Niesamowity comeback w NBA!

Parada mistrzowska Toronto Raptors

Aż 30 punktów straty mieli Toronto Raptors w pewnym momencie niedzielnego starcia z Dallas Mavericks. Prawdopodobieństwo wygrania przez nich tego meczu wynosiło wtedy niecały procent! Mimo tego Dinozaury odrobiły straty i zaliczyły tym samym największy comeback w historii klubu oraz jeden z największych powrotów w ostatnich latach w NBA.

Ostatni raz tego typu comeback miał miejsce w NBA niemal dokładnie dziesięć lat temu, gdy w grudniu 2009 roku Sacramento Kings odrobili 30 oczek straty i ograli Chicago Bulls. W niedzielę nic nie wskazywało, by ten mecz mógł mieć podobną historię. Ale jest takie powiedzenie, by nigdy nie lekceważyć serca mistrza, a Raptors idealnie się w te słowa wpisali. Grając bez ważnych zawodników jak m.in. Pascal Siakam rzucili się w dramatyczną pogoń, a dowodził Kyle Lowry, który tylko w czwartej kwarcie zdobył 20 ze swoich 30 punktów. Miał więc tylko jeden punkt mniej niż cała drużyna Mavs w ostatnich dwunastu minutach gry. Lowry do swojego dorobku dołożył także osiem zbiórek oraz dziesięć asyst, a znakomitą pomoc zapewnili mu rezerwowi jak Chris Boucher czy Rondae Hollis-Jefferson.

Jak sami potem mówili po meczu, będą musieli obejrzeć sobie ten mecz “na spokojnie”, by zobaczyć co się tak właściwie stało. Zawodnicy podkreślali także, że ogromną rolę w tym comebacku odegrali również kanadyjscy kibice, którzy swoim znakomitym dopingiem zagrzewali swoich ulubieńców do walki. Ostatecznie gospodarze tylko w czwartej kwarcie zdobyli aż 47 punktów – to ich najlepsza kwarta w tym sezonie i najlepsza ostatnia odsłona w historii organizacji. Raptors wygrali tym samym już piąty mecz z rzędu, a Mavs mają teraz bilans dwóch zwycięstw i dwóch porażek bez Luki Doncica. Warto dodać, że jeszcze nigdy wcześniej w historii teksańskiego klubu nie zdarzył się taki mecz – tym samym Mavericks po raz pierwszy w dziejach roztrwonili aż 30 oczek przewagi i koniec końców przegrali spotkanie.

Co jeszcze działo się w niedzielę w NBA? Kilka ważnych informacji:

  • Najlepszy mecz w karierze rozegrał Jayson Tatum, który zdobył aż 39 punktów w starciu z Charlotte Hornets. To najlepszy wynik Tatuma w karierze. Głównie dzięki niemu Celtowie z łatwością poradzili sobie z Szerszeniami, wygrywając już trzecie spotkanie z rzędu. Wysokie prowadzenie sprawiło, że w drugim kolejnym meczu na parkiecie pojawił się Tacko Fall, czyli ulubieniec bostońskich kibiców.
  • Trwają znakomite tygodnie Milwaukee Bucks, którzy w niedzielę łatwo rozprawili się z Indiana Pacers. Tym razem  najlepszym strzelcem Kozłów z dorobkiem 19 oczek był Wesley Matthews, który zastąpił w klubie Malcolma Brogdona, teraz gracza Pacers. Po spotkaniu Brogdon mówił zresztą, że bardzo chciałby kontynuować granie w Milwaukee, lecz Bucks nie cenili go tak bardzo jak Pacers.
  • Bardzo miło został przywitany w Oklahoma City Thunder były gracz tej drużyny, czyli Paul George. Nie będzie on jednak dobrze wspominał tego wyjazdu, gdyż jego Los Angeles Clippers przegrali z Thunder i nie wykorzystali tym samym kolejnego potknięcia Los Angeles Lakers. George pod nieobecność Kawhi Leonarda zdobył tylko 18 oczek, co nie wystarczyło na OKC – gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Shai Gilgeous-Alexander (32 punkty), czyli… były gracz Clippers.
  • To już trzecia kolejna porażka Los Angeles Lakers, którzy w niedzielę ulegli na własnym parkiecie drużynie Denver Nuggets. Nie zagrał w tym meczu LeBron James, a sam Anthony Davis (32 punkty, jedenaście zbiórek) to było zdecydowanie za mało.