Halo, Golden State, mamy problem! Czwarte starcie finałów z kursem 2.09!

GSW vs Toronto G4

Mecz numer cztery przed nami i sytuacja dla gospodarzy jest nie do pozazdroszczenia. Ten mecz już muszą wygrać, a postara się im pomóc powracający do gry Klay Thomspon. Oficjalnie jest już potwierdzone, że zagra na własnym parkiecie i z nim ta gra powinna wyglądać dużo lepiej. Liczę na przełamanie i poprawę skuteczności. Walka będzie na całego, zapraszam do lektury i swoich przemyśleń.

Poprzednie spotkanie od początku pod dyktando gości, gdzie praktycznie przez cały mecz szli równo i nie ustępowali szarżującemu Curremu. Właściwie to Stephen chciał ten mecz sam wygrać, widząc indolencję rzutową kolegów, podjął rękawice, ale zabrakło skuteczności. Raptors świetnie dysponowani rzutowo, odpowiadali na każdy pressing i wytrzymali każdą próbą ich doścignięcia. Tu też muszę oddać, że ekipa Nicka Nursa odrobiła lekcję i nawet pomimo osłabionego rywala, nie odpuścili od początku do końca. Wygrali nie dlatego, że przeciwnik im to ułatwił, tylko dlatego, że sami wypracowali sobie wystarczającą przewagę, którą stopniowo zwiększali. Grali na skuteczności 52,4% z gry oraz 44,7% za 3 punkty, trafiając aż 17 z 38 trójek. Jest to wynik więcej niż znakomity, w dodatku na placu rywala. Wiem, że Wojownicy są mocno przetrzebieni kontuzjami, ale oni potrafią znaleźć receptę na każde problemy, a tutaj nie udało im się ani na moment powstrzymać przeciwnika. Jedynie w połowie drugiej kwarty narzucili mocno pressing i Toronto nie wiedziało jak odpowiedzieć, ale to nie trwało zbyt długo. Ja ze swojej strony idę w przełamanie ofensywne drużyny z Oakland i stawiam, że dużo lepiej im pójdzie w ataku.

Typ: over 111,5 punktów Golden State Warriors

Kurs: 2,09

Moim typem jest over punktów gospodarzy, a dokładnie over 111,5 po kursie 2,09. Jest wiele opcji do wyboru w ofercie, ale coraz trudniej wskazać coś pewniejszego. Ostatnio naciąłem się na słabszy dzień Greena, a teraz pewnie znowu zrobi swoją linijkę porządnie. Już zapominamy o poprzednim spotkaniu, a teraz piszemy nowy scenariusz. Przede wszystkim, jak głosi ostatnio popularne przysłowie, „nigdy nie lekceważ serca mistrzów”. Popularne zdanie ostatnio powtarzane, w oryginale wypowiedział Rudy Tomjanovic, trener mistrzowskiej drużyny Houston z lat 94 i 95. Wtedy też skazywano ich na porażkę. Dzisiaj sytuacja jest podobna, ale to dalej jest dopiero czwarte spotkanie przy stanie 1:2 dla Toronto. Warriors w tym meczu muszą mocno zagrać pressingiem. Do tego trzeba popracować nad skutecznością i wykończeniem prostych akcji, w których mogli trochę punktów zdobyć. Ostatnio bez Thompsona praktycznie byli bezradni w ataku. Sam Curry meczu nie wygra, podobnie było z Lebronem w Clevland.

Kolejna sprawa to bardzo dziwny przypadek rzucania tej samej liczby punktów w przeciągu trzech kolejnych spotkań w finałach…Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale obrońcy tytułu w każdym dotychczasowym starciu przeciwko Toronto, rzucali dokładnie 109 punktów! Jest to oczywiście przypadek, ale bardzo ciekawy i to się zdarza drugi raz w historii. Wcześniej to Philadelphia rzuciła w latach 70 w trzech meczach pod rząd 107 punktów. Linijka jaką wybrałem to 111,5 jednak nie jest to zbyt wygórowana opcja. Zdaje sobie sprawę, że Toronto to cały czas świetna obrona, podwojenia i świetne krycie picka. Według mnie to trener Steve Kerr musi swoich graczy przygotować na dużo większą ruchliwość i wyprowadzanie szybkich akcji. To co było zawsze ich domeną ostatnio przejęli Raptors, którzy zdominowali szybkie kontrataki.

To jest mecz ostatniej szansy na dojście rywala na 2:2, w innym przypadku będzie cholernie trudno wydostać się z dołka 1:3 w meczach i jechać do rywala dwa razy i tam wszystko zwyciężyć. Oczywiście nie ma rzeczy niemożliwych co pokazały finały w 2016 roku, gdzie Clevland zdołało pokonać Warriors przegrywając w meczach 3:1 i wygrywając dwa mecze w hali Oracle Arena. Ja biorę pod uwagę dalszą aktywność i agresywność Currego, pomoc w postaci Thompsona. Jak dobrze wiemy, oni najlepiej funkcjonują jak są razem na parkiecie, splash brothers. Kolejna sprawa to Cousins i Green. Boogie zagrał naprawdę żenująco słabo, może i też nie jest za dobrze przygotowany fizycznie po tej kontuzji, ale nie chcę mi się wierzyć, żeby znowu tak mało pomagał całej drużynie. Zagrał tylko 19 minut i zdobył jedyne 4 oczka. Green z tych 17 punktów, 8 zdobył już w czwartej kwarcie, gdzie wynik był praktycznie rozstrzygnięty i trafił dwie trójki, bo nikt go nie chciał kryć. Zanotował słaby występ, robiąc jedynie 7 zbiórek i 4 asysty. Koledzy nie pomagali, także teraz powinno być odwrotnie. Ławka niech dorzuci przynajmniej te 30 punktów jak to bywało wcześniej. Mecz z gatuntu „must to win” dla obrońców tytułu. Oni nie przywykli do przegrywania u siebie dwóch spotkań z rzędu. Stawiam na mocny początek, dużo rzucania i liczę na lepszą skuteczność.

Ostatnio mieli tylko 39,6% z gry oraz 33,3% z trójek. Pomimo tego i tak zdobyli aż 109 punktów. Mecz może być znowu z dużą ilością punktów, a to tylko zwiększy szansę na powodzenie typu. Także pobieram over 111,5 punktów gospodarzy, po kursie 2,09. Do tego można się zastanowić nad linijką 1,5 bloku Greena po 2,8, overem 2,5 trójek Leonarda po 2,4 oraz over 15 punktów Greena i win Warriors po kursie 3. Tutaj na zdecydowanie większym ryzyku. Powodzenia!

Dołącz do grona typerów i podziel się opinią -> Grupa Zagranie – darmowe typy