Scott Askham: Jeśli miałbym wybrać: walka o pas, czy z Mamedem, wybiorę tę z Mamedem!
– Ten wolny czas sprawił, że wpadłem w panikę, że może straciłem szansę na rewanż z Khalidovem. Prowadziłem też rozmowy na temat walki z Soldiciem na początku 2021 r., ale walka nie doszła do skutku. Przegapiłem wielką walkę po wielkiej walce. Najpierw pas zmienił właściciela, a potem mistrz odszedł – mówi serwisowi Zagranie.com Scott Askham, czyli były mistrz federacji KSW, który od drugiej walki z Khalidovem w 2020 r. nie zawalczył ani razu przez problemy zdrowotne.
fot. scottaskham1/Instagram
Kamil Piłaszewicz: Dawno Cię nie widzieliśmy. Co się z Tobą działo, kiedy Cię nie było?
Scott Askham: Minęło zbyt dużo czasu! Szczerze mówiąc, to najtrudniejszy okres w mojej karierze. Po walce z Mamedem wziąłem trochę wolnego, a kiedy wróciłem, po prostu zmagałem się z kontuzją pleców. Pojechałem nawet na Florydę do ATT, aby trenować bez sparingów, mając nadzieję, że tamtejsze ciepło, pogoda pomoże mi się pozbyć problemu z plecami tak, jak to miało miejsce w przeszłości. Jednak później były potrzebne wielokrotne zastrzyki. Ostatnią deską ratunku była operacja.
Na jakim etapie rehabilitacji jesteś?
– Siedem tygodni temu przeszedłem operację. Doradzają mi najlepsi ludzie, jakich tylko mogę mieć wokół i właśnie oni pomagają mi w powrocie do zdrowia. Mój fizjoterapeuta powiedział, że moje postępy są wspaniałe i już robię to, co inni ludzie zrobiliby po dwunastu tygodniach rehabilitacji.
Z przekazów medialnych wiemy, że kiedy jedna kontuzja się kończyła, pojawiała się kolejna. Jak do nich dochodziło i ile np. okresów przygotowawczych masz za sobą?
– Tak nie było. To była ta sama kontuzja. Przed operacją mogłem trenować. Po prostu nie byłem w stanie robić sparingów, ale bywało już gorzej. Na szczęście nie umówiłem się na walkę i dostałem list na operację.
Czy po wyleczeniu pierwszego urazu pojawiła się oferta stoczenia jakiejś walki, która się nie odbyła przez kolejny uraz?
– Powiedziano mi o możliwym przeciwniku. Wiem, że to, z kim zawalczę w kolejnej walce jest dopasowane do danej chwili. Jednak interesuje mnie ta walka, którą mi wstępnie zaoferowano. Przeciwnikiem miał być Paweł Pawlak.
Najpierw we wrześniu ogłosiłeś swój powrót do startów, a ciągle nie mamy żadnej informacji na temat Twego występu. Niektórzy fani zaczęli sugerować, że ponownie doszło do jakiejś kontuzji. Rozwiejmy wątpliwości: wiesz już, na której gali się zaprezentujesz?
– Możliwe, że wprowadziłem w błąd fanów. Wiem też, że powinienem więcej publikować w mediach społecznościowych, ale w tej chwili po prostu nie mam na to ochoty. Jeszcze nie wróciłem na matę, więc mogę publikować tylko to, jak idzie mi rehabilitacja. Nie mam jeszcze daty walki, ale przez post chciałem powiedzieć, że po operacji jestem w drodze do pełnego zdrowia. Liczę na powrót na początku 2023 roku. Myślę, że ta data może pasować również Pawłowi, jeżeli wygra swoją walkę.
Im dłużej nie było ogłoszenia pojedynku Twego i Mameda, to zastanawiałem się, że może finalnie dojdzie do dopełnienia trylogii… W końcu macie 1 do 1 w swych pojedynkach, a też obaj wracacie po ciężkich nokautach…
– Rozmawiamy, kiedy właśnie ogłosili, że będzie walczył z Pudzianem. Jednak jestem gotowy w 100% na trylogię. W idealnym świecie, w którym bym walczył, to chciałbym w przyszłym roku najpierw stoczyć walkę na początku roku, a przed końcem 2023 r z Mamedem.
Właśnie, nim przejdziemy do ogłoszenia z KSW 77, to wróćmy wspomnieniami do KSW 55. Jak z perspektywy czasu zapatrujesz się na tamtejsze 36 sekund?
– Wiem, że to wszystko jest już za mną. Tamtej nocy był lepszym zawodnikiem. Jednak mamy 1 do 1 i gwarantuję, że to, co zrobił wtedy, nie zdarzy się w walce wieńczącej trylogię!
Po czasie, jaki upłynął czujesz bardziej złość, żal, smutek, a może chęci do najszybszego zrewanżowania się Mamedowi za latającego high kicka?
– Nie czuję żadnych z tych emocji. Nie żałuję. Ten wolny czas sprawił, że wpadłem w panikę, że może straciłem szansę na rewanż z Khalidovem. Prowadziłem też rozmowy na temat walki z Soldiciem na początku 2021 r., ale walka nie doszła do skutku. Przegapiłem wielką walkę po wielkiej walce. Najpierw pas zmienił właściciela, a potem mistrz odszedł. Wszystko było wtedy bałaganem, ale co najważniejsze dla mnie to, to, że znów jestem zdrowy i wracam, by zdobyć pas.
Przez wzgląd na Twe konfrontacje z Khalidovem, jak zapatrujesz się na jego najbliższe starcie?
– To masowa walka w Polsce. Dużo możliwości. Osobiście przyznam Ci się, że uwielbiam to zestawienie.
Siła fizyczna Pudzilli, czy spryt, nieszablonowość Mameda – co zadecyduje o tym, kto zwycięży w tej walce?
– Ciekawe w tej konfrontacji jest to, że mamy moc kontra prędkość. Szczerze mówiąc, nie mogę wskazać zwycięzcy.
Co by polecał Scott Askham zagrać u bukmachera w związku z tą konfrontacją?
– Nie stawiałbym na tę walkę, ale gdybym już musiał, to jednak stanąłbym po stronie Mameda.
Kiedy Khalidov stoczy swój pojedynek w grudniu, to z kim powinien jeszcze zawalczyć? Być może planujesz go jakoś medialnie „pobudzać” do dopełnienia trylogii?
– Myślę, że wtedy dojdzie do walki Askham vs Mamed. Myślę, że to pojedynek, który świetnie się sprzeda. Najważniejszy jest powrót i wygrana. Resztę zrobię przez mikrofon, dając znać wszystkim, że wróciłem i, że chcę znów walczyć z Mamedem. Gdybym miał wybierać między pojedynkiem o tytuł, a walką z Mamedem pod koniec 2023 roku, wybrałbym tę z Mamedem!
Skoro nieco więcej wiemy już na kilka tematów, to zakończmy rozmowę w ten sposób: Czekamy na Ciebie z niecierpliwością i już jesteśmy spragnieni następnej walki Scotta Askhama.
– Dziękuję Tobie i fanom za cierpliwość. Obiecuję, że wrócę z hukiem. Mam tyle niedokończonych spraw w KSW, że już nie mogę się doczekać ponownej wizyty w Polsce. Naprawdę wiele przegapiłem przez kontuzję!
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze