Playoffy w NBA: Chris Paul – najlepszy aktywny zawodnik bez tytułu? Dwa typy na mecz numer 4
Po wygranej Cleveland Cavaliers w meczu numer 4 stan rywalizacji w Finałach Wschodu to 2-2. Czy Houston Rockets pójdą w ślady Lebron Jamesa i jego kumpli i wyrównają? O 3:00 w Oakland miejscowi Golden State Warriors podejmą Houston Rockets. Poprzednie spotkanie skończyło się 41-punktową wygraną Wojowników i Rakiety stoją teraz pod ścianą, bo porażka oznacza dla nich na 99% koniec nadziei na awans do wielkiego finału. Przygotowałem dla Was 2 typy na to starcie z oferty Totolotka. Zapraszam do analizy.
Wczorajsze typowanie z naszej strony okazało się niecelne – Cleveland Cavaliers zdobyli więcej punktów, niż się spodziewaliśmy i typ na under nie został pokryty o 6 punktów. O niepowodzeniu zdecydowała pierwsza połowa, w której Cavs zdobyli aż 68 punktów. Jak typujecie teraz wynik tej serii – Celtics się obudzą, czy Cavaliers utrzymają swoją świetną dyspozycję?
Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się i odbierz darmowe 25 PLN w ramach bonusu Totolotka!
Bonus Totolotka to jedna z najlepszych ofert dla nowych graczy. Dowiedz się więcej o bonusie Totolotka i skorzystaj z okazji:
Totolotek bonus – czytaj dalej
Zdarzenie: Golden State Warriors – Houston Rockets: Chris Paul punkty zawodnika poniżej/powyżej 20.5
Typ: poniżej
Kurs: 1.75
Czy Chris Paul to obecnie najbardziej utytułowany zawodnik, który nigdy nie zdobył pierścienia mistrzowskiego? Po tym, jak Durant zrobił to w zeszłym roku, myślę, że tak. W historii? Nie, na pewno nie, chociaż jest w czołowej piątce/dziesiątce tych, którzy nigdy nie weszli na szczyt koszykarskiego panteonu. Tym, co odróżnia Paula od Karla Malone’a, Charlesa Barkleya, Johna Stocktona, Patricka Ewinga czy Allena Iversona jest brak choćby jednego występu w finałach NBA. Pierwsza czwórka trafiła na czasy dominacji Micheala Jordana i jego Chicago Bulls, z kolei Iverson praktycznie w pojedynkę wprowadził Philadelphię 76ers i nawet urwał jeden mecz przeciwko piekielnie mocnym Los Angeles Lakers. Ale fakt jest faktem – każdy z nich stanął do walki o pierścień. Tego samego nie można powiedzieć o Paulu, który jeszcze nigdy nie miał do tego okazji.
To jednak nie wszystko.
CP3 nie dość, że nie awansował do wielkiego finału, to do obecnego roku nie wystąpił nawet w finałach konferencji. Oczywiście to stało się powodem do żartów i do Paula przylgnęła łatka zawodnika, który nie potrafi nic wygrać. Było w tym trochę prawdy. Oczywiście, część winy można zwalić na kontuzję, lecz nic nie tłumaczy tego, co się wydarzyło w Finałach Konferencji Zachodniej w 2015.
3 lata temu Chris Paul był zawodnikiem Los Angeles Clippers, chociaż… niewiele zabrakło, aby reprezentował barwy drugiego klubu z Kalifornii, czyli Lakers. Mniejsza. Tamten skład Clippers miał wszystko do walki o najwyższe cele. Paul razem z JJ’em Redickiem tworzyli duet obwodowy, a pod koszem spustoszenie siali Blake Griffin i DeAndre Jordan. Lob City – mówi Ci to coś? Na pewno. W tamtym sezonie Clippers byli już jedną nogą w finałach konferencji (które byłyby pierwszymi Paula w karierze), lecz nagle stał się cud:
https://www.youtube.com/watch?v=cS-4u6LkW7A
Tak, to wydarzyło się przeciwko Houston Rockets, czyli obecnym klubie CP3.
Tak, to Josh Smith trafia te trójki z niczego.
Tak, to Jason Terry biega po boisku.
Tak, James Harden siedzi na ławce.
Nie, nie wiem, jak to się stało.
Clippers zanotowali jeden z największym choke’ów w dziejach NBA. Prowadząc 3-2 w serii do czterech zwycięstw, stracili 19 punktów przewagi z końcówki trzeciej kwarty i w ostatecznym rozrachunku przegrali tamtę serię. Wystarczyło postawić tylko wisienkę na torcie, ale klątwa tej organizacji zrobiła swoje. I tak po raz kolejny Paul musiał obejść się smakiem. Znowu zaczął wakacje szybciej, niż przewidywał.
Kolejne 2 sezony to próba powrotu do walki o tytuł; próba, która zakończyła się fiaskiem. W tym przypadku to kontuzje były głównym powodem, bo zarówno Paul, jak i Griffin nie byli zdolni do gry, co zaowocowało porażkami w pierwszej rundzie z Portland Trail Blazers i Utah Jazz.
Projekt LA Clippers w takim kształcie nie miał już przyszłości. Gracze to wiedzieli. Paul wiedział, że musi odejść, chcąc powalczyć o zdobycie upragnionego mistrzostwa. I odszedł tam, gdzie miał największą szansę na zdetronizowanie Golden State Warriors. Wybrał… Houston Rockets, czyli tych, którzy 3 lata wcześniej ośmieszyli jego i jego klub.
Nie możesz ich pokonać, dołącz do nich. #KevinDurant
Prawie rok po tym ruchu widzimy, że było warto. Paul osiągnął to, czego nie udało mu się dokonać przez całą karierę, a ta trwa już naprawdę długo.
CP3 został wybrany w drafcie w 2005 roku (z numerem 4.) i 2 tygodnie temu skończył 33 lata. Przez te 13 lat w lidze Chris był aż 8 razy wybrany do Meczu Gwiazd i już teraz wiemy, że jest jednym z najlepszych rozgrywających w dziejach koszykówki. Magic Johnson, John Stockton – chyba tylko ta dwójka była od niego lepsza. Ale przy ocenie karier poszczególnych graczy niesamowitą rolę odgrywa ilość zdobytych pierścieni. Nie liczy się sposób zdobycia, liczy się ich posiadanie. Za kilkadziesiąt lat nikt nie będzie pamiętał o tym, jak Kevin Durant dołączył do Warriors. Historia zapomina tego typu rzeczy.
Czy Paul zdobędzie w tym sezonie tytuł? Wątpliwe. I to wcale nie oznacza słabości Rockets. Po prostu czasy, na jakie trafili, są niefortunne. Bo niecodziennie musisz mierzyć się z jedną z najlepszych drużyn w dziejach NBA, a do takich możemy zaliczyć obecny skład Golden State Warriors. Rakiety miały fantastyczny sezon regularny, wygrywając 65 razy. Ich ofensywa zostanie zapamiętana jako historycznie dobra, będąc na jednym poziomie co atak Phoenix Suns ze Steve’em Nashem czy Showtime w wykonaniu Los Angeles Lakers w latach 80.
W pierwszych dwóch rundach Rockets dosłownie przeszli się Minnesocie Timberwolves i Utah Jazz, dwukrotnie zwyciężając 4-1. Obie serie były praktycznie bez historii. Historią było jedynie to, jak dobrym teamem stały się Rakiety, dzięki progresowi po bronionej stronie parkietu.
Jak w tym wszystkim wyglądał Paul? Robił swoje, będąc wsparciem dla Jamesa Hardena. Ale w meczu numer 5 przeciwko Jazz CP3 wziął sprawy w swoje ręce i zdobył aż 41 punktów, do których dołożył 10 asyst. Było widać, jak bardzo chce awansować do finałów konferencji po 13 latach bycia w lidze. I w końcu mu się udało.
Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo na tym etapie rozgrywek. I nie jest.
Paul ma duże problemy w tej batalii, nie mogąc złapać rytmu w ataku. Nie zapominajmy o jego wieku. 33 lata to sporo, no chyba że jest się Lebronem Jamesem. Ta seria jest zdominowana przez zmiany krycia i grę jeden na jeden, w której… Paul nie jest orłem. Jasne, potrafi sobie wykreować rzut, lecz są to nieefektywne próby z półdystansu. On nigdy nie był typem zawodnika izolacyjnego. Każdy z nas ma przed oczami fantastyczne pick&rolle z jego udziałem. W rywalizacji z Warriors tego nie widzimy, bo akcje dwójkowe zostały ograniczone do minimum, czyli Chris nie może robić tego, co potrafi najlepiej. W starciu ze świetnymi obrońcami po stronie Warriors ma problemy z efektywnością, co doskonale widać po jego występach w tej serii.
Poza pierwszym spotkaniem (w którym zanotował 23 punkty) Paul nie błyszczy (16 i 13 punktów). Brakuje mu celności, zwłaszcza zza łuku i ani razu nie przekroczył 29% skuteczności (2 na 7, 1 na 5, 2 na 8). Nie wiem, czy to trudy sezonu, czy to świetna defensywa rywali, ale CP3 jest cieniem samego siebie. I to odbija się też na jego liczbie asyst w tej i minionych seriach w tych playoffach.
9.8 – tyle wynosi średnia asyst Paula w karierze. W sezonie regularnym ten wskaźnik spadł do poziomu 7.9 mecz, co nadal jest przyzwoitym poziomem, biorąc pod uwagę krótszy czas posiadania piłki w rękach. Tegoroczne playoffy to jednak jeszcze większy spadek w liczbie kluczowych podań. W 13 występach Paul miał więcej niż 6 asyst tylko 3 razy, nie przekraczając jeszcze 10. Nie sądzę, żeby ta tendencja miała się dzisiaj zmienić.
Co typować?
Golden State Warriors mają szansę na rozstrzygnięcie wyniku tej serii praktycznie w dzisiejszym starciu. Nie sądzę, żeby Chris Paul miałby im w tym przeszkodzić. Nie przeciwko tak dobrym rywalom. Typuję słaby występ Paula, dlatego też stawiam na under w przypadku ilości jego punktów i asyst.