Dwóch królów to za dużo – czas na grę o tron!

Khabib Nurmagomedov kontra Conor McGregor - plakat

Waleczna Sparta miała dwóch królów. Pochodzili oni z odrębnych dynastii. Jednak ich obowiązki były podzielone – jeden podczas wypraw dowodził armią, natomiast drugi w tym czasie pozostawał w mieście.

Organizacja Ultimate Fighting Championship ma Conora McGregora oraz Khabiba Nurmagomedova. Jeden pochodzi z Irlandii tworząc wokół siebie wręcz kult jednostki. Drugi to Dagestańczyk, który w swoim regionie jest traktowany niczym król. Będąc przy monarchach. Podczas kiedy Conor McGregor zdobywał swoją pozycję w walce, Khabib Nurmagomedov rehabilitował się w swoim mieście po zerwanym więzadle krzyżowym i toczył starcia na powrót do gry. W momencie, kiedy Dagestańczyk zgłaszał swoją pozycję do tronu, to Irlandczyk odpoczywał w wielu miastach wydając zarobione pieniądze i żyjąc jak w niebie. Teraz Conor McGregor wraca w pozycji króla. W Sparcie funkcjonowało dwóch królów, ale zawsze tylko jeden dowodził armią. Jeden i drugi nie mogą iść na wojnę. Prawie wszystkie monarchie miały tylko jednego władcę. Sparta w historii była wyjątkowa. Czas wyłonić jedynego króla – walka o tron już 6 października.

Wiele walk UFC nastawionych na dużą sprzedaż to głównie rozgłos i hype. Tym razem jest inaczej. Nawet jeżeli ta dwójka nie dysponowałaby taką popularnością, to nadal to zestawienie byłoby oczekiwane przez milionów fanów. Pozostawiając wartość marketingową na drugim planie, to z samego punktu stylistycznego to starcie przywołuje myśli O ja pierdolę!, jak zareagowała pewnie większość fanów po ogłoszeniu tego starcia.

Irlandczyk w oktagonie UFC odniósł tylko jedną porażkę, z Natem Diazem. Jednak jak pamiętamy, w rewanżu był zwycięski. Conor McGregor zdobył pas wagi piórkowej pokonując w 13 sekund  legendę MMA, Jose Aldo. Następnie został pierwszym zawodnikiem w historii, który posiadał dwa pasy jednocześnie – do 66 kg oraz do 70 kg. Z kolei Khabib Nurmagomedov to niepokonany zawodnik mieszanych sztuk walk, przy czym w każdym starciu dominował. Jak dobry jest Dagestańczyk? W ostatnim pojedynku, z Al Iaquintą, wygrał decyzją punktową 50-44, 50-43 i 50-43. Dominacja. Mimo to, niektórzy przez ten pojedynek zwątpili w Khabiba widząc u niego pewne mankamenty.

Nikt nie pozostaje obojętny wobec tej walki. Conor McGregor i Khabib Nurmagomedov mają silne osobowości, co tylko uatrakcyjnia całe wydarzenie. Być może to będzie największe starcie w historii MMA, a główni bohaterowie nie są ze Stanów Zjednoczonych. Za Irlandczykiem stoi cały kraj, a Dagestańczykiem cała Rosja. Ten pojedynek globalnie ma bardzo duży potencjał. Już prognozuje się, że wpływy z biletów będą rekordowe i przekroczą20 milionów dolarów. To tylko wróżenie z fusów, ale śmiało można też oczekiwać najlepszego wyniku PPV w historii organizacji, który obecnie wynosi 1,65 miliona za UFC 202. Media społecznościowe we wrześniu zostaną zdominowane przez hasztagi związane z walką Khabiba i Conora.

Jednak przejdźmy w końcu do tego, co jest w tym pojedynku najciekawsze, czyli czyste sztuki walki. Na pierwszą myśl o tym starciu myślałem sobie – przecież Khabib zdominuje Conora. Jednak sprawa nie jest tak prosta i coraz częściej myśląc o tym pojedynku dopuszczam do myśli inny scenariusz. Dla mnie osobiście to jest to, co najbardziej sprawia, że na myśl tej walki krzyczymy Ja pierdolę! Co to będzie! Od samego początku MMA najbardziej ludzi ciekawiło, która sztuka walki jest najlepsza. Pierwsze gale pokazały, że brazylijskie jiu-jitsu. Dzisiaj te rozważania poszły na bok, bo wszyscy są wszechstronnie rozwinięci. Jednak to nadal style tworzą pojedynki i wprawiają nas w setki myśli na temat analiz co się wydarzy.

Każdy wie jak walkę wygra Khabib Nurmagomedov – klincz, obalenie, dominacja i ciosy z góry. Każdy wie jak walkę wygra Conor McGregor – praca na nogach, strzał z lewej ręki na szczękę i nokaut Dagestańczyka. Sytuacja wydaje się prosta? W MMA nigdy tak nie jest. Obaj i cały świat, znają swoje silne strony i sposób w jaki będą chcieli zwyciężyć. Pytanie pozostaje, kto kogo przechytrzy i lepiej odrobi zadanie domowe. Przewinęła mi się jedna opinia, że każdy czeka na to starcie nie zdając sobie sprawy jak bardzo może być zdominowane przez jednego z fighterów. Wiecie co jest najlepsze? Trudno stwierdzić przez kogo, chociaż większe szanse daje się Khabibowi Nurmagomedovi.

Chyba nie mamy wątpliwości, że jeżeli Dagestańczyk złapie Conora McGregora w klincz, to już go nie wypuści ze swojego uścisku do końca rundy. Nie ważne jak ciężko Irlandczyk by trenował i jak długo, to nigdy nie dojdzie do poziomu zapasów, który od dziecka wypracował Khabib. W związku z tym pozostaje pytanie czy Conor McGregor pozwoli dojść do swojego półdystansu? Tutaj obrona obaleń nie będzie miała znaczenia, bo Dagestańczyk i tak przewróci jak będzie miał ku temu okazję. W mojej opinii zadaniem Irlandczyka będzie trzymać Khabiba w jak największym dystansie. Wiemy, że Conor ma wspaniałą pracę stóp i movement. Nurmagomedov pokazał w ostatniej walce, że jednak jest człowiekiem i brak mu perfekcjonizmu w stójce. Jak najbardziej Irlandczyk swoją precyzją i timingiem jest w stanie trafić Dagestańczyka kończącym ciosem, niczym zrobił z Jose Aldo. Z drugiej strony Chad Mendes pokazał, że Conora można złapać i obalić. Khabib taką sytuację wykorzystałby bardziej efektownie.

No i dochodzimy do kolejnej sprawy. Wydolność i kondycja. Irlandczyk często wkłada w swoje uderzenia 100% mocy i w efekcie wypompowuje się w dalszej części starcia jak miało to miejsce z Natem Diazem. Jest wspaniałym atletą, ale przy pewnej dynamice nie da się przez 25 minut utrzymać tego samego poziomu. Koniec końców mieszane sztuki walki są tak piękne, że wszystkie analizy wyrzucimy do kosza, bo stanie się coś zupełnie innego. Jako fani sportów walki cieszmy się, że dostajemy takie starcie.

UFC się raduje, bo nadchodzą miliony dolarów… nie tylko z tej walki, ale potencjalnie następnych, które mogą ułożyć się idealnie jak puzzle. Czy to przypadek, że miesiąc później do klatki wraca Nate Diaz? Prawie w każdym układzie na horyzoncie widzę trylogię z Conorem McGregorem– wygrane czy przegrane pojedynki. Jakby tego było mało, to Georges St-Pierre ostatnio powiedział, że chętnie zawalczy ze zwycięzcą starcia Khabib kontra Conor. Coooo? Oby to nie były puste słowa. UFC zaciera ręce na miliony, a my jako fani MMA nie możemy narzekać, tylko pozostaje czekać na kolejne wydarzenia.

Comments are closed.