Czterech największych nieobecnych na Mistrzostwach Świata

Mimo, że stawka drużyn, które zagrają na rosyjskim mundialu wynosi aż 32 zespoły, nie dla wszystkich faworytów znalazło się miejsce na Mistrzostwach Świata. Oto lista reprezentacji, które najbardziej zawiodły swoich kibiców i nie zakwalifikowały się nawet do baraży o awans do Mundialu 2018.

1. Holandia

Oranje po raz drugi z rzędu nie byli w stanie zakwalifikować się do wielkiej imprezy – po EURO 2016 przyszedł czas na wielki zawód w eliminacjach do rosyjskiego mundialu. Obecna reprezentacja Holandii w żaden sposób nie przypomina już tych drużyn, które walczyły o medale na Mistrzostwach Europy w 2000 roku czy na mundialach w RPA i Brazylii. Nic dziwnego, że dzisiejsi Oranje nie osiągają podobnych wyników co ich starsi koledzy. Najlepsi gracze złotej generacji albo już dawno nie grają w piłkę (jak Seedorf, Davids, bracia de Boerowie czy Ruud van Nistelrooy), albo są już mocno podstarzali (vide Arjen Robben i Robin van Persie). Ich następcy występują najczęściej w przeciętnych klubach i nawet tam nie odgrywają wiodącej roli. Nawet z takim składem Holendrzy byli jednak przez większość ekspertów stawiani ponad Szwedami, którzy dodatkowo w ostatnich spotkaniach zostali pozbawieni swojej największej gwiazdy, czyli Zlatana Ibrahimovicia. Wydaje się, że Holendrów pogrzebała klęska na wyjeździe z Bułgarią, bo obydwie porażki z Francją raczej były wkalkulowane w rachunki Oranje. Czyżby słynna formuła holenderskiego futbolu zaczęła się wyczerpywać? Czy talenty ze szkółek Ajaxu, Feyenoordu i PSV na zawsze straciły dawny blask? Wygląda na to, że Holendrzy powinni poważnie zastanowić się nad przyszłością swojego futbolu, bo ten nie zmierza w dobrym kierunku…

2. Czechy

Nasi południowi sąsiedzi uchodzą za solidną drużynę, która nie omija Mistrzostw Europy, natomiast na mundialach grywa rzadko. Czesi brali udział w ostatnich sześciu edycjach Mistrzostw Europy, ale w tym samym czasie wystąpili tylko na jednym mundialu (Niemcy 2006). Ta prawidłowość potwierdziła się również w zakończonych wczoraj eliminacjach, jednak biorąc pod uwagę grupowych rywali, czescy kibice mogą czuć się rozczarowani. Poza Niemcami, którzy pozostają nie do ugryzienia dla wszystkich drużyn z grupy, Czesi musieli zmierzyć się z Norwegią, Azerbejdżanem, San Marino oraz Irlandią Północną, od której podopieczni Karela Jarolima okazali się słabsi w walce o miejsce barażowe. Podobnie jak w przypadku Holendrów, Czesi przechodzą przez bolesny i kosztowny proces zmiany pokoleniowej, o którą jednak w przypadku naszych południowych sąsiadów może być ciężko. Patrząc na obecną kadrę Czech trudno doszukać się następców Kollera, Nedveda czy Rosicky’ego. O tym jak kończą czeskie talenty w ostatnich latach najlepiej świadczy historia Tomasa Necida oraz Vaclava Kadleca, do niedawna uważanych za nieoszlifowane diamenty. Dziś, po nieudanych europejskich wojażach obaj wrócili z podkulonymi ogonami do rodzimej ligi.

3. USA

Amerykanie przyzwyczaili kibiców futbolu (lub jak sami wolą nazywać tę dyscyplinę „soccera”) do regularnego udziału w mistrzostwach świata. Reprezentanci Stanów Zjednoczonych brali udział w siedmiu kolejnych mundialach, na których aż czterokrotnie udało im się przebrnąć fazę grupową. Wszyscy, którzy liczyli, że zagraniczne gwiazdy i medialny szum wokół amerykańskiej MLS sprawią, że piłka nożna w Stanach Zjednoczonych wzniesie się na jeszcze wyższy poziom doznali dziś srogiego zawodu. W meczu ze zdecydowanie najsłabszym w eliminacyjnej grupie Trynidadem i Tobago do udziału w barażach Amerykanom wystarczał remis. Wywalczenie chociaż jednego „oczka” okazało się jednak zadaniem przewyższającym możliwości podopiecznych Bruce’a Areny. Zamiast graczy z USA w barażu wystąpią Honduranie, którzy po zaciętym boju pokonali Meksyk, czyli zwycięzcę eliminacyjnej grupy. Amerykanie dali się również wyprzedzić takim „potęgom” futbolu jak Panama oraz Kostaryka. Pewnym pocieszeniem dla Amerykanów jest fakt, że teraz będą mogli skupić się na oglądaniu swoich ulubionych dyscyplin, do których soccer zdecydowanie nie należy…

4. Chile

Podczas gdy cały piłkarski świat obserwował Argentyńczyków, którzy przed ostatnią serią spotkań eliminacyjnych znajdowali się poza pulą miejsc gwarantujących awans na mundial, czarnym koniem w „rywalizacji” o miano największego zawodu południowoamerykańskiej piłki niepostrzeżenie stali się Chilijczycy. Alexisa Sancheza i spółkę obok zwycięstwa Argentyny i własnej porażki z Brazylią pogrzebał remis Peru z Kolumbią. Pierwszy poważny dzwonek alarmowy dla ekipy Juana Antonio Pizziego stanowiła kompromitująca porażka z Paragwajem aż 0:3. Następnie przyszła przegrana na trudnym terenie w Boliwii, gdzie jednak tlenu brakuje właściwie wszystkim przyjezdnym drużynom. Wygrana z Ekwadorem w kolejnym meczu na nic się zdała wobec niekorzystnych wyników w ostatniej kolejce. Chilijscy kibice muszą czuć się dziś naprawdę fatalnie, gdyż tamtejsza drużyna narodowa w minionych latach rozpieszczała ich świetną grą i wynikami. Dwie ostatnie edycje Copa America zakończyły się bowiem zwycięstwami ich ulubieńców, a w poprzednim mundialu La Roja wyszli z grupy. Na katastrofę w eliminacjach na pewno złożyło się kilka czynników, a jednym z najistotniejszych była napięta atmosfera, panująca od jakiegoś czasu w zespole. W odpadnięciu Chile jest jednak coś krzepiącego – przynajmniej wiemy, że Brazylijczycy zagrali fair i nie oddali gościom ostatniego meczu, by przyczynić się do odpadnięcia Argentyny…

Zaloguj się aby dodawać komentarze