Mistrzostwa Świata 2018: całościowe podsumowanie przerwy na kadrę w wykonaniu Biało-Czerwonych

Lewy

Wczoraj na gorąco przedstawiliśmy Wam wnioski z meczu, a dzisiaj zacznijmy od całościowego podsumowania przerwy reprezentacyjnej w wykonaniu Biało-Czerwonych. Rozegraliśmy dwa spotkania, z których jedno przegraliśmy, a drugie wygraliśmy. Bilans bramkowy 3:3, jednak trzeba przyznać, że gra daje całkiem pozytywne nadzieje przed zbliżającym się mundialem. Kto znalazł się w gronie wygranych tej przerwy reprezentacyjnej? 

Dołącz do grona typerów piłkarskich i podziel się opinią -> Grupa Zagranie – darmowe typy

Jak to w końcu jest z tą formacją?

Przez praktycznie całe eliminacje do mundialu oraz Euro 2016 graliśmy ustawieniem z czwórką nominalnych defensorów. Z przodu trener dokonywał rotacji w zależności od możliwości, które posiadał przed danym spotkaniem. Raz było to ustawienie z Milikiem i Lewandowskim, a po zerwaniu więzadeł przez tego pierwszego częściej korzystaliśmy z wariantu 4-5-1 z Piotrem Zielińskim na klasycznej dziesiątce. Po spotkaniu z Danią w Kopenhadze trener przeciwników zarzucił nam przewidywalność, co spotkało się z natychmiastową reakcją naszego trenera. Od pierwszego sparingu Adam Nawałka ustawił zespół w nowym systemie. W meczu z Urugwajem były przebłyski, jednak widoczne były braki znajomości podstawowych zachowań. Nasi zawodnicy dopiero się uczyli, ale powstrzymanie ofensywny Urusów to z pewnością był plus w notesie trenera. Drugi test przypadł na rywalizację z Meksykiem, która niestety zakończyła się naszą porażką. Mimo wszystko znowu plusem była defensywa, bo rywale nie stworzyli sobie wielu sytuacji. Rywalizacja z Nigerią miałabyć doskonałym przykładem powiedzenia do trzech razy sztuka. Niestety, nic z tego. Zagraliśmy nasz najlepszy mecz pod kątem sytuacji ofensywnych, jednak znowu była porażka 0:1 i trzeci mecz bez zdobytej bramki. Mimo wszystko trener się nie zniechęcał i nadal twardo trzymał się nowej wizji. Na Koreę wyszliśmy po raz czwarty w ustawieniu 3-4-2-1 i w końcu zatrybiło. Po 302 minutach bez zdobytej bramki, Robert Lewandowski otworzył konto naszego zespołu w nowym systemie. Przed przerwą wynik podwyższył jeszcze Kamil Grosicki. Po zmianie stron było znacznie gorzej, na co wpływ mogły mieć dokonane zmiany. Rywale wyrównali w dwie minuty, jednak Piotr Zieliński rozstrzygnął sprawę. Adam Nawałka na ten moment ma w rękawie dwa ustawienia, z których śmiało może korzystać. Przyznam szczerze, że byłem bardzo niechętnie nastawiony do kombinowania nad ustawieniem drużyny przed tak ważnym turniejem, ale być może trener przygotowuje się już pod konkretnego przeciwnika, na którym będzie chciał użyć tej formacji lub też po prostu zabezpiecza się na wypadek kontuzji Milika.

Wygrani przerwy reprezentacyjnej

W tym gronie z pewnością trzeba umieścić debiutantów, którzy walczą o bilety na wyjazd do Rosji. Rafał Kurzawa kapitalnie wprowadził się do kadry w spotkaniu z Nigerią. Był to pierwszy mecz, który rozegrał w dłuższej perspektywie czasowej i od pierwszej minuty. Wypadł w nim bardzo dobrze i powinien zapisać na swoim koncie asystę po strzale Lewandowskiego, który zatrzymał słupek. Od lat mamy w Polsce spory deficyt piłkarzy dobrze grających lewą nogą. Na lewej obronie próbowaliśmy wielu opcji, jednak po nieobecność Rybusa, najczęściej występowali tam Jędrzejczyk lub Bereszyński. Jeżeli będziemy dalej używać formacji z wahadłowymi to rosną szansę Rafała Kurzawy na pierwszy skład. Na lewej obronie raczej nie ma szans wywalczenia sobie placu, bo jest pomocnikiem, ale właśnie przy takim rozwiązaniu taktycznym może być doskonałą opcją. Pamiętajmy również, że sporym atutem tego piłkarza są stałe fragmenty gry i doskonale ułożona stopa.

Innym zawodnikiem, który znacząco przybliżył się do Rosji jest Dawid Kownacki. Przez długi okres czasu ten piłkarz był dla nas wszystkich zagadką. W Sampdorii grywał tylko ogony, jednak widać ogromny rozwój, który zanotował od transferu. Nabrał tężyzny fizycznej, ogrania i boiskowego cwaniactwa. Ten chłopak rośnie w oczach i debiut przeciwko Nigerii tylko to potwierdził. Mimo, że nie grał na swojej nominalnej pozycji napastnika, to brał grę na siebie, tworzył kolegą okazję i najważniejsze nie bał się grać do przodu. W dodatku zamiast udziału w drugim sparingu został odesłany na spotkanie reprezentacji do lat 21. Polacy w Lublinie mierzyli się z Litwą i walczą o awans do Mistrzostw Europy. Kownaś zrobił swoje w tym meczu dając wygraną naszej reprezentacji 1:0 i pierwsze miejsce w grupie.

Mam wrażenie, że w gronie zwycięzców tego zgrupowania znajdą się również piłkarze Legii Warszawa. Konkretnie mowa o Arturze Jędrzejczyku i Krzysztofie Mączyńskim. Popularny Jędza brał udział w obu spotkaniach i nie prezentował się wybitnie, jednak krótko mówiąc niczego nie zawalił i widać, że trener mu ufa. Mimo wszystko jego miejsce na wahadle to była porażka. Nie wiem dlaczego trener nie zamienił go miejscami z Piszczkiem. Jeśli chodzi o rolę Mączyńskiego to jest ona zdecydowanie mniejsza niż choćby na Euro 2016, gdzie był pewniakiem do grania. Teraz spadł w hierarchii za plecy Linetty’ego oraz prawdopodobnie Góralskiego. Krycha jest pewniakiem do grania, więc nie ma co go tutaj uwzględniać. Popularny “Mąka” w obecnym sezonie w barwach Legii ma tylko jedną asystę, a w spotkaniu z Koreą widać, że chciał coś udowodnić i na swoje konto zapisał dwa kluczowe podania. Obaj piłkarze pokazali, że pomimo słabej gry w klubie Adam Nawałka może na nich liczyć. Zresztą podobnie jak na krytykowanego w Ekstraklasie Michała Pazdana.

Solidna nauka na przyszłość

Kończąc już temat zwycięzców, bo w tym gronie znaleźlibyśmy jeszcze kilka postaci, skierujmy się w stronę naszej gry. Moim zdaniem w spotkaniu z Nigerią zagraliśmy zdecydowanie lepszą piłkę. Na wyższym tempie, mieliśmy więcej sytuacji, jednak ostatecznie przegraliśmy 1:0. Styl trzeba odnotować na plus, ale wynik poszedł w świat. Porażka była bardzo frajerska, bo nie uznano nam gola oraz karny na Mosesie był z gatunku miękkich. Jeśli chodzi o spotkanie z Koreą to mamy całkiem odwrotną sytuację. Graliśmy okej, szczególnie w pierwszej połowie. Stworzyliśmy sobie cztery dogodne okazje do zdobycia bramki, z których wykorzystaliśmy dwie. Rywale mieli swoje trzy, jednak za każdym razem górą był Wojciech Szczęsny. Warto odnotować bardzo słabą połowę, po zejściu między innymi Roberta Lewandowskiego. Drugie 45 minut to była kontrola gry przez przeciwników. Skarcili nas dopiero w 86 i 87 minucie, jednak nie powinniśmy dać się tak zdominować, bo sami sprowokowaliśmy sytuację. Podsumowując całościowo oba spotkania to ogromnym plusem jest fakt, że zmierzyliśmy się z dwoma różnymi stylami gry. Najpierw fizyczny i bardzo ciężki pojedynek z Nigerią, która miała być lustrzanym odbiciem tego co może nas spotkać w rywalizacji z Senegalem. Kilka dni później spotkanie z wybieganym i mobilnym zespołem Korei, który się nigdy nie poddaje. Przeciwnicy nawet pomimo wyniku 0:2 na terenie przeciwnika nie poddali się. Do samego końca gryźli trawę, mimo tego, że byliśmy lepszym zespołem w przekroju całego meczu. Z Japończykami na mundialu może być dokładnie tak samo. Jeśli nawet na minutę zdejmiemy nogę z gazu to możemy tego bardzo pożałować. Jednym słowem dostaliśmy solidną lekcję, z której musimy wyciągnąć wnioski przed zbliżającymi się meczami o punkty. Przed nami jeszcze dwa sparingi Chile i Litwa, więc czasu i terminów nie zostało zbyt dużo, ale możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość