Tomasz Narkun: Scott Askham? Zróbmy to!

Askham vs Narkun

Zdjęcie: Tomasz Narkun/Instagram

Jeśli chodzi o mnie i Askhama to już wszystko jest jasne. Obaj chcemy tego pojedynku, wygląda na to, że kibice chcą to zobaczyć, a szefowie KSW bacznie słuchają tego czego pragną kibice… – mówi serwisowi Zagranie.com mistrz federacji KSW w wadze półciężkiej – Tomasz Narkun.

Kamil Piłaszewicz: Dzień dobry. Skoro mam okazję porozmawiać z Panem w okresie pandemii Koronawirusa, to zanim zaczniemy, chciałbym dopytać, jak się czuje Tomasz Narkun?

Tomasz Narkun: – Dzień dobry. Ja i moja rodzina czujemy się dobrze i chciałbym, aby tak pozostało. Liczymy na to, że ten problem minie jak najszybciej.

Wiemy, że gdyby nie Koronawirus, to bylibyśmy po gali KSW 53, wyczekując tej z cyfrą 54. Właśnie na niej, we Wrocławiu, a może na tej z numerem 55 w Warszawie, mieliśmy Pana ujrzeć?

– Dokładnie. Gala KSW53, która była mocno wyczekiwana przez kibiców niestety się nie odbyła i jak na tę chwilę nikt nie wie, kiedy my, zawodnicy będziemy mogli mierzyć się między sobą, a kibice znów będą mogli cieszyć się MMA. Co do gali, na której miałem zawalczyć to prawdopodobnie była ta z numerem 55 w Warszawie. Mówię prawdopodobnie, bo w grę wchodziła jeszcze opcja – superfight w Stanach Zjednoczonych w jednej z wiodących tam federacji z mocnym nazwiskiem, byłym zawodnikiem UFC. Wszystko to miałoby się odbyć w porozumieniu i współpracy z KSW.

Apropos tego, gdyby nie sytuacja z pandemią, to z kim były plany zestawienia Pana na gali KSW?

– Mogę tylko powiedzieć, że byliśmy na etapie finalizacji kontraktu i nie chciałbym zdradzać z kim miałem się zmierzyć na gali w Warszawie, a to dlatego że prawdopodobnie wrócimy do tego tematu po tym jak sprawa z wirusem ucichnie. Tak więc spaliłbym newsa, którego KSW chciałoby podać jako pierwsze. Jedyne co mogę powiedzieć  to to, że miał być to pojedynek w obronie mojego pasa mistrzowskiego.

„W tej chwili wydaje się, że tylko Koronawirus może mnie spowolnić!” – powiedział w moim wywiadzie Scott Askham i tu chciałbym dowiedzieć się, czy tak samo jest u Pana, odnośnie obecnej formy?

– Mimo zaistniałej sytuacji staram się nie wypaść z obiegu. Wiadomo, że moje treningi nie wyglądają tak jak w normalnych okolicznościach. Jednak naprawdę dużo można zrobić w domowym zaciszu.  Podtrzymuję ją tak, żebym w momencie, gdy wszystko wróci do normy, potrzebował naprawdę niewiele czasu, by być gotowym w 100%. Tak więc mnie nawet Koronawirus nie jest w stanie mnie spowolnić.

W czasie mej rozmowy ze Scottem Askhamem, Anglik przyznał, że chce zostać podwójnym mistrzem KSW i jeżeli już miałby walczyć o pas, to chce udać się do wyższej kategorii wagowej. Co sądzi Pan o pomyśle walki Narkun vs Askham?

– Gdy tylko Anglik wyzwał mnie do walki, a było to po jego pojedynku z Mamedem na KSW52, od razu powiedziałem – „Tak zróbmy to! Ja nigdy nie odmawiam, gdy ktoś mnie wyzywa do walki!”. Dodatkowej motywacji dodaje mi fakt że pokonał on dwukrotnie mojego klubowego kolegę z Berserkers Team – Michała Materlę oraz Mameda Khalidowa, z którym od naszego drugiego pojedynku mam bardzo dobre relacje. Jemu też kibicowałem w walce z Askhamem. Chcę ich pomścić, chcę pokazać polską siłę! Tak więc teraz wszystko w rękach federacji, czy to zorganizują, czy nie.

Tomasz Narkun z pasem KSW

Zdjęcie: Tomasz Narkun/Instagram

„Tym razem nasza walka musi mieć pięć rund i stawką musi być pas” – powiedział Scott, gdy zapytałem go o rewanż z Mamedem. Podobne podejście do pojedynku z Askhamem jest u Pana?

– Dla mnie nie ma to większego znaczenia, ale jeśli dla kibiców i dla KSW ten fakt, że będzie to walka o mój pas, doda większych emocji i będzie z tego powodu bardziej elektryzować, to oczywiście mogę postawić swój pas na szali.

Coraz częściej mówi się o tym, że dopiero na jesieni mogą zacząć odbywać się wydarzenia sportowe takie, jak gale KSW, a to z kolei wiąże się z tym, że federacja pierwotnie chciała w tam czasie wrócić na Wyspy. I tu chciałbym dopytać, co sądzi Pan o pojedynku Narkun vs Askham na gali na Wyspach w main-evencie?

– Bardzo mi się podoba taki pomysł, lubię walczyć na Wyspach. To miejsce, które kojarzy mi się ze wspaniałymi chwilami i myślę, że po pojedynku z Askhamem nadal, by tak zostało. Jednak chciałbym zawalczyć jeszcze w pierwszej połowie roku, ale to tylko moje życzenie, jak będzie to się okaże.

„Fani tego chcieli, federacja tego chciała, więc jestem” – powiedział Pan w zwiastunie przed galą KSW 46 i zastanawiam się, skoro kibice teraz chcą Pana starcia z Askhamem, to o jakim stanowisku wie Pan ze strony szefów KSW?

– Jeśli chodzi o mnie i Askhama to już wszystko jest jasne. Obaj chcemy tego pojedynku, wygląda na to, że kibice chcą to zobaczyć, a szefowie KSW bacznie słuchają tego czego pragną kibice…

Wiadomo, że teraz ciężko zorganizować galę, więc dopytam, jak okres tzw. kwarantanny społeczeństwa spędza mistrz kategorii półciężkiej federacji KSW?

– Nie ma tu mowy o nudzie, bo zawsze znajdę coś ciekawego, co wypełni mój czas. Oczywiście tak jak już wcześniej wspomniałem, trenuję w domu samemu lub z braćmi, biegam w miejscach odosobnionych, a poza codziennym treningiem to czytam, głownie o historii XX wieku, bo ten okres mnie najbardziej interesuje, gram na konsoli, oglądam ciekawe filmy. Spędzamy  wiele czasu z rodziną, teraz mamy go dla siebie więcej. To jest ten plus tego całego nieszczęścia.

Tomasz Narkun na klatce

Zdjęcie: Tomasz Narkun/Instagram

Wielu sportowców angażuje się w układanie indywidualnych rozpisek treningów dla swoich fanów. Przyłączy się Pan do tego projektu?

– Myślałem o tym. Być może spróbuję czegoś takiego.

„Chcę zostać podwójnym mistrzem” – podążając za słowami Scotta i mając na uwadze, że miał Pan okazję już walczyć o pas kategorii ciężkiej, jest możliwe, by Tomasz Narkun zawitał do kategorii średniej?

– Na co dzień ważę około 105 kg, więc jestem dużym półciężkim, zejście do mojej kategorii 93kg(LHW) jest już dla mnie sporym wyzwaniem. Waga średnia to 84kg, więc miałbym do zrzucenia ponad 20kg. Nie widzę siebie w kat. średniej. Jest to po prostu waga nie dla mnie. Chcę zrealizować swój plan i zdobyć drugi pas, ale w grę wchodzi tylko waga ciężka. Ta walka z de Friesem zostawiła zadrę na moim honorze i jeśli tylko nadarzy się okazja zrewanżuje się Anglikowi.

Apropos pojedynku z Philipem de Fries, teraz z perspektywy czasu, Pana zdaniem, co zawiodło w tym pojedynku?

– Wiele czynników zawiodło w tym pojedynku czego efektem była przegrana. Od razu po walce powiedziałem, że nie zamierzam się tłumaczyć i przyznałem że Phil był lepszy tego wieczoru, ale to nie oznacza, że uważam siebie za gorszego zawodnika w ogóle. Dlatego jeśli dostanę drugą szansę od federacji  i wyeliminuję te kilka niesprzyjających czynników, które zawiodły w ostatnim pojedynku, to jestem pewien, że osiągnę swój cel i zostanę mistrzem kat. ciężkiej.

„Czasami jest po prostu nie ten dzień” – powiedział Mamed Khalidov o pojedynku z Azizem Karaoglou w zwiastunie przed galą KSW 42. Te słowa również nie tyle pasują, a najlepiej podsumowują Pana starcie z gali KSW 47?

– Oczywiście, że jest w tym dużo prawdy, bo MMA jest sportem indywidualnym. Nie jest to sport taki jak piłka nożna, gdzie jeśli masz gorszy dzień to koledzy z drużyny cię odciążą. Wchodzisz do klatki, klatka się zamyka i jesteś zdany tylko na siebie. Nie był to mój dzień to na pewno, ale dodatkowo doszło tam jeszcze kilka niesprzyjających czynników, które ciągnęły się za mną od dłuższego czasu przed walką.

Tomasz Narkun jeszcze pojawi się w kategorii ciężkiej federacji KSW?

-Jedyną walką, która mnie interesuje w kat. ciężkiej to właśnie rewanż z Philem de Friesem ,a stawką wspomniany pas. Jeśli dostanę taką szansę od federacji, to jestem pewien, że tym razem ją wykorzystam.

„Żeby stać się legendą, musisz pokonać legendę” – odwołując się do znanego nie od dziś powiedzenia i tego, że dwukrotnie wygrał Pan z Mamedem Khalidovem, można powiedzieć, że Tomasz Narkun już teraz jest legendą KSW?

– Wydaje mi się, że nie jest to pytanie do mnie, a do kibiców i osób interesujących się MMA, bo to oni decydują, czy jesteś legendą czy nie. Sam o sobie mogę powiedzieć jedynie tyle, że spełniam się w tym co robię. Jeśli kiedyś, kiedy skończę walczyć zawodowo, a ludzie będą mnie tak postrzegali, jako legendę KSW, czy ogólnie MMA, to będę niezmiernie szczęśliwy.

„Robi zamieszanie, ale on się w tym odnajduje. Nadałem mu pseudonim „bałagan” – nawiązując do słów Mameda ze zwiastuna przed galą KSW 46, można ten wywiad uznać za robienie zamieszania przed pojedynkiem ze Scottem? (śmiech)

– Od momentu, gdy Scott wyzwał mnie do pojedynku nie ma wywiadu ze mną czy z nim, żeby nie padło pytanie o walkę między nami. Dziennikarze tak często pytają o tą walkę, a fani tak dużo o niej piszą, że nie wyobrażam sobie żeby miało do niej nie dojść. Tak więc każda rozmowa przybliża nas do tego starcia – Champ vs Champ.

Jeżeli mówimy o Tomaszu Narkunie, to pseudonim „Żyrafa” powinien ulec zmianie na „Chaos”, czy „The Legend”?

– Chaos wymyślał Mamed, definiując mój nieprzewidywalny styl walki. W sumie to mi się nawet podoba, tylko ja do tego dodałbym jedno słowo – „poukładany Chaos”-  bo ja się w tym odnajduję. „The Legend” to pseudonim nie dla mnie, przynajmniej na razie. Taki pseudonim jest zarezerwowany dla kogoś, kto skończył bogatą karierę i musi on być nadany przez kibiców, a nie samego siebie, bo jak wspomniałem wcześniej, to kibice MMA decydują o tym, czy jesteś legendą, czy nie . „Żyrafa” jest ze mną od zawsze, ona się narodziła, a nie została tak po prostu wymyślona. Tak już zostanie.

„Najważniejsze jest robić w to, co się wierzy” – przywołując Pana słowa, można powiedzieć, że takim mottem życiowym kieruje się Tomasz Narkun?

– Dokładnie tak.  Nie wyobrażam sobie wstawać z rana bez wiary, kiedy czuć zmęczenie organizmu po wyczerpujących treningach dnia poprzedniego i znowu iść na trening i dawać na nim z siebie 100% mimo wszystko i tak w kółko przez kilkanaście tygodni w okresie przygotowawczym przed każdą walką. Nie ma innej możliwości! Musisz wierzyć w sens tego co robisz!

I na koniec celowo nie zadam pytania, a oddam głos dla Pana w zupełności, by powiedział Pan czytelnikom tego wywiadu to, co chce Tomasz Narkun.

– Przeczekajmy ten wirusowy, ciężki okres nie narażając siebie i swoich bliskich na niebezpieczeństwo. Jestem przekonany, że już niedługo wrócimy do normalności. I znów będziemy mogli cieszyć się emocjami sportowymi, które również ja będę wam chciał dostarczyć! Bądźcie zdrowi, pozdrawiam!

Zaloguj się aby dodawać komentarze