Lakers wreszcie zatrzymani na wyjeździe!

zagranie typy nba

Czternaście kolejnych zwycięstw na wyjazdach i wystarczy. Los Angeles Lakers nie dali w środę rady drużynie Indiana Pacers, przegrywając w Indianapolis po zaciętej końcówce. Koszykarze z Miasta Aniołów nie mogli skorzystać w tym meczu z usług Anthony’ego Davisa, który dostał trochę czasu na wyleczenie mikrourazów. Zdaje się więc, że Lakers szykują się już na jedno z najbardziej wyczekiwanych spotkań tego sezonu: starcie z Bucks w Milwaukee, które odbędzie się już w czwartek.

Obie drużyny przegrały swoje ostatnie spotkania – Bucks u siebie z Mavericks, czym przerwana została ich seria osiemnastu zwycięstw z rzędu, a Lakers na wyjeździe z Pacers, kończąc tym samym swoją zwycięską passę (czternastu kolejnych wygranych poza Los Angeles). Wszystko to sprawiło, że zarówno Bucks, jak i Lakers nadal legitymują się dokładnie takim samym bilansem (24 zwycięstw oraz czterech porażek) i w czwartek powalczą o to kto naprawdę jest w tej chwili drużyną numer jeden w lidze. Jakby jednak nie patrzeć, forma Lakers w ostatnich meczach może odrobinę martwić ich kibiców – już w Atlancie zespół miał sporo problemów, a w starciu z lepszym przeciwnikiem (do jakich z pewnością trzeba zaliczać Pacers) nie udało się już wygrać, dlatego też w Milwaukee potrzebna będzie dużo lepsza gra Lakers.

W czwartek LAL skarcił przede wszystkim Malcolm Brogdon, czyli były gracz… Milwaukee Bucks, który w końcówce zdobył decydujące punkty, dające gospodarzom prowadzenie. W odpowiedzi za trzy nie trafił LeBron James (w całym meczu spudłował wszystkie swoje sześć prób zza łuku), a potem na linii rzutów wolnych dzieła zniszczenia dokończył jeszcze świetny w tym meczu Domantas Sabonis (26 punktów, dziesięć zbiórek oraz cztery asysty). Dla Pacers to jedna z bardziej efektownych wygranych w trwającym sezonie – drużyna z Indianapolis radzi sobie znakomicie mimo wciąż trwającej absencji Victora Oladipo i ma już na koncie 19 wygranych, czyli więcej niż m.in. Boston Celtics czy Toronto Raptors. Pacers są więc w ścisłym topie Wschodu, który robi się coraz ciaśniejszy.

Oto co jeszcze działo się we wtorkową noc w NBA:

  • Do gry powrócił DeAaron Fox, lecz nie uchroniło to Sacramento Kings przed porażką w Charlotte z tamtejszymi Hornets. Gospodarzy do zwycięstwa tym razem poprowadził Malik Monk, który do 23 oczek dołożył jeszcze dziesięć zebranych piłek oraz cztery asysty. Tak czy siak, powrót Foxa to z pewnością dobra informacja dla fanów Kings, którzy nadal myślą o fazie play-off.
  • Po raz pierwszy od 25 spotkań – czyli od pierwszego w sezonie meczu – na parkiecie zobaczyliśmy też DeAndre Aytona, który odbył już swoje zawieszenie za stosowanie niedozwolonych substancji. Podkoszowy w powrocie wyglądał całkiem nieźle (18 punktów, dwanaście zbiórek), lecz jego Phoenix Suns nie mieli większych szans w starciu z Los Angeles Clippers – ci mogli skorzystać z usług zarówno Kawhi Leonarda, jak i Paula George’a, dzięki czemu wygrali różnicą ponad dwudziestu punktów.
  • Pierwsze od dawien dawna przekonujące zwycięstwo New York Knicks, którzy w starciu najgorszych ekip konferencji wschodniej różnicą ponad dwudziestu oczek pokonali Atlanta Hawks. Na nic zdały się więc 42 punkty Trae Younga. Liderem nowojorskiej drużyny był za to pierwszoroczniak RJ Barrett, który zakończył zmagania z dorobkiem 27 punktów.
  • To już trzynaście kolejnych przegranych New Orleans Pelicans, którzy we wtorek ulegli po dogrywce Brooklyn Nets. Nie obyło się bez kontrowersji, bo po meczu trener Pels – Alvin Gentry – miał sporo pretensji o niektóre decyzje sędziów. Nets tymczasem umocnili się na siódmej pozycji na Wschodzie i nadal idzie im całkiem nieźle bez Kyrie’ego Irivnga, a w Nowym Orleanie najlepszym ich graczem jak zwykle ostatnio był Spencer Dinwiddie, który do 31 punktów dołożył siedem asyst.
  • Zdawało się, że Orlando Magic są na dobrej drodze, by ograć Jazz w Salt Lake City i zafundować drużynie Quina Snydera kolejną rozczarowującą porażkę. Na 4:30 przed końcem Magic po zrywie 15-0 prowadzili 97-70, lecz gospodarzy obudził Donovan Mitchell i koniec końców Jazzmani w bardzo dobrym stylu zakończyli spotkanie, odrabiając straty z nawiązką.