Start Lublin o krok od historii – czy dziś sięgnie po mistrzostwo? Gramy o 208 PLN!

Finał Orlen Basket Ligi wchodzi w decydującą fazę – Legia Warszawa podejmuje Start Lublin w meczu numer sześć, a stawką jest przedłużenie serii lub pierwszy w historii tytuł dla gości. Z kolei we Francji AS Monaco próbuje odrobić straty przeciwko rozpędzonemu Paris Basketball, które prowadzi już 2:0 i prezentuje znakomitą formę. Oba mecze zapowiadają się emocjonująco – jedni walczą o przetrwanie, drudzy o domknięcie finału.
Legia Warszawa vs Start Lublin
Skorzystaj z oferty powitalnej Superbet, dostępnej z naszym kodem promocyjnym! Seria finałowa Orlen Basket Ligi nie zawodzi – emocje, zwroty akcji i koszykówka na najwyższym poziomie towarzyszą kibicom od samego początku rywalizacji. Po pięciu rozegranych meczach stan rywalizacji wynosi 3:2 dla PGE Startu Lublin, który w ostatnim spotkaniu odniósł imponujące domowe zwycięstwo 97:82 nad Legią Warszawa. Po wyrównanej pierwszej kwarcie (20:19 dla Startu), lublinianie zaczęli stopniowo przejmować inicjatywę, by już w drugiej odsłonie wypracować 8‑9 punktów przewagi (32:25).
Główną siłą Startu był wtedy Tyran De Lattibeaudiere – zdobył kluczowe 11 punktów w pierwszej części gry i ostatecznie zakończył mecz z 25 oczkami, 5 zbiórkami i 3 asystami, co zapewniło mu miano MVP meczu. Nieoceniona była również gra Ousmane’a Drame, który dorzucił 17 punktów i 14 zbiórek (double‑double), a także Tevin Brown, który dołożył swoje – oba ci zawodnicy kluczowo wpłynęli na wynik, powiększając przewagę gospodarzy nawet o 20 „oczek” w trzeciej kwarcie. Przełom trzeciej kwarty nastąpił dzięki serii 12:0 dla Startu, co ustawiło wynik 78:57. Legia tylko na moment zdołała zbliżyć się po trójce Michała Kolendy, ale natychmiast odpowiedzieli De Lattibeaudiere i Brown, a różnica wzrosła z powrotem do dwudziestu punktów.

Legioniści usiłowali grać agresywnie, konstruować szybkie akcje, ale prowadzona przez Start ambitna defensywa skutecznie ograniczała liczbę ich przechwytów i wymuszała błędy w rozgrywaniu, co Start wykorzystywał do kontr. W efekcie ostateczny wynik 97:82 dał lubelskiemu zespołowi objęcie prowadzenia 3–2 w serii finałowej.
Start grał zdecydowanie szybciej, skuteczniej atakował, trafiał lepiej niż Legia (54 % skuteczności wobec 45 %) i pewnie kontrolował wynik. Trener Kamiński wygrał starcie taktyczne z Heiko Rannulą, a Legia – mimo udanych momentów (jak Pluta zdobywający 20 pkt) – nie zdołała odpowiedzieć na dominację rywali. Ten mecz był jedną z najlepszych prezentacji Startu w całym sezonie – ofensywnie błyskawiczna gra, świetna obrona i koncentracja zachowana do samego końca. Teraz Legia nie ma już marginesu błędu – w szóstym meczu, który odbędzie się w piątek, musi wygrać, aby przedłużyć serię.
Co typuję w tym spotkaniu?
Ostatnie dwa mecze w wykonaniu Startu Lublin to prawdziwy pokaz siły – drużyna zagrała fenomenalnie zarówno w ataku, jak i obronie, szczególnie dwa dni temu, kiedy całkowicie zdominowała Legię Warszawa. Mimo tak przekonującego występu bukmacherzy wciąż faworyzują Legię w dzisiejszym spotkaniu. Kursy wskazują, że to warszawski zespół ma większe szanse na zwycięstwo, co może dziwić, patrząc na to, jak wyglądała ostatnia rywalizacja obu ekip. Ja natomiast uważam, że Start będzie chciał zamknąć tę serię już dzisiaj. Nawet jeśli nie uda im się wygrać, to z pewnością postawią Legii bardzo trudne warunki. Warto dodać, że dwa dotychczasowe mecze, które Start przegrał w tej serii, zakończyły się bardzo niewielką różnicą punktów – raz było to tylko 4 punkty, raz 6. Biorąc to wszystko pod uwagę, typuję handicap +9.5 dla Startu Lublin. Nawet jeśli nie wygrają, to z pewnością nie oddadzą tego meczu bez walki, a wynik powinien być bardzo bliski. Zachęcam do regularnego obserwowania zakładki typy dnia lub do sprawdzenia innych propozycji na Zagranie!
Monako vs Paris
Finałowa seria LNB Betclic Elite 2025 przynosi spore zaskoczenie – po dwóch meczach to Paris Basketball prowadzi 2:0 z AS Monaco, zespołem, który jeszcze niedawno grał w finale Euroligi z Fenerbahçe. Był to historyczny moment dla klubu z Księstwa – pierwszy taki występ w historii, który podkreślił, jak wysoko Monaco wspięło się na europejskiej mapie koszykówki. Na krajowym podwórku sytuacja jednak wygląda inaczej.
Monaco, choć wciąż czołowe, nie zdominowało sezonu zasadniczego ligi francuskiej – zakończyło go dopiero na trzecim miejscu, ustępując zarówno Lyonowi-Villeurbanne, jak i właśnie Paris Basketball. Ale największe problemy drużyny trenera Vassilisa Spanoulisa wynikają nie tyle z formy, co z osłabień kadrowych. Przede wszystkim brakuje Mike’a Jamesa, lidera zespołu, zawieszonego 2 czerwca za złamanie klubowego regulaminu. Według doniesień James miał być zamieszany w bójkę w restauracji, czemu sam zawodnik zaprzecza i zapowiada, że posiada nagrania z monitoringu potwierdzające jego wersję. To jednak nie zmienia faktu, że James – notujący średnio 15,9 punktów, 5,8 asyst i 3,0 zbiórek – jest absolutnie nie do zastąpienia w tak newralgicznym momencie sezonu.
Na domiar złego, Monaco gra bez Daniela Theisa, który od kilku meczów pauzuje z powodu kontuzji kolana. Niemiecki środkowy wnosił do zespołu fizyczność i doświadczenie – od lutego notował solidne 11,7 punktów i 5,5 zbiórek. Utrata obu tych graczy nie tylko osłabia rotację, ale także wpływa na atmosferę w szatni.
Z kolei Paris Basketball jest zespołem wypoczętym i głodnym sukcesu. Ich przygoda w Eurolidze zakończyła się wcześniej – już na etapie play-offów – dzięki czemu mogli skoncentrować się na walce o krajowy tytuł. Młody, dynamiczny skład prowadzony przez trenera Tiago Splittera imponuje dyscypliną, tempem gry i skutecznością. Jeśli Monaco nie zdoła odpowiedzieć w kolejnym meczu, może stracić szansę na tytuł szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał.
Co typuję w tym spotkaniu?
Sytuacja robi się coraz bardziej niewygodna dla AS Monaco. Po dwóch meczach finału LNB są wyraźnie w defensywie, a Paris Basketball prezentuje formę, która może przyprawić każdego rywala o ból głowy. Zespół ze stolicy Francji wygrał aż 9 z ostatnich 10 spotkań w fazie play-off, a jedyną porażkę poniósł… różnicą zaledwie jednego punktu. Monaco, z kolei, już w półfinale z Lyon-Villeurbanne pokazało, że jest dalekie od optymalnej formy. Obecne problemy kadrowe – brak Mike’a Jamesa i Daniela Theisa – tylko pogłębiają kryzys. Szatnia wydaje się być rozbita, a zespół nie potrafi odnaleźć rytmu, który jeszcze kilka tygodni temu pozwolił mu grać jak równy z równym z europejskimi gigantami. W dwóch pierwszych meczach finału Paris zwyciężyli bardzo pewnie – różnicą aż 25 i 12 punktów. To nie były mecze na styku, to były demonstracje siły. Monaco wyglądało na zagubione, niezdolne do narzucenia swojego stylu.
Wszystko wskazuje na to, że Paris Basketball spróbuje domknąć tę serię tak szybko, jak to możliwe – już dziś mogą objąć prowadzenie 3:0, co zamknęłoby temat walki o tytuł. Biorąc pod uwagę różnicę formy i nastawienia mentalnego, typuję handicap +6.5 dla Paris, które w obecnym układzie sił wygląda po prostu na zespół lepszy – fizycznie, taktycznie i mentalnie.
FOT: Bartlomiej Wisniewski / Alamy Stock Photo
(0) Komentarze