I dzień EuroBasketu: Polska – Słowenia 0:2, a faworyci przegrywają

Polscy koszykarze nie sprawili niespodzianki i przegrali z faworyzowaną Słowenią. Na nasze nieszczęście Finlandia niespodziewanie wygrała z Francją i to trochę komplikuje sytuację Biało-Czerwonych. Pierwszy dzień EuroBasketu można podsumować krótko: niespodzianki lub kontrolowane zwycięstwa.

Grupa A: Polska (niestety) zgodnie z planem

Polska – Słowenia 81:90

Islandia – Grecja 61:90

Finlandia – Francja 86:84 (po dogrywce)

Słowenia ma 2 miliony mieszkańców, Polska ma 38, ale co z tego, skoro przegrywamy z zawodnikami z tego kraju na wszystkich frontach.

Koszykarze wzięli (niedobry) przykład z siatkarzy i ulegli Słoweńcom 81:90. Polacy zagrali naprawdę kiepsko i 9 punktów różnicy to najmniejszy wymiar kary. Jedynym graczem, który wniósł dziś coś pozytywnego w grę Biało-Czerwonych to Mateusz Ponitka, zdobywca 22 punktów i 13 zbiórek. 24-letni skrzydłowy był niesamowicie zmotywowany do gry przeciwko 18-letniej gwieździe europejskiego basketu, Luce Donciciowi. Reszta drużyny? Bardzo słabo. Polacy wyglądali na zagubionych, zestresowanych, jakby to spotkanie było ich pierwszym w reprezentacyjnych karierach. Podopieczni Mike’a Taylora z pewnością nie wytrzymali presji meczu otwarcia.

Kiepsko zagrali Waczyński, Karnowski, Kulig, Koszarek. Jednym słowem- praktycznie wszyscy. Polacy mieli problem z dbaniem o piłkę (aż 16 strat), a obrona strefy podkoszowej pozostawiła wiele do życzenia, bo nasi rywale prawie połowę punktów zdobyli w polu trzech sekund.

Katem Polaków okazał się Goran Dragic, który na co dzień reprezentuje barwy Miami Heat. Słoweniec potwierdził, że zawodnikiem NBA nie jest się przez przypadek i rzucił aż 30 punktów, z czego 20 miał już w pierwszej połowie. 31-letni rozgrywający wykorzystywał słabą obronę Przemka Karnowskiego i nic nie robił sobie z 23-centymetrów wzrostu. Po prostu odbijał się od Polaka i trafiał.

Jakieś pozytywy z tego meczu? Na pewno postawa Ponitki, który pokazał, że to on jest liderem tej drużyny. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Polacy grali słabo, a mimo to do końca spotkania byli w meczu. Jeszcze na kilka minut przed końcem Biało-Czerwoni zmniejszyli stratę do kilku punktów i czuć było, że to może być istotne dla morali zespołu. Tak słabego meczu podopieczni Mike’a Taylora nie powinni już zagrać.

Pierwsze koty za płoty. To był dopiero mecz otwarcia i to z drużyną, która była dość zdecydowanym faworytem tego meczu. Na razie podopieczni Mike’a Taylora zagrali 1 z 5 spotkań, więc wszystko przed nami. Jednak gra naszej drużyny musi ulec poprawie. Polacy muszą bronić zdecydowanie lepiej, bo 90 punktów rywali to zdecydowanie za dużo.  Fakt, że przeciwnik był mocny, ale Słoweńcy też nie zagrali najlepszego meczu. Pewne jest to, że następne dwa mecze trzeba wygrać. #dawajPolska

Z kolei tropem polskich siatkarzy, niestety dla nas, nie poszli reprezentanci Finlandii. Polacy w meczu otwarcia turnieju u siebie zagrali bardzo słabo (zresztą jak przez cały turniej) i sprawili niemiłą niespodziankę dla swoich kibiców, ulegając 0-3 Serbii. Zaskoczenie, w tym przypadku miłe, zapewnili swoim fanom Finowie, którzy pokonali faworytów do wygrania grupy A, czyli Francji. Mecz rozstrzygnął się dopiero po dogrywce i co by nie mówić, końcówka była naprawdę interesująca. Muszą przyznać, że dałem porwać się magii EuroBasketu (o ile istnieje takie coś, ale okej) i z wypiekami na twarzy oglądałem ostatnie minuty tego pojedynku.

Zwycięstwo Finlandii trochę komplikuje naszą sytuację w grupie. To Francuzi byli pewniakiem do pierwszego miejsca, a Finowie mieli walczyć z nami o awans. Ale to gospodarze turnieju niesieni dopingiem wygrali po dogrywce z bardzo słabo grającymi Trójkolorowymi.

Do triumfu reprezentację Finlandii poprowadził 20-letni Lauri Markkanen, zdobywca 22 punktów. 213-środkowy pokazał, co powinien umieć środkowy w nowoczesnej koszykówce (to do Ciebie, Przemku) i swoimi rzutami za trzy co chwilę rozgrzewał fińskich kibiców do czerwoności. Markkanen pokazał, dlaczego Chicago Bulls poświęcili na niego siódmy wybór w tegorocznym drafcie. Jednak kluczowe rzuty trafiał Wilson. Naturalizowany Fin trafiał w końcówce takie akcje, że można było patrzeć z niedowierzaniem na poczynania 33-latka. Warto przypomnieć, że według źródeł, Polski Cukier Toruń interesuje się podpisaniem kontraktu z Wilsonem. Po takim meczu włodarze klubu z Torunia nie powinni mieć już wątpliwości.

Sam mecz był bardzo interesujący i miał wiele zwrotów akcji. Już sam fakt, że mogliśmy oglądać dodatkowy czas gry, o czymś świadczy. Finowie grali świetnie w dogrywce, trafiając praktycznie w każdej akcji, ale Francuzi znajdowali za każdym razem odpowiedzieć i wszystko zanosiło się na drugą dogrywkę. Jednak po ekwilibrystycznym rzucie Jamara Wilsona gospodarze wyszli na dwupunktowe prowadzenie na 5 sekund przed końcem i tym razem Trójkolorowi nie dali rady wyprowadzić ciosu. Jest to dość duża niespodzianka, biorąc pod uwagę dyspozycję Finlandii podczas przygotowań do mistrzostw Europy.

Finowie wygrali zaledwie 1 z 7 sparingów, czyli tyle samo meczów, co podczas tegorocznego EuroBasketu. To pokazuje, jakie znaczenie mają mecze przygotowawcze. Turniej to swego rodzaju tabula rasa i gospodarze to potwierdzili. Cóż, miało być inaczej, ale to na pewno nie zamyka furtki Polakom do awansu. W końcu to były dopiero pierwsze spotkania w grupie, a jak wiemy, mecze otwarcia rządzą się swoimi prawami.

Patrząc na wynik meczu Grecja-Islandia wydawać by się mogło, że Grecy są super i nie da rady ich pokonać. Ale podopieczni Kostasa Missasa nie pokazali nic szczególnego i męczyli się ze słabymi Islandczykami. Graczem, na którego szczególnie trzeba zwrócić uwagę, jest Nikos Papas, autor 20 punktów. Zatrzymanie tego zawodnika będzie zadaniem dla Mateusza Ponitki, który przeciwko Słowenii pokazał, że żaden rywal nie jest dla niego straszny. Podsumowując, Grecy są do ogrania.

Bonus powitalny LvBetGrupa B: Zaza wygrywa wszędzie

Niemcy – Ukraina 75:63

Litwa – Gruzja 77:79

Włochy – Izreal 48

Kolejna grupa i kolejna niespodzianka. Tym razem Gruzini, z Zazą Pachulią w składzie, pokonali kandydata do medalu, czyli Litwę. Gruzini zagrali bardzo dobre spotkanie i emocjonującej końcówce udało im się przypieczętować wygraną. Litwini mieli szansę na zwycięstwo, jednak Jonas Maciulis nie trafił rzutu za trzy. 29 punktów w tym spotkaniu zdobył Tornike Shengelia.

Jednak ani Shengelia, ani Dragic nie byli najlepszymi strzelcami pierwszego dnia mistrzostw Europy. Dzisiejszym królem strzelców okazał się Niemiec Dennis Schröder. Zawodnik Atlanta Hawks zdobył aż 32 punkty, prowadząc swoją drużynę do pewnej wygranej z Ukrainą.

W ostatnim meczu grupy B Włosi dość łatwo wygrali z reprezentacją Izraela, którzy podczas przygotowań spisywali się bardzo dobrze, ale w meczu otwarcia zdobyli zaledwie 48 oczek. Po 18 punktów zdobyli Marko Bellineli z Włoch i Omri Casspi z Izraela.

Typ na dzisiaj:

Belgia – Wielka Brytania

Spotkanie dwóch przeciętnych reprezentacji, ale… ktoś musi wygrać. To Belgowie są faworytami i myślę, że to oni sięgną po zwycięstwo. Podczas przygotowań do EuroBasketu pokonali między innymi Hiszpanię, Włochów i Niemców. Z kolei Wielka Brytania jest bardzo kiepskim zespołem. Mogliśmy ich zobaczyć na turnieju w Legionowie i było widać, że różnica między reprezentacją Polski a wyspiarzami jest olbrzymia.

Bonus powitalny LvBetKurs na to spotkanie wynosi 1.36, jednak warto też spróbować zagrać ten mecz handicapem w stronę Belgii. Linia -6 wydaje się jak najbardziej do zrobienia. Za to zdarzenie LV Bet proponuje przelicznik 1.87. Warto przypomnieć, że jako użytkownik Zagranie możesz skorzystać z freebetu o wartości 20 złotych bez depozytu i do 1000 PLN na start.

Zaloguj się aby dodawać komentarze