Warriors vs Cavs: najlepszy serial, a do tego o NBA (część II)

W nocy z czwartku na piątek rozpoczną się wyczekiwane cały rok Finały NBA. Trzeci raz z rzędu zobaczymy pojedynek między Golden StateWarriors, a Cleveland Cavaliers. Tak, jak można było się spodziewać przed rozpoczęciem sezonu, faworyci nie zawiedli i nie dali szans rywalom w swoich konferencjach. Oba poprzednie starcia dostarczyły nam niesamowitych emocji, zwrotów akcji i dramatycznych końcówek. Można doszukać się analogii do serialu, czyż nie? Idąc tym tropem: co jeśli zrobić na podstawie rywalizacji obu tych zespołów serial? 

Załóżmy, że Finały NBA to serial, a głównymi bohaterami są właśnie ekipy Warriors i Cavaliers. Aktorzy, scenarzyści itd., wiesz, jak to jest na szklanym ekranie. Postaram się przybliżyć losy dwóch poprzednich sezonów, które na pewno nie zawiodłyby fanów mocnych wrażeń z najlepszymi aktorami w roli głównej.

Pierwszy sezon nie rozczarował kibiców, a wręcz rozbudził apetyty na kolejną odsłonę.

Drugi sezon zapowiadał się jeszcze ciekawiej. Warriors mieli kapitalny sezon regularny, w którym pobili rekord zespołu dawnej gwiazdy kinematografii, niejakiego MJ’a (nie mylić z Michaelem Jacksonem), czyli Michaela Jordana. Jednak o mały włos nie doszłoby do realizacji drugiego sezonu ,,Warriors vs Cavs”. Na drodze mistrzom stanął Kevin Durant i jego Oklahoma City Thunder, którzy siłą chcieli wedrzeć się do studia nagraniowego. Praktycznie rozpakowywali już kamery, cały sprzęt był prawie rozstawiony na miejscach, ale wtedy Klay Thomspon wszedł do studia i wyjaśnił całą sytuację.

Cavaliers nie mieli takich problemów. Pozostałe ekipy ze Wschodu od razu uznały, że to zeszłorocznym finalistom należy się rola. Obyło się praktycznie bez castingu.

I tak o to, 2 czerwca 2016 zaczęto nadawać drugi sezon tej rywalizacji. Sezon, który jak się okazało, miał przejść do historii jako jeden z najlepszych w dziejach amerykańskich produkcji. Do tego wydarzyło się coś, co jeszcze nigdy nie zostało wymyślone przez scenarzystów.

Sezon drugi, czyli ,,Powrót Króla”

Odcinek #1 Warriors 104-89, czyli ,,Zgodnie z planem”

Warriors mają najlepszy bilans w lidze po sezonie regularnym i seria zaczyna się w Oakland. Od stanu 67-68 Warriors mają serię punktową 29-8 na przełomie trzeciej i czwartej kwarty i gospodarze zaliczają pewne zwycięstwo. . Curry i Thompson zdobywają tylko 20 punktów, ale mecz życia z ławki zalicza Shaun Livingston. Rezerwowy rozgrywający zdobywa najwięcej w karierze 20 punktów, a ławka gospodarzy rzuca aż o 35 oczek więcej od rezerwowych Cavaliers. W ekipie Cavs najwięcej punktów jest autorstwa Kyriego Irvinga (26), a Lebron James ma o jedną asystę za mało, żeby osiągnąć triple double: 23 punkty, 12 zbiórek i 9 asyst. Warriors pokazują, że wygrali fazę zasadniczą nie przez przypadek.

Odcinek #2 Warriors 110-77, czyli ,,Cleveland…mamy problem”

Drugi mecz i druga stosunkowo łatwa wygrana gospodarzy. Warriors do zwycięstwa prowadzi Draymond Green, trafiając 5 z 8 rzutów za trzy na 28 punktów. Mecz praktycznie bez historii, poza jednym faktem. W drugiej kwarty kontuzji głowy doznaje Kevin Love. Skrzydłowy zostaje na boisku do końca pierwszej połowy, ale po zmianie stron nie wraca już na parkiet. [spoiler alert] Jak się okaże później, będzie to miało duże znaczenie dla losów tej serii. Warriors wygrywają dwa pierwsze spotkania łącznie różnicą 48 puntów i wydaje się, że są na bardzo dobrej drodze do obrony tytułu. Jednak według starej koszykarskiej maksymy: seria nie zaczyna się, dopóki zespół nie wygra meczu na wyjeździe.

Odcinek #3, Cavaliers 120-90, czyli ,,Nie skreślaj nas”

Seria przenosi się do Cleveland i od razu widzimy zupełnie inną ekipę Cavaliers, która odnosi łatwe zwycięstwo na własnym parkiecie. Do gry nie jest zdolny Love, a w jego miejsce wchodzi Richard Jefferson. Wydaje się, że Cavs grają lepiej obniżonym składem. Warriors nie mogą wykorzystywać jego niefrasobliwości w obronie i praktycznie nie istnieją w tym meczu. Dla wygranych 32 punkty zalicza James, a Kyrie Irving dodaje 30- cała pierwsza piątka Cavaliers zalicza o 15 punktów więcej niż cały zespół gości. Dominacja. W ekipie Warriors 19 oczek zdobywa Stephen Curry. To jeszcze nie jest koniec serii, oj nie…

Odcinek #4, Warriors 108-97, czyli ,,Jedną nogą nad przepaścią”

Po zaliczaniu tylko 16 punktów w pierwszych trzech spotkaniach, dwukrotny MVP eksploduje i prowadzi swój zespół do niespodziewanej wygranej i prowadzenia 3-1 w całej serii. Stephen Curry zdobywa 38 punktów, trafiając 7 z 13 trójek, a Warriors zaliczają rekord Finałów NBA z 17 trafieniami za trzy punkty. Pierwszy raz w historii Finałów drużyna ma więcej trójek, niż rzutów za dwa. [spoiler alert] Dochodzi do incydentu między Draymondem Green i Jamesem, który ma ostatecznie mieć wpływ na wynik całej serii.  Cavaliers stają pod ścianą: muszą wygrać 3 następne spotkania, z których 2 odbędą się na wyjeździe. Mission impossible? Czy Cavaliers są w stanie to zrobić? Jeśli masz w składzie Lebrona Jamesa, to wszystko się może zdarzyć…

Odcinek #5, Cavaliers 112-97, czyli ,,Nie ma Greena… nie ma problemu”

Seria wraca do Oakland i Warriors mają okazję, żeby zakończyć serię. Niestety gospodarze nie mogli liczyć na Draymonda Greena, który w wyniku sprzeczki z Jamesem, uzbierał za dużo punktów za przewinienia niesportowe i był zmuszony do odpoczynku w jednym meczu. Pozbawieni swojego wojownika gospodarze nie byli sobą w tym meczu, a Cavs tylko czekali na moment zwątpienia. Fenomenalny mecz zagrał duet James – Irving: obaj zawodnicy zdobyli łącznie 82 punkty (po 41 obaj) i jest to pierwszy mecz w Finałach, kiedy partnerzy z drużyny mają ponad 40 oczek jednocześnie. Wow. Dla Warriors 37 punktów zdobył Klay Thompson, a 25 dodał Curry, jednak brak Greena był zbyt widoczny. Kontuzji kończącej sezon nabawił się do tego Andrew Bogut. Czy Cleveland dostaną wiatru w żagle i obrócą serię?

Odcinek #6, Cavaliers 115-101, czyli ,,Król nie daje za wygraną”

Po dyskwalifikacji na jedno spotkanie do składu wraca Draymond Green, ale to Cavaliers po raz kolejny wychodzą zwycięsko z tego meczu. Znowu to Lebron James jest główną postacią tego spotkania i doprowadza swój zespół do wyrównania serii, a co za tym idzie, wszystko zostanie rostrzygnięte w siódmym meczu. Król zdobywa 41 punktów, do których dokłada 8 zbiórek i 11 asyst. Curry sfrustrowany postawą zespołu zalicza sześć fauli i musi opuścić szybciej parkiet. W geście niezadowolenia rzuca szczęką w publiczność, za co dostaje faul techniczny. Cavaliers są trzecią drużyną w historii, która przegrywając 1-3 doprowadza do spotkania numer siedem. To oni są teraz w gazie.

Odcinek #7, Cavaliers 93-89, czyli ,,Niemożliwe nie istnieje”

Przed meczem nr 7 oba zespoły miały po 610 punktów, czyli widać, jak bardzo wyrównana była ta seria. Ostatni mecz tej fantastycznej serii na pewno nie zawiódł. Cały mecz był bardzo wyrównany, ale końcówka należała do Cavaliers. Lebron James zaliczył jeden z najlepszych bloków w historii NBA, a Kyrie Irving przy remisie 89-89 trafił trójkę, która praktycznie przesądziła o wyniku spotkania. Cavaliers wygrywają, tworząc historię!

MVP Finałów zostaje wybrany James, który w ostatnim meczu zalicza 27 punktów i 11 asyst. Na nic się zdał fenomenalny występ Greena: 35 oczek, 15 zbiórek i 9 asyst. Zabrakło wsparcia od Stepha Curry’ego, który zdobył tylko 17 punktów i został przyćmiony przez Kyriego Irvinga.

Cavaliers stają się pierwszym zespołem, który był w stanie odrobić stratę 1-3 w Finałach NBA. Warriors stają się pośmiewiskiem ligi, a ta przegrana ma ich prześladować przez bardzo długi czas.

Lebron zapewnił pierwsze mistrzostwo dla Cavaliers w historii, a co więcej był to pierwszy od 52 lat tytuł dla miasta Cleveland w zawodowym sporcie. I to w jakich okolicznościach.

Czy nawet najwięksi optymiści zakładali, że ta seria może się skończyć w ten sposób? Czy najlepsi scenarzyści napisaliby taki scenariusz? To jest właśnie piękno sportu, że tu może się wydarzyć tak naprawdę wszystko.

Trzeci sezon rozpocznie się już w nocy z czwartu na piątek. Faworytem wydaje się być ekipa Golden State, ale Lebron James i spółk to nie jest ktoś, kogo można przekreślać.

Motywacja Warriors jest oczywista: rewanż za zeszłoroczne Finały. Jestem pewien, że każdy z zawodników myśli chociaż raz dziennie, o tym, co się wydarzyło.

Czy trzeci sezon będzie równie emocjonujący?

 

(0) Komentarze

Zaloguj się, aby dodawać komentarze