Niedziela z NBA: derby Teksasu już o 22:00 – gramy o 324 PLN!

9 dni – tyle zostało do rozpoczęcia sezonu regularnego w NBA. Przed nami ostatnie akcenty preseason, który skończy się 12 października, więc trochę jeszcze przed nami. Dzisiaj cztery mecze i kupon złożony z dwóch pozycji ode mnie – gramy o 324 PLN. Zapraszam do analizy.

Darmowy prezent powitalny w STS dla czytelników Zagranie.

Kod rejestracyjny: Z25PLN

sts_baner_legal2

San Antonio Spurs – Houston Rockets (22:00)

Jeżeli nie masz planów na dzisiejszy wieczór, siedzisz w domu i się nudzisz albo po prostu chcesz spędzić czas przy najlepszej koszykarskiej lidze świata, to jest mecz właśnie dla Ciebie. O 21:00 też grają, ale zestawienie Atlanty Hawks z OKC Thunder to nic specjalnego, no może poza „rewanżem” Dennisa Schrodera. My jednak skupimy się na derbach Teksasu, które nawet w preseason nie powinny zawieść.

San Antonio Spurs i Houston Rockets to czołowe zespoły w Konferencji Zachodniej i to właśnie teksańskie ekipy mierzyły się w ostatnich dwóch finałach konferencji z Golden State Warriors: Spurs w sezonie 2016/17, a Rockets w kolejnym. Górą byli Warriors, jednak Wojownicy nie mieli łatwego przetarcia z zespołami z San Antonio i Houston. Ostrogi prowadziły +20 w trzeciej kwarcie meczu numer 1 i wtedy Kawhi Leonard (piękne czasy, kiedy był zdrowy i szczęśliwy z San Antonio) rekontuzjował swoją kostkę i w tamtej serii już nie zagrał. Efekt? Szybkie 4-0 dla Golden State.

Rywalizacja z Rockets była już zupełnie inna, bo James Harden i Chris Paul to gwiazdy z najwyższej półki. Podopieczni Mike’a D’Antoniego prowadzili 3-2, będąc o krok od pokonania mistrzów NBA. Ale wtedy kontuzji ścięgna udowego (nihil novi) doznał Paul i było po zawodach.

Do czego zmierzam.

Określając preseason w NBA, ostatnie słowo, jakiego powinieneś używać to zaciętość i walka. Drużyny wiedzą, że to tylko sparingi i zawodnicy grają tak, jakby im się nie chciało. Oczywiście, są wyjątki od tej reguły, bo gracze drugiego planu chcą udowodnić, że to akurat oni zasługują na więcej minut. Spodziewam się, że to starcie będzie trochę bardziej wyrównane niż Twój zwykły mecz przedsezonowy w niedzielę.

Jak już wspominałem niedawno przy analizie (swoją drogą, pech nas nie opuszcza, oby dzisiaj fortuna nam sprzyjała), w preseason liczy się głębia składu. Zarówno Rockets, jak i Spurs tą głębią dysponują, chociaż na tym tle lepiej wypada zespół z San Antonio, mając więcej okej do dobrych zawodników.

Jest małe ale.

Mike D’Antoni to gość, który jest jednym z najlepszych specjalistów w historii NBA od ataku (może i najlepszym). Nie jest to jednak trener, u którego będziesz odpoczywał. Nie, u niego nawet w sparingach przedsezonowych rotacja wygląda bardzo podobnie, jak w fazie zasadniczej. No bo spójrzmy, jak to było choćby w starciu z Indianą Pacers:

Widzimy, że na dobrą sprawę D’Antoni grał dziewięcioma zawodnikami, co jak na preseason jest małym rotowaniem. Harden i Paul zagrali odpowiednio 30 i 29 minut, a w spotkaniu nie wystąpili PJ Tucker i Clint Capela, czyli podstawowi gracze. Jeżeli dzisiaj zobaczymy ich na parkiecie (a tak powinno być), to Rockets będą mieli do dyspozycji kolejne dwa elementy do ich dobrze naoliwionej maszyny.

W sparingach bardzo dobrze wyglądają Michael Carter-Williams i Carmelo Anthony. MCW, który najlepszy występ swojej kariery miał… w pierwszym spotkaniu, wydaje się idealnie odnajdywać w systemie Houston. Melo? Jeżeli będzie trafiał swoje rzuty, to ma szansę odgrywać znaczną rolę w fazie zasadniczej – o playoffach przyjdzie jeszcze czas pogadać.

San Antonio Spurs są niepokonani w preseason (bilans 2-0). Ostatnie stawiałem przeciwko nim, typując niespodziankę w starciu z Detroit Pistons, co okazało się kompletną pomyłką. Podobno, nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody – ja to zrobię i znowu typuję przeciwko Ostrogom.

Stawiam na zwycięstwo Houston Rockets na parkiecie w San Antonio. Kurs na takie coś – 1.90 w STS. Wchodzę w to i jedziemy dalej.

Minnesota Timberwolves – Milwaukee Bucks (2:00)

Saga z Jimmym Butlerem cały czas trwa i końca jakoś nie widać. Coś, co miało się zakończyć już dawno temu, nadal nie zostało rozstrzygnięte. To niedobrze: dla ligi, ale przede wszystkim dla samej organizacji.

Przypomnijmy, co jest pięć, jakby ktoś z Was nie był w temacie.

Butler, gwiazda i lider Minnesoty Timberwolves, stwierdził, że już nie chce być Wilkiem. Czy mu za zimno, czy może za ciepło, czy coś tam innego – nie wiemy. Wiemy jednak to, że Jimmy ma jeszcze kontrakt na przyszły sezon i nie może odejść tak ot tak. Musi zostać wymieniony. I tutaj zaczyna się zabawa. Wolves mogą teoretycznie go zostawić w składzie, licząc, że go przekonają do pozostania, co jest praktycznie niemożliwe. Tom Thibodeau cały czas w to wierzy i powstrzymuje się od trade’u. Problem jest taki, że pozostałe zespoły wiedzą, że Wolves muszą coś zrobić, więc nie będą oddawać zbyt dużo za gracza, którego mogą mieć za rok za darmo.

Do rozpoczęcia rozgrywek pozostało już tylko dziewięć dni (hip, hip, hura!!!), a w Minnesocie nadal nic nie wiadomo. Butler podobno już nigdy nie chce założyć koszulki Leśnych Wilków, ale ciągle jest w składzie i jeżeli go nie wymienią, będzie grał – w końcu jest pracownikiem i musi spełniać wymagania kontraktu.

Cyrk na kółkach. Jak to się skończy? O tym, już przekonacie się już po reklamach.

W Milwaukee jest dużo lepiej. Tam zaczęło świecić słońce. Ptaszki ćwierkają, ludzie są zadowoleni, mówią sobie dzień dobry (nawet częściej, niż powinni), bo Bucks nadchodzą! Dodaj do tego nową halę, Giannisa Antetokoumpo i Milwaueke Bucks nagle zaczynają być S.E.X.Y.

Kozły to klasyczny przykład drużyny z potencjałem. Do tej pory nic nie udało się osiągnąć, ale… teraz ma być inaczej. I po tym, co mogliśmy zobaczyć w meczu preseason z Chicago Bulls, tak powinno w istocie być.

Co to był za popis! 116-82 dla Giannisa i spółki. Bulls kompletnie nie istnieli (jeżeli myślisz, że Byki będą w tym sezonie o coś walczyć, to zastanów się nad tym dwa razy – tak nie będzie). To byli ci Bucks, których chcemy oglądać. To była zupełnie inna drużyna niż w poprzednim sezonie – archaiczna ofensywa została zastąpiona przez atak 2019 roku. Efekt Mike Budenhzolera był widoczny gołym okiem.

Kozły oddały aż 45 rzutów za trzy (w zeszłym sezonie było to średnio 24.7 – 25. miejsce w NBA. Dla porównania Houston Rockets oddawali 42 trójki w każdym spotkaniu; Bucks>Rockets), mając aż 28 asyst. To się świetnie oglądało i co najważniejsze, były efekty.

Minnesota Timberwolves nigdy nie miała dobrej obrony i teraz, kiedy nie ma Butlera, nic się nie poprawi, a będzie tylko gorzej. Sama atmosfera w teamie jest średnia, więc wolę nawet nie myśleć, co się dzieje w szatni. Leśne Wilki przegrały dwa spotkania w preseason (z LA Clippers i OKC Thunder), tracąc aż 128 punktów z ekipą Marcina Gortata i 113 oczek z Thunder bez Russella Westbrooka.

Do trzech razy sztuka? Nie tym razem.

Stawiam na pewną wygraną gości ze stanu Wisconsin. Wierzę, że Giannis Antetokoumpo i jego koledzy pokażą, że ten jeden występ przeciwko Chicago Bulls zwiastował, że w Milwaukee nadchodzą lepsze czasy; czasy, w których to Bucks stanowią o silę Konferencji Wschodniej. Kurs 1.94 jest dla mnie jak najbardziej wystarczający. Druga pozycja na naszym kuponie!

Okej, to tak wygląda już całość – wkładamy 100 PLN, gramy o 324, co daje nam więcej niż potrojenie stawki. Preseason w NBA nie jest łatwe do typowania, co już pewnie sami się przekonaliście. Traktujcie moje analizy głównie jako pewien punkt wyjścia, coś, co przyda się Wam przy szukaniu zdarzeń na własne kupony. To ma być zabawa, która związana jest z najlepszą ligą na świecie w koszykówkę.

Piszcie w komentarzach, jak Wam się podobają te pozycje i co sami gracie.

Powodzenia!

Comments are closed.