Noc w NBA: 4/4 i 100% w ostatnich dwóch dniach – gramy o 7/7 i 440 PLN!
Kolejne typy i kolejna wygrana! Tym razem Golden State Warriors i Ben Simmons nas nie zawiedli i kontynuujemy zwycięską passę. To już 4/4 i 100% w ostatnich dwóch dniach typowania. Tym razem mam dla Was 3 propozycje, w związku z czym i potencjalny zysk jest większy. Nasze emocje rozpoczną się już o 21:30 od starcia Los Angeles Clippers z Chicago Bulls. Ale pora jeszcze na analizę. Do dzieła!
Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna.
Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się i odbierz darmowe 25 PLN w ramach bonusu Totolotka!
Totolotek bonus – dowiedz się więcej!
ODBIERZ 25 PLN
Zdarzenie: Los Angeles Clippers – Chicago Bulls: suma punktów gości poniżej/powyżej 107.5 punktów
Typ: poniżej
Kurs: 1.85
Chicago Bulls powoli wraca do bycia tym zespołem, którym mieli być i którym byli na początku rozgrywek. Bo każdy z nas pewnie pamięta ich fatalny start i tylko 3 wygrane w pierwszych 23 starciach. Od tego czasu zmieniło się dużo w Chicago i to na lepsze. Ale to lepsze, wcale nie oznacza, że to działo się z pożytkiem dla organizacji. Ta drużyna nie ma szans na awans do playoffów i celem Bulls powinien być jak najgorszy wynik w sezonie regularnym. Wiem, że nie jest to sportowe podejście, jednak w skali makro jest to najlepsze rozwiązanie. Dlaczego? Bo ekipa z najgorszym bilansem ma największe szanse w loterii draftu na wylosowanie pierwszego numeru. Od przyszłego roku ma się zmienić formuła naboru i teamy z dna tabeli będą miały dużo mniejsze szanse na wylosowanie jedynki. Dlatego trzeba korzystać, póki można. Szczególnie że nadchodząca klasa zapowiada się na szczególnie mocną i z czołowymi pickami można będzie wybrać potencjalne gwiazdy (z Luką Donciciem na czele). Najpierw jednak trzeba przegrywać.
Bulls jak na razie mają bilans 18-33, zajmując 13. miejsce na Wschodzie. Ale zauważ, że mają aktualnie passę 5 porażek z rzędu i zbliżają się do dna. To dobrze. Zarząd już podjął pewne kroki, żeby osłabić skład. Kilka dni temu Nikola Mirotić został wymieniony do New Orleans Pelicans za Omera Asika i pierwszorundowy wybór w drafcie. Mirotić był chyba najlepszym zawodnikiem Chicago w tym sezonie, co widać po wynikach. Kiedy grał, Byki miały bilans 14-11. Bez niego zdołali zwyciężyć w zaledwie 4 z 26 pojedynków. Poza grą pozostają jeszcze Lauri Markkanen i Kris Dunn, czyli praktycznie trzech z czterech najlepszych koszykarzy jest poza grą. Typuję, że odbije się to bardzo negatywnie na ofensywie Bulls. Podopieczni Freda Hoiberga w ostatnich 4 starciach zaliczają przeciętnie 102 punkty i według mnie dzisiaj nie będzie lepiej.
Jeśli spojrzymy na bezpośrednią rywalizację tych ekip, to widzimy, że Chicago w 5 ostatnich pojedynkach nie zdołało ani razu przekroczyć 95 punktów. W barwach Clippers mają zadebiutować dzisiaj Tobias Harris i Avery Bradley, co na pewno poprawi defensywę gospodarzy. Chociaż w ostatnich trzech meczach stracili odpowiednio: 100, 103 i 96 punktów. Nie spodziewam się, żeby Chicago Bulls miało przebić barierę 107.5 punktów. Dlatego stawiam na under.
Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.
Zdarzenie: kto wygra mecz San Antonio Spurs – Utah Jazz?
Typ: San Antonio Spurs
Kurs: 1.50
Utah Jazz zaczynają łapać wiatr w żagle, wygrywając 4 spotkania z rzędu, w tym m.in. pokonując Golden State Warriors na własnym parkiecie aż 129-99.
I tutaj przejdźmy do kluczowego słowa, czyli ,,własny parkiet”.
Jazz u siebie, a Jazz na wyjeździe to dwa zupełnie inne zespoły. To jak, jakbyś zabrał im talent jak w Kosmicznym Meczu. Tracą swoje magiczne moce i stają się dużo gorsi. Podopieczni Quinna Snydera mają bilans 15-9 we własnej hali, czyli można powiedzieć, że czują się tam jak w domu. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy muszą opuścić Salt Lake City. Bo poza Vivint Smart Home Arena nie wyglądają jak drużyna na miarę playoffów, o czym świadczy bilans 8-19. Ich różnica w net ratingu (różnica między efektywnością ofensywną a defensywną) pomiędzy pojedynkami domowymi a wyjazdowymi wynosi aż 13.4 i jest to zdecydowanie najgorszy wynik w całej NBA. Chociaż w ostatnich dniach uległ on minimalnej poprawie, to i tak nie wygląda to dobrze. Jeśli Utah chce awansować do czołowej ósemki w Konferencji Zachodniej, muszą zacząć wygrywać w halach przeciwników.
Jednak nie sądzę, żeby ta tendencja miała się zacząć obracać akurat dzisiaj. Dlaczego? Ze względu na przeciwnika, czyli San Antonio Spurs.
Spurs w AT&T Center przegrali zaledwie 5 spotkań, a wygrali aż 22. Nieźle. Tylko Toronto Raptors ma mniej porażek we własnej hali. Pewne jest to, że grając w San Antonio, nie będziesz miał łatwego zadania.
To już kolejny sezon, w którym Popovich potrafi stworzyć coś z niczego. Ten człowiek jest jakimś magikiem. Patrząc na skład, w życiu byś nie pomyślał, że taka mieszanka graczy może tak dobrze grać ze sobą. Jednak to magia Spurs i ich kultury organizacji. Trzeba pamiętać, że praktycznie przez cały sezon muszą radzić sobie bez Kawhiego Leonarda, który miał być głównym kandydatem do zdobycia nagrody MVP (taki był mój typ). Na koniec dnia to nie ma znaczenia – Ostrogi i tak robią swoje. Nie wiesz jak, ale to robią. Efekt? Trzecie miejsce (bilans 34-20) w Konferencji Zachodniej i druga najlepsza defensywa w lidze.
W miejsce Leonarda rolę lidera przejął LaMarcus Aldridge, który przeżywa odrodzenie swojej kariery. Jego pierwsze dwa sezony w nowym klubie były dużym rozczarowaniem i były zawodnik Portland Trail Blazers był cieniem samego siebie. Sam Popovich przyznał, że popełnił błąd, próbując zmienić już ukształtowanego koszykarza. Jednak coach wyciągnął wnioski i pozwolił grać Aldridge’owi tak, jak najbardziej lubi, czyli tyłem do kosza i głównie na półdystansie. Na efekty nie trzeba było długo czekać: średnie w całym sezonie 22.3 punktów i 8.5 zbiórki, co zaowocowało szóstym wyborem do Meczu Gwiazd.
Wiem, że Jazz ostatnio grają lepiej, ale nie wierzę, że mogą wygrać w San Antonio. Tym bardziej że dla nich będzie to back to back, a Spurs będą grali swój czwarty kolejny mecz rzędu na własnym parkiecie. Nie wyobrażam sobie, żeby podopieczni Grega Popovicha mogli zostać pokonani po raz czwarty z rzędu przez Utah. Boję się jednak zagrać handicap na gospodarzy (bo różnie może być), ale moim zdaniem przerwą złą passę przeciwko Jazzmanom i to dzisiaj właśnie oni będą górą. Dlatego stawiam czystą jedynkę na San Antonio Spurs.
Zdarzenie: handicap Minnesota Timberwolves – New Orleans Pelicans -8.5/+8.5
Typ: Minnesota Timberwolves
Kurs: 1.80
Tutaj krótka analiza.
Minnesota Timberwolves na własnym parkiecie są mocni (bilans 21-6), ale szczególnie dobrze radzą sobie przeciwko rywalom z własnej konferencji. W 15 pojedynkach przegrali zaledwie raz.
Spójrzmy na bezpośrednią rywalizację tych ekip. W tym sezonie oba zespoły spotkały się już trzy razy i za każdym razem górą były Leśne Wilki. A dwa z tych meczów odbyły się w Nowym Orleanie. Patrząc na to, że barwach Pelicans nie zagra DeMarcus Cousins i tym razem zmierzą się z Minnesocie, stawiam na pewną wygraną gospodarzy. Żeby zwiększyć kurs, typuję z handicapem.
Tak wygląda gotowy kupon. Tym razem ze stówki mamy do wyciągnięcia 440 PLN. Ostatnio mamy dobrą passę, oby i tym razem dopisało nam szczęście. Piszcie w komentarzach, co sądzicie o moich typach.
Powodzenia!
Comments are closed.
(0) Komentarze