Tomasz Narkun: Najbliższy rywal będzie mocniejszy, niż Askham

Tomasz Narkun/Facebook

– Nie będę walczył z Askhamem. Scott wie od dłuższego czasu, że do tego pojedynku nie dojdzie. Wyzwał mnie do walki i rzeczywiście było blisko byśmy ją dopięli, ale przyjął ofertę innego starcia – mówi serwisowi Zagranie.com Tomasz Narkun, mistrz federacji KSW w kategorii półciężkiej, który już niebawem powróci do oktagonu.

Kamil Piłaszewicz: Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, dyskutowaliśmy o pańskim pojedynku ze Scottem Askhamem. Minęło kilka miesięcy i temat jest stale aktualny. Wizja takiego starcia jeszcze Pana elektryzuje, czy już zaczyna powoli męczyć?

Tomasz Narkun: – Nie będę walczył z Askhamem. Scott wie od dłuższego czasu, że do tego pojedynku nie dojdzie. Wyzwał mnie do walki i rzeczywiście było blisko byśmy ją dopięli, ale przyjął ofertę innego starcia. Dochodzą mnie słuchy, że wciąż pajacuje na swoich social mediach zaczepiając mnie, szukając rozgłosu. Mnie to już nie obchodzi. Temat walki Narkun vs Askham na ten moment jest zakończony.

Kiedyś polski świat MMA bardzo długo, o ile nie najdłużej w historii, żył ewentualnym starciem Karola Bedorfa z Mariuszem Pudzianowskim. Podobna sytuacja miała miejsce, gdy czekaliśmy na walkę Materla vs Khalidov. I jeśli teraz mielibyśmy uzupełnić trio najbardziej wyczekiwanych starć w KSW, to co sądzi Pan o wspomnianym wyżej pańskim zestawieniu?

Tomasz Narkun/Facebook
Tomasz Narkun/Facebook

– Może kiedyś wrócimy do tematu. Jeśli doszłoby do tej walki, to byłaby naprawdę dłuuugo wyczekiwaną.

Borys Mańkowski w trailerze przed walką w KSW powiedział: „Nikt z mojej kategorii nie zasłużył tak bardzo na walkę o pas, jak Dricus du Plessis”. Nawiązując do tego sformułowania, zastanawiam się, czy może jest ktoś jeszcze w kat. do 93 kg, kto zasłużył na starcie o pas?

– To nie ja, a federacja decyduje zawsze kto zasłużył i niech tak zostanie.

Teoretyzując, że Szymon Kołecki zwycięża w najbliższym pojedynku, to zaprosiłby go Pan do pojedynku o swój pas?

– Nie zamierzam zapraszać Szymona do walki. Trenuje znacznie krócej ode mnie. Ma duży potencjał, rozwija się z walki na walkę. Ale jeśli Szymon stwierdzi, że jest gotowy walczyć o mój pas, nie widzę problemu. Wystarczy akceptacja fanów, federacji i jestem gotowy. Myślę, że takie starcie mogłoby pobudzić wyobraźnie kibiców.

Z kolei inny sparingpartner z WCA na dniach zmierzy się z Dominikiem Reyesem o pas UFC. Spodziewał się Pan, że Jon Jones czmychnie do wyższej kategorii przed „Legendarną Polską Siłą”?

– Jones bronił tego pasa już wiele razy, więc szuka innych wyzwań. Jednak jeszcze wróci do półciężkiej i trafi na Janka.

Wielu ekspertów twierdzi, że Reyes będzie trudniejszym przeciwnikiem dla Jana Błachowicza. Ile prawdy kryje się w takich sformułowaniach?

– Ciężko powiedzieć. Jeden i drugi jest mocny. Myślę, że Jones i Reyes są na podobnym poziomie, tak jak to pokazała walka między nimi.

Tomasz Narkun/Facebook
Tomasz Narkun/Facebook

Mistrz KSW vs przyszły mistrz UFC  sparujący ze sobą… Nie sposób nie zapytać, kto częściej wygrywa? (śmiech)

-Hehe, dobre pytanie… Pytając o to samo Janka pewnie odpowiedziałby Tobie tak samo jak ja – „co w klubie, zostaje w klubie”! (śmiech) Jedno jest pewne, są iskry!

A może za dwa, trzy lata ujrzymy taki pojedynek na gali, czy to KSW, czy UFC?

– Nigdy nie mów nigdy. Życie pisze różne scenariusze, może to jeden z nich…

Wracając do Janka, dlaczego tytuł należy się właśnie jemu?

– Po prostu z przyczyn koleżeńskich chciałbym, żeby Janek po niego sięgnął. Patrząc na to czysto technicznie, ma ku temu wszelkie argumenty, by ten tytuł zgarnąć. Ciężko na niego pracował, więc mu się należy.

Mam wrażenie, że Jan może być na tronie swojej kategorii dłużej, niż Joanna Jędrzejczyk.. Zgodzi się Pan ze mną?

– Jasne, że tak może być. Jest mocny, a to jego czas. Wszystko w jego rękach.

I na sam koniec chciałbym dopytać o jeszcze jednego Pana sparingpartnera, a mianowicie o Izu. Zaimponował mi spokojem w parterze, ale przyznaję, że nie sądziłem, że kopie tak mocno, że wystarczy jeden low kick, by wywołać kontuzję taką, jak u Quentina Domingosa… Też zaskoczyło Pana zakończenie tego pojedynku?

– Szkoda że tak szybko. Czekam na więcej. Z chęcią zobaczę jak będzie się rozwijał w nowej formule walki.

W wielu wywiadach Izu podkreślał, że skupia się głównie na rozwinięciu umiejętności parterowych, więc zapytam nie jak długo, ale ile nóg i u ilu sparingpartnerów pociął kopnięciami w okresie przygotowawczym? (śmiech)

– Z Izu miałem okazję sparować w WCA i faktycznie dobrze kopie, ale ilu „pociął”  w okresie przygotowawczym, nie jestem w stanie Ci odpowiedzieć, bo w tamtym czasie nie gościłem w Warszawie. Wiadomo, że w przeszłości walczył w K1, więc zapewne będzie to jedna z jego najgroźniejszych broni.

Jeżeli w taki sposób Izu debiutuje w MMA, to gdzie jego limit widzi Tomasz Narkun?

– Ciężko mi powiedzieć, wszystko w jego rękach. Życzę mu jak najlepiej i w przyszłości walki o pas.

A apropos limitów, to okres pandemii i – w pewnym momencie – zamknięcia wszystkiego, spowodował, że jakieś umiejętności (jeśli tak, to jakie) rozwinął Pan jeszcze bardziej? Czy w przypadku mistrza KSW w wadze półciężkiej można już tylko utrzymywać formę?

– Było dużo czasu, na horyzoncie żadnej walki, w takich chwilach skupiam się nad poprawą swoich słabości, ale nie powiem jakich! (śmiech) Tak więc… Pozdrawiam wszystkich czytelników!

Zaloguj się aby dodawać komentarze