Fantastyczna forma Jamesa Hardena

James Harden (Houston Rockets)

Kilka dni temu zmienił fryzurę, ale zdaje się, że to mu nawet pomaga. James Harden zaliczył kolejny fantastyczny mecz, tym razem prowadząc swój zespół do wielkiego zwycięstwa nad drużyną Philadelphia 76ers. Harden w znakomity sposób rozpoczął więc nowy rok, choć zdaje się, że wszystko jest po staremu – brodaty obrońca wciąż jest bowiem jednym z najlepszych graczy ligi, a trwające rozgrywki to jeden z najlepszych sezonów pod względem ofensywnym w całej historii NBA.

Trudno tak nie myśleć, jeśli James Harden co chwila notuje takie występy jak ten przeciwko 76ers (44 punktów, jedenaście zbiórek, jedenaście asyst, 13/24 z gry, 6/12 zza łuku i 12/12 z linii rzutów wolnych), a w całym sezonie jego średnia punktowa wynosi 38 oczek na spotkanie i nie wygląda na to, aby miała się ona w najbliższym czasie jakoś znacząco obniżyć. W historii NBA więcej punktów na mecz potrafił zdobywać tylko Wilt Chamberlain, a było to dekady temu. Harden w piątek zaliczył dopiero pierwsze w tym sezonie triple-double, a w całej karierze ma ich już 43, co jest ósmym najlepszym wynikiem w historii NBA. To już czwarte zwycięstwo Rockets z rzędu na własnym parkiecie, ale ta teksańska maszyna wciąż nie może rozkręcić się na dobre, a to za sprawą wciąż nierównej gry Russella Westbrooka. Kto wie, być może receptą na sukces będzie powrót do gry Erica Gordona, który pauzował kilka tygodni, a teraz powoli wraca do formy.

Mimo wszystko, nastroje w Houston są dobre, a na pewno lepsze niż w Filadelfii. 76ers właśnie przegrali bowiem czwarty kolejny mecz i jest to najdłuższa ich seria porażek od grudnia 2017 roku, kiedy ulegli w pięciu spotkaniach z rzędu. Nic więc dziwnego, że w zespole narasta frustracja, o czym otwarcie mówi już Joel Embiid. Kolejne porażki spowodowały, że Szóstki tracą coraz większy dystans do czołówki konferencji wschodniej – w tej chwili z bilansem 23-14 zajmują dopiero szóste miejsce, a wyprzedzili ich już koszykarze Indiana Pacers. Największym problemem pozostaje zbyt słaby spacing w zespole, a jeśli nie ma kto otwierać gry to w duże tarapaty wpada właśnie Embiid, często podwajany przez rywali. Trener Brett Brown się nie załamuje, ale język ciała poszczególnych zawodników z Filadelfii wskazuje na to, że w drużynie nie dzieje się zbyt dobrze. Humor mogą poprawić wygrane, ale o te w NBA nie jest wcale łatwo – dla Sixers kolejną okazją na zwycięstwo będzie starcie u siebie z Oklahoma City Thunder, czyli zespołem, który wygrał osiem ze swoich ostatnich dziewięciu meczów.

Garść innych informacji z piątkowej nocy w NBA:

  • Co ciekawe, to jednak nie do Hardena należał najlepszy wynik punktowy piątkowej nocy. Anthony Davis w starciu ze swoim byłym klubem – New Orleans Pelicans – zdobył aż 46 oczek oraz trzynaście zbiórek, po raz drugi w tym sezonie ogrywając Pelikany. Los Angeles Lakers miło przywitali swoich byłych zawodników, w tym Lonzo Balla czy Brandona Ingrama, którzy latem ubiegłego roku opuścili Miasto Aniołów właśnie w wymianie po Davisa.
  • Wielka katastrofa Miami Heat, którzy w “derbach” Florydy w pojedynku z Orlando Magic zdobyli zaledwie sześć oczek w ostatniej kwarcie i przegrali z kretesem. Był to jeden z najgorszych występów Heat w całym sezonie, a tylko dwóch zawodników przekroczyło granicę dziesięciu oczek. Tymczasem w barwach Magic dobrze spisał się Nikola Vucević, a znakomite wsparcie z ławki zapewnił Terrence Ross, który z dorobkiem 25 oczek był najlepszym strzelcem meczu.
  • Dwa kluczowe bloki Daniela Theisa w ostatnich minutach meczu pomogły Boston Celtics uniknąć porażki z zespołem Atlanta Hawks. Niemiecki podkoszowy dwukrotnie powstrzymał jednak Trae Younga – najpierw gdy obrońca Hawks wchodził pod kosz, a potem gdy próbował rzutu za trzy. Najwięcej punktów dla Bostończyków rzucił Jaylen Brown, który tym razem zapisał na konto 24 oczka oraz dziesięć zebranych piłek.
  • W piątek pojawiła się też sporych rozmiarów plotka transferowa, gdyż portal ESPN doniósł, że Detroit Pistons oraz Atlanta Hawks dyskutują na temat transferu Andre Drummonda do Georgii. Wedle źródeł wśród zainteresowanych zespołów jest także kilka innych ekip, w tym m.in. Celtics, Raptors czy Mavericks.