Dwa hity na początek sezonu NBA – gramy o 269 PLN!

8 czerwca skończyły się Finały NBA. Od tego czasu minęły ponad trzy miesiące bez koszykówki na najwyższym poziomie, ale… już dziś rozpocznie się sezon 2018/19! W nocy z wtorku na środę zagrają ze sobą Boston Celtics i Philadelphia 76ers oraz Golden State Warriors z Oklahoma City Thunder. Przygotowałem dla Was dubelek, w którym gramy o 269 PLN! W tym tekście przeczytasz się, co typować na pierwszą noc w NBA.

Do analizy użyłem Skarb Typera NBA, czyli darmowy PDF zawierający ponad 120 stron statystyk, aktualnych składów, analiz, ciekawostek i wszystkich niezbędnych informacji o NBA.

Odbierz bonusy powitalne przygotowane specjalnie dla czytelników Zagranie!

Kod rejestracyjny: 1250

Zdarzenie: Boston Celtics – Philadelphia 76ers – wynik 1. kwarty

Typ: Boston Celtics

Kurs: 1.70

Boston Celtics i Philadelphia 76ers są czołowymi zespołami Konferencji Wschodniej i to głównie między nimi rozegra się walka o awans do Finałów NBA. 8 lat z rzędu Lebron James i jego kluby wygrywały Wschód. W tym sezonie takie coś się na pewno nie wydarzy, bo Król przeniósł się do Los Angeles Lakers, a Kalifornia jest przecież zachodnim stanem.

Zarówno Celtics i 76ers mają ogromne apetyty i w obu tych przypadkach jest to jak najbardziej zasadne podejście.

17-krotni mistrzowie NBA z Bostonu przeżyli praktycznie wszystko w poprzednim sezonie i z powodzeniem mógłbyś o tym zrobić film dokumentalny. Od fatalnej kontuzji drugiego najlepszego gracza po pięciu minutach od rozpoczęcia rozgrywek, przez 16 zwycięstw z rzędu, przez operację kolejnego kluczowego zawodnika, po awans do Finałów Konferencji Wschodniej i bycie o krok od pokonania Lebrona Jamesa – tak w skrócie wyglądał ostatni rok Boston Celtics. Było blisko, jednak teraz nie ma być już „prawie” – Celtics na papierze mają najlepszy zespół na Wschodzie. Zdrowi Kyrie Irving i Gordon Hayward, młodzi Jaylen Brown i Jayson Tatum, gniewni Marcus Smart i Terry Rozier oraz doświadczeni Al Horford, Aron Baynes i Marcus Morris + dyrygent w osobie Brada Stevensa.

W teorii ten zespół jest… zbyt utalentowany i może zabraknąć piłki dla każdego. Patrząc na to, co potrafi zdziałać Stevens, zbyt duże ego nie powinno być problemem. Druga strona medalu jest taka, że Celtics to niesamowicie zbilansowana i głęboka drużyna. A w fazie zasadniczej takie coś ma wielkie znaczenie.

W preseason Boston wyglądał przeciętnie, ale jak pokazała historia, sparingi nie mają zbyt wielkiego znaczenia. Czy wiedziałeś, że przed startem sezonu 2015/16, w którym Golden State Warriors wygrali 73 spotkania, Wojownicy mieli bilans 3-4 w preseason?

Prawdą jest jednak to, że Celtics będą potrzebowali trochę czasu, żeby złapać rytm i poznać siebie nawzajem. Hayward z nowym klubem w meczu o coś grał tylko przez pięć minut, co jest praktycznie niczym.

Dużo bardziej zgraną ekipą jest na pewno Philadelphia 76ers.

Sezon 2017/18 w porównaniu do poprzednich lat to jak niebo i ziemia. Szóstki ssały w tej dekadzie, tankując, żeby wybierać z jak najwyższymi numerami w drafcie. Szczęście im dopisało i tak oto do Philly trafili Ben Simmons i Joel Embiid. Ich pierwszy wspólny rok był kapitalny – 52 zwycięstwa i awans do II rundy playoffów, w której musieli uznać wyższość… Boston Celtics, przegrywając w pięciu spotkaniach.

76ers byli tak dobrzy, bo ich pierwsza piątka była kapitalna. JJ Redick sprowadzony przed sezonem okazał się świetnym fitem do nierzucającego Simmonsa i średniorzucającego Embiida, Dario Saric miał sneaky bardzo efektywny sezon, a Robert Covington wyrósł na jednego z czołowych specjalistów od rzutów za trzy i obrony (tzw. 3&D). To zestawienie biło każdego po kolei, w 601 wspólnych minut na parkiecie będąc lepszym od rywali o średnio 21 punktów na 100 posiadań. 113.6 efektywność ofensywna i 92.6 efektywność defensywna – to są wskaźniki wręcz elitarne. Piątka Simmons, Redick, Covinton, Saric i Embiid było zdecydowanie najlepszą w lidze dla co najmniej 260 minut rozegranych w sezonie.

Wydawać by się mogło, że to ustawienie rozpocznie obecne rozgrywki, ale tak nie będzie. Można było o tym zapomnieć, ale w składzie Szóstek jest jeszcze pierwszy wybór draftu 2017, Markelle Fultz.

To, co stało się z Fultzem w jego debiutanckim roku, do dzisiaj pozostaje zagadką. Oficjalnie, 20-latek nie grał przez problemy z barkiem, ale historią było to, że Markelle po prostu zapomniał… jak się rzuca. W internecie krążyły filmiki z jego formą rzutową, która wyglądała komicznie. Fultz zagrał tylko w 14 spotkaniach, ale jest zdecydowanie za wcześnie, żeby go przekreślać – przecież był jedynką draftu.

Brett Brown chce dodać temu chłopakowi wiary, wystawiając go od pierwszych minut w miejsce JJ Redicka. Tym samym kapitalna pierwsza piątka traci dużo na jakości. Umiejętność rzutu za trzy Redicka była kluczowa i to głównie dzięki jego „reputacji” jako strzelec (no i celności) wyglądało to tak, jak wyglądało. Fultz cały czas boi się rzucać i wygląda na zagubionego. Sam fit na boisku pozostawia wiele do życzenia, lecz to jest przykład myślenia długoterminowego – Brown wrzuca go do wyjściowego składu, bo wie, że to on, a nie 34-letni Redick ma być przyszłością organizacji.

Zamiana JJ Redicka na Markelle’a Fultza w pierwszej piątce na pewno wpłynie na początki meczów Szóstek. Typuję, że będzie to zmiana na gorsze. Dlatego moją propozycją na spotkanie Boston Celtics – Philadelphia 76ers jest wygrana pierwsza kwarta przez gospodarzy po kursie 1.70.

Zdarzenie: Golden State Warriors – Oklahoma City Thunder – liczba punktów Thunder poniżej/powyżej 104.5 

Typ: poniżej

Kurs: 1.80

Hit, który hitem może nie być.

Golden State Warriors i Oklahoma City Thunder to w teorii świetna rywalizacja za sprawą pojedynku Kevina Duranta z jego byłą drużyną. Obie strony się – delikatnie mówiąc – lekko nie lubią. Przepychanki, groźne miny, wulgarne słowa – to wszystko jest na porządku dziennym. Paradoksalnie nie przekłada się to zbytnio na wynik, bo od czasu przejścia Duranta do Golden State tylko raz różnica punktowa była mniejsza niż 16, a meczów było osiem. W tym czasie jest 6-2 dla Warriors, jednak ja w tej sytuacji nie będę typował wyniku. To jest początek sezonu, tutaj może się wszystko zdarzyć. Kusi handicap na mistrzów NBA, ale nie – poszukajmy czegoś innego.

W Oklahoma City jest mały szpital. Dzisiaj na parkiecie na pewno nie zobaczymy Russella Westbrooka, Andre Robersona, a występ Stevena Adamsa jest pod znakiem zapytania. Trzech nominalnych graczy podstawowej piątki raczej dziś nie zagra, co na pewno będzie olbrzymim ciosem dla Thunder. Westbrook to jednoosobowa armia, która odpowiada za atak tej drużyny. Adams to niedoceniany zawodnik w ofensywnie i jego zbiórki (przez co kolejne szanse na akcje) oraz gra dwójkowa będą na pewno czymś, czego będzie brakowało Grzmotom. Wiem, że teraz jest Dennis Schroder i jest to dużo lepszy zastępca Westbrooka niż ci, którzy przewijali się przez ostatnie lata, ale w moich oczach atak OKC Thunder będzie dziś meeeega słaby. Paul George, Dennis Schroder i… no właśnie, kto? Patrick Patterson? Raymond Felton? Alex Abrines? Nerlens Noel?

Szanujmy się.

Warriors mogą być trochę rozprężeni przy odbieraniu pierścieni mistrzowskich, lecz liczę, że Wojownicy pokażą wolę walki i będą nieźle bronić. To „nieźle” wystarczy na zdziesiątkowanych Thunder bez swoich podstawowych ogniw w ofensywie. Stawiam na to, że goście z Oklahoma City nie przekroczą 104.5 punktów. Za to zdarzenie forBET zakłady bukmacherskie wystawił kurs 1.80.

Biorę.

Tak wygląda gotowy kupon. Wchodzimy za stówkę i walczymy prawie o 270 PLN! Dziś tylko dwa mecze, więc nie mamy zbyt dużego pola do popisu. Pamiętaj, że początek rozgrywek ma swój urok – drużyny nie będą od razu w rytmie i na pewno zobaczymy kilka niespodzianek.

Piszcie w komentarzach, co sądzicie o moich typach.

Powodzenia!