Noc w NBA: rzuty z końcową syreną, comebacki i Westbrook piszący historię

Co to była za noc! Ostatnia niedziela sezonu regularnego przyniosła nam aż 3 rzuty z końcową syreną, pobity ponad 50-letni rekord i niesamowity comeback przeciwko mistrzom NBA. Znamy już wszystkie pary playoffowe na zachodzie, zaś w konferencji wschodniej walka o rozstawienie będzie trwała do samego końca.

 Nowy Jork vs Toronto 97:110

Atlanta vs Cleveland 126:125 (po dogrywce)

Denver vs Oklahoma City 105:106

Phoenix vs Dallas 124:111

Sacramento vs Houston 128:135

Memphis vs Detroit 90:103

Los Angeles Lakers vs Minnesota 110:109

Mamy to!
https://www.youtube.com/watch?v=KVUCKDRBjr8

To był jeden z tych rekordów, który wydawał się być nie do pobicia: coś jak 100 punktów w jednym meczu Wilta Chamberlaina, czy bilans 72-10 Chicago Bulls z sezonu 1996/97. 42 triple doubles w jednym sezonie, niby jak? W ponad połowie spotkań musisz mieć minimum 10 punktów, 10 zbiórek, 10 asyst (najłatwiejsze do osiągnięcia, mogą być też przechwyty i bloki). Przed tym sezonem w całej historii NBA tylko 6 zawodników miało ponad 42 takie osiągnięcia w swoich karierach. Ale od czego jest fenomenalny Russell Westbrook.

Odejście Kevina Duranta odcisnęło duże piętno na Westbrooku. ,,Zdrada”, której dokonał jego wieloletni partner z drużyny przez dołączenie do Golden State Warriors, wydobyła niesamowite pokłady motywacji i tak lider Thunder dosłownie eksplodował w tym sezonie. Dostał zespół w swoje ręce, mając świadomość, że tak naprawdę to od niego zależy, czy Oklahoma wygra, czy nie.  I co by nie mówić, to wywiązuje się z tego zadania bardzo dobrze, prowadząc przeciętnie skonstruowaną pod jego potrzeby drużynę do playoffów.

Już w  poprzednich meczach czołowy kandydat do nagrody MVP  był bardzo blisko ustanowienia rekordu: w Memphis miał o jedną zbiórkę za mało, a w Phoenix zabrakło dwóch asyst. W spotkaniu z Denver udało się osiągnąć upragnione, 42. triple double. Wraz z podaniem, po którym Semaj Christon na 4:17 przed końcem spotkania trafił rzut za trzy z rogu boiska, Westbrook zaliczył swoją 10. asystę w tym meczu.

Fani w Denver głośno kibicowali temu, żeby lider Thunder pobił rekord, gdyż w tamtym momencie ich zespół prowadził 101-88 i nic nie wskazywało, żeby przegrali mecz. Jeszcze na 2:27 do końca Nuggets prowadzili 10 punktami, ale wtedy TO się znowu wydarzyło. Comeback gości poprowadził nie kto inny, a Russell Westbrook. Samodzielnie pokonał wtedy zespół z Denver 13-2, trafiając 3 z 5 rzutów z gry i nie myląc się ani razu przy sześciu próbach z linii osobistych. Ukoronowaniem występu Westbrooka był nieprawdopodobny rzut za trzy z ponad 10 metrów, który zapewnił zwycięstwo równo z końcową syreną.


W całym spotkaniu kandydat do nagrody MVP  zaliczył 50 punktów (17/32 z gry, 5/12 za trzy i 11/11 z linii), 16 zbiórek i 10 asyst, a jego Oklahoma City Thunder pokonali Denver Nuggets 106-105. Był to jego trzeci taki występ w tym sezonie (minimum 50-10-10), co jest rekordem ligi. Dodatkowo było to jego 78 triple double w karierze, czym wyprzedził Wilta Chamberlaina na liście wszech czasów (4.miejsce)

Porażka Nuggets sprawiła, że stracili oni jakiekolwiek szansę na grę w playoffach. W zespole gospodarzy 34 punkty i 10 zbiórek zanotował Danilo Gallinari, a 23 punkty dołożył Nikola Jokić.

Co się stało Cleveland?

Po ostatniej porażce przeciwko rezerwowym Atlanty Hawks mistrzowie NBA wyszli ze zdecydowanie innym nastawieniem od początku. W pierwszej kwarcie zdobyli 38 punktów, trafiając za trzy i nie dając wielu szans w ofensywie dla Atlanty. Atak płynął, a obrona była szczelna. Zapowiadało się na to, że do końca spotkania grać będą rezerwowi, a podstawowi zawodnicy będą mogli odpocząć przed jutrzejszym spotkaniem z Miami Heat. Jeszcze na początku czwartej kwarty Cleveland Cavaliers prowadzili +26 i mecz można było praktycznie uznać za zakończony. W 1005 przypadkach pod rząd drużyna, mając przewagę +25 przed startem czwartej kwarty, kończyła mecz wygraną. Aż do dzisiaj.

Hawks, prowadzeni głównie przez swoich rezerwowych, dokonali wręcz niemożliwego. Czwartą kwartę wygrali 44-18, wymuszając m.in. 8 strat gości i zdołali doprowadzić do dogrywki po rzucie Paula Millsapa.

https://www.youtube.com/watch?time_continue=17&v=whcsDD3Bdws

W dodatkowym czasie gry, przy dość kontrowersyjnym gwizdku, limit 6 fauli przekroczył Lebron James i musiał zejść z parkietu. Był to drugi taki przypadek w tym sezonie, a szósty w karierze lidera Cavs. Ostatecznie Atlanta Hawks wygrała dogrywkę 15-14, a w całym meczu pokonała Cleveland Cavaliers 126-125.

Atlanta stała się trzecią drużyną w historii, która była w stanie odrobić taką stratę z czwartej kwarty. 22 punkty zanotował Paul Millsap, a 21 dołożył Tim Hardaway Jr, będąc po raz kolejny ,,katem” zespołu z Cleveland. Dzięki tej wygranej Hawks umocnili się na piątej pozycji na wschodzie. W związku ze zwycięstwem Toronto Raptors, którzy jednocześnie zapewnili sobie trzecie miejsce w konferencji wschodniej, najbardziej prawdopodobnym rywalem Hawks w playoffach jest zespół Washington Wizards, z Marcinem Gortatem w składzie.

W szeregach mistrzów błyszczał Kyrie Irving, który zdobył 45 punktów (trafiając 8 trójek), do których dołożył 9 asyst, a swoje 13. triple double w tym sezonie zanotował Lebron James: 32 punkty, 16 zbiórek i 10 asyst. Co ciekawe, łącznie w poprzednich 5 sezonach miał tylko o jeden taki występ więcej. Ostatnią drużyną, która przegrała mecz, prowadząc +25 w czwartej kwarcie, było Dallas Mavericks, kiedy to w 2002 roku ulegli w taki sposób Los Angeles Lakers.

Wydawało się, że Cavs mają już zapewnione pierwsze miejsce w konferencji wschodniej, jednak ta porażka może trochę namieszać w walce lidera wschodu. Podopieczni Tyronne’a Lue mają taki sam bilans jak Boston Celtics (51-29), jednak lepszy stosunek bezpośrednich spotkań, przez co są nadal na czele. Boston, żeby wyprzedzić Cavs, musiałby wygrać oba pozostałe spotkania (Brooklyn i Milwaukee) przy jednoczesnej porażce mistrzów w NBA w jednym z dwóch pozostałych spotkań: albo z Heat, albo z Raptors.

Zespół z Miami walczy o 8. miejsce, gwarantujące udział w playoffachwięc na pewno nie będzie to łatwy pojedynek. Przy potencjalnej wygranej z Heat, myślę, że sprawa pierwszego miejsca będzie rozstrzygnięta. Dla zespołu z Toronto (jak dla każdego w NBA) zdecydowanie łatwiej jest grać przeciwko Bostonowi niż Cleveland, a w takim wypadku mogliby ,,wybrać” sobie rywala. Zakładając, że Celtics wygrywają oba mecze, a mistrzowie NBA pokonują Heat, to mamy dwie możliwości:

  • Raptors wygrywają z Cleveland i grają przeciwko nim w potencjalnej drugiej rundzie
  • Raptors przegrywają z Cleveland i grają przeciwko Boston Celtics w półfinale konferencji, a na Cavaliers trafiają dopiero w finale konferencji.

Tak czy inaczej trzeba pokonać Cleveland, żeby zagrać w finale NBA (chyba, że przegrają we wcześniejszych rundach, jednak to wydaje się być mało prawdopodobne). Pytanie, czy wolisz grać z Cleveland wcześniej, czy liczysz na jakieś problemy ze zdrowiem i potencjalny brak kluczowych graczy? Historia wskazuje na to, że nie warto kalkulować, bo na drodze na szczyt i tak trzeba pokonać czołowe zespoły ligi.

Ice in my veins!
https://www.youtube.com/watch?v=xOvcYAC1Wcc

Los Angeles Lakers pokonali Minnesota Timberwolves 110-109, po tym jak D’Angelo Russell równo z końcową syreną zapewnił zwycięstwo swojej drużynie. Po meczu mówił, że ten rzut dedykuje swojej zmarłej babci, o której śmierci dowiedział się tego samego dnia rano.

W szeregach gości wspaniałe możliwości ofensywne pokazali młodzi liderzy: Karl- Anthony Towns (dopiero 21 lat) rzucił 40 punktów, do której dołożył,  a Andrew Wiggins 41.

Playoffy!

Dzięki porażce Denver Nuggets znamy już wszystkie pary, jakie w tym roku zagrają w konferencji zachodniej w pierwszej rundzie playoffów:

Golden State (1) – Portland Trail Blazers (8)

San Antonio Spurs (2) – Memphis Grizzlies (7)

Houston Rockets (3) – Oklahoma City Thunder (6)

Utah Jazz (4/5) – Los Angeles Clippers (5/4) – kwestia przewagi parkietu

Więcej o tych seriach będzie przed samym startem I rundy playoffów

 

Zaloguj się aby dodawać komentarze