Noc w NBA: Kyrie Irving kontra James Harden, czyli zapowiedź Finałów NBA?

Dzisiejszej nocy w NBA zostanie rozegrane spotkanie na szczycie ligi, prawdziwy crème de la crème. Nie możesz przejść obok tego obojętnie. Mowa o meczu pomiędzy liderem Konferencji Zachodniej, czyli Houston Rockets, a drugim zespołem Wschodu, Boston Celtics. Wiem, że grają o 2:30, ale jutro niedziela, odeśpisz. Pierwsze starcie pomiędzy tymi ekipami było niesamowicie emocjonujące i Celtics wtedy zdołali odrobić aż 26 punktów straty. Czego możemy się spodziewać tym razem i najważniejsze pytanie: co obstawiać? O tym wszystkim przeczytacie poniżej. Gotowi? To jazda!

Wczorajszy ryzykowny kupon nie okazał się dla nas szczęśliwy, bo nie trafiliśmy żadnej z dwóch pozycji. Jednak w obu przypadkach wynik rozstrzygnął się dopiero w końcowych minutach i zadecydowały detale. Dzisiaj tylko jedna pozycja, bo mamy prawdziwy hit. Po więcej typów zapraszamy na naszą grupę na Facebooku, gdzie możesz pytać o wszystko i czynnie uczestniczyć w dyskusji z innymi. Dołącz, warto.

Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna.

Nie masz konta w Totolotku?  Zarejestruj się i odbierz darmowe 25 PLN w ramach bonusu Totolotka!

Totolotek odbierz bonus Totolotek bonus – dowiedz się więcej!

ODBIERZ 25 PLN

Bonus Totolotka to jedna z najlepszych ofert dla nowych graczy. Dowiedz się więcej o bonusie Totolotka i skorzystaj z okazji.

Zdarzenie: Houston Rockets – Boston Celtics: liczba punktów gospodarzy poniżej/powyżej 112.5

Typ: poniżej

Kurs: 1.85

Czy istnieje możliwość, że zobaczymy tę parę w Finałach NBA? Oczywiście. Nie jest to może najbardziej popularne stanowisko, ale tak, zdecydowanie znajdziemy argumenty za tym. Wydaje się, że zdecydowanie łatwiejszą drogę do wygrania swojej konferencji mają Celtics. Dlaczego? Proste, nie muszą pokonać Golden State Warriors, a to właśnie obecni mistrzowie NBA są największym faworytem do tytułu. Chcesz awansować do finału z Zachodu, musisz pokonać Warriors. Nie ma innej opcji. Oczywiście, znajdą się fani  szukania alternatywnych scenariuszów, jednak szanse na to są niewielkie.

Na Wschodzie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Jasne, jest tam cały czas Lebron James i jego Cleveland Cavaliers. Nie jest to już ten sam zespół, który był murowanym kandydatem do triumfu w swojej konferencji. Posiadanie Jamesa stawia ich na czele tego wyścigu, ale reszta teamów może mieć realną szansę na zdetronizowanie Króla.

Skupmy się jednak na dzisiejszym pojedynku, który będzie drugim odcinkiem rywalizacji pomiędzy tymi utytułowanymi organizacjami.

Pod koniec grudnia obie drużyny spotkały się w Bostonie i był to zdecydowanie jeden z najbardziej dramatycznych meczów tych rozgrywek. Rockets mimo gry bez Chrisa Paula, Clinta Capeli i serii pięciu porażek od początku wyszli na prowadzenie i byli po prostu o klasę lepsi. Gospodarze wyglądali, jakby ktoś zabrał im talent. Jakby przez moment zapomnieli, co robią na parkiecie. James Harden dzielił i rządził, a Houston powiększali przewagę, która jeszcze na początku drugiej połowy wynosiła +26 oczek. Nic nie wskazywało, że kibice zobaczą jeszcze jakiekolwiek emocje. Oglądałem to i już chciałem wyłączyć.

Przecież nic się już nie wydarzy.

Na szczęście zostałem, choć nie wierzyłem, że coś się może zmienić. Ale się zmieniło.

Celtics zaczęli swój comeback  w trzeciej kwarcie i sukcesywnie odrabiali straty. Udało im się zatrzymać Rakiety na zaledwie 16 punktach w trzeciej ćwiartce (po 62 w pierwszej połowie) i tracili zaledwie 9 oczek. W hali zrobiło się gorąco, kibice byli szóstym graczem, a atmosfera była niesamowita. Fani, a przede wszystkim zawodnicy poczuli, że mogą zwyciężyć. I tak też się stało. Harden nie wytrzymał w końcówce i popełnił dwa faule w ofensywnie, oba na Marcusie Smarcie. Możemy się spierać, ile Smart dodał w tym wszystkim od siebie, jednak decyzja sędziów była jednoznaczna. Game winner należał do Ala Horforda i byliśmy świadkami cudu: gospodarze obrócili wynik o 180 stopni i odrobili aż 26 punktów straty.

Koszykarze Rockets na pewną mają tamte chwile w głowie, szczególnie ich lider, bo to on zawiódł. Wtedy nie miał wsparcia Chrisa Paula i to na jego barkach był cały ciężar gry. Dzisiaj Paul ma wystąpić, więc Brodzie powinno być dużo łatwiej niż 28 grudnia.

Houston w tych rozgrywkach spisują się świetnie i są na pierwszym miejscu na Zachodzie, przed wielkimi Golden State Warriors. Wydaje się, że są godnym kandydatem do podjęcia walki z mistrzami NBA. Podopieczni Mike’a D’Antoniego w lutym…. nie przegrali ani razu i są aktualnie podczas serii 14 wygranych z rzędu. Co ciekawe, ich dzisiejsi rywale mieli też podobną passę, tylko w ich przypadku było to o dwa zwycięstwa więcej. Czy Celtics przerwą ten triumfalny marsz zespołu z Houston?

To jest bardzo trudne pytanie. Z jednej strony masz team, który od ponad miesiąca nie doznał porażki. Z drugiej strony masz Boston ze świetnym trenerem i Kyrie Irvingiem w życiowej formie. Nie będę skupiał się na tym, kto wyjdzie dziś z tarczą. Zajmę się ilością punktów jednej ze stron, ale o tym na samym końcu.

Przejdźmy teraz do gości.

Przed przerwą na Weekend Gwiazd 17-krotni mistrzowie NBA wpadli w dołek i w 19 pojedynkach zanotowali bilans 10-9. Głównym problemem był atak, bo podopieczni Brada Stevensa nie byli w stanie zdobywać punktów, nawet przeciwko słabym defensywom. Jednak ostatnie 4 występy, to dużo lepsza postawa Kyriego i spółki po ofensywnej stronie boiska, czego najlepszym dowodem jest występ przeciwko Charlotte Hornets. Celtics trafili aż 62% z gry, 60% trójek i 93% z linii rzutów osobistych. Takie występy nie zdarzają się często. Wiem, że to tylko Hornets – ale fakt jest faktem.

Tym, co wyróżnia tę drużynę, jest obrona. Obrona Bostonu w  każdym starciu pozwala rywalom na 99.9 punktów, co jest drugim wynikiem w lidze. Jeśli przeliczymy tę liczbę przez 100 posiadań (żeby tempo gry nie zaburzało percepcji), to stają się liderem. Możemy powiedzieć, że to właśnie dzisiejsi goście dysponują najlepszą defensywą w całej lidze. Powrót Marcusa Smarta tylko poprawił ich postawę po tej stronie boiska. Wiemy, jakim wrzodem na tyłku potrafi być Smart dla rywali, o czym najlepiej przekonał się Harden. Brown, Horford, Morris, Tatum, Rozier to świetni/dobrzy obrońcy i Brad Stevens ma duże pole do popisu w tworzeniu defensywnych ustawień.

Z drugiej strony Rockets dysponują najlepszym atakiem ligi, patrząc na efektywność ofensywną. Ten zespół ma po prostu niesamowitą siłę rażenia, a wszystko zaczyna się i kończy na ich liderze. James jest najbardziej efektywnym zawodnikiem w izolacjach i nie chcesz, żeby Twoi wysocy zmieniali krycie na niego. W wielu przypadkach jest to równoznaczne z punktami oraz ośmieszeniem przeciwnika, co pokazał ostatnio przeciwko LA Clippers.

Krążą plotki, że Wesley Johnson cały czas szuka swoich kostek.

Jeszcze jedna kwestia: tempo gry. Istnieje przekonanie, że Houston gra niesamowicie szybko. Nie jest to do końca prawda, bo  Rockets znajdują się dopiero na 11. miejscu w lidze w tym aspekcie. Celtics są jeszcze niżej, bo na 22. lokacie. Nie powinniśmy spodziewać się biegania, a bardziej spokojnej koszykówki.

Spójrzmy na bezpośrednią rywalizację tych ekip, a konkretnie na ilość punktów zdobywanych przez Houston. W żadnym z ostatnich 10 starć Rakiety nie były w stanie przekroczyć bariery 110 oczek, trzykrotnie rzucając mniej niż 100 punktów. Wiem, że zaliczają świetny sezon, jednak kto ma ich zatrzymać, jak nie najlepsza defensywa w NBA? Typowanie wyniku jest trudne i wolę tego nie robić. Ale wydaje się, że zobaczymy pojedynek rozgrywany w wolnym tempie i nie będzie to typowe run and gun. Liczę na coś bardziej w stylu playoffów: twarda i fizyczna koszykówka z dużą ilością walki, dlatego stawiam na under punktowy gospodarzy po kursie 1.85.

Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.