Typ z kursem 2.65 na piątkowy hit w NBA: Denver Nuggets vs Houston Rockets

W ostatnim dniu stycznia trafiłem kupon z AKO 6.65 i oby to był dobry prognostyk przed najkrótszym miesiącem roku. Na początek lutego jeden typ, za to z konkretnym kursem. Gotowi? To jedziemy.  

Kod rejestracyjny: 1250

Skuteczność typów Zagranie na NBA w styczniu: 28/54

Profit/Strata Zagranie na NBA w styczniu: -550PLN

Zdarzenie:  zwycięzca meczu Denver Nuggets – Houston Rockets

Kurs: Houston Rockets

Kurs: 2.65

Denver Nuggets zanotowali najlepszy start w historii klubu i na 50 meczów odnieśli 36 zwycięstw. W kategorii zaskoczeń sezonu zdecydowanie należy wymieniać drużynę z Denver.  

Pamiętam, że w Skarbie Typera NBA typowałem czwarte miejsce na Zachodzie w wykonaniu Nuggets i był to wariant bardzo optymistyczny. Nie wiem, czy nawet zagorzali kibice Bryłek wierzyli, że będzie aż tak dobrze. A gdybyś powiedział im, że Isaiah Thomas nie zagra ani razu, Gary Harris opuści 18 meczów, a Will Barton nie pojawi się w 31 spotkaniach, to nadal by myśleliby, że tak będzie? No, na pewno nie. 

Nuggets mają za sobą świetny styczeń, a ojcem sukcesu jest oczywiście Nikola Jokic. Serb w 14 meczach w tym miesiącu notował średnio 25.4 punktów, 11.7 zbiórki, 8.1 asyst. Jeśli tak dalej pójdzie, to Jokic będzie (w pełni zasłużenie) w czołówce głosowania na zwycięzcę nagrody dla najbardziej wartościowego zawodnika fazy zasadniczej (MVP). Nie jest to jednak seksowny typ i ten lekko przyciężały gość z Serbii nie zdobędzie statuetki. Nie zmienia to jednak tego, że Jokic w tych rozgrywkach jest po prostu kapitalny.  

Mam jednak pewne wątpliwości, czy to wszystko utrzyma się wtedy, kiedy będzie to najważniejsze. Okej, w ataku to na pewno, ale w playoffach brak szybkości na nogach zostanie wykorzystany do maksimum. Czy wyobrażasz sobie, że Jokic miałby bronić co akcję Jamesa Hardena w akcjach jeden na jeden? No, właśnie. Małą próbkę takiego czegoś zobaczyć już dzisiaj, bo Nuggets zagrają z Houston Rockets. 

Harden nadal gra świetnie, chociaż jego ostatnie trzy występy nie są aż tak dobre: 35, 40 i 37 punktów. Serio? To nie są dobre występy?!  

Heezy ma średnią punktową na poziomie 36.3 punktów i jeśli to utrzyma, będzie jednym z trzech koszykarzy, którzy to zrobili. Pozostała dwójka? Wilt Chamberlain (pięć razy) i Michael Jordan. Nawet Kobe Bryant w sezonie 2005/06 rzucał mniej.  

Harden nie stał się nagle lepszym zawodnikiem niż w rozgrywkach 2017/18, za które otrzymał nagrodę MVP. Sytuacja zmusiła go do większej roli. Okoliczności sprawiły, że przez jakiś czas nie miał żadnego wsparcia i grał z takimi ludźmi, którzy jeszcze nie tak dawno byli poza NBA. Sprawdź sobie skład Rockets z tego gorącego okresu Hardena, to jestem pewien, że się mocno zdziwisz. 

Mniejsza liczba punktów w trzech kolejnych meczach nie jest efektem spadku formy. Wynika to z innej rzeczy: lista kontuzjowanych z dnia na dzień staje się coraz krótsza. Z kluczowych koszykarzy został na niej tylko Clint Capela. Tak, Chrisa Paula już tam nie ma. Jego występ jest podobno pod znakiem zapytania, ale myślę, że pojawi się na boisku i tak.

CP3 wrócił na parkiet w spotkaniu z Orlando Magic, zagrał 25 minut, w czasie których zaliczył efektywne 12 punktów, sześć asyst i trzy przechwyty. Dwa dni później, przeciwko New Orleans Pelicans miał prawie takie same statystyki, spędzając na boisku o minutę więcej. Proces wdrożenia Paula z powrotem do składu zajmie trochę czasu, ale już sama jego obecność odciąża znacznie Jamesa Hardena, który nie musi być już jednoosobową armią. W obwodzie jest jeszcze Eric Gordon, a Austin Rivers i Kenneth Faried wkomponowali się świetnie i od razu spełniają swoją rolę w zespole. 

Zdziwiła mnie niesamowicie porażka Rockets z New Orleans Pelicans bez Anthony’ego Davisa, Juliusa Randle i Nikoli Miroticia. Z etatowej pierwszej piątki był tylko Jrue Holiday, a Pelicans i tak pokonali Houston. 

#NBA 

Uznaję to bardziej jako wypadek przy pracy. Cztery dni wcześniej Toronto Raptors nie dali rady wygrać w Houston, a Raptors to przecież jedna z najlepszych ekip tych rozgrywek. 

Wiem, że Rockets jadą dzisiaj do Denver, gdzie Nuggets są świetni, jednak dla Bryłek jest to match-up, który wyjątkowo im wyjątkowo nie leży. 

Grudzień 2015 roku – wtedy Denver Nuggets ostatni raz pokonali Rakiety. Dziewięć kolejnych spotkań padło łupem Jamesa Hardena i jego kumpli i nie miało znaczenia, czy grali w Pepsi Center (Denver), czy w Toyota Center (Houston). Nuggets od lat są zespołem własnego parkietu, a Rockets i tak znajdują sposób, żeby wywieźć zwycięstwo z tak trudnego terenu. 

Granie przeciwko Jamesowi Hardenowi to zadanie bardzo trudne, bo ten stara się doprowadzić do pojedynku z najgorszym zawodnikiem na parkiecie. Zazwyczaj będzie to Jokic, chociaż myślę, że Nuggets zdecydują się na podwajanie Hardena, podobnie jak w poprzednim meczu. I jeszcze jak ten był bez Paula czy Gordona, to mogło mieć sens, chociaż w ostatnim pojedynku i tak nie podziałało, bo reszta zawodników zrobiła swoje. Brak Capeli nie będzie tak widoczny w ataku, bo jego miejsce w mniejszym lub większym stopniu wypełnia Kenneth Faried.  

Denver Nuggets historycznie nie umieją grać przeciwko Houston Rockets. Trudno jest zatrzymać drugi atak ligi. Zazwyczaj nie patrzę na to, że drużyna X ma serię przeciwko drużynie Y. Ale czasem można zrobić wyjątek i to jest ten moment. Jeszcze jedna rzecz. W barwach Nuggets na pewno nie zobaczymy Jamala Murraya, a występ Gary’ego Harrisa stoi pod znakiem zapytania. Jak się pewnie domyślasz, brak dwóch kluczowych zawodników w rywalizacji z Rockets to duży problem. Rozumiem, że Bryłki to świetny team, ale Houston Rockets są kryptonitem na Jokera. Harden i spółka już raz zwyciężyli w Denver w tym sezonie i co stoi na przeszkodzie, żeby doszło do tego również dziś? Nic.