Dubelek na wtorkowe NBA – stawiamy na underdogów i gramy o 401 PLN!

Wtorek to kolejny dzień pod znakiem amerykańskich sportów na naszym portalu. Zaczynamy od kuponu na NBA, później Damian wjedzie z typami na hokej. Zapraszam do lektury.

Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią-> Typy NBA – grupa dyskusyjna

Kod rejestracyjny: 1250

obstawianie nba forbet
Skuteczność typów Zagranie na NBA w marcu: 24/39

Profit/Strata Zagranie na NBA w marcu: +954 PLN

Zdarzenie:  zwycięzca meczu Sacramento Kings – Brooklyn Nets

Typ: Brooklyn Nets

Kurs: 2.40

Brooklyn Nets zaczęli serię wyjazdową od trzech porażek i nie jest to wymarzony scenariusz w obecnej sytuacji. Ten zespół jest jak na razie na siódmej lokacie w Konferencji Wschodniej, ale do playoffów jeszcze daleko. Przewaga nad dziewiątym miejscem to tylko dwa i pół meczu. I gdyby terminarz do końca sezonu był łatwy, nie byłoby to żadnym problemem. Przecież do końca rozgrywek zostało już 10 spotkań. W sytuacji Nets jest jednak inaczej i to właśnie ta drużyna ma najtrudniejszy kalendarz przez najbliższe tygodnie. 

Średni procent zwycięstw rywali to 61%. Tak to jest, gdy dwa razy trzeba się zmierzyć z Milwaukee Bucks, po razie z Toronto Raptors, Philadelphią 76ers czy Portland Trail Blazers. Aby zmaksymalizować szanse na udział w fazie posezonowej, trzeba wygrywać pojedynki z nieco słabszymi rywalami. Jak już wcześniej wspomniałem, nie ma ich za dużo. Jedyne dwa zespoły, które są na ten moment poza ósemką swojej konferencji, to Los Angeles Lakers i Sacramento Kings, czyli dzisiejszy rywal Nets. 

Niewiele brakowało, żeby ostatnie starcie z LA Clippers zakończyło się zwycięstwem. Jeszcze na minutę przed końcem goście tracili 12 punktów, ale wtedy dokonali cudu i doprowadzili do remisu. Wszystko wskazywało na dogrywkę. Lou Williams miał jednak inne zdanie: 

Cóż, heroiczny bój podopiecznych Kenny’ego Atkinsona zakończył się niepowodzeniem, chociaż na dobrą sprawę to oni powinni wygrać. W drugiej kwarcie ich przewaga wynosiła 17 punktów. 

Porażka z Clippers daje powody do optymizmu. Bo jeśli Brooklyn Nets mają zapewnić sobie miejsce w ósemce, to dzisiejsze spotkanie jest dla nich tym z typu „must-win”. Nie ma innej opcji. Już raz w tym sezonie zawodnicy z Brooklynu odnieśli zwycięstwo nad Kings, wygrywając 123 do 94 w Barclays Center. Sytuacja dla nich robi się coraz trudniejsza, ale ten zespół już tyle przeszedł, że trudno go przekreślać. Ciągle podkreślana jest świetna chemia w szatni. I to w takich momentach to powinno zaprocentować. 

Szansa Sacramento Kings na udział w playoffach jest już tylko iluzoryczna. Sześć meczów straty na 13 spotkań do końca to liczba nie do odrobienia. Tylko cud mógłby to zmienić. A w tej sytuacji nie ma co liczyć na jakieś zjawiska nadprzyrodzone. 

Wiem, że statystyki za bardzo za tym nie przemawiają, ale dla mnie to starcie skończy się triumfem gości, którzy po prostu muszą. Dla organizacji, które przez ostatnie lata była na samym dnie ligi, awans do playoffów jest rzeczą, która może odmienić przyszłość. To samo można powiedzieć o Kings, tylko że w ich przypadku załapanie się do ósemki jest już prawie niemożliwe. Brooklyn Nets muszą tylko utrzymać przewagę i przetrwać jakoś następne 10 meczów. Aby to zrobić, niezbędna będzie wygrana w Sacramento. 

Zdarzenie:  zwycięzca meczu Charlotte Hornets – Philadelphia 76ers

Typ: Charlotte Hornets

Kurs: 1.90 

Mecz w Charlotte rozegrany zostanie bez Joela Embiida, który dostanie dzień odpoczynku. Po takim występie, jaki zanotował w niedzielę z Milwaukee Bucks, to nic dziwnego. Embiid poszedł na wymianę ciosów z Giannisem Antetokounmpo i skończył z 40 punktami. Co najważniejsze, jego zespół odniósł wyjazdowe zwycięstwo. 

Było to o tyle zaskoczenie (chociaż ja się tego spodziewałem), że Philadephia 76ers to dużo lepsza drużyna u siebie, porównując do rywalizacji poza Filadelfią (bilans 28-9 w porównaniu do 17-16). Starcie z Charlotte Hornets to w teorii idealna okazja do odniesienia piątego zwycięstwa z rzędu. No, ale ja się tego jakoś nie spodziewam. Nie zraża mnie nawet fakt, że Szóstki wygrały dziewięć ostatnich meczów z Hornets. Pamiętaj, to NBA – tu kierowanie się logiką nie zawsze ma sens. 

Sensu też nie miał atak Szerszeni w pojedynku z Miami Heat. Oglądałem – było źle. Goście w Miami ukulali 75 punktów i tego po prostu nie dało się oglądać. Powrót do Spectrum Center po czterech starciach wyjazdowych to szansa na włączenie się do walki o playoffy. 

Hornets są obecnie na 10. miejscu i brakuje im dwa i pół meczu do Miami Heat, z którymi dopiero co przegrali. Pokonanie 76ers na własnym parkiecie, gdzie podopieczni Jamesa Borrego mają bilans 21-14, to konieczność. Jeśli ma do tego dojść, to Kemba Walker będzie musiał pociągnąć kumpli na swoich barkach, a w dotychczasowych występach z Szóstkami pokazał, że może to zrobić. Średnia 42.3 punktów może robić wrażenie. 60 punktów zdobyte w Charlotte i przegrana dopiero po dogrywce też. Tamto spotkanie zakończyło się rzutem na zwycięstwo Jimmy’ego Butlera. 

Tym razem przewiduję, że Walker zmotywuje swoich kumpli i wykorzysta absencję Joela Embiida po stronie rywali. Może i 76ers wygrali wszystkie trzy pojedynki w tym sezonie, ale łączna różnica w nich to tylko sześć punktów. Charlotte Hornets muszą wygrywać i występ przed własną publicznością to idealne okoliczności, aby coś takiego stało się faktem. Szerszenie nie mogą zagrać gorzej niż w Miami. A jeżeli tak będzie, to jestem spokojny o triumf gospodarzy.