Janekx89: Karol Świderski uruchomi transferową lawinę w Europie?

Janekx89

Wczoraj późnym wieczorem podałem informację o poważnym zainteresowaniu greckiego PAOK-u Karolem Świderskim z Jagiellonii. Rano rozpoczął się standardowy wyścig dziennikarzy na newsy związane z odejściem młodego napastnika. Pojawiły się informacje, że kluby doszły do porozumienia i jeszcze dzisiaj młodzieżowy reprezentant przejdzie testy medyczne. Nic takiego nie miało miejsca. Obecnie, kiedy uzupełniam ten tekst, do klubu z Białegostoku nie wpłynęło nawet zapytanie, nie wspominając o ofercie. Świderski normalnie trenował z Jagiellonią i nie podzielił się z drużyną informacjami o opuszczeniu zgrupowania. Od dziennikarki zajmującej się greckim klubem uzyskałem informację, że w klubie planowano ewentualne testy medyczne i dogranie transferu na piątek. Grecy jako priorytet negocjować mają pozyskanie innego napastnika.

Świderski może stać się bohaterem ciekawego splotu wydarzeń. Oficjalną ofertę za niego złożyła włoska Genoa CFC, czyli obecny klub Krzysztofa Piątka. Włosi bardzo zabiegają o ten transfer, młody napastnik miał już nawet skontaktować się ze starszym kolegą i dopytać o realia panujące w klubie. Piątek obecnie czeka na dopięcie transferu do AC Milan (z drużyną tą w poniedziałek zmierzy się w Seria A Genoa). Z Milanu do Chelsea trafić ma Gonzalo Higuain, następnie Hiszpan Alvaro Morata miałby opuścić Wyspy i udać się na wypożyczenie do Atletico Madryt (z klauzulą wykupienia). Według doniesień medialnych w grę wchodzi również FC Barcelona na podobnych zasadach. Jak donoszą zagraniczne media, zgrzyt jest wewnątrz tej układanki, Juventusowi zależy, żeby Chelsea pozyskała Higuaina z zapisem o obowiązku wykupienia po sezonie, a The Blues chcą mieć tylko “opcję“.

Transferem Piątka do Milanu jest także bacznie zainteresowana Cracovia, z której to trafił do Serie A. Sprawdziłem w dobrym źródle i uzyskałem informację, że na konto Pasów przy transakcji w tym okienku wpłynie dokładnie 5% z kwoty netto transferu byłego snajpera. Nie będzie to na pewno 10%, które sugerowały niektóre media, a także sprawiający wrażenie dobrze poinformowanych kibice Cracovii. Co ciekawe Genoa nadal spłaca raty za transfer reprezentanta Polski, więc na konto Pasów w krótkim czasie może wpłynąć równowartość kilkunastu milionów złotych. Kwota ta bez wątpienia pomoże w budowie, a następnie rozwinięciu ośrodka treningowego i akademii w Rącznej. Wczoraj miała miejsce ciekawa konferencja Cracovii, gdzie przedstawiona została dokładnie struktura piłkarskiej części klubu. Prezentacji dokonał nowy wiceprezes do spraw sportowych będący jednocześnie trenerem pierwszej drużyny, rozwiązanie w naszych warunkach zupełnie nowatorskie. Częściowo po apelach kibiców, tak żeby mocno krytykowanego w ostatnich latach Jakuba Tabisza schować w cień i odsunąć od spraw sportowych. Trener Probierz już wcześniej musiał mieć wpływ duży wpływ na decyzje profesora Filipiaka, skoro w 2016 roku można było usłyszeć takie wypowiedzi z ust właściciela klubu: „W tej chwili nie trzeba mieć siatki skautów, by wiedzieć niemal wszystko”. Minęło niespełna dwa lata i trener Probierz przyznaje, że posiadają obecnie aż 15 skautów regionalnych (zajmujących się także skautingiem młodzieży) na stałych umowach.

Coraz bardziej nasza liga stanie się „procentowo-zyskowa”. Za ewentualny transfer Dawida Kownackiego poznański Lech ma uzyskać 10% od całej kwoty, Legia otrzyma 10% z zysku, jaki dostanie PAOK po transferze Prijovicia do arabskiego Al-Ittihad. Podobnie za transfer Ondreja Dudy z Herthy Berlin Wojskowi także otrzymają 10% z zysku, natomiast z transferu Bartosza Bereszyńskiego z Sampdorii 15%.

*************

Janekx89 korzysta z oferty bukmachera LV BET – odbierz kod promocyjny: 1500PLN

W ostatnią niedzielę przekazałem informację o odejściu z Wisły Płock dyrektora sportowego Łukasza Masłowskiego. Nowym miejscem pracy dla niego będzie drugoligowy Widzew Łódź. Informacja ta była dla wielu osób zaskoczeniem. Postronni obserwatorzy dociekali, dlaczego porzuca klub z najwyższego szczebla dla drugoligowca. Wiele osób zapomina lub nie wie, że Masłowski jest wychowankiem RTS-u i pochodzi z pobliskiej Zduńskiej Woli. Widzew to nadal duża marka i klub budzący ogromne zainteresowanie kibiców. Obecnie drugoligowiec jest krajowym rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę sprzedanych karnetów. Często wiele osób nie ma możliwości zakupu biletu na dość nowy, ponad 18-tysięczny stadion. Zainteresowanie po ewentualnym awansie do pierwszej ligi bez wątpienia wzrośnie.

Od ponad tygodnia zwlekałem czy podzielić się tą informacją. Dyrektor Masłowski złożył wniosek o rozwiązanie umowy o pracę, a sam okres wypowiedzenia przez władze płockiej Wisły został skrócony z sześciu do trzech miesięcy. Jeden z portali kibicowskich Widzewa wspominał właśnie o półrocznym okresie rozstania. Na oficjalnej stronie Wisły pojawiła się wypowiedź prezesa Jacka Kruszewskiego, jednak nie było to zdementowanie mojej informacji, tylko podkreślenie, że dyrektor nadal pracuje dla klubu i szuka wzmocnień. Sam zainteresowany także nie zdementował w żaden sposób przewidywanych na koniec marca zmian.

Po ogłoszeniu mojej informacji dziwne wydarzenia miały miejsce także bezpośrednio w klubie z Łodzi. Pełniący dotychczas funkcję dyrektora Mirosław Leszczyński stracił stanowisko po poniedziałkowej konferencji prasowej zorganizowanej chwilę przed rozpoczęciem przygotowań do rundy wiosennej. Według osób będących blisko klubu spóźnił się na konferencję (chcąc zamanifestować swą obojętność po pojawieniu się informacji o nowym dyrektorze), wypadł na niej bardzo słabo. Dodatkowo nie potrafił się porozumieć z zawodnikami wystawionymi na listę transferową w kwestii dogodnego dla obu stron rozstania. Leszczyński był w klubie z Łodzi od czasów „zaciągu Chodakowskiego”, czyli okresu, w którym szóstka piłkarzy z Bzury plus trener Marcin Płuska trafili do Łodzi. W środowisku można usłyszeć także wiele anegdot odnośnie sposobu prowadzenia rozmów przez Leszczyńskiego z potencjalnymi nowymi zawodnikami. Nie były to rozmowy zbyt profesjonalne, szczególnie gdy zawodnik nadal miał ważny kontrakt z innym klubem. Był także zwolennikiem masowego testowania wszelkich zagranicznych piłkarzy z niższych poziomów rozgrywkowych.

Aktualnie za politykę transferową Widzewa odpowiada Piotr Kosiorowski. Prowadzi on rozmowy z piłkarzami i ma stworzyć od podstaw sieć skautingu. Do końca poprzedniego roku pełnił rolę dyrektora sportowego Pogoni Siedlce. Po oficjalnym podpisaniu umowy przez Masłowskiego rola Kosiorowskiego zostanie ograniczona. Będzie wspierać w działaniach popularnego „Masło”, wyszukując zawodników. Zatrudnienie tej osoby i ogłoszenie tego faktu przez klub oficjalnie ma być pierwszym krokiem do profesjonalizacji pionu sportowego w Widzewie.

Przed samym Masłowskim teraz trudna rola dotycząca obecnego miejsca pracy. Musi wzmocnić drużynę tak, żeby zwycięsko wyszła z walki o utrzymanie. Wisła ma zaledwie trzy punkty przewagi nad znajdującym się na miejscu spadkowym Górnikiem. Po odejściu Damiana Szymańskiego do Tereka Grozny powstała dziura na środku pomocy. Patrząc na wzmocnienia Górnika, czy rewolucję w Zagłębiu Sosnowiec oraz dodając do tego nowego trenera w Śląsku Wrocław – przed Nafciarzami bardzo trudna batalia o pozostanie w lidze. Dużym osłabieniem według mnie będzie także odejście trenera przygotowania fizycznego Leszka Dyji.

Kluby z Łodzi i Płocka łączy także transfer dokonany w ostatnich dniach. Definitywnie za 100 tysięcy złotych do Widzewa wrócił pomocnik Adam Radwański, jednak Wisła zastrzegła sobie prawo do odkupienia tego zawodnika za trzykrotność tej kwoty. Zawodnik przed rokiem trafił do Wisły i został wypożyczony na dwie rundy do pierwszoligowego Rakowa Częstochowa. W ostatniej rundzie pełnił rolę głównie rezerwowego.

*************

W obliczu tragedii, jaka miała miejsce w niedzielę w Gdańsku, ciężko było w ostatnich dniach pozbierać myśli do kupy, żeby napisać coś sensownego, a jednocześnie na luzie o naszej piłce. Naszła mnie taka refleksja, ponownie po fatalnym w skutkach wydarzeniu podniosło się larum odnośnie zabezpieczenia masowych imprez w naszym kraju, tym razem skupiono się na publicznych koncertach itp. Obserwowałem wiele dyskusji i praktycznie nikt nie dostrzegł, że problem dotyczy także meczów piłki nożnej na najwyższym szczeblu. Z głośniejszych wypowiedzi jedynie Krzysiek Stanowski spostrzegł, że na Stadion Narodowy można wwieźć autem, co się zechce, a wszelkie kontrole – wysiadanie z auta, żeby otworzyć bagażnik – to jedna wielka fikcja. W jednym z tekstów w przerwie zimowej planowałem podzielić się swoimi spostrzeżeniami z rundy jesiennej, gdy jeszcze regularnie jeździłem od lipca do początku listopada na wiele ligowych spotkań, szczególnie z poziomu centralnego. Jedną z sytuacji, jaka najbardziej utkwiła mi w pamięci, było właśnie zabezpieczenie na jednym ze spotkań Ekstraklasy. W niedzielę wiele przekazów medialnych było o plakietce na szyi wariata, który nożem zaatakował prezydenta Gdańska. Zdobycie takiej plakietki jako gość klubu czy sponsora, a nawet medialnej akredytacji dla osoby trochę myślącej nie stanowi żadnego problemu. Tym bardziej, że jak słusznie zauważył jeden z młodych dziennikarzy, klubom zależy, żeby na meczu było ich jak najwięcej z wszelkich redakcji. W rundzie jesiennej na jeden z meczów Ekstraklasy akurat rozgrywany w ramach Super Piątku wszedłem, jako gość jednego ze sponsorów. Przemieszczałem się ze specjalną plakietką, gdzie wymienione specjalnym literowym kodem były sektory i miejsca na stadionie, do których miałem dostęp. Zaskoczeniem dla mnie było jak lekceważące podejście do wspomnianej plakietki miała ochrona i stewardzi, żaden z nich nie raczył spojrzeć czy mogę wejść, chociażby na poziom murawy. Może nie budziłem podejrzeń na zasadzie – „klient w krawacie jest mniej awanturujący się”, akurat krawata wtedy na sobie nie miałem, ale nie byłem też ubrany na sportowo. Bez problemów mogłem się przemieszczać obok ławek rezerwowych i przyglądać realizacji przedmeczowego studia, gdzie goście odpowiadali na pytania prowadzącego. W obrębie kilkunastu metrów krzątał się jeden steward, bez niczyjej interwencji mógłbym wejść przed kamery i zakłócić transmisję. Podobnie z wejściem z poziomu murawy przez specjalną furtkę na trybunę VIP, następnie do loży i zaplecza cateringowego. W zakończonej rundzie byłem na dziesięciu stadionach Ekstraklasy, podobne uchybienia gołym okiem widać było na dziewięciu z nich.