednym strzelonym rywalowi golu. Stadion Basków stał się zatem pewnego rodzaju twierdzą, którą odczarować musi grający bardzo słabo w delegacjach Manchester United.

Zagranie baner


Manchester United

Zdaje się, że przygodę Rubena Amorima w Manchesterze United uratować może już tylko zwycięstwo w Lidze Europy. Trudno jednak, aby było inaczej, skoro portugalski trener notuje katastrofalne wyniki w Premier League, będąc statystycznie najgorzej punktującym trenerem „Czerwonych Diabłów” w erze Premier League.

Manchester United wygrał zaledwie 10 (!) z 34 dotychczasowych kolejek, notując również aż dziewięć remisów i 15 porażek. Podopieczni Amorima nie wygrali żadnego z pięciu poprzednich meczów ligowych, przegrywając w tym czasie aż trzykrotnie. „Czerwone Diabły” zdobyły w obecnej kampanii zaledwie 39 ligowych bramek, tracą średnio znacznie ponad gola na mecz. Kliknij typy dnia i sprawdź nasze pozostałe analizy. Jeśli interesuje Cię więcej typów piłkarskich, to znajdziesz je również na naszej stronie!

W poprzednich 10 potyczkach we wszystkich rozgrywkach Manchester United wygrywał tylko trzykrotnie – dwie z tych wygranych miały miejsce w Lidze Europy. Europejskie rozgrywki od początku były nadzieją na zatuszowanie katastrofalnej postawy ligowej. W poprzednich pięciu starciach w Lidze Europy Manchester wygrywał trzykrotnie, notując również awans po dogrywce z Lyonem. Styl gry zespołu oraz jakość przeciwników w pewien sposób umniejszają jednak zasługi piłkarzy „Czerwonych Diabłów”.

Największym problemem Manchesteru United jest rzecz jasna forma wyjazdowa. W Premier League to zaledwie cztery wygrane w 17 kolejkach i aż siedem porażek. W Lidze Europy to z kolei sześć spotkań bez porażki, w których to goście wygrywali dwukrotnie (z FCSB i Viktorią Pilzno). Manchester United nie zdołał jednak wygrać, ani nawet zachować czystego konta w starciach z Porto, Fenerbahce, Realem Sociedad czy Lyonem.

Statystyki:

1. Athletic nie przegrał na własnym obiekcie żadnego z 10 poprzednich spotkań we wszystkich rozgrywkach,
2. Manchester United wygrał tylko jedną z ośmiu poprzednich delegacji, zachowują czyste konto tylko raz,
3. Athletic Bilbao wygrał wszystkie sześć domowych meczów w Lidze Europy, tylko raz strzelając mniej niż dwa gole,
4. „Czerwone Diabły” zachowały tylko jedno czyste konto w sześciu dotychczasowych delegacjach w europejskich pucharach.

Co obstawiać?

Ostatnia szansa na uratowanie sezonu nie sprawi, że jakość gry Manchesteru United odmieni się jak co dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Tezę tę potwierdzają kursy bukmacherów, którzy stawiają gospodarzy w roli wyraźnych faworytów. Trudno jednak o inne sugestie, skoro Athletic na własnym boisku nie przegrał od 10 kolejnych spotkań. Ponadto zespół z kraju Basków wygrał wszystkie domowe spotkania w obecnej kampanii Ligi Europy, tylko raz w sześciu przypadkach strzelając rywalowi wyłącznie jednego gola. „Czerwone Diabły” w delegacjach radzą sobie słabo, wygrywając tylko dwukrotnie w sześciu takich przypadkach w Lidze Europy. Od trzech spotkań podopieczni Amorima nie potrafią również przywieźć z delegacji czystego konta. Biorąc pod uwagę, że Manchester nie wygrał ani jednego z pięciu poprzednich meczów ligowych, trudno wierzyć w nagłą przemianę w czwartkowy wieczór. Co ciekawe, Athletic mierzył się już z Manchesterem United w Lidze Europy w 2012 roku. Wówczas oba spotkania wygrali Baskowie. Biorąc pod uwagę obecną formę – skorzystam z oferty Superbet i postawię na Betbuilder: Athletic nie przegra i strzeli gola (1.45).

Athletic nie przegra i strzeli gola

Tottenham

Choć Ange Postecoglu zapowiadał, że w swoich drugich sezonach pracy w każdym klubie wygrywa trofea, to nawet i ono najpewniej okaże się niewystarczające do utrzymania posady w Tottenhamie. Spurs grają beznadziejny sezon, mając zaledwie 37 punktów po 34 rozegranych meczach. Gdyby nie niska jakość beniaminków, podopieczni australijskiego szkoleniowca wciąż nie mogliby być pewnie utrzymania w Premier League.

Zaledwie 11 ligowych zwycięstw i aż 19 (!) porażek sprawiają, że Tottenham notuje jeden z najbardziej rozczarowujących sezonów w historii. Podopieczni Postecoglu wygrali zaledwie jedno spotkanie w pięciu poprzednich próbach, tracąc w tym czasie aż 13 bramek. To właśnie dziurawa defensywa jest największym problemem Spurs, którzy stracili już 56 bramek!

Zupełnie odmiennie wygląda to w ofensywie, gdzie Tottenham może pochwalić się piątą najskuteczniejszą formacją ataku. Cóż jednak z tego, skoro nawet i najskuteczniejsza ofensywa nie nadrobi wszystkich błędów w formacji defensywnej. Zespół Postecoglu poza problemem z bronieniem nie radzi sobie również z wykorzystaniem atutu własnego boiska. 17 takich spotkań to zaledwie sześć wygranych, trzy remisy i osiem porażek. We wspomnianych starciach padały średnio niemal cztery gole na mecz!

Podobnie, jak w przypadku Manchester United, również i dla Tottenhamu Liga Europy ma być ucieczką od smutnej rzeczywistości ligowej. Z sześciu dotychczasowych pucharowych starć domowych gospodarze wygrali czterokrotnie, notując również dwa remisy. W połowie tych meczów byli świadkami co najmniej trzech trafień. Ponadto w każdym ze wspomnianych spotkań Tottenham wykonywał co najmniej pięć rzutów rożnych.

Bodo/Glimt

Sensacyjna kampania w Lidze Europy nie przeszkodziła Bodo w zdobyciu kolejnego mistrzostwa Norwegii oraz solidnym początku nowych rozgrywek. Podopieczni Knutsena wygrali trzy z czterech dotychczasowych spotkań, notując również dość pechowy remis w spotkaniu z Molde. Mistrz Norwegii zaliczył również udany start w krajowym pucharze, w międzyczasie eliminując z europejskich pucharów faworyzowanych Twente, Olympiakos czy Lazio.

Swoją największą moc Bodo pokazuje jednak w starciach domowych. Przed własnymi kibicami w fazie pucharowej mistrzowie Norwegii wygrywali zawsze stosunkiem minimum dwóch bramek, pokonując rywali kolejno 5:2, 3:0 i 2:0. Wyraźnie gorzej wyglądało to jednak w delegacjach, gdzie Bodo za każdym razem przegrywało różnicą jednego gola.

Podobną zależność Bodo/Glimt wykazywało również w fazie ligowej. Wówczas w czterech domowych spotkaniach gospodarze wygrywali aż trzykrotnie, notując również jeden remis. W delegacjach z kolei tylko raz zdobyli komplet punktów, ponosząc również dwa remisy i porażkę. Co ciekawe, w trzech z czterech delegacji Bodo obie drużyny trafiały do siatki.

Bodo/Glimt nie miało jeszcze okazji mierzyć się z Tottenhamem, ale podopieczni Knutsena grali już w tym sezonie na angielskiej ziemi. Mistrz Norwegii wybrał się w fazie ligowej na Old Trafford, gdzie po dobrym meczu przegrał 2:3.

Statystyki:

1. Tottenham wygrał cztery z sześciu domowych meczów Ligi Europy, nie ponosząc ani jednego porażki,
2. Bodo/Glimt traciło co najmniej dwa gole w każdej z trzech poprzednich delegacji w Lidze Europy,
3. W meczach domowych Tottenhamu padają w tym sezonie średnio niemal cztery gole na mecz,
4. Wliczając mecz z Lazio (gol w dogrywce) Bodo/Glimt strzeliło przynajmniej jedną bramkę w każdym z 23 poprzednich spotkań.

Co obstawiać?

Wyraźnym faworytem czwartkowej rywalizacji są rzecz jasna gospodarze. Choć Tottenham przegrał aż 19 ligowych spotkań w Premier League, to w Lidze Europy wciąż pozostaje jednym z dwóch głównych faworytów do tytułu. Bodo/Glimt najsilniejsze jest na własnym obiekcie, gdzie wygrało sześć z siedmiu meczów w obecnej edycji Ligi Europu. W delegacjach jednak podopieczni Knutsena pozwalają się zdominować rywalowi i tracą średnio po dwa gole na mecz. Biorąc pod uwagę, że spotkaniach domowych Tottenhamu padają w obecnej kampanii niemal cztery bramki na spotkania, warto pójść właśnie w tym kierunku. Ponadto interesujący jest również fakt, że w każdym z dotychczasowych sześciu domowych spotkań w europejskich pucharach podopieczni Postecoglu wykonywali co najmniej pięć rzutów rożnych. Biorąc pod uwagę spodziewaną dominację gospodarzy – warto podjąć się również i tego kierunku. Na bazie powyższej analizy skłaniam się do oferty Superbet – Powyżej 2,5 gola w meczu + Tottenham powyżej 4,5 rzutów rożnych (1.70). Oferta bukmacherów wygląda korzystnie. Zatem jeśli również wierzysz, że na stadionie Tottenhamu ponownie padnie wiele bramek, to warto wykorzystać nasz kod promocyjny Superbet. Zyskaj specjalną ofertę powitalną!

Powyżej 2,5 gola + Spurs powyżej 4,5 rzutów rożnych
Propozycja kuponu w Superbet

Fot. Alamy.com

(0) Komentarze