Noc w NBA: Kevin Durant w wersji zabójcy, czyli niedziela z NBA – gramy o 350 PLN!

Wiosna, ach to Ty. W końcu mamy piękną pogodę za oknem i czy może być piękniejsze zwieńczenie tego dnia niż rozgrywki NBA? Chyba nie. Tym bardziej, że pierwsze spotkania zaczną się już o 18:00. Przygotowałem dla Was typy i nasze emocje rozpoczną się o 20:30 od pojedynku mistrzów NBA. Co gramy? O tym przekonacie się poniżej. Zapraszam do analizy.

Wczorajsze typy to 50%. Dallas Mavericks kompletnie zdetronizowali Memphis Grizzlies, niestety San Antonio Spurs nie zdołali pokryć handicapu. Oby dzisiaj szczęście nam dopisało.

Zdarzenie: Minnesota Timberwolves – Golden State Warriors: Kevin Durant zdobędzie (razem z dogrywką) poniżej/powyżej  31.5 punktu

Typ: powyżej

Kurs: 1.82

Obecny zespół Golden State Warriors może zapisać się w annałach historii NBA jako jeden z najlepszych. Co sprawia, że ta drużyna jest tak wyjątkowa? System? Świetny trener? Kultura gry? Na pewno każdy z tych czynników dokłada swoją cegiełkę do sukcesu, ale na koniec dnia wszystko opiera się na graczach. Warriors w tym kształcie są jednym z najbardziej utalentowanych teamów w dziejach koszykówki.

Spójrz tylko na te nazwiska: Stephen Curry, Kevin Durant, Klay Thomspon i Draymond Green. Dwóch MVP sezonu regularnego, obrońca roku i wybitny strzelec. Wspomniana czwórka mieści się w gronie 15/20 czołowych koszykarzy w NBA. I co najważniejsze ich umiejętności się dopełniają i ich talent jest maksymalizowany. Głównie dlatego, że w tym gronie znajduje się 3 elitarnych shooterów, mogących pozostać równie efektywnymi bez piłki w rękach. Nie każdy to potrafi. Dlatego Wojownicy są tak wyjątkowym tworem.

Posiadanie tylu gwiazd w jednym zespole ma całą masę plusów, ale spójrzmy na to z innej strony. Gwiazdy, jak to gwiazdy, chcą być w centrum i jeśli skupiasz w jednym miejscu kilku samców alfa, to możesz mieć problemy z chemią. W końcu każdy chce mieć swoje rzuty i nie do końca jest gotowy zrezygnować ze swojej roli, nawet dla dobra drużyny. Tutaj nie ma tego problemu, bo zawodnicy wiedzą, o co grają. Ich cel jest jeden – mistrzostwo NBA.

Można powiedzieć, że w pewien sposób Warriors zabili koszykówkę. Trudno oczekiwać innego zakończenia obecnych rozgrywek niż ich tytuł. Cierpimy też na tym my, kibice. Spójrzmy na to też z innej strony. Przez to, że Curry i Durant są teraz w jednej drużynie, nie mamy możliwości podziwiać ich świetnych występów, przynajmniej na taką skalę. A pamiętasz pewnie, co w sezonie 2015/15 wyprawiał Steph, albo jak w 2014 KD zdobywał tytuł MVP. Chcąc grać razem, musieli pozbyć się w pewien sposób swojej tożsamości.

Ale dzisiaj to nie powinno być problemem. Dzisiaj powinniśmy zobaczyć jednego z nich w swoich najlepszym w wydaniu. W wydaniu zabójcy, który, tylko kiedy poczuje krew, nie masz co liczyć na litość.

W dzisiejszym spotkaniu z powodu kontuzji kostki nie wystąpi Curry, co daje możliwość dla Duranta na rozwinięcie swoich skrzydeł i przypomnienie nam, jak dobrym koszykarzem potrafi być.

KD z każdym rokiem poprawia swoją grę, dodając kolejne elementy. Po przyjściu do Golden State znacznie poprawił swoją defensywę, przez co jest tak naprawdę kompletnym zawodnikiem. Kiedy się odpali, nie masz jak go zatrzymać. Pomyśl o tym – Kevin to 210-centymetrowy rzucający obrońca. Może oddawać rzuty praktycznie nad każdym i ma znaczne przewyższenie nad niższymi i przewagę szybkości nad wyższymi. Trudno znaleźć sposób, żeby go zatrzymać.

Według mnie dzisiaj powinniśmy zobaczyć Duranta w swojej najlepszej wersji.

Dlaczego? Z kilku powodów.

Po pierwsze. Nie zagra Curry, czyli dużo większa odpowiedzialność spocznie na barkach byłej gwiazdy OKC Thunder. Mogliśmy to zobaczyć w dwóch ostatnich meczach Wojowników bez Stepha w składzie.

Zdjęcie

KD oddaje więcej rzutów i przede wszystkim zdobywa więcej punktów, bo staje się dużo bardziej agresywny. Widać to było w spotkaniu przeciwko Portland Trail Blazers, kiedy po prostu brał piłkę i atakował obręcz. Trail Blazers mają dobrą defensywę, ale mimo to nie mieli odpowiedzi na naszego bohatera.

Po drugie. Warriors zdobywają najwięcej punktów w tym sezonie i ktoś będzie musiał je zdobywać. Poza Currym zabraknie też najprawdopodobniej Andre Iguodali, Davida Westa, czyli opcji strzeleckich będzie dużo mniej. Kto ma zająć się punktowaniem jak nie Kevin?

Po trzecie. Golden State to drużyna, która po każdej porażce jest niesamowicie zmotywowana. Podopieczni Steve’a Kerra będą głodni zwycięstwa po przegranej w Portland.

Po czwarte. Defensywna ich rywali, o ile istnieje coś takiego. Minnesota Timberwolves to jeden z najgorszych defensywnie zespołów w całej lidze. Leśne Wilki są dopiero na 26. miejscu w NBA pod względem efektywności defensywnej. Jest to szokujący wynik. Z dwóch powodów. Ich trener, Tom Thibodeau, to jeden z najlepszy ekspertów od obrony w lidze. Thibs był autorem defensyw na poziomie mistrzowskim i to szok, że jego team jest tak słaby w tym aspekcie. Poza tym pamiętaj, że w obecnych rozgrywkach mamy około 8/9 ekip tankujących, czyli Timberwolves po bronionej stronie boiska są na poziomie drużyn, które chcą celowo przegrywać.

Po piąte. W szeregach Minnesoty zabraknie ich lidera, czyli Jimmy’ego Butlera. Butler nie jest może najbardziej medialną gwiazdą, ale nie bez powodu został wybrany jako uczestnik do Meczu Gwiazd. To on jest centralnym elementem ofensywy Leśnych Wilków. Jednak jego fenomen polega głównie na świetnej postawie w obronie. Jimmy zajmuje się kryciem najgroźniejszych graczy rywali. Dzisiaj nie wystąpi i nie wiem, kto ma choćby w minimalnym stopniu ograniczyć poczynania Duranta.

W 3 ostatnich pojedynkach tych zespołów Wojownicy za każdym razem zdobywali co najmniej 120 punktów. Widać, że mają patent na Wolves i ich defensywa nie jest im w żadnym stopniu straszna. Dzisiaj możemy spodziewać się podobnego scenariusza. Wydaje się, że zobaczymy solidny pokaz ofensywy po obu stronach. Według mnie główną postacią tego starcia będzie Kevin Durant. KD przypomni nam o tym, jak kozackim zawodnikiem potrafi być. Jego 2 ostatnie występy to łącznie 77 oczek, co daje średnio 38.5 punktu. Nie sądzę, żeby dzisiaj zszedł poniżej tego poziomu. Dlatego też stawiam na over w przypadku gwiazdy Golden State Warriors.

Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.

Zdarzenie: Brooklyn Nets – Philadelphia 76ers: handicap 1.kwarta +3.5/-3.5

Typ: Philadelphia 76ers -3.5

Kurs: 2.18

Philadelphia 76ers w pierwszych odsłonach gry urosła do miana swego rodzaju maszynki do robienia pieniędzy. Szóstki wygrywają pierwsze kwarty praktycznie jak na zawołanie. Dzisiaj ta reguła powinna zostać zachowana, bo naprzeciwko siebie staną dwa zespoły na zupełnie innych poziomach w pierwszych 12 minutach.

76ers zajmują drugie miejsce w NBA pod względem różnicy w pierwszych ćwiartkach. Podopieczni Bretta Browna są średnio lepsi od rywali o 3.3 punktu, ustępując jedynie Houston Rockets. Jeszcze lepiej to wygląda w 3 ostatnich meczach: +4.7.

Pierwsze odsłony gry często charakteryzują się przypadkowością. Ale nie w tym przypadku. Pierwsza piątka Philly: Ben Simmons, JJ Redick, Robert Covington, Dario Sarić, Joel Embiid jest jednym z najlepszych w całej NBA. To ustawienie jest lepsze od rywali średnio aż o 17 punktów na 100 posiadań, co tylko pokazuje ich moc. Jest to najlepszy line-up w lidze dla minimum 265 minut rozegranych razem. Wydaje się, że Szóstki będą niesamowicie groźnym teamem w playoffach. Jak na razie 76ers zajmują szóste miejsce w Konferencji Wschodniej z bilansem 35-29 i wejście do czołowej ósemki mają praktycznie zagwarantowane.

Zupełnie na innym biegunie są Brooklyn Nets, którzy też są drudzy w pierwszych kwartach, ale… od końca. Nets są gorsi od rywali średnio o 4.1 punktu. Co ciekawe, na własnym parkiecie wygląda to jeszcze gorzej (-4.3). Na przełomie całego sezonu Brooklyn jest praktycznie na dnie ligi, co pokazują ostatnie występy tej drużyny. Podopieczni Kenny’ego Atkinsona przegrali aż 16 z ostatnich 19 starć. Ich piętą achillesową jest głównie defensywa, bo są na 27. miejscu w lidze pod względem traconych punktów. W ich wypadku nie istnieje coś takiego jak obrona strefy podkoszowej. Nie widzę nikogo, kto mógłby zatrzymać dominatora, jakim jest Joel Embiid.

Różnica pomiędzy Philadelphią 76ers a Brooklyn Nets w pierwszych odsłonach gry to aż 7.4 punktu, co w 12 minut jest olbrzymią różnicą. Stawiam na handicap w stronę gości w pierwszej kwarcie. Dla mnie ten typ to taki mały no-brainer i nie widzę innej opcji niż pewne zwycięstwo Szóstek w pierwszej ćwiartce dzisiejszego meczu.

Dwie pozycje dają nam kurs akumulowany na poziomie 3,97 – gramy o 350 PLN! Piszcie w komentarzach, co sądzicie o moich typach.

Powodzenia!

(0) Komentarze

Comments are closed.