Warriors vs Cavs: najlepszy serial, a do tego o NBA (część I)
W nocy z czwartku na piątek rozpoczną się wyczekiwane cały rok Finały NBA. Trzeci raz z rzędu zobaczymy pojedynek między Golden State Warriors, a Cleveland Cavaliers. Tak, jak można było się spodziewać przed rozpoczęciem sezonu, faworyci nie zawiedli i nie dali szans rywalom w swoich konferencjach. Oba poprzednie starcia dostarczyły nam niesamowitych emocji, zwrotów akcji i dramatycznych końcówek. Można doszukać się analogii do serialu, czyż nie? Idąc tym tropem: co jeśli zrobić na podstawie rywalizacji obu tych zespołów serial?
Załóżmy, że Finały NBA to serial, a głównymi bohaterami są właśnie ekipy Warriors i Cavaliers. Aktorzy, scenarzyści itd., wiesz, jak to jest na szklanym ekranie. Postaram się przybliżyć losy dwóch poprzednich sezonów, które na pewno nie zawiodłyby fanów mocnych wrażeń z najlepszymi aktorami w roli głównej.
Zaczniemy od pierwszej części tej rywalizacji, aż w końcu dotrzemy zapowiedzi trzeciej serii, której premiera zbliża się wielkimi krokami.
Sezon pierwszy, czyli ,, Król kontra reszta świata”
Odcinek #1 Warriors 108-100 (po dogrywce), czyli ,Król został sam na placu boju”
Mimo niesamowitego występu Jamesa, który zaliczył 44 punkty, to gospodarze wyszli zwycięsko z pierwszego starcia. Cavaliers mieli dwie szanse na zwycięstwo w regulaminowym czasie gry: najpierw James nie trafił potencjalnego game winnera, a po zbiórce w ataku swoje szansy nie wykorzystał Iman Shumpert i mamy dogrywkę. Na nieszczęście Cavaliers w dodatkowym czasie gry kontuzji kolana wykluczającej do końca serii doznał Kyrie Irving. Rozgrywający dołączył do nieobecnego Kevina Love’a, który w pierwszej rundzie nabawił się kontuzji barku. Najwięcej punktów w ekipie gospodarzy zaliczył Stephn Curry (26), do których dołożył 8 asyst. W drugiej połowie punkty dla Cavaliers zdobywała tylko trójka: James, Irving i Mozgov. Faworyci wygrali, czyli wszystko zgodnie z planem.
Odcinek #2 Cavaliers 95-93 (po dogrywce), czyli ,,Brzydka, czy piękna- wygrana to wygrana”
https://www.youtube.com/watch?v=Nrvbi_3KKE0
W obliczu braku Love’a i Irvinga James musiał liczyć na wsparcie innych graczy. Sam zagrał aż 50 minut, zaliczając triple double na 39 punktów, 16 zbiórek i 11 asyst. W dogrywce kluczowe punkty z linii rzutów wolnych zdobył Matthew Dellavedova i Cavs zanotowali wygraną na parkiecie rywala, wyrównując stan serii. Australijczyk odegrał kluczową rolę w obronie Stepha Curry’ego. Mimo że Steph trafił rzut na dogrywkę, to jego występ zostanie głównie zapamiętany jako festiwal niecelnych rzutów zza linii trzypunktowej. MVP z tamtego sezonu trafił tylko 5 z 23 rzutów z gry, mając najwięcej w historii Finałów NBA 13 pudeł zza łuku. Kiedy Dellavedova bronił Curry’ego ten nie trafił żadnego z ośmiu rzutów z gry. W ekipie przegranych najwięcej punktów miał Klay Thompson (34). Lebron i spółka zaskoczyli Warriors i praktycznie wyrwali zwycięstwo. Well done.
Odcinek #3 Cavaliers 96-91, czyli ,,Gdzie Lebron nie może, tam… przecież Lebron może!”
https://www.youtube.com/watch?v=2A9XUgGNfKk
Seria przenosi się do Cleveland i jesteśmy świadkami kolejnego zaciętego meczu, w którym triumfują gospodarze. James zdobywa 40 punktów i 123 oczka w pierwszych trzech spotkaniach Finałów to największa zdobycz w historii w trzech początkowych meczach. Do tego dokłada jeszcze 12 zbiórek, 8 asyst i 4 przechwyty będąc bestią po obu stronach parkietu. Dellavedova rzuca najwięcej w karierze 20 punktów, a Warriors stają pod ścianą. Dla Warriors 27 punktów i 6 asyst zalicza Curry, ale jego desperackie trójki pod koniec meczu nie są w stanie odebrać zwycięstwa Cavaliers. Fantastyczny pokaz woli walki i determinacji ze strony Lebrona Jamesa i spółki. Wydaje się, że siła fizyczna i twarda gra mogą zagwarantować zwycięstwo w tej serii Cavs. Pozostaje pytanie: czy Warriors są w stanie odpowiedzieć?
Odcinek #4 Warriors 103-82, czyli ,,Czy Iguodala to Lebron?”
https://www.youtube.com/watch?v=T3w9WHJpEr8
Przed meczem nr 4 Steve Kerr dokonuje usprawnienia: Andre Iguodala zastępuje w pierwszej piątce Andrew Boguta i Warriors grają od początku tzw. line-upem śmierci. Wstawiony do wyjściowego składy Iggy zdobywa aż 22 punkty i jest główną przyczyną wysokiej wygranej na wyjeździe. Co więcej, wykonuje świetną pracę w obronie na Lebronie i ogranicza go do tylko 20 punktów, po zaliczeniu 41 w pierwszych trzech meczach. Dla przegranych najwięcej punktów zdobywa tym razem Mozgov, który zalicza rekordowy występ na 28 punktów. Cavaliers grają jeden z najgorszych meczów sezonu w ofensywie: tylko 4 na 27 za trzy, James trafiający 7 z 22 rzutów, a do tego przegrane punkty spod kosza aż 6 do 45. Warriors odzyskują dawny błysk i mamy remis 2-2!
Odcinek #5 Warriors 104-91, czyli ,,Zgadnij, kto powrócił.”
https://www.youtube.com/watch?v=dvIO3jOK6MA
Przy stanie 2-2 w serii do czterech zwycięstw, zwycięzca piątego meczu Finałów wygrywał serię w 20 z 28 przypadków. Jest o co grać. Seria wraca do Oakland, a Stephen Curry wraca ze swoim swagiem i rzuca 37 punktów, prowadząc Warriors do pewnej wygranej. Steph pokazuje to, czym zachwycał przez cały sezon i rzuca 17 punktów w czwartej kwarcie, a podopieczni Steve’a Kerra od stanu 79-80 zaliczają serię punktową 25-11. James gra fantastycznie, przewodząc punktom, zbiórkom i asystom w obu zespołach. Król ostatecznie zalicza swoje drugie triple double w tej serii: 40 punktów, 14 zbiórek i 11 asyst, ale w pojedynkę nie jest w stanie wygrać tego spotkania. To było drugie triple double w historii z minimum czterdziestoma punktami. Dla Warriors jest to druga wygrana z rzędu i teraz to momentum jest po ich stronie. Zmiana w pierwszej piątce i granie niskim składem daje zamierzone efekty.
Odcinek #6 Warriors 105-97, czyli ,,Siła złego na jednego”
Curry i Iguodala rzucają po 25 punktów, prowadząc swój zespół do wygranej i to Warriors sięgają po upragniony tytuł. Był to pierwsze mistrzostwo NBA dla ekipy z Oakland od 1975 roku. Trochę minęło. James zdobywa 32 punkty, do których dokłada aż 18 zbiórek i 9 asyst, ale to znowu jest za mało.
Statuetkę MVP otrzymuje Andre Iguodala, którego wejście do pierwszej piątki praktycznie odwróciło losy serii. Obrona na Jamesie i wkład w ataku Iggy’ego były jednymi z głównych powodów, dla których Warriors zdobyli mistrzostwo NBA. Co ciekawe, średnia punktowa Iguodali była trzecią najniższą MVP Finałów w historii. Mimo porażki, głosy na MVP dostał także Lebron James. Była to pierwsza taka sytuacja od czasów Jerry’ego Westa.
W przeciągu całej serii James zaliczał niecałe 36 punktów, jednak zabrakło mu wsparcia ze strony kolegów. Brak Irvinga i Love’a był bardzo widoczny. Można zastanawiać się, co by było, gdyby obaj byli zdrowi. Odpowiedź na to pytanie miała być znana rok później.
Fani bardzo liczyli na drugi sezon tego serialu, ale nie obyło się bez komplikacji. O mało co, a kolejna odsłona nie doszłaby do skutku. Wszystko przez Kevina Duranta (który de facto dołączył do ekipy serialowej po drugim sezonie) i spółkę, jednak Klay Thompson stanął na wysokości zadania i udało mu się utrzymać serial na antenie.
I tak o to fani doczekali się drugiego sezonu, który jak się okazało później, zaskoczył nawet największych optymistów i uznano go za jeden z najlepszych w historii.
Ale to już w części drugiej, która odbędzie się… zaraz po reklamach. Zostańcie z nami!
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze